3 kwietnia 2015

Astrid Löfgren

James, no nie, nie o to chodziło, ale dotarłeś do sedna. Trochę przeszło moim zdaniem, nawet bardziej niż trochę. Rozmowny jesteś bardziej :) Wychodziłeś z nim już?
A bo chodzą słuchy, że masz cięty język :P A takie bluźnienie czasem rozładowuje, hm, napięcie? No i też podkreśla co się czuje w danym momencie. A że nie jesteś księżniczką to "drogi pamiętniczku" odpada, więc to jakaś alternatywa :D
 Jeżeli przez "wychodziłeś" masz na myśli wyjście na ganek i wypuszczenie go przed dom to tak. Jest zbyt wielu ludzi, nie lubię, gdy się na mnie gapią, bo znowu coś mi się uroi i mogę zrobić coś głupiego. Wole nie ryzykować.
 No fakt, trochę przeszło, bo nie siedzę już i nie kulę się w kącie, więc to chyba dobrze. 
 Jest chyba znacząca różnica między "ciętym językiem" i zwykłym rzucaniem mięsem, a chyba nie potrafię już tego pierwszego. A na rozładowanie napięcia mam inne sposoby.

1 komentarz:

  1. * w kącie :)

    No tak, jest różnica. Źle to ujęłam i masz rację.
    Mam nadzieję, że w przyszłości odważysz się na pójście z nim na długi spacer, choć to nie będzie na pewno łatwe, ale trzymam mocno kciuki! :) Czujesz się teraz w jakiś sposób potrzebny czy na razie różnicy nie dostrzegasz?
    Podrzuć mi swoje sposoby na rozładowanie - nie, nie alkohol i zarzynanie się nożem, żadne też narkotyki. Jeśli w ogóle oprócz tego jakieś inne masz. Może poznam jakiś nowy sposób i chętnie się czegoś więcej dowiem.

    OdpowiedzUsuń