1 września 2015

Astrid Löfgren

N, nie ma się co spieszyć. Lepiej coś przemyśleć i dopracować, czyż nie?
No proszę, internety nie zawodzą. Faktycznie, ma to większy sens. Pamiętam, jak mnie ta tarcza zastanawiała. Wydawało mi się idiotyczne, że WS bawił się ze Steve'm we frisbee i to dwukrotnie, kiedy mógł zabrać mu jego największą broń.
Odpowiednie hasło w Google i już. 
Akurat mi pisze się o wiele lepiej, gdy wyznaczam sobie jakiś konkretny termin, niż wtedy, gdy daje sobie sporo czasu i to odwlekam.
Miałam właśnie takie same odczucia. Nie pasowało mi to, że WS całkowicie zignorował Steve'a i pozostawił go agentom Hydry, samemu ruszając za Natashą, choć sensowniejsze byłoby zrobienie tego na odwrót, a także to, że zamiast wyrzucić gdzieś tarczę albo samemu jej używać właśnie "bawił się z nim we frisbee". A teraz nabrało to sensu.  
Yelena, a myślisz, że jaki jest naprawdę?
Na razie jestem pewna tego, że jest dobrym, choć pechowym człowiekiem, który kiedyś musiał być czarującym mężczyzną, skoro mimo tego wszystkiego czasem to z niego wychodzi. Jest też trochę jak kot, choć na całe szczęście ma inne sposoby okazywania sympatii. 
James, zdecydowanie lepiej. Domyśliłam się.
E tam, nic nie będę odwoływać. Zawsze się może coś zmienić. Jak ostatnio, czyli masz na myśli relacje z Yeleną?
Zauważyłam, ale spokojnie, jeszcze się rozkręcisz.
/Właśnie. Dlatego czasem lepiej nie mówić czegoś wprost i użyć znacznie milszego eufemizmu.
/Raczej nie utrzymuję zbyt wielu relacji, więc chyba nie trudno było zgadnąć, że tak, właśnie to mam na myśli. Choć nie przeczę, że mimo wszystko to trochę... dziwna relacja. Nadal wisi między nami sporo rzeczy z przeszłości, a to, że nie pamiętam ich wszystkich, nie bardzo pomaga. 
/Cieszę się wewnątrz. To wystarcza.

Alphear F

Właśnie, Natasha, wszyscy znamy tę historię o "nawróceniu", ale skoro już sama byłaś na jej miejscu, to co ci szkodzi okazać jej trochę współczucia? Korona by ci nie spadła, czyż nie? No chyba że dziewczyny nie chcesz pocieszać, tylko zwyczajnie masz zamiar nie okazywać żadnych uczuć, żeby ją czegoś o świecie nauczyć?
Ależ ja okazuję pewne współczucie, bo wiem jak to jest stracić ostatnią bliską sercu osobę. Nie oznacza to jednak tego, że od razu zacznę jej w pełni ufać, bo byłoby to nierozsądne. Steve to Steve, pomógłby każdemu, choćby miał przy tym zginąć. Ja taka nie jestem i wolę trzymać rękę na pulsie.
Każdy powinien nauczyć się tego, że czasem trzeba spakować słabości do pudełka i schować je głęboko do szafy. Takie jest już życie.
Zgadzam się, Yelena. Do niedawna sama miałam kota i wiem, że to naprawdę niezwykle wyrozumiałe stworzenia, powiedziałabym nawet, że z tymi swoimi fochami bardzo przypominają nas, kobiety :)
I może taka forma terapii rzeczywiście jest efektywna? Oczywiście, zakładając, że któryś kocur łaskawie zechce ci pomóc. ;) A czemu ty je tak lubisz? W dzieciństwie raczej nie było ci dane się cieszyć zwierzątkiem, z tego co wiem.
Znam jednego faceta, który potrafi strzelić bardziej dramatycznego i pełnego dąsów focha niż niejedna babka. Ma też dziwne upodobanie do dachów i potrafi zasnąć w niemal każdym miejscu. Jeśli oczywiście w ogóle to zrobi. Za to nie ma niestety kociego wyrozumienia i uroku.
Może i nie miałam kota w dzieciństwie, ale chciałam mieć. Podobała mi się ich niezależność, chodzenie własnymi ścieżkami, sposób bycia- ta odwaga i zaciętość, a także to, ze niemal zawsze spadają na cztery łapy. Psy łatwo wytresować i ułożyć pod swoją komendę, z kotami jest o wiele trudniej. To chyba tego im zazdrościłam.

Alphear F

Więc kluczowe jest dobranie charakterów. A w nowej drużynie w ogóle nie ma zgrzytów? Nikomu nic nie przeszkadza i wszyscy są zadowoleni pod wodzą cudownego żołnierza?
To dlaczego masz takie złe przeczucia w stosunku do Wandy?
Nat, uśmiechnij się. ;)
Są, oczywiście, że są. Może i robimy niezbyt normalne rzeczy i sami także jesteśmy nie do końca normalni, ale problemy, sprzeczki, czy niedopowiedzenia zdarzają się nam tak samo jak wszystkim innym. A Steve może nie jest nieskazitelnie cudowny, ale dowodził nami już od dłuższego czasu, więc da sobie rade po raz kolejny i wyciągnie z nowego składu wszystko, co najlepsze. Zależy ma na tym najbardziej z nas wszystkich.
Po prostu nie zrobiła zbyt dobrego pierwszego wrażenia i mocno namieszała. Zbyt łatwo porzuciła idee i zmieniła stronę. Takich rzeczy nie zapomina się i nie wybacza od razu. Potrzeba czasu, by zatrzeć swoje błędy i zdobyć pełne zaufanie. Coś o tym wiem, bo kiedyś to ja byłam na jej miejscu.

Yel, skoro i tak skończysz z kotami, to znajdź sobie jakiegoś felinterapeutę i połącz przyjemne z pożytecznym ;)
Słyszałam o terapii z udziałem psów, ale nawet nie wiedziałam, że jest też taka z kotami. Koty są świetne.

Alphear F

Czyli - idąc twoim tokiem - ujdzie jako sojusznik, ale gdyby włączyć go do drużyny, albo wysłać go na misję wspólnie z kimś, z kim musiałby współpracować, na przykład z kimś kto zupełnie się od niego różni, to nie ma szans na powodzenie?
Problemy? Jakiego typu? W ogóle to nie bardzo rozumiem jak wasza grupa uszczuplona o jednostki nadprzyrodzone może pomóc biednej, zagubionej dziewczynie ujarzmić jej potężne umiejętności? Czy może się mylę i wystarczy tu wasze doświadczenie?
Gdyby miał współpracować z całą drużyną, najpewniej misja odbyłaby się bez jakiś większych, znaczących potknięć. Jednak gdyby Stark miał działać tylko ze Steve'm- przykładowo oczywiście, to pożarliby się prędzej lub później. W grupie, łatwiej jest nam zdusić konflikty w zarodku. 
Może i brak nam już nordyckiego boga, ale SHIELD wcale nie jest tak uszczuplone o jednostki nadprzyrodzone, jak można by sądzić. Poza tym, klucz tkwi w psychice, nie ważne czy jest się zwykłym człowiekiem, super-żołnierzem, czy wiedźmą. 

Pani Stan i Pani Potter

O jaa... Uwielbiam ten kawałek Pamiętnika Jamie'go.
Przyznaję, że sama też go lubię. Pisanie zaczęłam od słów "To już nie ma znaczenia", a cała reszta przyszła już sama. Kolejna część będzie utrzymana w podobnym tonie. Mam już tyle: "— A czy ja jestem lepsza? Jestem tutaj tylko dlatego — podkreśla — że jakiś gość z łukiem i kompleksem dobrego samarytanina ma niezdrową tendencję do traktowania SHIELD jak schroniska dla bezpańskich przybłęd.".
Yelena od teraz jesteś moim bogiem. Boginią.
Um, dziękuję po raz kolejny.
James, potrafisz być upierdliwym idiotą, ale teraz to wiesz, tak mi przez ciebie ciepło gdzieś w środku. 
Wcale nie zachowuję się jak upierdliwy idiota. Znaczy, nie przeczę, że jestem upierdliwy, ale nie jestem idiotą. Pochwal mnie, nie obrażaj.

Astrid Löfgren

N, wen zawita w najmniej oczekiwanym momencie. Na przykład ostatnio czytałam jakiś podręcznik (tak, Astrid się uczy "na wakacjach", ehe), nudy jak flaki z olejem, a poczułam się tak zainspirowana jak nigdy w życiu. Cud.
Och, to ja poproszę jakiś długi, szczegółowy opis paczenia, jeśli mogę. 
Wiem, że często lubi atakować z zaskoczenia, dlatego często piszę na telefonie. Minusem jest jednak to, że często trafiają mi się literówki.
Postaram się! Będzie błyszcząca łza, smutny wzrok, lśniące tęczówki, marszczenie brwi i co jeszcze tylko sobie zażyczysz! A tak na poważnie, to właśnie przez paczenie dałam sobie więcej czasu na napisanie #12.

I internety znowu sprowadziły na mnie olśnienie- klik. Dzięki tej teorii kolejna scena, której pozornie brakowało sensu, zaczyna go nabierać

+ Naprawdę chciało ci się tego szukać?
Natasha, czyli jesteś gdzieś tak po środku? 
Można tak powiedzieć. Każda ze stron ma plusy i minusy, przez co ciężko wybrać najlepsze, a raczej najmniej szkodliwe rozwiązanie. 
Yelena, wiem, wiem. Taka trochę gra pozorów. Ciekawa jestem co będzie, jeśli ta jego skorupa całkiem pęknie i się rozsypie. 
Utrata takiego kokonu na początku będzie bolesna, ale z czasem zorientuje się, że tego potrzebował i wreszcie będzie mógł być tym, kim naprawdę jest. Można porównać to do swoistego katharsis, wiem z autopsji.
James, ciężko wtedy było utrzymać pozory, zgadza się? "Bardziej zapobiegliwi" - jaki ładny eufemizm.
Pamiętam, że był. Aż chyba poszukam, bo mnie to męczy.
To ty się nie ciesz. Ja się za ciebie będę cieszyć. Przyda mi się trochę radości. 
Mam! "I tak bardzo jestem dumna z ciebie, że dostrzegasz to, że te uwiązanie nic nie da i że jednak w głębi siebie pragniesz wyrwać się do ludzi. Cieszę się też, że wiesz, że ludzie chcą dla ciebie dobrze. To dobra droga."
/"Bardziej zapobiegliwi" brzmi raczej lepiej niż "ładowali mnie na krzesło dwa razy częściej", a raczej łatwo domyślić się tego, czym objawiała się ta ich "zapobiegliwość", prawda? I tak, wtedy ciężko było mi utrzymać przed nimi jakiekolwiek pozory, bo było to niezgodne z programowaniem.
/Więc powinnaś chyba to teraz odwołać, bo niemal nic nie zmieniło się od tamtego czasu. Nadal nie mam kontaktu niemal z nikim, choć tym razem tylko z własnego wyboru, a raczej własnej winy. Jasne, zdarzają mi się jakieś przebłyski, jak ostatnio na przykład, ale to jednak niczego nie zmienia.
/Jak już zapewne zauważyłaś, mam drobne problemy z okazywaniem radości.

Astrid Löfgren

N, wielka szkoda.
Huh, więc gdyby był ten wzrok to już byś mnie kupiła całą i chusteczkom wokół łóżka nie byłoby końca :P
A żebyś wiedziała, że szkoda. Ostatnio wen omija mnie szerokim łukiem, więc z chęcią powitałabym go na dłużej.
Następnym razem będzie smutne patrzenie, ba! nawet paczenie. 
Natasha, a ty jesteś za taką bezpośrednią kontrolą?
Z autopsji znam podobne działania, więc wiem, że na dłuższą metę nie wyniknie z tego nic dobrego. Na początku wszystko może działać dobrze, a plan będzie wydawał się genialny w swojej prostocie, ale po jakimś czasie wszystko zacznie się sypać.
Yelena, to mówię raz jeszcze. Chylę czoła, że udało ci się ruszyć skałę.
Tylko, że ta skała to wcale nie skała. Ma twardą skorupę, ale wewnątrz jest o wiele miększy, niż chciałby przyznać. Nie jest już tak bezuczuciowy, jak chciałby być.
James, a spisanie tego i późniejsze połączenie także nie wchodzi w grę?
Próbowałeś zatajać, że coś pamiętasz? Nie dziwię się temu. Jest w tym jakaś słuszność. W pokręcony sposób, ale jest. Strach przed odebraniem tego, co jest jedną z najcenniejszych rzeczy, jest trudny do pokonania.
Mówię ci to chyba drugi raz. Nie pamiętam okoliczności, kiedy powiedziałam to pierwszy raz, ale tym razem raczej nie zapomnę. Trochę się otworzyłeś i można się z tego cieszyć. Tak naprawdę cieszyć.
/Teoretycznie niby wchodzi i powinno działać, ale w praktyce to wszystko jest o wiele bardziej pochrzanione i nie chce działać tak jak powinno.
/Czasem, gdy wracała mi większa część świadomości, próbowałem zatajać przed nimi pewne rzeczy, ale nigdy nie działało to zbyt długo. I nic chyba w tym dziwnego. Z czasem po prostu stali się czujniejsi, bardzie zapobiegliwi i coraz trudniej było oszukać ich choć na chwilę. O wiele prościej było ukryć przed nimi szkody fizyczne, bo na nie zwracali o wiele mniejszą uwagę.
/Był inny raz? Widocznie mi też wypadło to z głowy.
/Nigdy nie cieszę się z niczego zbyt pochopnie, bo wiem, że jednego dnia mogę zrobić krok w przód, a drugiego dwa w tył.

Astrid Löfgren

N, pożycz trochę olśnienia. Najlepszy tekst jak dotąd, wiesz? Niemal się wzruszyłam.
Z chęcią bym pożyczyła, ale chyba ta nagła chwila olśnienia już mi przeszła. Jak to się mówi- łatwo przyszło, łatwo poszło. Choć Bucky zapewne ująłby to trochę inaczej :P
Tekst był dłuższy, a Bucky miał jeszcze kilka chwil dramatycznego, niemego patrzenia, ale stwierdziłam, że utnę kawałek i wykorzystam go w późniejszym tekście.  
Natasha, sprawa z rządem czyli co masz na myśli?
Rząd nadal próbuję zrzucić całą winę za sprawę sprzed kilku miesięcy na nas i na SHIELD. Pojawiają się głosy o zadośćuczynienia, odszkodowania, pozwy, oskarżenia, a także twierdzenia, że powinniśmy przejść pod bezpośrednią kontrolę rządu, bo sprawiamy zagrożenie.
Yelena, mówiłam już, że cię uwielbiam?
Nie, nie przypominam sobie, ale dziękuję.
#1 James, w sumie nie zdziwiłabym się, gdyby rzeczywiście tak było, że możesz zapamiętać tylko określoną ilość. Próbowałeś sobie spisywać to, co pamiętasz? Tak na wszelki wypadek.
W twoim przypadku wydaje się całkiem naturalne, że zachowujesz dystans, masz granice i pewne rzeczy ukrywasz lub nie chcesz się do nich przyznać. W końcu lepiej powiedzieć to, co się wie na pewno niż to, co zna się tylko po części, prawda? A wredny to i tak jesteś. Czasami. 
#2 James, jestem z ciebie, skurczybyku, dumna. 
.Próbowałem i to nie raz, ale spisanie wszystkiego, co pamiętam, wcale nie jest takie proste. Gubię się w tym, zapominam fragmentów, potem znowu sobie przypominam, mylę fakty i po prostu mam problemy z ogarnięciem tego wszystkiego i spisaniem tek, by było to dla mnie logiczne i zrozumiałe, gdy już nie będę tego pamiętał.
.Przez ostatnie lata, gdy tylko przyznawałem się do tego, że coś wiem, że coś pamiętam, to zabierano mi to ponownie. Dlatego nie liczyłbym na to, że w najbliższym czasie zmienię nawyki i stanę się w pełni otwartym i szczerym człowiekiem. Więc jeszcze zapewne niejednokrotnie będę wychodził przez to na kłamce, dupka, albo na kłamliwego dupka. I nie jestem wredny, wierz mi.
/Dobra, takiego oświadczenia się nie spodziewałem. A przynajmniej nie w tym dziesięcioleciu.

Alphear F

Hej, Natasha, jak ci się pracuje w odświeżonej drużynie? Mam nadzieję, że lepiej niż przedtem. Bo chyba cieszysz się, że nie musisz tak często spotykać się z Tonym?
A jak radzi sobie Maximoff? Nadąża?
Od dawna wiem, że nie należy mieszać życia zawodowego z osobistym, a ostatnie wydarzenia tylko mnie w tym utwierdziły, więc powiedzenie, że cieszę się, byłoby raczej nietrafione. W większości przypadków Stark potrafił pohamować swoje przerośnięte ego i nie wychodzić poza szereg- czyli w tym przypadku dokładnie ustaloną taktykę i działać z drużyną. Jednak tak, zdarzały się też sytuację, w których, kolokwialnie mówiąc, przeginał. I to właśnie takie sytuacje sprawiły, że w nowym składzie dochodzi do znacznej mniejszej ilości spięć.
Nadąża, choć mam wrażenie, że niejednokrotnie będą z nią problemy.