2 kwietnia 2016

Astrid Löfgren

N, podejrzewam, że w przeważającej ilości angielski jest językiem ojczystym wielu (jak nie wszystkich) narodowości.
Jejku, a któż go tak skrzywdził?
/To z nowego "Captain America: Sam Wilson". Wygląda naprawdę, naprawdę okropnie. Jakby był ulepiony z plasteliny, albo jakby był uzależniony od narkotyków i botoksu. Ale za to Steve nam wyprzystojniał - klik. Może Bucky po prostu był dobrym przyjacielem i oddał mu część swojego uroku :P?
James, ooo, aż jestem zaskoczona.
No, egzaminu, mój dogi, byś nie zdał. Chyba o innych warzywkach mówimy.
Mam wrażenie, że popadłeś ze skrajności w skrajność.
Ach, czyli po prostu odkładasz wykonanie wyroku w czasie, a nie rezygnujesz. Dobrze rozumiem?
Ale te starcia są zazwyczaj z ich inicjatywy czy z twojej?
/I wybitnie nie obchodzi mnie to, że bym go nie zdał. Mam teorię gdzieś tak długo, jak potrafię robić to w praktyce. To mi wystarcza, nie aspiruję do zostania specem w dziedzinie medycyny. Już, koniec tematu? Czy jednak chcesz mnie przymusić do tego, żebym postanowił ci udowodnić, że mnie to nie nie obchodzi, i skoczył wypożyczyć jakąś książkę na ten temat?
/Może i popadłem, może nie. Grunt, że jakoś mniej mnie to wszystko dręczy. Najwyżej znowu okaże się, że coś spieprzyłem, i że jednak powinienem na kolanach prosić o wybaczenie za te wszystkie grzechy, które tak naprawdę były jednak moją winą.
/Póki co zdecydowałem się odłożyć to w czasie na... no, na kiedyś tam. Jakoś nie widziałem powodu do tego, by odpuścić całkowicie. Żadne z nich nie doznało raczej momentalnego olśnienia, które kazało nawrócić im się na dobrą drogę, i które zrobiło z nich wzorcowych obywateli.
/Ich. Ja jakoś nie mam powodów by rzucać się bez celu na uzbrojony oddział bez żadnego powodu i ryzykować przy tym jakimikolwiek obrażeniami, nawet minimalnymi. Byłaby to po prostu strata czasu.

1 komentarz:

  1. N, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Cap jest blondynem. Zdecydowanie źle działa na mnie ta pozytywna zmiana. Pan B. skojarzył mi się z Willemem Dafoe. Po wielu przejściach, należałoby dodać.

    James, to po co wbijasz w dyskusję rzeczy, które cię gówno obchodzą? Wiesz, że to pociągnę. Jeśli nie wiesz, to już wiesz.
    Łatwiej byłoby odróżnić winę z czasów wojny od winy z czasów tych jeszcze mniej przyjemnych. Z jednej strony to dobrze, że mniej cię to dręczy, bo tak, to ich wina, tak, to ich rozkazy, jednak w pewnych sytuacjach z pewnością miałeś wybór.
    To są zazwyczaj raczej płotki czy grube ryby? Tym drugim też jesteś w stanie odpuszczać na jakiś czas?
    Nie chodziło mi o celowość działań tylko właśnie o to, kto zaczyna.

    OdpowiedzUsuń