N, nie przejmuj się, też nie miałam o tym pojęcia, dopóki nie zaczęłam szperać.
Trochę zrobiła się z tego „Moda na sukces”, każdy z każdym się zna, każdy każdemu coś ma za złe, każdy każdego chce przechytrzyć, i nagle okazuje się, że ktoś nie jest tym, kim od początku był, ale potem jednak wraca na swoje miejsce. Meridy jako matki Rumpelsztyka bym nie zdzierżyła i podziękowałabym już serialowi. Chociaż i tak jak dla mnie Merida jest tylko jedna i jakoś w OUaT nie przypadła mi do gustu.
Ale tylko w świetle nocnej lampki. A najlepiej w świetle zachodzącego słońca, tak dla większego dramatyzmu. I romantyzmu w sumie też. Albo w świetle księżyca!
/Muszę przyznać, że kiedy zobaczyłam kolor włosów Priscilli, nie mogłam powstrzymać parsknięcia. Teraz rude już zawsze będą kojarzyć mi się z Bucky'm i jego pechem życiowym.
/Raz próbowałam wytłumaczyć komuś powiązania rodzinę Charmingów, ale się poddałam. Regina jako macocha Śnieżki, ale jednocześnie przybrana matka syna córki Śnieżki, jednocześnie była uczennica dziadka syna córki Śnieżki, który jednocześnie miał coś na kształt romansu z jej matką, która z kolei... itd. itp. To zbyt wiele. A spróbuj dopiero to rozrysować! I muszę przyznać, że mi także Merida jakoś nie przypadła do gustu, a odcinek, w którym była główną bohaterką, oglądałam tylko dla Ruby.
/Samotna, kryształowa łza, w której odbijałoby się światło księżyca to musiałoby być coś, dla czego Steve gotów byłby porzucić Hydrę, by bohaterskim zetrzeć ją z bladego lica pięknowłosego Bucky'ego.
Dugan, jak duże jest to coś? Jakieś przypuszczenia w końcu musicie mieć.
/To jeszcze staramy się ustalić. Nie możemy pójść tam w ciemno, mając nadzieję, że jakoś to będzie, konieczne jest szczegółowe rozpoznanie i jak najświeższe informacje.
/Nawet Stark nie jest wstanie do końca pojąć tego, na czym opiera się część arsenału Hydry. A skoro on ma z tym problem, zapewne nasze przypuszczenia nie są nawet bliskie prawdy.
Steve, taka przyjacielska symbioza jak wasza jest raczej rzadko spotykana. Czasami ludzie lubią od siebie dłuższy czas odpocząć, nawet najlepsi przyjaciele, rodzina, i powiedziałabym wręcz, że to całkiem zdrowe, a u was przyjaźń funkcjonuje na tak świetnych zasadach, że aż czasami zazdroszczę. A jak widzisz przyszłość?
/Kto wie, może z czasem i my nie będziemy potrafili już na siebie patrzeć, więc potrzebna będzie nam chwila odpoczynku? Na tę chwilę jednak tego nie potrzebujemy, a przynajmniej tak uważam i sądzę, że nie tylko ja. Lubimy spędzać czas w swoim towarzystwie i to, że ten drugi zawsze jest obok, jest czymś normalnym.
/Nie snuję teraz planów, które sięgałyby w daleką przyszłość, ponieważ wiem, że życie może wszystko zweryfikować. Mogę mieć tylko nadzieję, że uda mi się wrócić do domu w jednym kawałku i... zrobić kilka innych rzeczy.
Bucky, pytanie czy te jego pomysły naprawdę są głupie. Przyzwyczaiłeś się już, że dopiął swego odnośnie wojska, czy dalej masz mu to trochę za złe, o ile można tak to nazwać?
/Zadzieranie z osiłkiem, kiedy ma się astmę, kołatanie serca i pięćdziesiąt kilogramów, jest głupim pomysłem. Skakanie z samolotu nad bazą wroga jest głupim pomysłem. Samotny szturm na wyżej wymienioną bazę jest głupim pomysłem. Zaliczyłbym do tego także ochocze przystąpienie na propozycję zostania rządowym królikiem doświadczalnym, ale chociaż lista jego chorób zmniejszyła się z kilku stron do zera, więc może akurat to nie był aż tak głupi pomysł. Ale muszę przyznać, ma'am, że jednak czasem wciąż mam mu trochę za złe, że mnie nie posłuchał.