1 lipca 2015

Astrid Löfgren

N, ano jest Ludzka stonoga 3. Rzecz dzieje się w więzieniu. Kolesie z jedynki i dwójki się spotkali i postanowili połączyć kilkuset więźniów. Przysnęłam, więc nie wiem co dalej... Tak, Astrid próbowała oglądać. Wielkie poświęcenie.
A już myślałam, że ta seria niczym mnie nie zaskoczy. Naiwna ja.
N próbowała oglądać "Serbski film", ale wyłączyła przy scenie z gwałtem na noworodku. Nie niemowlęciu, naprawdę na noworodku. Ludzie nie są normalni.
James, pamiętasz jeszcze jakieś śmiechu warte wpadki?
No i nawzajem, kochanieńki. Ruletka. Ruletka. Ruletka.
Niezawodny? No jednak zawodny, skoro się raz nie udało. Całe życie ryzykant. I to pierdołowaty.
A połowa to ile? Z dziesięć półlitrówek wódki? Rosjanie to by ci medal za wybitne zasługi przyznali.
Ruletka.
Całe moje życie to jakaś cholernie komiczna wpadka. Raz sądziłem, że dowódca jest podmieniony, bo pachniał inaczej niż zwykle, a z moim wyczulonym węchem była to już wielka zmiana. Raz źle zrozumiałem "przyniesiecie mi jego głowę". Raz chciałem chronić dowódcę przed wybuchającymi fajerwerkami. Kulturalnie przemilczę rzeczy, które zrobiłem, gdy zimna suka oczekiwała ode mnie czegoś więcej. Moje wpadki mogą się wydawać komiczne, ale dla mnie to naprawdę nie było tak oczywiste, jak być powinno.
Nadal nie, nie i nie. 
To się nie liczy, bo za pierwszym razem uciekać jeszcze nie chciałem i próbowałem załatwić sprawę pokojowo. Nie wyszło, więc znalazłem inny sposób. 
I tak, wiem, byłem pierdołą. Boki zrywać. Ha, ha.
Coś koło tego. Upiciem się nadal nie mogę tego nazwać, ale jakiś efekt już był, a to już naprawdę coś. 
Nadal nie. 

Astrid Löfgren

N, pierwsza strona, a tam co?! Ludzka stonoga 4! :D Mam nagły atak śmiechu.
Żeś mnie nastraszyła tą "Ludzką stonogą". Pomyślałam tylko "o mój boru, co oni tam wrzucają?!", ale nawiązując to wypowiedzi Bucky'ego- każdy ma w sobie coś z masochisty, więc weszłam i nawet nie wiesz z jak wielką ulgą odetchnęłam :P Nie jest aż tak źle, jak myślałam.
I tak bajdełejem, jest "Ludzka stonoga 3"? I ktoś to nadal ogląda o.O?
James, ale chyba zazwyczaj rozumiałeś rozkaz, nie?
Zatem trafił swój na swego. Niezwykłe, ile mam z tobą wspólnego. Będę męczyć dalej.
A miałeś jakieś sposoby na wściekłych tatusiów swoich wybranek?
Mogę zapytać ile musisz wychlać, żeby chociaż drgnąć?
I radosne: ruletka! No weź. Ładnie proszę.
W jakiś dziewięćdziesięciu dziewięciu i dziewięciu dziesiątych procenta zdecydowanie tak, rozumiałem. Ta jedna dziesiąta to mniejsze lub większe wpadki, bo nie oszukujmy się, każdemu się zdarzają. Nawet Zimie. 
I tak będę mówił "nie", Im bardziej się upierasz i nie odpuszczasz, tym bardziej będę się zapierał. Zobaczymy kto podda się pierwszy, proszę bardzo. 
Miałem jeden świetny i niezawodny sposób- brać nogi za pas i biec najszybciej, jak się tylko da. Jeden raz mnie dorwał, o czy już mówiłem, i wolałem, by więcej się taka sytuacja nie powtórzyła.
W połowie przestałem już liczyć, ale zwykły człowiek już dawno by padł. Zdziwiliby się, gdyby próbowali zbadać ile mam promili. Ale Rosjanie byliby ze mnie dumni.

Julia Szałwińska

I jeszcze N nawiązując do pierdół- co sądzisz o zaroście pana Evansa?
N co sądzisz o ludziach lubiących postać tylko przez pryzmat aktora który ją gra?
A teraz ode mnie:
N co sądzisz o filmie Hobbit? Bo ja jak patrzę na film i wspominam książkę to mnie krew zalewa...
N sądzi, że broda pana Evans powinna mieć własnego agenta. No bo hej, tylko spójrz na to: klik. Niech Bucky przypatrzy się temu, jak powinno się wyglądać z brodą. 
I tak, N ma na tym punkcie małego fangirla :P

Jeśli ktoś lubi daną postać tylko ze względu na grającego ją aktora, to raczej nie można powiedzieć, że jest fanem samej postaci, prawda? Dany bohater składa się z historii, charakteru i wielu cech składających się na jego osobowość. Nie można jednak przeczyć temu, że to właśnie aktor nadaje mu "to coś". Spójrzmy na takiego np. Lokiego. Jeśli rolę dostałby ktoś inny niż pan Hiddleston, to mogę się założyć, że fandom tej postaci byłby o wiele, wiele mniejszy. Ale nadal by był, bo znaleźliby się ludzie, którzy lubiliby Lokiego właśnie ze względu na Lokiego, a nie pana Toma. Takie moje subiektywne zdanie.

Nic nie sądzę, bo ani nie czytałam książki, ani nie widziałam filmu.
Ekheeem... Ja twój urok osobisty sławię a więc pytanie mojej koleżanki która cały czas prowadzi bierny przegląd tego bloga razem ze mną:
Bucky czy w takim razie sądzisz źe Steve spieprzał randki bo tak miał, czy po prostu ma dłuższą metę dziewczyny nie szukał? 
Raczej potrafił spieprzyć każdą randkę, bo tak miał. Mówiłem o nim same dobre rzeczy, komplementowałem przed dziewczyną jak tylko się da, więc miał ułatwione zadanie. A i tak nic z tego nie wychodziło, bo sierota potrafił zepsuć wszystko. Cóż, ja też, ale my o nim, nie o mnie. Z agentką Carter było zupełnie to samo. Chciał coś zrobić, ale nie zrobił nic, bo język mu się plątał i chyba bał się tego, że narobi sobie wstydu. 
I dobrze wiedzieć, że resztki uroku nadal mam.

Astrid Löfgren

N, to do ciebie wróci, niedobra kobieto! :P
Jeśli jest to obrzydliwe w pełnym tego słowa znaczeniu, to podziękuję. Jeśli nie aż tak, to w sumie co za różnica, skoro już widziałam dużo rzeczy bardzo bleh. 
Pamiętasz Hydra Trash Party? No ba, że pamiętasz, bo tego nie da się tak łatwo zapomnieć. Więc xxxhydra to fotki i gify ilustrujące tamte genialne pomysły. Nie przeglądałam tego, zerknęłam tylko na pierwszą stronę, więc nie wiem czy jest "obrzydliwe w pełnym tego słowa znaczeniu". I wiedzieć raczej nie chcę :P
James, i dlatego właśnie jestem za tym, by trzeźwieć w samotności.
Nie trudno, bo sobie wyobrażam, co z tego jabłka musiało zostać.
Dlaczego ciekawie? Z powodu tego, że to była jakaś nowość?
Wiem, że nie powinnam, ale się aż zaśmiałam przez te medale... Chyba często musiałeś brać dosłownie to, co ktoś powiedział. Aż mi się reklamy przypomniały.
Cóż, nie będę taka ugodowa jak ty i jednak będę walczyć o tę wiedzę, więc chcę. Chcę! Bardzo mnie ten aspekt nurtuje. Bądźże człowiekiem i ulżyj mym cierpieniom.
Ale takie wymykanie przez okno jednak jakiś romantyzm w sobie ma. Mnóstwo dziewczyn chciałoby mieć takiego adoratora. Nic sobie przypadkiem nie zrobiłeś przez takie pomaganie?
Muszę o to zapytać: znalazłeś sobie jakiś alkohol, który działa?
Dlatego ciekawie, bo byłem święcie przekonany, że muszę być ranny czy popsuty, jak zwał tak zwał. Dla mnie to była niezła zagadka. Jeśli byłem ranny, krwawiłem. A tutaj znikąd taki dziwny... wyciek, a rany brak. 
Miałem drobne problemy z wszelakimi przenośniami czy metaforami. Przerabialiśmy już to i choć przyznaję, że teraz może wydawać się zabawne, to uwierz, że wtedy takie wcale nie było, bo często niezrozumienie rozkazu równało się nie wykonaniu go.
Cóż, zapewne zdążyłaś zauważyć, że jestem o wiele bardziej uparty niż ugodowy, więc... nie.
Może ma w sobie romatyzm, może nie. Nie mnie to oceniać, bo nie był on moim zamiarem.
Niczego sobie nie złamałem. Na resztę szkód spuśćmy zasłonę milczenia i nie upokarzajmy mnie bardziej.
Nie ma żadnego konkretnego gatunku. Jest za to konkretna ilość.

Julia Szałwińska

Chcialabym takiego chłopaka xo by mnie przez okna zabierał na imprezy... :) 
James tak z innej beczki... Mowa była o ucieczce przez okna czyli powodzenie miałeś? A Steve pewnie pomagał ci w tych chaniebnych sprawkach :D
I jeszcze takie pytanie które mnie od wczoraj nęci: gdzie kupiłeś swoje buty, bo chciałabym takie same ;D
Nie raz już mówiłem, że może i były to inne czasy, ale nastolatkowie bywali równie butni. I głupi. 
I to wcale nie jest takie zabawne. Jej ojciec dał mi zakaz zbliżania się, więc musiałem się nieźle nagimnastykować, by móc gdzieś z nią wyjść. A to było pierwsze piętro kamienicy, więc nie było tak proste, jak może się wydawać. Wyjście jeszcze tak, gorzej z wejściem z powrotem. 
Steve nie bardzo miał mi w czym pomagać, bo była to moja randka i mój problem. 
Nie raz próbowałem wyciągać go na te całe podwójne randki, ale miał niesamowity talent do spieprzenia każdej z nich. A to mi wypominają pierdołowatość. 
Ym, jakie buty? Nie przypominam sobie kupowania żadnych butów. 
I oczywiście, że miałem powodzenie. Czy ktoś miał jakieś wątpliwości co do mojego uroku osobistego? 

Astrid Löfgren

N, tak bardzo nie chciałam na to paczać...
Mówiłaś, ale nie zaszkodzi powiedzieć po raz setny. Nie wiem czy z tym blogiem chciałabym się zapoznać :P
Wiem, jestem zła :(
Uwierz, że nie, nie chciałabyś. Chyba, że jednak byś chciała to zarzucę linkiem :P 
James, nie zapomnę.
Ja tam mam pełno upokarzających i jednocześnie śmiesznych historii. Dobra, jabłko wygrało. Udało się odbezpieczyć?
Płakałeś bo co? Przez jakąś reakcję chemiczną związaną z nowym lekiem?
Co wepchnąć do gardła? Tak, musiałam się tego uczepić. Po prostu musiałam.
No weź. Później nie będę miała zapewne szansy tego z ciebie wyciągnąć.
A teraz się romantyzmu uczepię. Zrobiłeś kiedyś coś naprawdę romantycznego?
Tylko, że te już wymieniłem poprzednio. Może wtedy, gdy byłem na rauszu, upokarzające nie były, ale zaczynały takie być, gdy tylko zaczynałem trzeźwieć. I dlatego nie lubiłem pić.
Może ciężko ci będzie w to uwierzyć, ale o dziwo nie, nie udało mi się. A tłumaczenie mi tego, czym jest jabłko i do czego służy, zajęło zbyt dużo czasu, bym mógł mówić o tym bez poczucia żenady.
Płakałem, bo płakałem. Nie mam pojęcia, dlaczego i z jakiego powodu. Może to wina samych leków, a może po prostu wszystko się skumulowało, a chemia tylko sprawiła, że puściły mi hamulce. Grunt, że zwyczajnie nie wiedziałem wtedy, czym jest płacz, i że to normalna ludzka reakcja, więc naprawdę było ciekawie.
To była misja, jakiś polityk czy wojskowy, nie pamiętam dokładnie. Był uznany za zdrajcę, wiec jeden z agentów zażartował sobie, że trzeba wziąć te jego medale i wsadzić mu do gardła, by się nimi udławił. Cóż, udławił się. Z czego nie byli zbyt zadowoleni, bo najpierw chciano go przesłuchać. 
Nie, nie. Nie chcesz wiedzieć. Nie chcesz, bo tak. 
Ym... nie, chyba nie. Raczej typem romantyka nie byłem, a przynajmniej nie przypominam sobie, bym był. Byłem raczej typem, który pomagał dziewczętom wymykać się przez okno, by zabrać je na tańce, a nie takim, który wygłaszał poematy i obsypywał kwiatami.