Chciałam sobie nieco poprzypominać i włączyłam to: [link] czy mi się wydaje, czy tu miał większe usta niż przy WS? xDDDD
Akurat tym razem mimo mojego spaczonego umysłu nic dwojakiego tylko metaforycznego miałam na myśli xd serio, byłam grzeczna :)
/Od czasu kręcenia CA:WS systematycznie rozrasta się w szerz (w barach, oczywiście) i coraz bardziej zarasta, więc nie ma co porównywać. Gdyby teraz kazano mu zagrać Jeffersona, biedak nie wcisnąłby się już w żaden z tych stylowych płaszczyków :P Choć porównaj sobie pana Stana z "Architekta" z tym z CA:CW. Aż ciężko uwierzyć, że to tamten szczeniaczek.
/Teraz dopiero widzę, że faktycznie można odczytać to dość... dwuznacznie, ale zdecydowanie nie o takie kończenie mi chodziło ;P Miałam raczej na myśli to, że "na sobie skończą", czyli znowu będą walczyć ramię w ramię, jak dawniej, albo "na sobie skończą" czyli razem zginą.
I rozumiem, że bronią będę mogła się zaopiekować? Będzie lśnić wolna od drobnoustrojów xD Ale pomyśl, staniemy sobie z piwkiem PO STRZELANIU i pooglądamy sobie dziury w tarczach xD
Ale przyznaj, że miło Ci jednak na myśl o jego pozytywnych odczuciach względem Twej osoby ;)
/Nie strzelam do tarcz, a przynajmniej nie robię tego od dobrych kilku dekad. Nie było potrzeby. Jeśli już chcieli zafundować mi jakiś trening celności, korzystali z żywych celów. Więźniów zawsze mieli pod dostatkiem, więc mogli sobie na to pozwolić. A jakoś wątpię, by jakiekolwiek piwo przeszło ci przez gardło po takim treningu. A jeśli tak - to albo powinno się cię podziwiać za stalowe nerwy, albo zastanawiać się nad tym, co, u diabła, jest nie tak.
/A poza tym, naprawdę sądzisz, że straszne mi drobnoustroje?
/Cóż, ostatni raz widziałem go dwa lata temu - a dokładnie w następny wtorek stukną dwa lata - kiedy kilkukrotnie próbowałem go zabić, więc wiesz, jakoś nie liczę na żadne cieplejsze odczucia. A nawet jeśli tak jest, dlaczego mam zaprzątać sobie tym głowę?