21 sierpnia 2015

#9 Bucky

***
22 sierpnia 2015

 Wspominałem już kiedyś o tym, że jestem kompletnym idiotą i mam całkowicie przesrane? Tak, wspominałem i to zapewne nie raz. Teraz zapewne powinienem was zabawić, opowiadając o frajdzie, która po raz kolejny pozwoliła mi dojść do tego wniosku. Ale tego nie zrobię.

 Dlaczego? Wystarczy chyba to, że powiem, że pierwszy raz od bardzo dawna- od dekad- czułem tak intensywnie ból fizyczny. Miałem wrażenie, że znalazłem się w samym środku piekła, a nonsensy w stylu "spokojnie" i "wszystko będzie dobrze" wcale mi nie pomagały. Biorąc pod uwagę to, że nigdy nie słynęła ze zbytniego rozczulania się, a przynajmniej ze zbytniego rozczulania się nade mną, wręcz pogarszały sprawę i sprawiały, że przed oczami stawały mi najgorsze obrazy. Zdawałem sobie sprawę z tego, że moje plecy aktualnie bardziej przypominały krwawe kawły zoranego mięsa i zwisającej skóry.

Astrid Löfgren

Steve, a były czy są jakieś próby przekonania społeczeństwa, że jednak to nie jest propaganda, że nie jesteście kukłami z teatrzyków dla dzieci czy komiksów właśnie?
To smutne. Naprawdę smutne. Tak jak zmiany można by było nawet zazdrościć, tak otoczka tego wszystkiego jest wręcz wstrętna.
Możemy próbować, możemy buntować się i nie mówić tego, co nam każą, ale i tak nie zostanie to dopuszczone do obiegu. Od samego początku, choć wstyd mi za to, miałem być reklamą przyciągającą zyski i zwyczajnie nie chcą z tego zrezygnować. Wręcz przeciwnie, chcą zyskać jeszcze więcej i dlatego wciągają w to cały oddział. Dlatego milczymy, ignorujemy nagrania, a Bucky'emu przypadkowo zdarzyło się zniszczyć kamerę. Większość ludzi zwyczajnie nie docenia Hydry i uważa ją za mało groźny wymysł fanatyka z obsesją na punkcie magicznych artefaktów. A ignorancja to zdecydowanie najgorsze podejście.
Z jednej strony to zdecydowanie to najlepsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić, ale z drugiej... czasem po prostu zdarza mi się tego żałować.
Bucky, jesteś zazdrosny o pozycję Rogersa i to jaki obecnie jest? W sumie faktycznie, zamieniliście się niejako rolami, ale to nie znaczy, że jesteś bezużyteczny czy niepotrzebny. Dlaczego nie chcesz tego przed samym sobą przyznać?
Nie będę ukrywać, że trochę jestem, ale wydaje mi się, że jest to raczej dość naturalna reakcja. I wcale nie chodzi mi o to, co z nim zrobili, a raczej o to, że momentalnie wpadłem w jego cień i stałem się niemal niewidzialny. Po tych wszystkich latach, gdy było zupełnie na odwrót, po prostu ciężko mi się do tego przyzwyczaić, ma'am. To zdołam jakoś zaakceptować, kiedyś się przyzwyczaję i znowu będzie dobrze. Zwyczajnie są rzeczy do których  nie chcę się nikomu przyznawać, nie chcę ich do siebie dopuszczać, bo wtedy staną się realne, To tego nie chcę.