2 grudnia 2016

Astrid Löfgren

N, złote były z nich kobiety. Wspaniale wychowały Bucky’ego. Oby więcej taki mam i babć!
I tak mu kibicuję, żeby doczekał się chociaż rybki, z której by się cieszył. Tak zwyczajnie. 
/Spokojnie, Bucky przekaże nauki dalej. Grace będzie mieć dobrego nauczyciela!
/Zacznijmy od paprotki. Albo od kaktusa, później paprotki. A dopiero później rybka.

+ Komiksowy Bucky daje radę jako przyszywany papa, bo czegoś Kobik nauczył:
Steve, powiem ci, że to niesamowite, że mimo tej chorowitości, przeciwności ze strony innych ludzi, przeciwności czasów historycznych, i innych „-ości”, wytrzymałeś to psychicznie. Ciało wpływa na psychikę, psychika na ciało, a ty jakimś cudem to wszystko wyważyłeś i się nie poddałeś. Pewnie wiele razy już to słyszałeś. Myślę, że jeszcze wiele rzeczy mógłbyś udowodnić. 
 Gdybym był sam, nie dałbym rady. Potrzebowałem tony leków, by choć w miarę normalnie funkcjonować, a mimo to pozostawałem na wpół głuchy, ślepy i nie rozróżniałem niektórych kolorów. Do tego dochodziła astma, skolioza, problemy z sercem... A nikt nie chciał zatrudnić kogoś takiego jak ja, bo więcej byłoby ze mnie problemów niż pożytku. Ale taką mieli politykę - nie ma z ciebie pożytku, w końcu sam umrzesz, często na ulicy. Ja miałem szczęście, bo trafiłem na Bucky'ego, ale wielu nie. A wielu ludzi i tak sądzi, że taka segregacja zaczęła się w III Rzeszy.
Bucky, jeśli oddajesz włosy na peruki, to ich nie chcę. Są bardziej potrzebujący. Taaak? To jaka jest twoja ulubiona teoria, o ile taką masz?
Pierwsze lata? Mam jakieś wrażenie, że chodziło ci o tygodnie albo miesiące, bo makabryczne lata to cholernie przerażająca wizja. No ale nieważne. W każdym razie moim zdaniem teoria mimo wszystko się przydaje. Przynajmniej się wie, czego można się spodziewać. Płakanie razem z dzieckiem znam aż za dobrze, można pisać o tym książki. Ty ze swoimi płakałeś? No a ostatnie mnie zaciekawiło. Praktykujesz to?
/Szybko odrastają, są mocne i zdrowe, więc po co je wyrzucać, skoro ktoś inny może mieć z nich pożytek? I niestety, ale nie mam ulubionej torii. Ale wszystkie te bzdury o tajemniczych odżywkach, o krwi i prostowaniu włosów rozgrzanymi nożami zawsze bawią mnie tak samo.
/I  może to po prostu Ian był specyficzny, ale bunt dwulatka był prawdziwym koszmarem, dlatego użyłem określenia "lata". Choć masz rację, miesiące byłyby bardziej trafne. Ale wracając - był tak grymaśny, pyskaty i nie dający się podejść żadnym sposobem, że czasem wytrzymywałem te awantury naprawdę ostatkiem sił, licząc od stu do zera w pięciu językach. No i tak, kiedy był mały i płakał wniebogłosy, Steve'a wyciągali z domu, a ja zostawałem z nim sam, czasem nie wytrzymywałem i wyłem razem z nim. A najlepsze było to, że nie chciałem się nikomu do tego przyznać. Jednak w końcu się ogarnęliśmy i daliśmy sobie radę, więc z Grace nie było już takiego problemu.
/I tak, kupuję czasem fajne zabawki, twierdząc, że to dla dziecka. Wiesz jaką mam dzięki temu świetną kolejkę elektryczną?

o.

Mimo, że teraz jest to zamierzone to i tak chciałabym by poszli o ten krok dalej, bo dlaczego nie? Skoro potrafią zrobić nazistę to dlaczego nie geja? W czym gej jest gorszy od nazisty?
Haha przepraszam, że wkręciłam Cię w Stucky w złym momencie xD
Choć tu jest jakieś niedociągnięcie? Bo Kobik zrobiła z niego zwolennika Hydry, tak? Tylko to zmieniła? Czy właśnie namieszała mu też w emocjach-przyjaźniach etc? Bo on może być Hail Hydra i uważać Bucky'ego dalej za przyjaciela, który przecież kiedyś działał na rzecz Hydry i chcieć go znowu w to wkręcić?
Ale pewnie uzna, że tym razem na to zasłużył :(
/Zrobienie ze Steve'a geja byłoby naciągane, bo wiemy przecież, że spotykał się z kobietami, a jedną to nawet zapłodnił. Ale i tak czytając dyskusje, dochodzę do wniosku, że zrobienie z niego nazisty jest lepsze od zrobienia z niego biseksualisty, bo o ile na to pierwsze wszyscy machają ręką i twierdzą, że twórcy i tak to odkręcą, to drugie byłoby już przecież zniewaga dla postaci, dla jej orginu i w ogóle dla Ameryki ;)
/Nie do końca wiadomo, co dokładnie pozmieniała Kobik. Steve wierzy, że jego rodzice pracowali dla Hydry, że on pracował dla Hydry i przez te wszystkie lata był jej tajnym agentem. Bucky walczył z Hydrą (w komiksach Winter Soldier nie miał z nią nic wspólnego poza epizodem z Lukinem/Skullem), co automatycznie robi z niego wroga Steve'a. Stąd ten dystans. Koniec, to jest zbyt puste, więc moje ff o staruszku Stevie będzie eventcie! Naprawimy to :P!
S: A Steve jak ślub? Bo już nie pamiętam, czy wieczne narzeczeństwo czy jednak już małżeństwo? Eee to zazwyczaj i przy tym "później" zdejmuje się obcasy? Choć znam filmiki gdzie są do końca i nie ma krzywdy, dać linki Bucky'emu?
Dobra, pewnie nadrabia to możliwością świecenia swoją wiedzą. 
/Małżeństwo. Po cichu, bez rozgłosu, więc wiedzą tylko ci, którzy mieli wiedzieć.
/I cóż, nie mnie pouczaj o tym, jak nosi się obcasy. Choć Bucky też raczej już ich nie włoży. Potknął się i urwał obcas. 
B: Nie no, to żadne potwierdzenie stereotypu. Chętnie bym zagrała. Aż dziwne, że wujek Tony nie chciał zakupić takiego domku dla lalek, w którym wszystkie trzy rodzinki by się pomieściły. Szturmowiec kojarzy mi się z tobą, ale barbie wampirzycy nie umiem odnaleźć w Steve'ie.
 Nie rozumiesz. Chodzi właśnie o to, żeby każda rodzinka miała swój! Kupujesz taki dziecięcy dywan z szerokimi ulicami, stawiasz domy obok chodników, plastikowe drzewa i samochody dla Barbie, do tego sztuczne zwierzęta i jakaś knajpka, i mamy miasto. Wampirzyca i Szturmowiec to jedna z jej ulubionych rodzin, druga to Barbie tajna agentka i Ken snowboardzista oraz ich piątka dzieci, a trzecia to...  Cóż, Kapitana Amerykę i Zimowego Żołnierza w skali 1/6 też ma. Dostaliśmy je kiedyś od jakiejś firmy robiącej realistyczne figurki.. I zgadnij kogo wsadziła do zamku?

Astrid Löfgren

N, w takim razie nie ma problemu i Ian będzie bezpieczny <3
No tak, to oczywiste. Bucky-Stucky potrafił się aktywizować sam, Bucky’ego standardowego aktywizuje wszystko z zewnątrz. Tu jest pies pogrzebany, bo on tylko czeka, aż ktoś mu powie, co ma robić. Sam nie wie, dopiero się uczy, ale kombinuje. 
/Mama byłaby z niego przedumna <3 Babcia też, bo w końcu ich nauki były tak skuteczne, że nawet syn i wnuk stał się teściową idealną!
/Dlatego powinnyśmy cieszyć się, że nas ulubieniec spoza tygodnia tematycznego nie doczekał się jeszcze potomstwa i nie planuje doczekać się go w najbliższym czasie. To byłoby kiepskie i dla niego, i dla dziecka. I dla Steve'a i Sama, który musieliby ogarniać sytuację.
Cóż, oczekiwania społeczne są jakie są, „trzeba” wchodzić w role, jakie są nam narzucane. Rodzice muszą kochać swoje dzieci, dzieci muszą kochać rodziców, a czasem to wszystko to zwykły bullshit, jak źle by to nie brzmiało. O tym się nie mówi, bo po co. Ciężko jest uświadomić sobie i pogodzić się z faktem, że czuje się zupełnie inaczej, niż oczekuje i wymaga tego kultura czy środowisko. A poczucie winy pozostaje, bo przecież nie spełnia się wzorca, każdy naokoło ocenia i już jest jazda na samoocenę, więc człowiek się ratuje tak, jak potrafi. 
 Cóż, od samego początku nie wpisywałem się w żadne ze społecznych oczekiwań, więc niewpasowanie się w kolejną rolę nie było problemem. Byłem dzieckiem biednych, irlandzkich imigrantów, do tego słabym i wiecznie chorowitym, bez większych szans na dożycie dorosłości. W erze eugeniki wpisywałem się idealnie jedynie w schemat osoby nieprzydatnej społecznie pod każdym względem i uniknąłem przymusowej sterylizacji tylko dlatego, że lekarze byli pewni, że nie dożyję pełnoletności, a jeśli nawet - będę zbyt chory, by przekazać dalej swoje geny. Ale, jak na ironię, to właśnie ja zostałem ich pierwszym upragnionym nadczlowiekiem. I do tego na złość im udowodniłem, że homoseksualizm to nie choroba, ponieważ gdyby tak było, wyleczyliby mnie z miłości do Bucky'ego tak samo jak z astmy.
Chcę te geny. Mogę trochę ukraść jakoś? Nawet nie wiecie, ile teorii powstało podczas fal zachwytu nad tą czupryną.
Całe szczęście na ten jeden mroczny okres przypada całe mnóstwo innych, barwnych. 
/Cóż, niestety nie mogę oddać ci swoich genów, ale jak tylko znów zapuszczę włosy, mogę oddać je tobie zamiast na peruki. I żebyś wiedziała, że wiem, jakie to zachwyty i teorie. Mam internet i potrafię go nawet używać. I to nie tylko do oglądania głupich filmików z kotami.
/Pierwsze lata to makabra, zwłaszcza przy pierwszym dziecku, kiedy mimo teorii dziesiątek podręczników wykutych na pamięć, nie do końca wiesz co robić. I kończysz płacząc razem z dzieckiem, bo nie wiesz czego ono, u diabła, chce. Ale potem nie jest źle. Kupisz dziecku smycz, więc ci nie ucieknie i możesz kupować wszystkie fajne zabawki twierdząc, że to dla niego.

o.

Wiadomo, że zamysł był na miłość braterską, czy partnerską (jak np, policjanci działający dwójkami, czy detektywi, czy strażacy etc, wiesz o co mi chodzi? xD) ale, ludzie sobie dopowiedzą, a bo to za dwuznacznie zabrzmiało, a bo to spojrzenie za długie, a to błysk w oku, a tu go tak tulił, a tu coś tam i coś tam i coś... A tu sami aktorzy powiedzą, że shipują ten paring (było tak w przypadku Teen Wolf xD), więc to tylko podgrzewa te "tajemnice" xD
Haha ja nie kupuję wcale ale! Gdyby był Stucky, że Stucky! To kupiłabym xD Nie wiem na co oni zwlekają i czekają xD
Jak Steve mógł nie skruszeć na te wyznanie? Bucky, gdzie ta lampka nad głową, że jest coś nie halo?
/Na początku w ich relacji podobało mi się to, że te wszystkie dwuznaczności wychodziły przypadkiem i były niezamierzone. A kiedy zaczęłam shipować Stucky, Marvel wyczaił, że to się sprzedaje i zaczął robić to specjalnie, przez co takie akcje straciły urok. Mam pecha :/ I mimo całej mojej niechęci do Hail Hydra Capa muszę przyznać, że spodobało mi się to, że Steve nawet z wypranym mózgiem wciąż zachowuje się jak zawiedziony ojciec, który kolejny raz musi wyciągać swoje butne dziecko z tarapatów. 
/Bucky powinien zorientować się już po samej postawie Steve'a. Tylko spójrz - klik. Steve patrzy na niego z góry, nie zbliża się do niego, nie kuca obok, a przecież gdyby wszystko było w porządku, Steve siedziałby obok i patrzył mu w twarz. I choć byłby zły na Bucky'ego, to byłby też wściekły na SHIELD za to, jak go przetrzymują.

+ Po "więc" Bucky'ego zapomniałam dopisać trzech kropeczek.
S: No wiesz, później byś je zdjął.Do wesela Grace jeszcze kopę lat, ale mógłbyś już lepiej nauczyć się tańczyć. Jaki był jego najdroższy a jaki najtańszy prezent?
/Wtedy ich nie miałem, ponieważ to już było "później". I cóż, staram się, ale ja po prostu nie mam tańca we krwi. Dlatego wychodzi mi to tak sztywno. Zwłaszcza jeśli moim partnerem lub partnerką jest ktoś inny niż Bucky. 
/Tony przyjął - o dziwo - do świadomości, że jeśli przesadzi z prezentem, zwyczajnie dostanie go z powrotem. Dlatego ogranicza się do zestawów małego chemika, małego naukowca, małego inżyniera i do wszystkiego, przy czym może popisać ciekawostkami. 
B: Więc zakupiłeś jej elementarz? Haha, wybacz, że nie jestem do przodu z innymi religiami, powinieneś się cieszyć i dostrzec zmianę, że już nie pytam tylko o jedno. Jak się gra w Drejdel?
/Więc Mikołaj będzie miał niemały problem z domyśleniem się o co chodzi. Ale wiesz, ja nie jestem Mikołajem, więc mi może powiedzieć, prawda? Wiem, że chce kolejny domek dla lalek, ponieważ dwie rodzinki mają gdzie mieszkać, a kolejna nie i co począć? Ma już dwa - jeden to zamek, taki ze sklepu, a drugi Steve zrobił sam. Zna się na takich rzeczach, więc odwalił kawał dobrej roboty. Mieszkają w nim Barbie wampirzyca i jej mąż Szturmowiec. Piękna para. Mają też psa zbudowanego z lego.
/Drejdel to taki mały czteroboczny bączek z pojedynczą literą hebrajską po każdej stronie - nun, gimel, hej i pej, Na początku każdy ma określoną liczbę monet - najczęściej tych czekoladowych, Jeśli po zakręceniu bączkiem wypadnie nun, każdy oddaje monetę do banku. Jeśli gimel - obracający bierze wszystko. Hej - bierze połowę, a pej - obracający oddaje jedną monetę do banku. Wygrywa ten, kto ma najwięcej monet. I tak, oczywiście żydowska gra opiera się na pieniądzach. 

o.

Mam nadzieję, że bardziej chodzi, że się zaprzyjaźnią i będą wspierać że Steve ich nie chce.. I albo Kobik sprawi, że Steve będzie chciał Bucky'ego co później okaże się jej nie potrzebną ingerencją bo on go zawsze chce xD albo od razu wyskoczymy na etap gdzie Kap chce Bucky'ego xD
Wiesz one pewnie mają swoje źródła wiedzy xD także po co im googlujesz skoro i tak wiedzą lepiej xd w końcu to ich świat xD
Serio mam ochotę przykryć go kocem i zaparzyc mu herbaty..
/Steve kocha Bucky'ego, Bucky kocha Steve'a i jest to niepodważalny fakt, a dyskusji mogą podlegać jedynie rodzaje tej miłości. Kiedyś była to relacja niczym ojca z synem, później przerodziła się w braterską, partnerską. Ale i tak argument "Są dla siebie stworzeni, bo oboje kochają Steve'a" mnie rozbroił. Bo nie zauważyłam, by Steve i Natasha z 616 jakoś szczególnie się lubili. A zauważyłam za to, że Bucky ostatnio miał się świetnie i Romanowa do niczego nie była mu potrzebna. Ale cóż, sprzedaż spada, pomysły się kończą. A ja przynajmniej zaoszczędzę kasę, bo nie będę już kupować komiksów. Pozytyw :P!
/Lepiej dać mu kakałko. Bo pomijając fakt, że Bucky od nowego rysownika (nazwisko mi uciekło) stał się... mało urodziwy, delikatnie mówiąc, to wciąż wygląda jak smutny szczeniaczek, który chciał uszczęśliwić swojego pana, ale mu nie wyszło - klik.
S: Ojć. Następnym razem miej buty na sobie? Głos masz, ale ponoć słabo się ruszasz, tak? Jakieś ekcesy z tym mieliście czy z powodu dwóch lewych nóg wolałeś odpuścić?
Co za prezenty dzieciakom szykujesz? Pewnie Tony znowu je rozpuści.
/Nie sądziłem, że buty będą mi potrzebne. Ale tak moja wina. Przyzwyczaiłem się już, że Bucky zawsze ma racje, a wina zawsze jest po mojej stronie. A mówili, że to związek z kobietą jest trudny... Oczywiście żartuję. I cóż, tak, nie jestem zbyt dobrym tancerzem. Ponoć dzięki serum powinienem być, Bucky nauczył mnie nawet tańczyć tak, by nie deptać partnerowi po nogach, ale i tak moja technika pozostawia wiele do życzenia.
/A Tony ma zakaz rozpuszczania dzieciaków. Jeśli chce to robić, niech zrobi albo adoptuje sobie własne. Wtedy może je psuć jak tylko zechce. Prezenty mają być w granicach zdrowego rozsądku.
 B: No wiesz, czas zleci? A list już pewnie dawno czeka na spełnienie. Zapalasz Chanuke?
 Wiem, wiem, ale spokojnie, damy radę. Nigdy nie planujemy czegoś jakoś bardzo szczegółowo, bo zawsze istnieje z... bo ja wiem, pewnie z dziewięćdziesiąt procent szans na to, że plany pójdą do kosza. I cóż, dzieciaki miały postawiony warunek, że z pisaniem listów mają zaczekać do grudnia. Grace ma jeszcze problemy z czytaniem i pisaniem, ale uparła się, że napisze list sama, więc...
/I nie, nie obchodzę Chanuki. Na którą zapala się menorę, bo tak nazywa się ten siedmioramienny świecznik, o który zapewne ci chodzi. Nie narzucamy dzieciakom żadnej religii, a Boże Narodzenie obchodzimy tylko dlatego, że to święto jest już zupełnie skomercjalizowane, a potworki cieszą się z prezentów. Jasne, od czasu do czasu ugotuję im coś z przepisów mojej ma - najbardziej lubią cymes z marchwią - i nauczyłem je gry w Drejdel, ale nic poza tym.