N, ale golfik ma czerwony. Przynajmniej to się zgadza. Wyjątkowo mało urodziwy… człowiek. Za to jaka fryzura! Gdyby zmienić kolor i dodać grzywkę przypominałaby tą, którą miała Peggy Bundy. Nie wszyscy, bo część spieprzy zanim zdąży go w ogóle zobaczyć? :P
Może coś by się znalazło, żeby go poskładać. Kto wie. A proszę bardzo.
/Och, to jest jedno z jego bardziej korzystnych ujęć. Porównaj sobie do choćby
tego artu okładkowego, a już zupełnie przestaniesz dziwić się strategii pt."Spieprzajmy, nim w ogóle go zobaczymy". Samo patrzenie przecież aż boli.
/Gdyby Steve wyzionął ducha, a Bucky obrał w/w, raczej jednak by się nie znalazło. Zapewne wymknąłby się kolorowej gromadce, urządził sobie rajd po barach, a potem poszedł rozprawić się z każdym, kto choć minimalnie przyłożył rękę do zabicia Steve'a. Już to przerabiał.
Steve, odrzucałeś ze względu na siebie czy na niego? Nie wiem, czy akurat strzelnica by zadziałała, ale nic tak nie łączy, jak robienie czegoś razem. Zawsze są jeszcze kręgle. Albo kanapa, piwo i mecz. I co, nie będzie problemów, żeby zrobić nową tarczę?
Macie Wandę, macie doktor Swann, więc może jednak uda się to dziwne monstrum powstrzymać.
/Ze względu na nas obu? Zakładałem, może mylnie, że angażowanie się w zajęcia związane z bronią to nie najlepszy pomysł, że jeszcze nie czas na to. A może miałem jakieś obawy przed daniem mu broni do ręki? Teraz już sam dokładnie nie wiem, co wtedy myślałem.
/Na tarczę nie potrzeba zbyt dużej ilości metalu, do tego nie musi być wykonana z czystego vibranium, co jeszcze tę ilość zmniejsza. Umundurowanie, broń, czy strzały i łuk Clinta* nie były problemem, ponieważ znajdowały się w Jetcie, ale niestety nie dysponowałem zapasową tarczą, którą mógłbym tam umieścić. Udało mi się jednak przedstawić T'Challi kilka argumentów, dzięki którym wykonanie nowej tarczy nie będzie stanowiło problemu. Zwłaszcza, że w przyszłości będę mógł ją wykorzystać, by pomóc w zapobieganiu kradzieżom złóż vibranium, których próby pojawiają się coraz częściej.
/To dziwne monstrum to jednak człowiek. Nie przybysz z kosmosu, nie robot, a człowiek. Przynajmniej kiedyś.
*W CW Bucky wyciągnął broń z szafki podpisanej "Romanoff", więc założyłam, że i Clint taką miał.
Bucky, a spróbuj mi kiedyś znów zarzucić nadinterpretowanie i dopowiadanie czegokolwiek, to nie wiem co ci zrobię.
Wroga chyba lepiej jest dobrze poznać, nie? Przeszłość wpływa na teraźniejszość, coś powinieneś o tym wiedzieć. Jeszcze czymś dysponuje oprócz tych swoich super-macek wysysających życie? Niezwykłą szybkością na przykład?
/Och, ja wiem co mi zrobisz -
nic. Jak zawsze. Zgadłem? Zapewne tak.
/Ponoć książki nie powinno oceniać się po okładce, ale akurat w jego przypadku to się nie sprawdza i wewnątrz jest tak samo paskudny jak na zewnątrz. A może nawet bardziej. No i co potrafi? Brał udział w rosyjskiej wersji Programu Super-żołnierza, co mówi chyba samo przez siebie. Co oznacza, że mamy przejebane i nie wiem jak oni, ale ja mam zamiar spieprzać, gdy tylko go zobaczę. Zdążę, bo akurat jestem od niego szybszy. Miałem okazję sprawdzić.