31 marca 2015

Rachel

Bucky: Przeze mnie wyszedłeś na seksistę więc muszę spytać; co sądzisz o ruchu LGBT xD?
Drugi raz nie dam się podejść. Może i wychowałem się w czasach, w których popychadła wielkiego wodza wtrącały za to ludzi do obozów, ale przede wszystkim jestem z Brooklynu i pracowałem w dokach, więc widziałem i robiłem nie jedno. Nie mam niczego przeciwko i choć przyznaję, że zadziwia mnie to, jak ci ludzie potrafią o walczyć o swoje to niektóre z tych metod są dość mocno kontrowersyjne.

Astrid Löfgren

Poniżenie to twoja bezradność. Co ci szkodzi poprosić o pomoc? Dlaczego faceci zawsze myślą, że to takie poniżające o coś poprosić? Czemu się nie przyznają, że w danym momencie (nie zawsze) są słabi? No tak, bo mniej wrażliwi i zbyt dumni.
Nie jesteś dzieckiem, a tak się trochę zachowujesz. "Nie jestem bezradny, nieeee, no gdzie, tylko czasami mam ochotę się zabić", mhm.

N, proszę, daj mu tego kota, bo zaraz mu strzelę :D
N: Dam mu go na miesiąc działania bloga, wytrzymaj!

Bucky:
Niestety, ale raczej różnie się od innych mężczyzn, więc ciężko oceniać mnie przez pryzmat większości. Mogę  przyznać, że jestem słaby, bo wiem, że jestem żałośnie beznadziejny, ale co by to zmieniło? Może sprawiłoby, że traktowano by mnie z jeszcze większą dozą litości, a to tylko sprawia, że bardziej się sobą brzydzę. Sam powiedział, że jestem na emocjonalnie niższym poziomie niż zwyczajna osoba dorosła- czy coś takiego, nie pamiętam dokładnie, ale to jakieś konsekwencje "traumy"- więc mogę czasem mieć zdziecinniałe podejście do niektórych spraw i nie jest to zamierzone.

Rachel

Bucky (znowu) oglądałeś jakiś film/ czytałeś książkę która cie wzruszyła albo w ogóle wywołała jakieś emocje?
Raz oglądałem jakiś film o katastrofie statku. Pod koniec była para, której udało się przeżyć i kobieta dryfowała na krze lodu. Nie do końca pamiętam, jak się to potoczyło, ale mężczyzna wyślizgnął się kobiecie z rąk i zamarzł na śmierć tonąc w ocenie. Przyznam, choć niechętnie, że miałem przy tym dziwne uczucie- jakby mnie ścisnęło wewnątrz.

Astrid Löfgren

A ja stawiam na niedobór serotoniny, kochanieńki. Hormon szczęścia. Mogłabym tym tropem iść dalej i coś wynaleźć - i to w ciemno, ale nie dołujmy się aż tak.
W każdym bądź razie więcej czekolady! Nie ma nic lepszego na odrobinę szczęścia.
Czy ja wiem, czy to egoizm. Może bezradność? Myślę, że po prostu w środku aż krzyczysz, chcesz wołać o pomoc, ale duma ci na to nie pozwala, więc zostajesz, żeby chociaż wiedzieli, że się starasz. Nie wiem, czy tak jest.
Nie jestem bezradny. Żyłem sam przez kilka miesięcy, nie mówiąc o poprzednich latach, więc potrafię dać sobie radę. Nie będę skomleć do Wilsona o chwilę uwagi, bo wystarczająco poniżający jest już fakt, że widział nie tylko moje akta, ale zapewne też nagrania. Samo to sprawia, że chciałbym móc zapaść się pod ziemię, więc nie muszę dodatkowo się poniżać prosząc o pomoc z samym sobą. Nie jestem dzieckiem.
N: On zaczyna momentami irytować nawet mnie....

30 marca 2015

Astrid Löfgren

James: ja się nie dziwię, że takie huśtawki masz. Trudno, żebyś nie miał. Mogłabym wysnuć różne teorie, ale chyba sama nawet nie chcę, a ty już na pewno. "Ponurajmy" się razem.
A jak już pomyślisz o czymś optymistycznym, to o czym np.?
Ja obstawiałem, że to po odstawieniu wszystkich świństw, którymi mnie szpilowano i które sam w siebie ładowałem, ale nie jestem specjalistą. Zdarza mi się pomyśleć o tym, że wcale nie jest aż tak źle i może kiedyś wszystko się choć trochę unormuje, ale zazwyczaj potem dociera do mnie, że to wszystko gówno prawda, bo ta zaraza jest już wszędzie. Czasem mam ochotę wyjść i już nie wrócić, bo oszczędziłoby nerwów cholernego Wilsona, a Rogers musiałby się w końcu z tym pogodzić. Ciągnę śmierć za sobą wszędzie tam, gdzie się pojawię, więc dotrze tu prędzej czy później. Ale widocznie jestem większym egoistą niż sądziłem, bo nie potrafię tego zrobić.

Astrid Löfgren

James: no to w księżyc, whatever. Lubisz myśleć?
 Zależy o czym. Kiedy staram się przypomnieć sobie zbyt wiele to czuję jakbym dostawał ataku migreny, a właściwie kilku na raz. Moje rozmyślania rzadko zahaczają o jakieś optymistyczne myśli. Częściej to po prostu użalanie się  i dochodzenie do wniosku, jak beznadziejna jest sytuacja. I tak, znowu jestem ponury, ale sam nie wiem, dlaczego miewam jakieś chore huśtawki nastrojów.

Astrid Löfgren

James: o czym najczęściej myślisz, kiedy siedzisz na dachu i patrzysz w gwiazdy?
Sharon: wolisz siedzenie za biurkiem czy zewnętrzne akcje? I dlaczego?
Sharon:
Wolę działać w terenie. Tak naprawę, dlatego chciałam zostać agentką, a nie dla papierkowej roboty. Lepsza adrenalina.
Bucky:
Nie siedzę i nie wgapiam się w gwiazdy, bo w stolicy to raczej ciężkie . Myślę o wszystkim; o tym, bo było i o tym, co będzie. Nie mam jakiejś konkretnej ramy.

Marlenka

N: Czym dla ciebie jest sens istnienia?
Choć ze mnie prost człowiek to jednak nie wyobrażam sobie też życia prostym, utartym schematem narodziny- szkoła-praca-rodzina-praca-śmierć. Jakkolwiek infantylnie by to zabrzmiało- dla mnie sensem życia jest wszystko, co jest mi bliskie. Nie wyobrażam sobie życia bez bliskich, bez pasji, bez dążenia do wiedzy, bez głupich przepychanek, bez codziennego uśmiechu...

Ana Morgan

Sharon: Kim był mąż Peggy? I jak dokładnie się nazywał? Bardzo mnie to nurtuje :/
Sam, Sharon i Jamie: Czego się najbardziej boicie?
N: Wtrącę się-  dane męża Peggy nie zostały ujawnione w żadnym uniwersum, ale 616!Peggy zaangażowana była w związek (btw. to był jeden z pierwszych międzyczasowych romansów w Marvelu) z Gabem Jonesem, więc postawiłam na niego :) Wiem, że ponoć w Agentach pojawił się jego wnuk, ale to przecież niczego nie wyklucza.

Sharon:
 Wujek to Gabriel Jones. Pracował kiedyś z Kapitanem Rogersem, służył w Howling Commando i przez pewien czas w SHIELD.
 Może to irracjonalne, ale boję się zakopania żywcem.
Sam:
Wiele osób na mnie polega, więc boję się tego, że zwyczajnie popełnię jakiś błąd, którego konsekwencje ponosić będzie wiele osób. Że nawalę po całości.
Bucky:
Przeraża mnie myśl bycia uwięzionym we własnym ciele. Paraliżu. Swojego umysłu i samego siebie.

29 marca 2015

Astrid Löfgren

Sharon: Jakie masz przeszkolenie?
Do badań strategicznych, rozeznania w terenie i analizy danych.

Ana Morgan

Sharon: Jak wygląda szkolenie na agenta T.A.R.C.Z.Y.? Jakie są etapy i kiedy zaczęłaś mieć jakiekolwiek misje? Dopiero po ukończeniu szkolenia, czy w jego trakcie? Ile miałaś lat gdy je zaczęłaś i w jakim wieku stałaś się "pełnoprawną" agentką? Ile lat trwa szkolenie?
Nie mogę wyjawić szczegółów, bo czekałoby mnie za to pociągnięcie do odpowiedzialności, ale żeby zostać agentem SHIELD, trzeba mieć ukończone studia wyższe oraz posiadać wiedzę i umiejętności w którejś z priorytetowych dziedzin- np. inżynierii, nauk ścisłych i tak dalej, posługiwać się płynnie kilkoma językami obcymi- mile widziane języki egzotyczne i dialekty. Mile widziane jest też doświadczenie wywiadowcze, prawnicze, śledcze czy wojskowe. Przechodzi się też testy fizyczne i psychologiczne, które kwalifikują do następnego etapu- szkolenia, którego szczegółów nie ujawnię. Kiedy z rekrutowano mnie do SHIELD miałam 26 lat, a "odznakę" pełnoprawnego agenta otrzymałam po przejściu etapu próbnego, czyli po dwóch latach i dopiero wtedy mogłam udawać się na misje bez nadzoru.

Ana Morgan

Jamie ty też lubisz siedzieć w nocy na dachu i wgapiać się w księżyc? Mamy coś wspólnego ;)
Sam dawno się do ciebie nie odzywałam. Nadal jesteś taki zapracowany? I jak Steve wspomina spędzony na blogu czas?
Sharon: Dlaczego zdecydowałaś się na pracę agentki? Jak pracuje Ci się z Samem? I dlaczego nie powiadomiłaś Rogersa o WS?
Sam: 
Odpoczywam, gdy śpię. Chociaż czasem nawet wtedy nie, bo James ma ochotę obudzić mnie o drugiej nad ranem, bo ma mi do powiedzenia coś naprawdę ważnego, co nie może poczekać kilku godzina, a zdarza się, że zapomina, że mówił mi to już dwa razy. Ale nie, ostatnio zaczynam miewać luzy, choć nie ma mowy o pełnym relaksie.
Sharon:
Z Samem pracowało mi się świetnie, bo naprawdę potrafi poprawić człowiekowi humor nawet w najgorzej sytuacji i wiem, że ochroni mi plecy. Można powiedzieć, że na pracę w SHIELD zdecydowałam się przez "rodzinną tradycję".
Sam postanowił, że weźmie to na siebie, bo nie wiadomo, jak Kapitan Rogers był zareagował. Sądziłam, że tak będzie lepiej dla nich obu.
Bucky:
Lubię posiedzieć w spokoju i pomyśleć, a nocne powietrze mnie właśnie uspokaja.

Astrid Löfgren

Sam: Gratuluję i trzymam mocno kciuki! Zasługujesz na to.
Sharon: Jak wyglądała twoja praca dla SHIELD?
Sam:
Sam trzymam za siebie kciuki. Czasem naprawdę przydaje się spędzić trochę czasu z, nie chcę użyć tu złego stwierdzenia, ale "normalnym", bo przez paranoję Jamesa do sprawdzania domu w poszukiwaniu podsłuchów i wypatrywania strzelców, sam w jakąś wpadnę.
Sharon:
Niestety, a może stety, sporo czasu zdarzało mi się spędzać za biurkiem, a w czasie wdrażania projektu Wizja nawet bardzo sporo. Ale często trafiały mi się też misje w terenie. Jestem dobrym strzelcem.

Astrid Löfgren

Sam: Jak minęły ci ostatnie dni? Wciąż zawalony robotą po uszy?
Sharon: Opowiedz coś o Peggy, proszę.
Sam:
Jest lepiej. Wiem, że nie cofną nam już dofinansowania, więc można trochę odetchnąć. Ostatnio udało mi się nawet zjeść lunch Kate- naszą recepcjonistką. Może coś z tego będzie.
Sharon:
Niemal całe życie ciotka podporządkowała swojej pracy i można by powiedzieć, że dopiero po tym, jak... zaniemogła zaczęłyśmy się do siebie zbliżać, bo zawsze bliżej byłam z wuje, który był bardziej ugodową osobą. Sama nie wiem, co mogłabym powiedzieć, bo niemal wszystkie fakty mają pieczątkę "ściśle tajne" Tak już jest, gdy żyje się w rodzinie ze szpiegowską tradycją.

Blue Greyme

Moze teraz uda mi sie pozadnie wypytac naszą tygodniową postać :"3
Sharon: cześć! Bardzo miło cie poznać.
Czy twoje nazwisko ma cos wspólnego z Tamtą agentką Carter? Jesteście rodziną czy cos?
Steve zaprosił cie w końcu na tą kawe? :D
Bucky: lubisz spacery?
Sharon:
Peggy Carter to moja ciotka.
I nie, Steve nie zaprosił mnie jeszcze na tą kawę. Jeszcze.
Bucky:
Mam zakaz opuszczania domu bez nadzoru, więc go nie opuszcza. Chyba, że będzie się liczyć nocne wyjścia oknem. Czego oczywiście nie robię.
 

Astrid Löfgren

James, ależ z ciebie jajcarz wychodzi :D I jaki romantyk!
A kto tu o koczkach czy warkoczykach mówił? Jeden ogonek wystarczy. No, chyba że chciałbyś zwracać większą uwagę babć...

N: "Mój" Bucky wygląda jakoś tak (innej fotki nie znalazłam) i tendencję do przesady, więc ciężko raczej byłoby je związać. :P

Bucky:
 Nie jestem. Zwyczajnie czasem bywam mniej ponury. I skończmy z tymi babciami, proszę, bo w tym wypadku był to raczej śmiech przez łzy.
 Nie będę biegać z włosami związanymi jak u małej dziewczynki, nie przesadzajmy.

Astrid Löfgren

Sharon: Witaj! Jak wspominasz pierwsze spotkanie z WS? I co czujesz do Steve'a?
 Zim...Barnes przypominał zwierzę zagnane w ślepy róg. Nie wiem, jak zareagowałabym, gdybym nie miała Sama u boku. Nie byłam jedną z wtajemniczonych w sprawę osób, więc to był... lekki szok, choć wyjaśniał postępowanie Kapitana Rogersa. Z nim samym moje relacje ostatnio przestałby być już tak chłodne, jak po Waszyngtonie, ale nadal to długa droga.
To jest 200 post!

Rozpoczęcie tygodnia Sharon Carter!

Jak orzekło głosowanie:
tydzień Sharon Carter/ Agentki 13 czas zacząć!
29.03 -03.04

Nheirei Kai

N: to jakie w końcu oczy ma Bucky? O.o
 616!Bucky ma brązowe, Ultimate!Bucky ma zielone, a MCU!Bucky ma jakieś szaroniebieskie :)

 Na blogu bazuje na kanonie i popularnych fanonach, więc stąd to, że Bucky'emu zmienił się kolor oczu (bo czemu nie, skoro Steve urósł metr w szerz i wzwyż?) z brązowych na niebieskie.

Blue Greyme

Błagam prosze powiedz ze zdazyłam!
Steve: super że tu wpadłeś. Niesamowicie było cie poznac. Mam nadzieje jeszcze z tobą kiedyś pogadac :) trzymaj sie i ciągle wierze ze kiedys sie zakochasz.. Pozdrawiam!
N, wybacz ze tak pozno.. zupełnie sie zagapiłam!! Mam nadzieje ze zaliczysz :)
N:
 Moje "tygodnie tematyczne" trwają od niedzielnego popołudnia do piątku. Dziś zacznie się już tydzień Sharon Carter, więc już nie mogę zaliczyć, ale nie martw się! Sam wszystko przekaże Steve'owi ;)
 I zawsze jest możliwość, że Steve jeszcze kiedyś powróci.

Blue Greyme/ Astrid Löfgren

#1 James odzyskuje humor! Panie i Panowie, zdrowie Bucka!czytałam ten post miliard razy i do teraz mam banana na twarzy :)
N, jestes mega. I dziekuje że założyłas tego bloga. Serio. Teraz dopiero dostrzegam jak bardzo związałam sie z postacią Buckiego.. a to wszystko przez ciebie! Ha.. a teraz leże i płacze.
#2O Boże, nie wierzę! Chyba za chwilę wypiję twoje zdrowie! Wyściskałabym cię, gdybym mogła :D Ale byś miał szalone życie z tymi osiemdziesięciolatkami... Żadna by ci się nie oparła.
Chyba jedyny ratunek - związuj. Mam w sumie podobną fryzurę i czasami związanie włosów jest jak zbawienie, wiem co czujesz. Czemu nie mogłeś się przemóc?
N:  Mam bardzo specyficzne poczucie humoru, ale przez tego smutasa muszę je nieustannie hamować. Stwierdziłam jednak, że czasem takie przebłyski dobrze mu zrobią.
Ale w Mniej na poważnie już nie muszę się powstrzymywać :P!

Bucky:
 Szalone to mało powiedziane. To wsuwanie kęsów jedzenia między sztuczne szczęki, świntuszenie do aparatu słuchowego, to pochylanie nad balkonikiem... żyć nie umierać.
 Po prostu każdy ma jakąś granicę tolerancji na głupoty, którą można przekroczyć. Moja widocznie jest nie tak wysoka, jak sądziłem.
 I jakoś nie wyobrażam sobie biegania z włosami związanymi w koczki czy warkoczyki.

28 marca 2015

Astrid Löfgren

N, haha, faktycznie! W sumie to chyba Stana wina z tymi włosami, ale może i nie, bo coś mi się kojarzy, że gdzieś w jakiejś produkcji na klacie miał je dość "bujne" :D Albo się Zimie spaliły w jakiś dziwny sposób... Kurczę, rozkmina na dłużej. Zrób koniecznie tę zakładkę do rozmów o pierdołach :D
James, no wreszcie. Zależało mi, żebyś dostrzegł absurdy i nie brał wszystkiego tak do siebie. Teraz mnie oświeć: skurcze mięśni twarzy czy jednak nie? (nie odczepię się z tym chyba)
Dobrze, że chociaż te na głowie masz. Jakoś sobie nie wyobrażam ciebie bez tych bujnych, brązowych fal (no, przepraszam, ale mam straszną słabość do takich włosów, więc je będę wielbić...)
Myślę, że jakiś prawnik-masochista by się za twoją sprawę wziął.
Nie pomyślałeś o soczewkach? W sumie sztuczny brąz, ale może byłoby lżej?
Ale gdybyś faktycznie nosił te siaty... to sobie pomyśl, jak by te babcie do ciebie wzdychały... :)
N: Zakładka powstała, więc na moją część możesz już odpowiedzieć tam.
Bucky w CA:TFA- klik. No lekka różnica jest :P
Ciekawiło mnie to tak samo, jak to, że Zima lata z włosami do ramion. Nie lepiej im było ogolić go na łyso?

Bucky:
 Tak, skurcze wywołane tym... absurdem.
 Długie włosy to jakiś koszmar- wszędzie się plączą, wchodzą na twarz, łatwo je podpalić... Poza tym, wystarczy kilka dni i wyglądam jak bezdomny. Rozważałem ich całkowite obcięcie, ale jakoś nie mogłem się przemóc.
 Nie chcę mieć sztucznego koloru oczu, to nie byłoby to samo.
 I tak, robiłbym furorę wśród osiemdziesięciolatek. Zawsze przecież lubiłem młodsze.

Astrid Löfgren

Nie wiem, jak to jest być jedną wielką blizną z metalowym kawałkiem czegoś w miejscu ręki, ale próbuję sobie to wyobrazić i pewna jestem, że to gówniane uczucie (mój język dziś powala, sorry).
Włosy możesz polubić, bo masz naprawdę fajne (tsa, moja słabość). Wiem, gadam od rzeczy, ale czemu by nie zacząć od takich głupot? W oczach możesz polubić kolor. Mówiłeś, że chyba lubisz niebieski (pewnie nie ten odcień, ale mniejsza), oczy masz niebieskie. Odsuń informacje, że są zimne, bo ciepło musisz sam w nie wlać, ale to długa droga raczej. Blizny? To twoja historia. Każda z nich ci na pewno o czymś przypomina. Więc niech przypominają ci, bo to jesteś ty, nieważne, jak by te wspomnienia miały boleć. Wbrew pozorom to może dać ci siłę. Metalowa ręka? Siła. Kiedyś będziesz nią nosił zakupy babciom (nie, nie nabijam się). Zacznij od pierdół.
No to na co czekasz? Szukać trzeba adwokata i budować linię obrony.
N:  Wspomniałaś o włosach i tak przyszło mi na myśl- kto u diabła (i dlaczego) woskował Zimie klatę :P?

Bucky:
  Czekam może na to, aż odżyję w oczach opinii publicznej? Jestem martwy, nie mam żadnego dokumentu potwierdzającego moją osobowość, więc czeka mnie seria testów, bo dane Hydry nie będą raczej wiarygodnym źródłem. I tak, każdy prawnik marzy o takiej sprawie.
 Włosy? Do dziś nie doszedłem do tego, gdzie podziała się cała reszta, prócz tych na głowie i chyba wolałbym jednak nie znać odpowiedzi, bo mógłbym odpisać molestowanie od listy.
 Oczy? Miałem brązowe oczy po matce i owszem, je lubiłem, ale przez jakiś "skutek uboczny"* są, jakie są i nie mogę znieść ich widoku.
 Blizny to moja historia? Żebym chociaż pamiętał o tym, skąd je mam. Szczególnie lubię te lewym udzie, które powstały po tym, jak rura przebiła mi się przez nie na wylot i te, które mam po przyspawaniu protezy do ciała. Przecież dodają mi tylko cholernego "seksapilu", prawda?
 I tak, będę nosić babcine zakupy rzeczą, która służyła do roztrzaskania nie jednej czaszki. Nawet nie wiesz, jak długo znajdowałem krew w rowkach. Genialny plan, naprawdę.
*"Oryginalny" Bucky miał oczy brązowe, ale pan Stan nie i stąd pojawił się ten fanon

Ana Morgan

N świetny szablon :) Tylko moim zdaniem powinien być ciut węższy. Chodzi o miejsce, gdzie wyświetlane są posty, tekst jest za bardzo rozciągnięty ;/
 Zgadzam się z tobą, dziękujmy Gallowi. Sama nie mogę się przyzwyczaić do nowego wyglądu i postaram się jakoś to poprawić, choć sama często korzystam z wersji na telefon, więc ta komputerowa zawsze wydawała mi się rozwleczona :P
 I Gall wyszedł z propozycją opcji obserwowania- dobry to pomysł?

Astrid Löfgren

Okeeej, rozumiem aluzję co do Rogersa. :D Fakt, zostawmy to.Trochę mnie zagiąłeś, muszę przyznać. Ty się zwyczajnie wstydzisz. Jesteś bardziej ludzki, niż ci się chyba wydaje. Nie będę ci polecała standardowych sposobów podnoszenia samooceny, bo takie stawanie przed lustrem i gadanie do siebie "jesteś zajebisty" to raczej średni pomysł, ale kurczę, mógłbyś poszukać czegoś, co możesz ewentualnie polubić. Nawet najbardziej beznadziejną z pozoru cechę. No nie ponoć. Wyćwiczysz te akcenty, mam nadzieję. Boże, człowieku, jak ty bardzo potrzebujesz zwykłej rozmowy o bzdetach z kimkolwiek. Aż by się chciało ciebie przytulić. 
N, jak przejrzyście <3 Gall Anonim się spisał!
N: Tak, kochajmy Galla za wytrzymanie moich jęków i stęków! Blog był w stanie roboczym przez ponad 190 postów, więc miejmy nadzieję, że teraz wytrwa z dziesięć razy tyle!
Bucky;
 Wbrew wszystkiemu nie jestem tak nieludzki, jak może się wdawać. 
 Ciężko się nie wstydzić, gdy twoje ciało to jedna wielka blizna, a do tego masz przyczepiony do niego kawał metalu. Nawet te oczy nie są moje. Zawsze miałem brązowe, a te są... cholerni zimne i obce. Tu raczej komplementy niczego nie dadzą i nie wiedzę czegoś, co można by polubić.
 Ciężko nazywać się Amerykaninem, gdy nie zna się historii, zapomina języka i może być oskarżonym o zdradę stanu i skazanym na śmierć. Kilkukrotną.

Astrid Löfgren

Chyba nie jest tak głupi by sądzić, że ty to tamten James.
Wszystko jest przed tobą. Przynajmniej chcesz ruszyć, a to już jest krok.
Właśnie to mi się w tym metaforach podoba najbardziej. Nie mam wszystkiego na tacy, więc mogę pogrzebać i coś znaleźć, a potem o tym podyskutować.
Kocham wszelkiego rodzaju akcenty i tylko za nie mogłabym cię wręcz pokochać <3 Pewnie bym mówiła inaczej, gdybym sama akcentowała raz tak, raz inaczej, ale w sumie to ciekawa "umiejętność".
 Inteligencja Rogersa, a raczej jej braki, to rzecz mocno dyskusyjna, więc wolę pozostawić temat.
 Może i przede mną, ale jakoś ciężko mieć do tego chęć, gdy nienawidzi się samego siebie, a raczej nie pójdę do Wilsona i nie powiem, że obrzydza mnie moje ciało, bo to jest niesamowicie... żałosne.
 Jestem ponoć Amerykaninem, więc chcę mówić jak Amerykanin. Nawet nie wiesz, jak irytująca jest ta "umiejętność", bo bywają dni, że nie rozumiem samego siebie. Cóż, bardziej niż zwykle.

Astrid Löfgren

Myślę, że on wcale nie chce i nie będzie chciał z tobą walczyć, chociażby ze względu na "tego drugiego".
Jeśli odczekasz zbyt długo, możesz stać się tym słoniem od łańcucha, który przyzwyczai się do swojej sytuacji. Impas.
Wiara w kogoś i siebie jest bardzo ważna moim zdaniem, bo może otworzyć nam oczy, ale też pomóc, jeśli odpowiednio mocno czegoś chcemy. Próbujesz, przewracasz się, próbujesz, przewracasz, przez długi czas dzieje się tak na zmianę, aż w końcu ruszasz z miejsca i dochodzi do ciebie, jak wiara i upór wiele dały i dopiero wtedy to doceniasz.
Mówiłam już, jak mi się podobają twoje metafory? Chyba nie, więc mówię.
Co do ulubionego słowa. Ciekawiło mnie to od jakiegoś czasu, ale zapominałam zapytać. Ciekawiło głównie przez to, że pomyślałam, że może masz jakieś słowo, które uważasz za fajne, przyjemne, z którym wiążesz jakieś miłe wspomnienia, i które zwyczajnie lubisz, bo np. podoba ci się jego brzmienie. Zwyczajna ciekawość.
 Tylko, że i do niego dotrze kiedyś to, że Barnesa już nie ma. Wątpię w to, że wypruwał sobie żyły szukając mnie po to, by móc sobie na mnie popatrzeć.
 Sytuacja wcale nie jest aż taka zła. Może nadal jestem niemal ubezwłasnowolniony, ale jest zdecydowanie lepiej niż kiedyś. Może i chciałbym ruszyć w przód, ale ciężko zostawić wszystko za sobą, gdy całe moje ciało jest niechcianą pamiątką ostatnich dekad. Chciałbym stanąć prosto i ruszyć przed siebie, ale to wszytko ciągnie mnie w dół i nie pozwala utrzymać równowagi.
 Moje metafory nie są jakieś wyszukane, po prostu nie lubię mówić całej prawdy wprost, ale jednocześnie nie chcę kłamać.
 Ciężko ocenić mi to, czy podoba mi się brzmienie jakiegoś słowa, bo moja wymowa bywa czasem dość... specyficzna. Zdarza mi się mówić z rosyjskim, niemieckim czy amerykańskim akcentem, a czasem nawet brooklińskim slangiem. Zależy od dnia. To cholernie frustrujące.

Astrid Löfgren

#1 James: dobre porównanie, właśnie o to chodzi. Ja wiem, że potrafisz, choć ty nie jesteś co do tego przekonany. Ja w ciebie wierzę, ty w siebie nie. Ja wierzę, że potrafisz wsiąść na rower i pojechać na nim, a ty się boisz, że się od razu wywalisz. I ta wiara ludzi (nie tylko moja) może się wkrótce przerodzić w twoją wiarę w samego siebie i spowodować, że wsiądziesz na ten rower i zwyczajnie spróbujesz.
Serio myślisz, że Rogers to takie wielkie zagrożenie? Co mógłby ci zrobić?
# 2 James: A tak w ogóle to jakie jest twoje ulubione słowo? Nieważne w jakim języku.
 Co mógłby mi zrobić? Po ostatnim spotkaniu z nim lizałem rany przez kilka dni. To jedna z niewielu osób, która mogłaby mnie pokonać w równej walce. Więc tak, jest zagrożeniem i to takim, które zna jego... moje słabe punkty.
 Tylko co dam mi czyjaś wiara w to, że niby potrafię jeździć na rowerze skoro tego nie potrafię? Mogę próbować, ale i tak się przewrócę. Czasem lepiej odczekać i nie porywać się na coś, co i tak się nie powiedzie.
 I dlaczego miałbym mieć ulubione słowo?

Nheirei Kai

Steve, James, Sam: Jaki jest wasz ulubiony kolor?
James: Co lubisz robić w wolnym czasie dla relaksu?
N: Niestety, ale Steve już odpadł :) Odpowiedział tylko na zadanie wczoraj pytanie.

Sam:
Lubię zielony. Ciemny.
Bucky:
Chyba niebieski. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Robić dla relaksu? Nie mam pojęcia, nie należę do zrelaksowanych osób...ale lubię czasem posiedzieć nocą na dachu. Sam tego nie wie, więc mam ciszę i spokój. 

Astrid Löfgren

#1 Steve: Masz jakiś pomysł na pokój na świecie?
#2 James, nie śmiem stroić sobie z ciebie żartów, absolutnie. Jeszcze chcę pożyć trochę, przynajmniej do wypłaty. Szukam sposobu, żeby ci pokazać, że da się podchodzić do wszystkiego inaczej. I wiem, że to potrafisz, tylko jeszcze o tym nie wiesz, ale się dowiesz. Oddziel sobie wrogów od osób, które jako tako tolerujesz, i które ci nie zawadzają szczególnie, i już będziesz miał krótszy łańcuch.
Steve:
Międzynarodowy pokój mógłby być możliwy dzięki większej tolerancji. Musiano by zrozumieć, że wyznawcy innych religii nie są zagrożeniem, że to fanatyzm nim jest. Władzę musieliby przejąć ludzie, którym zależy na obywatelach, a nie ignoranci.
Bucky:
Czyli mam wiedzieć coś, czego nie wiem? Cóż, to tak samo, jakbyś ty była przekonana, że umiem jeździć na rowerze, a ja wiedziałbym, że tego nie potrafię. Raczej kiepska sprawa. To, że toleruję Rogersa, który ścigał mnie po całym cholernym kraju, wcale nie oznacza, że i on nie jest oczkiem łańcucha. Hamuje mnie i jest jedną z niewielu osób, które mogą stanowić dla mnie zagrożenie. A ja nie lubię być zagrożony.

27 marca 2015

Astrid Löfgren

N, taki! Żeby nie dał rady uciec, ale jednocześnie dał radę przemaszerować do kuwety. :D Ideał! Hm, może i pies byłby w porządku. Dobry powód do wyjścia z domu. Faktycznie, ściska serducho, tym bardzie,j że życie obydwu takie do siebie podobne. 
James: Plastikowego dobrze nie połączysz, chyba że zrezygnujesz z kolejnych oczek, aż w końcu znikną. Uznajmy, że słoń był na plastikowym łańcuchu, różowym i do tego niezbyt trwałym. Takiego łańcucha nie lubimy, więc się wyrywamy.
Czekaj, czekaj, bo się pogubiłam. Kto dla ciebie jest łańcuchem?
N: Sam przynosi Bucky'emu/ Bucky znajduje wychudzonego dachowca i nie jest w stanie odmówić mu jedzenia, bo ten patrzy na niego oczami Kota ze Shreka i kilka miesięcy później... :P
ps. Też się pogubiłam.

Bucky:
Stroisz sobie ze mnie żarty?
Mój łańcuch jest bardzo długi. Ciężko stawiać Rogersa obok Struckera czy choćby Rumlowa.

Astrid Löfgren

Nie o taką rękę mi chodzi! Już nieważne.
Wcale nie musisz niszczyć. Możesz się oderwać, zostawiając je razem z kołkiem. No, chyba że ktoś jest bardzo złym łańcuchem nie tylko dla ciebie, to wtedy masz moje błogosławieństwo.

N, Ło matko, ciężkie zadanie. Królik za mały, bo zgniecie, z psem na spacer nie wyjdzie, rybka też za mała i ani to pogłaskać, ani poprzytulać. Kotek? :D Duży kotek. Sam się wyprowadzi na spacerek, łasić się potrafi, poprawiać humor też, zareagować na zagrożenie też. Tak, chyba to jest to.
Już ja ci coś znajdę :D
N: Rozwaliła mnie wizja Bucky'ego z króliczkiem :P
Psa? Wizja Bucky'ego opiekującego się psem wyrwanym z nielegalnych walk ściska serducho.
Duży kotek? Taki :P?

Bucky:
Każdy przerwany łańcuch można złączyć z powrotem.
Sam fakt grania dobrych, prawych ludzi za dania i sądzenie o śmierci innych nocą nie jest wystarczająco złe? Ponad setka martwych z moich rąk nie jest wystarczająco zła?

Astrid Löfgren

N, coś wygrałam? :D Też mam humory, to się myślę zgramy :)
James: Ciekawa metafora, coś w tym jest, ale ja i tak powiem, że ten pieprzony słoń się wyrwał, bo sam chciał. Że łańcuch nie zdołał na niego wpłynąć na tyle, by nie był w stanie się od niego oderwać. A mogę wiedzieć gdzie widziałeś taką nienaturalnie powykręcaną, ale nie złamaną?
N: Możesz wybrać rasę zwierzęcia :P Całkiem tego nie planowałam, ale jestem przegłosowana.
I SOS, gify mi się kończą.

Bucky:
 Gdzie widziałem? Prawdopodobnie może jeszcze leżeć gdzieś w Alpach. Choć nie mam pewności, co do złamań, bo leżała obok i jakoś ciężko było stwierdzić, więc wiesz co? Chyba mogłem się pomylić.
 Żeby się uwolnić, musiałbym zniszczyć krępujące mnie łańcuchy. Może i to jest plan.

Astrid Löfgren

 #1 Działa, póki się nie przyzwyczaisz. Uwierz mi na słowo.
A ja bym dodała: kiedy słoń dorósł i kołek stał się dla niego jedynie maleńką przeszkodą, co odkrył po trudach i długim czasie, w końcu zniszczył go, zrywając się z uwięzi i choć był niepewny własnego siebie, wolał poznać wolność i świat, niż tkwić wciąż w strachu, który mimo wszystko wciąż pamiętał, i który motywował go do poznawania nowych uczuć i nie poddawania się. Wciąż się uczył i był dumny, że zrezygnował z tkwienia w beznadziei.
Każdy pisze swoją historię, James. Twojego życia nikt za ciebie nie przeżyje i to ty zdecydujesz, jak będzie ono wyglądać.
#2 Bo ten uśmiech nie jest "głupawy". Wyobraź sobie, że widzisz złamaną rękę. Już?
A teraz wyobraź sobie, że widzisz ją nienaturalnie wykręconą, ze ściągniętymi mięśniami, wygiętymi palcami, ale bez złamania.
Jest różnica? Jest.
To samo z uśmiechem. Ściągnięte mięśnie nie wyglądają tak, jak zwyczajny uśmiech.
No ale, sądź sobie co chcesz, ja i tak uważam, że się uśmiechasz, a nie wykrzywiasz.
N: Dobra, przyznaje, że masz mnie. Historia o słoniu jest dość popularną opowiastką służącą jako antyreklama przemocy stosowanej na zwierzętach cyrkach i chciałam wykorzystać to jako odpowiedz na kaftan, który jednak byłby w stanie powstrzymać Zimę. Teraz weź tu z tego wybrnij :P
I Bucky ma humory!

Bucky:
 Nie. Kiedy słoń dorósł, nadal tkwił na łańcuchu, bo to nie żadna bajka czy opowiastka na dobranoc, która musi skończyć się happy endem. To ... horror rozgrywający się każdego dnia, w którym największym potworem nie jest żaden wyimaginowany stwór tylko pieprzony człowiek. Człowiek szanowany, człowiek uważany za dobrego męża, ojca, cholernego sąsiada. I to człowiek jest łańcuchem, który krępuje przed zrobieniem kroku w przód.
 I wiem jak wygląda złamana ręka. I jak ta nienaturalnie powykręcana także. Miałem dużo szans, by móc to obejrzeć z bliska i poznać różnice z autopsji.

Astrid Löfgren

N, może nie do końca to żart, ale już mówiłam, jak się zalewałam dyskutując o jego cudnym stroju :D Rozbawił mnie wtedy do łez.

James: Tak, wielka różnica, masz rację, bo "odruch bezwarunkowy/mimowolny/jak zwał tak zwał to dystonia, a nie uśmiech. A ty się uśmiechasz, proszę pana, a nie wykrzywiasz się dziwnie. Mam cię.
N: To wszyło całkiem przypadkiem, słowo :P Dopiero czytając to teraz zauważyłam, że jest to mniej poważne niż zakładałam. Nawet nie wiesz jak żałuję, że nie moja obsługa photoshopa to tak marny poziom!

Bucky:
Skąd niby pewność, że to właśnie mój uśmiech, a nie zwykłe, całkowicie mimowolne wykrzywienie twarzy? Więc nie masz.Sam tego nie wiem, więc ty także.
 

Ana Morgan/ Blue Greyme/ Astrid Löfgren


N:
 Niczego nie obiecuję, ale może, może uda się wpłynąć na decyzję Sama dotyczącą zwierzęcia domowego dla Jamesa. 
 Obwinianie się za całe zło (nie, nie całego świata) to część charakteru Bucky'ego i zbyt szybko się jej nie pozbędzie, a jedynie po czasie może zmniejszyć jej szkodliwość. Czas leczy rany, a jemu potrzeba go dosyć sporo, ale nie traćmy nadziei!
 Małe pytanie Astrid, kiedy Bucky niby sypnął żartem :P? Serio pytam, bo musiało to wyjść naprawdę nieświadomie.

Bucky:
Co ten mój uśmiech? I jest różnica pomiędzy uśmiechem i "odruchem bezwarunkowym mięśni twarzy". Znacząca różnica.

Astrid Löfgren

W kaftanie? Oj, z kaftanem byś sobie na pewno poradził. Chyba, że to jakiś specjalistyczny. Swoją drogą to sobie nie wyobrażam ciebie w takim wdzianku.
Mam dziś tak wyprany mózg (wybacz stwierdzenie, ale inaczej tego nie umiem nazwać. Może jakaś podpowiedź?), chce mi się zwyczajnie ryczeć i nażreć czekolady, i nie wiem, co mam ci powiedzieć.
Nie wiem, co tam robisz całymi dniami, ale może dla rozładowania wściekłości jakiś boks zacznij trenować, czy coś w ten deseń? Samookaleczenie zawsze uważałam za beznadziejny sposób. Ani to ulga na dłużej, ani przyjemność... Później to tylko przyzwyczajenie, żadna potrzeba.
Zachęcam cię do dostrzegania w sobie choć minimalnie pozytywnych cech. Pomogę ci z pierwszą: samo to, że nie chcesz krzywdzić innych. To ma ogromne znaczenie w twoim przypadku i jest naprawdę szlachetne, że wyładowujesz się na sobie, chcąc chronić innych (nie twierdzę, że ten sposób jest dobry!). Małymi kroczkami dojdziesz do celu. Poczuć tylko te czarne myśli, bo w końcu kiedyś będzie dobrze. Sam się o tym przekonasz.
 Słyszałaś może o słoniu i łańcuchu? Kiedy słoń był młody to przywiązano go do kołka. Starał się uwolnić ze wszystkich swoich sił, ale wtedy kołek był dla niego zbyt silny. Próbował kolejnego dnia i kolejnego, aż nadszedł dzień w którym się poddał i zaakceptował swój los.  I już nigdy, nigdy nie starał się spróbować znowu. To potężne, silne zwierzę już nie próbuje uciekać, ponieważ wierzy, że nie może. Ma utrwaloną w pamięci własną słabość, niemoc i to, co czekało go po tych próbach.
 Może i to beznadziejny sposób, ale działa. Ból to moje katharsis. To coś, co trzyma mnie przy zdrowych zmysłach, nie pozwala odejść i ponownie zgubić we własnym umyśle, bo ta wizja mnie cholernie przeraża. To, że mogę kiedyś się obudzić, a to wszytko powróci.

26 marca 2015

Astrid Löfgren

Może byłoby to dla ciebie jak zimny prysznic, choć już bez powrotu i szansy, jak sądzę.
I właśnie dlatego mówię, że jeśli miałoby ci to coś dać, to możesz powiedzieć. Dać coś w sensie pozytywnym oczywiście. Absolutnie nie oczekuję tego, że będziesz mówił to, czego nie chcesz. Spokojnie.
Dusi mnie to, że mimo twierdzenia, że jestem wolnym człowiekiem nie mogę z własnym, cholernym ciałem, którego nienawidzę robić tego, czego chcę, bo mogę ponownie wylądować w kaftanie. To jest ta ich "wolność", która kończy się, gdy nie robię tego, czego chcą? Wolę wyładować własną wściekłość na sobie niż na czymś lub kimś innym.

Astrid Löfgren

Steve: gdyby kończył się świat, a ty mógłbyś zdecydować jak wyglądałby twój ostatni dzień na nim, to jaki by ten dzień był?
Raz miałem już szansę żyć ze świadomością, że zaraz zginę, więc jeśli miałoby się to powtórzyć to chciałbym odejść ze świadomością, że wszystkie moje winy zostały wybaczone. Może to staroświeckie, ale jestem wierzący i starałbym się naprawić swoje błędy. Wreszcie zrzucił maskę. Nie marnowałbym czasu, odnalazł tych, na których mi zależy i szczerze wyrzucił z siebie to wszystko, co tak bardzo mi ciąży. Może powiedziałbym, że kocham. Wtedy żałowałem, że nie mam już tej możliwości.

Astrid Löfgren

James: Jeśli miałoby ci przynieść ulgę to, że coś opowiesz o swoich "ulubionych sposobach autodestrukcji" to słucham. Życia mi tym nie obrzydzisz (jestem pewna!), więc wal śmiało.
Tobie może nie, ale sobie owszem. Nie jestem głupi. Jeśli tylko Wilson by się o tym dowiedział, nie byłby już tak wyrozumiały i bezsprzecznie zwiększyłby dozór nade mną albo zwyczajnie oddał w ręce SHIELD, bo "stwarzam zagrożenie". Co za różnica czy dla innych czy dla siebie.

Blue Greyme

nie rozumiem czemu wszscy postrzegają Bucka jako fochniętego "pana nie". Moim zdaniem gdyby ktos znalazł sie w jego sytuacji dokładnie tak samo by sie zachowywał. Troche mnie to wkurza bo mam wrażenie ze jako jedna z nielicznych widze że Bucky to serio dobry człowiek. Ukryty gdzieś bardzo głęboko ale kurcze, stara sie. I wiem że nie jest mu łatwo.
Bucky: nie dawaj sie!

 Dziękujemy! Mimo wszytko Bucky to nie fochnięta małolata tylko facet, żołnierz, jeniec, który po prostu woli wszystko dusić w sobie i nie ukazywać tego, że na czymś mu zależy, bo strata tego bolałaby jeszcze bardziej. Jest też niesamowicie silny, bo niejeden już dawno strzeliłby sobie w czoło.
 I Bucky jest dobrym człowiekiem, sama Natasha mu to mówiła, ale on tego nie widział i (cytując) powiedział Nie, nie jestem, ale ty jesteś jedyną, która tego nie dostrzega.

 I może źle mnie zrozumiałaś- tym kotem chodziło mi o wygląd, nie zachowanie :)
 No sama przyznaj, że podobni klik :P!

Bucky:
Gdybym przejmował się zdaniem każdego człowieka na świecie to zwariowałbym jeszcze bardziej.

Rachel

N: Wiesz o co chodzi z "ziemiami" Marvela?
A owszem, ale nie znam wszystkich.
Ziemia-616 to gówna linia komiksów.
Ziemia-982 wszystkie wydarzenia z 616 wydarzyły się o 15 lat wcześniej.
Ziemia-1610 to inaczej seria Ultimates- czyli "mroczniejsza" linia.
Ziemia-90214 akcja dzieje się w latach '30- '40 XX w.
Ziemia-199999 inaczej MCU- Marvel Cinematic Universe, czyli filmy, seriale itp.
Ziemia-TRN123  to uniwersum kreskówek Mega Spider Man, Hulk i agenci SMASH oraz Avengers Zjednoczeni.
Jest ich więcej, ale niestety ich nie znam. Mam nadzieje, że pomogłam :)

25 marca 2015

Ana Morgan

Wszyscy: Dobra, dzisiaj poważne pytanie, bo mam chandrę (znów) :(
Jakie studia po mat- geo? Na maturze z rozszerzeń zdaję: matmę, geografię i historię (kiedy ją wpisywałam, chyba mnie przyćmiło :/).
N:
Ciężko mi powiedzieć, bo nie wiem w czym najlepiej się czujesz, ale może studia matematyczne lub coś związanego z geografią, np. Analityka Gospodarcza, Gospodarka Przestrzenna, Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze itp

Steve:
Nie do końca znam współczesny system szkolnictwa, ale może studiowanie geografii, geologia, ochrona środowiska? Jestem raczej kiepskim źródłem.
Sam:
Masz spory wybór dzięki matematyce, więc może matematyka, ekonomia, rachunkowość i finanse, może też geografia, geologia albo Akademia Morska?
Bucky:
Czasem nie potrafię zawiązać butów, o podpisaniu się nawet nie wspominając, więc pytanie mnie o takie rzeczy to raczej zły pomysł.