#1 No dlaczego nikogo nie zabiłaś? Tylko na to czekam!
Początkowo myślałam, że to dziwne, że Sharon postanowiła zwiać akurat wtedy, gdy zorganizowano akcję ratunkową. Ot, taki przypadek. A potem sobie pomyślałam, że działa tu jakaś silna intuicja i wydało mi się to już mniej dziwne, a do tego niebywałe szczęście, bo jednak Sharon, mimo że sprytna, mogła sama nie podołać ucieczce. Ale dobrze, że się wszystko w miarę dobrze skończyło.
I jakoś mniej zaskakujące wydaje mi się zachowanie Leo, niż pewnie wydawałoby mi się wcześniej. W sumie to taka fajna postać, bo raz go nienawidzisz, a raz prawie lubisz. Gdyby nie był takim sukinkotem, to można by go z czasem nawet polubić. Ale to pewnie tylko moja namiętność do złych chłopców :P
#2 N, może będzie nam dane doświadczyć durnego plot twistu, jakoby to Lagertha była mamusią dziatw swojego synka. Wątki kazirodcze są przecież takie fajne.
Ten soundtrack to idealne kołysanki. Chociaż może nie soundtrack, bo tego nie próbowałam, ale ciche wardrunowe "Raido" usypia jak trzeba. Tak tylko polecam na przyszłość :P
/Otwarcie mówię, że deadnę Steve'a za jakiś czas Albo i nie?. Ale pytanie kluczowe brzmi, kto z naszego kółka wzajemnej adoracji tego dokona? Sharon, żeby było kanonicznie? Leo, bo jest sukinkotem? Bucky, bo dziwnym trafem trzyma się aż za dobrze? Sin, bo coś knuje? Sharon miała zbyt dużo szczęścia, żeby nie było to podejrzane, więc coś może być na rzeczy, ale z drugiej strony... Pranie mózgu i Bucky jest jak nowy? Coś jest nie tak... Chciałabym wiedzieć co, ale jeszcze nie wymyśliłam co :P Nie no, wymyśliłam, nie idę na spontan, bo po ponad trzystu stronach bym się pogubiła. A Leo to moja mieszanka kilku postaci i go lubię, o. On zawsze będzie przewijać się gdzieś w tle, aż w końcu sam zdecyduje o co mu chodzi.
/Wątki kazirodcze już były (teściu Rolla i rodzeństwo jakieśtam), więc nie byłoby to takie zaskakujące. A szkoda, bo mieliby przecież takie piękne dzieci!
/Mnie to bardziej rozbudza niż usypia. I było świetne do "naweniania się", kiedy pisałam do szuflady mój tekst autorski. Dziwny, pokręcony koszmarek w świecie niby-fantasy. Muszę go spalić, żeby nikt czasem go nie zobaczył :P
Sharon, jak się miewasz? Doświadczyłaś czegoś bardziej... nieznośnego niż odurzanie, że tak powiem, podczas przetrzymywania przez Hydrę?
Na początku mnie przesłuchiwali, ale kiedy zorientowali się, że jestem w ciąży, woleli nie ryzykować. Kiedy urodziła się córeczka Red Skulla, nie mogli pozwolić sobie na tak zaawansowane badania nad dziedziczeniem działania serum przez następne pokolenia, więc chcieli to nadrobić. Steve ma najdoskonalszą wersję serum, jaką udało się stworzyć, więc całe to naukowe lobby aż zaciera ręce. A to nie nastraja optymistycznie.
Steve, jak się czujesz w roli przyszłego ojca? Według ciebie jesteś już bliżej czy wciąż dalej rozpierdolenia Hydry?
Istnieje ileś procent szans na to, że zamiast wspaniałych genów, zafunduję dziecku te sprzed serum. Cóż, wspaniale. Ale istnieje na to na szczęście bardzo marginalna szansa. Choć nie wiem, czy nie byłoby to lepsze, przynajmniej nikt nie chciałby zrobić z niego szczura laboratoryjnego. Więc... Powiedzmy, że jestem odrobinę bardziej przerażony niż szczęśliwy. Odrobinę. Więc jak przestaję się bać, naprawdę zacznę się cieszyć naprawdę. A Hydra? Coulson mówi, że zaczęła się rozpadać od środka. Część chcę pozbyć się "kosmicznej zarazy", a część wręcz przeciwnie - chce być jak oni. To działa na naszą korzyść. Ale i tak jest źle.
Bucky, znowu ty. Ech. Poskładałeś się już w miarę?
Na twoje nieszczęście tak. I też się cieszę, że cię słyszę.