1 września 2015

Astrid Löfgren

N, wen zawita w najmniej oczekiwanym momencie. Na przykład ostatnio czytałam jakiś podręcznik (tak, Astrid się uczy "na wakacjach", ehe), nudy jak flaki z olejem, a poczułam się tak zainspirowana jak nigdy w życiu. Cud.
Och, to ja poproszę jakiś długi, szczegółowy opis paczenia, jeśli mogę. 
Wiem, że często lubi atakować z zaskoczenia, dlatego często piszę na telefonie. Minusem jest jednak to, że często trafiają mi się literówki.
Postaram się! Będzie błyszcząca łza, smutny wzrok, lśniące tęczówki, marszczenie brwi i co jeszcze tylko sobie zażyczysz! A tak na poważnie, to właśnie przez paczenie dałam sobie więcej czasu na napisanie #12.

I internety znowu sprowadziły na mnie olśnienie- klik. Dzięki tej teorii kolejna scena, której pozornie brakowało sensu, zaczyna go nabierać

+ Naprawdę chciało ci się tego szukać?
Natasha, czyli jesteś gdzieś tak po środku? 
Można tak powiedzieć. Każda ze stron ma plusy i minusy, przez co ciężko wybrać najlepsze, a raczej najmniej szkodliwe rozwiązanie. 
Yelena, wiem, wiem. Taka trochę gra pozorów. Ciekawa jestem co będzie, jeśli ta jego skorupa całkiem pęknie i się rozsypie. 
Utrata takiego kokonu na początku będzie bolesna, ale z czasem zorientuje się, że tego potrzebował i wreszcie będzie mógł być tym, kim naprawdę jest. Można porównać to do swoistego katharsis, wiem z autopsji.
James, ciężko wtedy było utrzymać pozory, zgadza się? "Bardziej zapobiegliwi" - jaki ładny eufemizm.
Pamiętam, że był. Aż chyba poszukam, bo mnie to męczy.
To ty się nie ciesz. Ja się za ciebie będę cieszyć. Przyda mi się trochę radości. 
Mam! "I tak bardzo jestem dumna z ciebie, że dostrzegasz to, że te uwiązanie nic nie da i że jednak w głębi siebie pragniesz wyrwać się do ludzi. Cieszę się też, że wiesz, że ludzie chcą dla ciebie dobrze. To dobra droga."
/"Bardziej zapobiegliwi" brzmi raczej lepiej niż "ładowali mnie na krzesło dwa razy częściej", a raczej łatwo domyślić się tego, czym objawiała się ta ich "zapobiegliwość", prawda? I tak, wtedy ciężko było mi utrzymać przed nimi jakiekolwiek pozory, bo było to niezgodne z programowaniem.
/Więc powinnaś chyba to teraz odwołać, bo niemal nic nie zmieniło się od tamtego czasu. Nadal nie mam kontaktu niemal z nikim, choć tym razem tylko z własnego wyboru, a raczej własnej winy. Jasne, zdarzają mi się jakieś przebłyski, jak ostatnio na przykład, ale to jednak niczego nie zmienia.
/Jak już zapewne zauważyłaś, mam drobne problemy z okazywaniem radości.

1 komentarz:

  1. N, nie ma się co spieszyć. Lepiej coś przemyśleć i dopracować, czyż nie?
    No proszę, internety nie zawodzą. Faktycznie, ma to większy sens. Pamiętam, jak mnie ta tarcza zastanawiała. Wydawało mi się idiotyczne, że WS bawił się ze Steve'm we frisbee i to dwukrotnie, kiedy mógł zabrać mu jego największą broń.
    Odpowiednie hasło w Google i już.

    Yelena, a myślisz, że jaki jest naprawdę?

    James, zdecydowanie lepiej. Domyśliłam się.
    E tam, nic nie będę odwoływać. Zawsze się może coś zmienić. Jak ostatnio, czyli masz na myśli relacje z Yeleną?
    Zauważyłam, ale spokojnie, jeszcze się rozkręcisz.

    OdpowiedzUsuń