8 czerwca 2016

ASTRID LÖFGREN

N, wszystkie bajkowe lokacje były cudownie bolesne <3 Ale i tak najbardziej zapadły mi w pamięć skoki do kapelusza. Zupełnie ci się nie dziwię. Mnie te wszystkie zwroty zaczęły zwyczajnie męczyć. Rozgryzanie fabuły i motywacji bohaterów z takiego „Hannibala” na przykład było prostsze.
W sumie gdyby nie spin-off „OUaT in Wonderland” to można by przypuszczać, że była córką Alicji. Też bym się za to nie obraziła.
Może to dlatego, że pozostał po prostu Jeffersonem. Wiesz, wszystko pamiętał, wiedział kim jest, więc nie kłopotał się stwarzaniem sobie nazwiska na potrzeby na przykład urzędniczej papierologii.
Tarzanie się po ziemi z płaczem i krzykiem też? :P Rogers od razu by zmądrzał. Nie wytrzymałby tego cierpienia. 
/Wszystkie były wspaniałe, ale Krainę Czarów uważam za najwspanialszą <3 O ile taka Nibylandia składała się z plastikowych roślin, o tyle Kraina Czarów wyglądała jak lokacja z kiepskiej gry komputerowej. I właśnie zorientowałam się, że cała historia z Priscillą jest już opisana na wiki OUaT. Pozostawmy moje ogarnięcie bez komentarza, proszę. 
/W OUaT irytuje mnie czasem to poplątanie i zagmatwanie wszystkich wątków, przez fakt, że tam każda nowo wprowadzona postać musi, po prostu musi mieć jakąś wspólną przeszłość ze znanymi bohaterami. Pamiętam plotkę, która narodziła się po ogłoszeniu tego, że Merida pojawi się w serialu - że ponoć miała być matką Rumpla. Na całe szczęście okazało się być inaczej, ale wcale by mnie to nie zdziwiło.
/Tarzanie się może nie byłoby konieczne, bo Steve złamałby się na sam widok szlochu. A może wystarczyłby dramatyczny wzrok i ta jedna, samotna, kryształowa łza spływająca po policzku?
Dugan, coś nadzwyczajnego, czyli co konkretnie masz na myśli? 
/Nadzwyczajną akcję. Coś większego od tego, z czym zazwyczaj mamy do czynienia. Będziemy musieli zmierzyć się ze znacznie większym oddziałem, mając nadzieję, że oddelegowani przez pułkownika Phillipsa ludzie dadzą radę i wrócą o własnych siłach. My jesteśmy już wyjadaczami, ale nowicjusze nawet nie wiedzą z czym mają się mierzyć. Nie ukrywając, my też tak naprawdę tego nie wiemy.
Steve, do końca życia chciałbyś mieć go obok, bardzo blisko? Nawet wtedy, gdy zaplanujecie założyć rodziny? 
/Bucky jest nie tylko moim przyjacielem, ale jest też dla mnie jak rodzina. Przez ostatnie lata stał się najbliższą mi osobą i jakoś nie potrafię patrzeć w przyszłość z myślą, że może nie być go w pobliżu. Bucky niemal zawsze był obok, a kiedy z jakiegoś powodu go nie ma... czegoś nieustannie brakuje.
Bucky, na pewno wiele sobie z tych gróźb robi. A jak cię tak bardzo denerwuje to jak się zachowujesz, jak reagujesz?
/Oczywiście, że się nimi nie przejmuje, ponieważ wie, że to tylko puste słowa, groźby bez pokrycia. Nawet jeśli naprawdę mnie zdenerwuje - a dawniej robił to nieustannie, wiecznie wplątując się w bójki, albo nie odpuszczając w kwestii zaciągnięcia się - staram się na nim nie wyżywać, ponieważ do niczego to nie doprowadzi. Lepiej najpierw się uspokoić, a potem starać się porozmawiać. I wybić mu głupie pomysły z głowy. 

1 komentarz:

  1. N, nie przejmuj się, też nie miałam o tym pojęcia, dopóki nie zaczęłam szperać.
    Trochę zrobiła się z tego „Moda na sukces”, każdy z każdym się zna, każdy każdemu coś ma za złe, każdy każdego chce przechytrzyć, i nagle okazuje się, że ktoś nie jest tym, kim od początku był, ale potem jednak wraca na swoje miejsce. Meridy jako matki Rumpelsztyka bym nie zdzierżyła i podziękowałabym już serialowi. Chociaż i tak jak dla mnie Merida jest tylko jedna i jakoś w OUaT nie przypadła mi do gustu.
    Ale tylko w świetle nocnej lampki. A najlepiej w świetle zachodzącego słońca, tak dla większego dramatyzmu. I romantyzmu w sumie też. Albo w świetle księżyca!

    Dugan, jak duże jest to coś? Jakieś przypuszczenia w końcu musicie mieć.

    Steve, taka przyjacielska symbioza jak wasza jest raczej rzadko spotykana. Czasami ludzie lubią od siebie dłuższy czas odpocząć, nawet najlepsi przyjaciele, rodzina, i powiedziałabym wręcz, że to całkiem zdrowe, a u was przyjaźń funkcjonuje na tak świetnych zasadach, że aż czasami zazdroszczę. A jak widzisz przyszłość?

    Bucky, pytanie czy te jego pomysły naprawdę są głupie. Przyzwyczaiłeś się już, że dopiął swego odnośnie wojska, czy dalej masz mu to trochę za złe, o ile można tak to nazwać?

    OdpowiedzUsuń