3 kwietnia 2015

#1 Bucky

N: Nie wiem czy jutro będę mieć dostęp do neta, więc wrzucam dziś :)
***

Ana Morgan

Nie -_- Ale pomyślę coś z twoim drugim imieniem, dobrze Buchanan? Twoją niepełność można różnie określać, ale niech ci będzie. A co do normalności, każdy człowiek ma inne zdanie na temat normalności. Dość trudno ją zdefiniować, a z mojego punktu widzenia jesteś normalnym człowiekiem :) I niech to będzie komplement ^^ Z każdym postem jestem coraz bardziej ciekawa coś ty wymyślił z tą ręką i mam nadzieję, że kiedyś dowiem się prawdy, BUCKY. Każdy człowiek w swoim życiu zrobił coś upokarzającego, u mnie jest to na porządku dziennym. A o twoim życiu erotycznym, bądź jego braku porozmawiać możemy zawsze :D
Nie jestem żaden Bucky, jasne? Nie jestem i nie chcę być.
Oprócz epizodu z Natalią, który ledwo pamiętam i podczas którego nie byłem do końca świadomy, to ja takowego życia nie mam od siedemdziesięciu lat. To nie byłaby zbyt długa czy porywista dyskusja.

Astrid Löfgren

O, mój ulubiony gif :D Jak miło!
No to będzie można odetchnąć trochę :) Nie mogę się doczekać!

James, nigdzie nie napisałam, że jesteś Samem. Nie chodzi tu o wykształcenie. Chodzi bardziej o kontakt. Nikt nie zrozumie żołnierza lepiej, niż drugi żołnierz i na tym mogłoby polegać twoje pomaganie. Ale to w przyszłości. Pewnie dalekiej, jak już będziesz tak znudzony, że aż cierpliwy.
Wstrętne przyzwyczajenie :/ Nie kalecz się, proszę!
Na jakie studia się dostałeś tak swoją drogą?
 Armia zmieniła się raczej od "moich" czasów, a ostatnio niewiele wspólnego miałem z prawdziwym żołnierzem. 
 Byłem typowym umysłem ścisłym, chciałem iść w kierunku inżynierii, ale coś nie wyszło.

Ana Morgan

Jamie brawa dla ciebie. W końcu da się z tobą porozmawiać, jak z normalnym człowiekiem (i tak uważam cię za normalnego człowieka) :D No dobra, niech zaryzykuję. To kiedy pomyliłeś te ręce? I muszę przyznać, że jesteś dość wybrakowany ;P, ale w kwestii zębów to chyba masz rację. Przynajmniej się nie psują. I jeszcze jedno. Jamie już mi się znudziło (i tak długo wytrzymałam), więc co powiesz na nowy pseudonim?
O tak, zaszalejmy- proponuję "James". Świetne, co? Choć przyznaję, do dziś zastanawiam się dlaczego, u diabła, ojciec dał mi na drugie imię nazwisko prezydenta.
Nie jestem wybrakowany, jestem niepełny. I na pewno nie normalny, ale to chyba komplement? 
Nie powiem. Już wolę zostać przy dyskusji o moim wymarłym życiu erotycznym, mniej upokarzające.

Astrid Löfgren

N, ciekawa jestem jak długie te narzekanie będzie :D

James, no to już całkiem nie rozumiem po jaką cholerę to robisz/robiłeś, skoro w zasadzie nic z tego nie masz. Ot, tak sobie, z nudów? Wyjaśnisz mi, co takiego w tym widzisz/widziałeś i jak to na ciebie wpływa/wpływało? Naprawdę chcę zrozumieć.
Myślę, że kiedyś by przyniosło. W sumie nawet jestem w stanie sobie ciebie wyobrazić w roli podobnej do roli Sama. Serio.
N: Na razie wyszła mi trochę ponad strona w wordzie pisana 12, ale to (o dziwo!) nie jest narzekanie :)

Bucky:
 Nie wyjaśnię, bo nie mam pojęcia. Nie wiem, może dlatego, że tak przyzwyczaiłem się do kar za najmniejszy błąd, że sam się karałem. Może bez powodu. Nie wiem, sam chciałbym wiedzieć.
 Nie jestem Samem, nie mam jego cierpliwości i sam sobie już dawno skręciłbym kark, więc raczej się nie nadaje. 
 Poza tym, nie mam wykształcenia, a moja edukacja raczej już się nie liczy. Bądź, co bądź, szkołę skończyłem w '42, a na studia zdążyłem się tylko dostać. 

Astrid Löfgren

N, no nie przesadzaj, każdemu się zdarza :)
James, wiem, że potrafisz, ale chodzi mi o taki stan, że kiedy wyjdziesz sam, będziesz czuć się bezpiecznie, nie będą przeszkadzały ci spojrzenia innych, będziesz swobodnie mógł się poruszać bez wrażenia, że za każdym krzakiem na pewno się ktoś czai, a na dachu, dajmy na to opery, z pewnością czeka snajper. Tego ci najbardziej życzę, żebyś poczuł się tak normalnie, w każdym tego słowa znaczeniu. Zaraz powiesz, że to niemożliwe. Możliwe. Nie jutro, nie za tydzień, nie za rok może nawet, ale kiedyś na pewno. Wierzę w to.

Ehe, raz albo dwa, albo kilka... patrz, bo ci uwierzę. No więc o co chodziło?

Wiem, że to co powiem niewiele da, ale moim zdaniem jesteś wartościowym człowiekiem. Nie uwolnisz się od przeszłości, to na pewno, ale możesz zrobić jeszcze wiele pożytecznych rzeczy. Zamiast krzywdzić, tak jak kiedyś i to nie z własnej winy, mógłbyś robić coś dobrego dla innych. Może ten sposób przyniósłby chociaż minimalną ulgę. Kto wie. Pewnie dla ciebie brzmi to głupio, no bo gdzie... facet z metalową ręką robi coś dobrego i to jeszcze mając na koncie setki ludzkich istnień? No way. Myślę jednak, że stać cię na to. I myślę, że zrobisz wiele dobrego, jak już staniesz na nogi. Teraz masz Wisa i on może być pierwszym krokiem do tego, żebyś zobaczył w sobie chociaż odrobinę dobra.
N: Tylko mi się zdarza nazbyt często :P I chyba wrzucę notkę od Bucky'ego jutro, bo sobota to taki "dzień wolny" od postaci dodatkowych, więc niech to pędzie dzień narzekania.

Bucky:
 I tak się uleczę, więc czym to niby szkodzi? Żył nie poderżnę, samobójstwa w ten sposób nie popełnię- wiem, sprawdzałem- bo nie dam rady się wykrwawić.
 Potrafię zabić człowieka na dwadzieścia sposobów bez wstawania z krzesła, sam jestem snajperem, więc raczej nigdy nie przestanę analizować wszystkich możliwych zagrożeń. Taki już jestem.
 Wiem jak duża jest moja wina. Nawet jeśli odejmie się z listy osoby, które kazała zlikwidować mi Hydra to i tak pozostają te, które zabiłem jeszcze jako Bucky Barnes, a uwierz, to nie jest nie mała grupa. Przecież za coś w końcu kraj był ze mnie dumny i dawał cholerne medale. 
 Nie wiem czy coś takiego przyniosłoby mi ulgę. Może kiedyś, za kolejne dekady, ale nie teraz.

Blue Greyme

Bucky: pisząc "pamiętnik" właśnie o takie notatki mi chodziło, powiedzmy ze nie umiałam tego inaczej ująć. Jeszcze czego żeby dorosły facet pisał "drogi pamiętniczku".
A co do wychodzenia to nawet nie wiesz jak bardzo cie rozumiem. No dobra, może i cie do końca nigdy nie zrozumiem bo po takich przejściach każdy ma prawo do chwili słabości (to akurat rozumiem).
U mnie jest tak że jestem chyba najbardziej aspołeczną osobą jaką znam. To trochę inny argument ale tak, też nie cierpię wychodzić nie po zmroku na spacer. Jeśli w ogóle.
N: mogę wyjść z Bucky'm na spacer po zmroku?
Sam: Wiem że jesteś zawalony robotą i w ogóle ale może weź Buckiego, Wisa i wyjdźcie na spacer. Jak kumple. No bo nie dziwie się ze sam się boi. Pokaż mu trochę miasto, możne idźcie do kina. Tobie też się przyda trochę relaksu :) no a warto łączyć przyjemne z pożytecznym bo to zawsze na dobre wychodzi.
Pozdrawiam cieplutko :>
N:  To Sam jest niańką, nie ja- do niego z tym :)

Sam:
Nie mogę zmuszać Jamesa do wyjścia z domu, bo to minęłoby się z celem. Nie można wymuszać na nim tępa, trzeba dostosować się do tego, które on sam sobie ustalił. Jeśli będzie chciał dziś odejść od domu na 50 metrów to przejdziemy tyle i ani jednego dłużej. Chyba, że będzie tego chciał. 
James ma problemy ze skupianiem się na fikcji, więc kino nie byłoby dla niego raczej rozrywką. Tym bardziej, że byłby zmuszony do przebywanie we wcale nie tak dużym pomieszczeniu z dużą ilością osób.
Bucky:
Teoretycznie mam ze 24 lata, więc nie jestem aż tak stary. Praktycznie z sześćdziesiąt więcej, ale to drobny szczegół. 
Jestem specyficznym człowiekiem, sam siebie nie rozumiem, więc nawet nie oczekuję, że uda się to komuś innemu.
Po prostu nie przepadam za ludźmi, tyle. 

Ana Morgan

N tak, tak, całkowicie się z tobą zgadzam. Za jakiś czas Kate będzie tu mile widziana :)
Sam i tobie również przyznam rację. Drobne kroczki, powoli, nie ma się po co śpieszyć, bo i zbytni pośpiech niektóre dziewczyny może wystraszyć :)
Jamie ja już o skurczu zapomniałam ^^ (i o twoim seksistowskim podejściu do kobiet też ;P). Och nie obrażaj się od razu za "żelastwo" to nie było złośliwie, to raczej dla rozładowania atmosfery. I choć twoja metalowa proteza mi nie przeszkadza, to domyślam się, że jest troszkę nieporęczna. I tak się zastanawiam, czy pytać cię coś ty takiego robił, kiedy ręce pomyliłeś. Nie jestem pewna czy chcę znać odpowiedź -_- I co do palców u stóp to nie masz ich wszystkich? o.O U której, jak i kiedy to się stało?
Bucky:
 Uh, sam już widzę jak to zabrzmiało, ale nie, nie chodziło mi o to. Choć muszę przyznać, że boli na samą myśl, bo proteza ma też funkcję elektrowstrząsów. Nie jestem jednak ekshibicjonistą, mam swoje granicę i nie zamierzam sprawdzać tych jakże wątpliwych doznać na sobie.
 Nie mam dwóch palów u lewej stopy. Odmroziły się jeszcze w '44. Nie mam też dwóch żeber
i z metra jelita. Zęby też nie są moje, ale to wyszło mi chyba na dobre, bo protezy się nie psują i nie da się ich chyba wybić. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo od '68 żadna jeszcze nie odpadła.  Jestem... mało symetrycznym człowiekiem- tak na "rozładowanie atmosfery".

Astrid Löfgren

* w kącie :)

No tak, jest różnica. Źle to ujęłam i masz rację.
Mam nadzieję, że w przyszłości odważysz się na pójście z nim na długi spacer, choć to nie będzie na pewno łatwe, ale trzymam mocno kciuki! :) Czujesz się teraz w jakiś sposób potrzebny czy na razie różnicy nie dostrzegasz?
Podrzuć mi swoje sposoby na rozładowanie - nie, nie alkohol i zarzynanie się nożem, żadne też narkotyki. Jeśli w ogóle oprócz tego jakieś inne masz. Może poznam jakiś nowy sposób i chętnie się czegoś więcej dowiem.
N: Tak się kończy nie czytanie tego, co się napisało (i bycie debilem) 

Bucky:
 Nie "zarzynałem się nożem", wypraszam sobie, Doba, raz czy dwa. Albo kilka. Ale to nie jest teraz ważne, chodziło mi o coś innego. 

 Nie jestem dzieckiem, potrafię wyjść na zewnątrz. Wiem, że żałośnie to brzmi, ale albo po zmroku albo nie sam.
 Ciężko pozbyć się wrażenia, ze jestem kompletnie niepotrzebny, bo nawet cholerna Hydra chciała się mnie pozbyć. Wszytko komplikuję i sprawiam same problemy, nie ważne, jak bardzo bym się starał. Potrafię tylko wszystko niszczyć. Czuję się taki... połamany.

Astrid Löfgren

James, no nie, nie o to chodziło, ale dotarłeś do sedna. Trochę przeszło moim zdaniem, nawet bardziej niż trochę. Rozmowny jesteś bardziej :) Wychodziłeś z nim już?
A bo chodzą słuchy, że masz cięty język :P A takie bluźnienie czasem rozładowuje, hm, napięcie? No i też podkreśla co się czuje w danym momencie. A że nie jesteś księżniczką to "drogi pamiętniczku" odpada, więc to jakaś alternatywa :D
 Jeżeli przez "wychodziłeś" masz na myśli wyjście na ganek i wypuszczenie go przed dom to tak. Jest zbyt wielu ludzi, nie lubię, gdy się na mnie gapią, bo znowu coś mi się uroi i mogę zrobić coś głupiego. Wole nie ryzykować.
 No fakt, trochę przeszło, bo nie siedzę już i nie kulę się w kącie, więc to chyba dobrze. 
 Jest chyba znacząca różnica między "ciętym językiem" i zwykłym rzucaniem mięsem, a chyba nie potrafię już tego pierwszego. A na rozładowanie napięcia mam inne sposoby.

Astrid Löfgren

James, to nie masz wszystkich palców na drugiej? Miło widzieć, że przeszedł ci już ten dołujący "rzut", choć pewnie nie do końca. Jak tam Wis? Dał ci trochę popalić?

Sharon, zawód wybrałaś tylko ze względu na tradycje rodzinne, jeśli można to tak ująć, czy może chciałaś zostać agentką, powiedzmy, od zawsze? I nie mogę nie zapytać o Rumlowa. Co o nim sądzisz? Podejrzewałaś, że jest zdrajcą, może jakieś przeczucie, czy coś w ten deseń?
Sharon:
Kiedy byłam dzieckiem, chciałam zostać księżniczką, nie szpiegiem, więc nie wiem czy można mówić, że od zawsze. Na pewno, gdyby nie "tradycja rodzinna" rozważałabym też wiele innych opcji a tak SHIELD zwyciężyło.
Nikt z nas nie podejrzewał, że nasi przyjaciele staną kiedyś przeciwko nam. Brock potrafił udawać dobrego człowieka i świetnie kłamał. Można powiedzieć, że kiedyś nawet go lubiłam, ale łatwo było się tego wyzbyć. Dobrze, że nie zginął, bo śmierć byłaby zbyt łatwa.
Bucky:
 Nie, nie mam dwóch palców u lewej stopy. Odmroziłem sobie stopę wtedy w Alpach i tych już widocznie nie opłacało się leczyć. Zresztą, nie mam wielu rzeczy- od dwóch żeber na zębach skończywszy, ale to ostatnie chyba wyszło na dobre. Choć sam zabieg nie jest zbyt miłym wspomnieniem.
 Miewam dziwne huśtawki, więc sam nie wiem czy coś mi przeszło czy nie.
 Szczuto mnie psami nie raz, więc ciężko żeby ten dał mi popalić, ale chyba nie o to chodziło?
 Śpię tak mało, jak tylko się da, więc hałasy mi nie przeszkadzały, Samowi chyba bardziej.
 I dlaczego, u diabła, miałby bluźnić na kartkę papieru?

Blue Greyme

Bucky: cudownie, cudownie, cudownie jest móc patrzeć jak się uśmiechasz. A ty już wiesz jak to lubię. Myślałeś żeby zacząć pisać pamiętnik?
pozdrów piesa :)
Sam: i oto jest! Wis-pies na którego czekali chyba wszyscy czytelnicy tego bloga. Jest i jest przerzeprzeuroczy♡ ciesze się ze w końcu się na niego zdecydowałeś :) i wydaje mi się ze ten czworonożny kumpel sporo pozmienia.
N: jest pięknie. Normalnie to bym nie wychodziła z tego bloga :) będziesz dodawać te słynne "postępy historii"? Wydaje mi się ze fajnie by tu pasowało :)
Sharon, Bucky, Sam, N, Wis: życzę wam wesołych i spokojnych świąt gdzie by one nie były. Może trochę za wcześnie na życzenia ze potem mogę zapomnieć a po świętach to trochę głupio. Trzymajcie się ciepło i zjedzcie mnóstwo dobrego jedzonka. Wyśpijcie się.
Pozdrawiam♡
N: Będę, będę :) Będą to notki Sama i Bucky'ego, ale jeszcze nie wiem jak często będę to robić- czy raz na tydzień czy dwa.
Pierwsza nota od Pana Zrzędy pojawi się w niedzielę :)

Sam:
Raczej nie ma, co liczyć na spokojne święta, ale dziękuję. Wis został znaleziony jako szczeniak przywiązany do drzewa, więc wydawało mi się, że będą do siebie pasować.
I już pozmieniał wiele... w wystroju salonu.
Bucky:
Jestem żydem- chyba, więc moje święto już było, ale dzięki.
Nie jestem małą dziewczynką, żeby zacząć pisywać "mój kochany pamiętniczku", ale notatki nie są wcale złym pomysłem, bo bywa, że ucieka mi wiele rzeczy i mówię coś Samowi dziesiąty raz,  a to chyba bywa irytujące.

Ana Morgan

N i owszem, ale dopóki biedna Kate nie ma o niczym pojęcia, nie wiem, czy rozsądnie będzie wprowadzać ją w ten świat. To wszystko zależy od Sama, ale owszem, zgadzam się z tobą. Ktoś naprawdę normalny jest tutaj potrzebny :)
Sam nie mam pojęcia co powinnam napisać. Nie cierpię kiedy ktoś w kółko powtarza, że będzie dobrze, więc sama tego robić nie będę. Nie wiem co myśleć o przeznaczeniu, ale może coś takiego istnieje, więc jeśli jest ci pisane być z Kate to bez względu na to, że jesteś tym herosem, bez względu na Barnes'a i na to, że chodzi z nożem przy pasku będziecie razem i jeśli naprawdę czujesz do niej coś więcej życzę ci tego :)
Jamie widząc szczery uśmiech na twej twarzy (bo wygląda mi to na uśmiech, a nie skurcz mięśni twarzy) śmiem twierdzić, że to szczera radość. Ja za to teraz zalewam się łzami, bo mi nikt takiego prezentu nie chce sprawić, a proszę dniami i nocami :( I mam nadzieję, że chodziło ci o palec u zdrowej ręki lub jednej ze stóp, bo jeśli biedaczysko zabrało się za to żelastwo to mu współczuję :/
N: Nie mówię, że zaraz, teraz, już, ale za tydzień, dwa, miesiąc- czemu by nie :)?

Sam:
Może to pogorszy sprawę, może nie, ale wolę jednak to przeciągać i zacząć od tych... najmniej szkodliwych faktów. Zacznę od programu Falcona, potem subtelnie przejdę do Waszyngtonu i SHIELD, a Jamesa zostawię chyba na koniec i może jakoś to będzie. Wolę nie bombardować jej wszystkim na raz, bo nie wyszłoby z tego nic dobrego.
Bucky:
Ten skurcz mięśni twarzy nie zostanie mi zapomniany, prawda? 
I to "żelastwo" jest przyczepione do mojego ciała, więc proszę jednak o trochę subtelności, bo to dla mnie dość drażliwy temat. Choć fakt, była tworzona jako broń, nie jako typowa proteza, więc bywa czasem nie poręczna. Ma kilka ostrych wykończeń pomiędzy płytami, więc gdy raz pomyliłem dłonie podczas... Już nie było tak miło. Ale ok, nie ten temat. I spokojnie, gryzł moją stopę i to tą, na której mam wszystkie palce.