6 grudnia 2015

Astrid Löfgren

James, a jeśli się wyłączy rąsia, a ty akurat nie masz możliwości odpocząć, to co? Pozostaje tylko utrata przytomności i choć minimalna regeneracja, żeby się włączyła?
Kolejny pozytyw, czyli że co? Że szesnaście miesięcy udaje ci się samodzielnie funkcjonować?
Chociażby poprzez próbowanie bycia uważnym na swoje wnętrze, czucie ciała. Próbowanie nazwania tego, co się czuje. Próbowanie zrozumienia, skąd to się bierze i co takie stany wywołuje, konkretne sytuacje, konkretne reakcje, które ułatwiają rozpoznanie uczucia; co możesz z tym zrobić. Tak jak dziecko, tylko że bez pomocy, niestety. Chodzi o rozwój.
/Po prostu, gdy jadę już na rezerwach, proteza automatycznie przestaje działać, by jeszcze bardziej nie obciążać organizmu. Nie do końca jednak to przemyśleli, bo nieaktywna i bezwładna jest uciążliwa jak diabli. Ale to już nie był ich problem. I włączy się z powrotem dopiero, gdy naładuję baterię. A że jestem już wtedy na wyczerpaniu to cóż, zazwyczaj kończy się do omdleniem. Co jest uciążliwe jak cholera.
/Raczej chodziło mi o to, że minęło prawie półtora roku, a ja nie... ym... Wiem, że miałem coś konkretnego na myśli, ale jakoś wypadło mi z głowy. 
/I wszystko jest już jasne. Wystarczy tylko, że zrozumiem to, czego nie rozumiem, dowiem się tego, czego nie wiem, i nauczę się nazywać rzeczy, których nazwać nie potrafię. Prościzna.