8 października 2015

Astrid Löfgren

N, a ja się tu Marvelem zachwycam. Phi. Obejrzałam pierwszy odcinek i to naprawdę dziwna sprawa :D Te pełne dynamiki sceny walk naprawdę porażają! A ten strój... W sumie poważnie mówiąc to całkiem nieźle to wyszło, jak na '44 rok. 
Możemy się z tego naśmiewać, ale jak na tamte czasy i tamten budżet, to całkiem niezła produkcja. Może i to nie wielki blockbuster za miliard dolarów, ale też nie totalna porażka, bo trzeba pamiętać, że komiksy z tamtego okresu były równie dziwną sprawą :P
A strój nie jest aż taki zły. Mogli dać mu jeszcze te wspaniałe skrzydełka przy kapturze czy tam hełmie.
James, nie, mnie to nie śmieszy. Mnie to naprawdę przeraża. Głównie dlatego, że wyobraziłam sobie, co mógłbyś czuć ty i co czułyby twoje potencjalne dzieci, wnuki i jeszcze dalej. To samo pomyślałam - byłoby tego za wiele.
Pokochaliby. Młode damy na pewno. A dlaczego sądzisz, że nie ociepliłbyś tym wizerunku? Oprócz argumentu o kręceniu tyłkiem. 
Naprawdę nie wyobrażam sobie tego, co mogłoby czuć moje potencjalne dziecko. Nie mam aż takiej wyobraźni. Wiem tylko, że zapewne nie byłoby to nic pozytywnego, bo ciężko oczekiwać w takiej sytuacji innego podejścia.
Może jeszcze miałbym dołączyć do tego ściąganie kolejnych części garderoby? Wiesz, tak dla pewności, że także te trochę starsze damy okażą trochę zainteresowania. I jeszcze babcie, nie zapominajmy o babciach. 
Naprawdę sądzisz, że coś takiego mogłoby pomóc w ociepleniu czyjegokolwiek wizerunku? Urocze.

Astrid Löfgren

N, błagam, zaspojleruj mi, czy przeżył, bo to wygląda naprawdę niepokojąco! 
Nie, nie mogę zdradzić ci ważnego wątku fabularnego! Jednak wierz mi, Kapitan też potrafił przyłożyć! I to jest prawdziwy superhero movie, a nie to co teraz. 
James, a mówiłam, że nigdy cię nie doceniam.
I pomyśleć, że gdyby tak było, mógłbyś mieć nawet praprapraprawnuki w przyszłości. Przerażające.
Może gdzieś w którymś pokoleniu wcześniej już takie hobby się pojawiało. Nie wiadomo. Tak szczerze to da się przyzwyczaić do tego zrzędzenia. Serio.
No wow, w końcu mi się udało z czymś trafić. Brawa dla mnie. Chyba Steve obecnie nie zgodziłby się na coś takiego. A ty na pewno z chęcią byś wziął udział w takim przedsięwzięciu w celach ocieplenia wizerunku. Nawet nie mów, że nie, bo ja wiem, że tak.
/Ciebie wizja moich potencjalnych praprapraprawnuków może śmieszyć, rozumiem. Jednak, gdy pomyślałem o tym, że moje dziecko miałoby teraz ponad siedemdziesiąt lat i mogłoby być jedną nogą w grobie, przestało mi być do śmiechu. Dziękuję tylko temu na górze za to, że naprawdę nie miałem wtedy dziecka, bo to byłoby naprawdę za wiele.
/Cóż, aktualnie nie bardzo orientuję się w przeszłości mojej rodziny, więc niestety nie przybliżę ci jej historii i zamiłowania jej członków do narzekania. Tak właściwie to chyba nigdy nie znałem jej zbyt dobrze. Jakoś nie widziałem ku temu powodów. 
/Nikt o zdrowych zmysłach nie zgodziłby się na coś takiego. Wojna wojną, a wymachiwanie nogami odzianymi w rajstopy na scenie to wymachiwanie nogami w rajstopach na scenie. I gdybym ja się za to zabrał to wierz mi, że raczej nie ociepliłbym tym wizerunku. Wątpię by ludzie pokochali mnie za kręcenie tyłkiem na scenie. 

Astrid Löfgren

N, serial ma ten sam tytuł co przydomek? Chętnie obejrzę :D
Ten serial nazywa się po prostu "Kapitan Ameryka". Spójrz na te sceny walki :P!
 
Taak, to milowy krok.
Ciężko to sobie wyobrazić, choć z mojej perspektywy mogłoby to być ciekawe, bo to w końcu ewenement. Z twojej perspektywy rzecz jasna już nie, więc nie życzę ci dzieci, wnuków ani prawnuków, o których nie masz pojęcia. W tym wypadku lepiej nie mieć pojęcia w dalszym ciągu.
Mieliście ze sobą kontakt listowny czy telefoniczny, skoro nie mogliście odwiedzać siebie nawzajem? Zrzędzenia nie da się tak łatwo wyplenić z krwi Barnes'ów. W końcu to po części sprawa temperamentu, więc słabo musieli poradzić sobie z twoim ośrodkowym układem nerwowym. Oporny z ciebie człowiek.
W sensie film z tymi reklamami, propagandowymi przedstawieniami czy co to było?
/I widzisz, znów mnie nie doceniasz.
/Cóż, moje dzieci mogłyby być teraz po siedemdziesiątce i wyglądać jak moi dziadkowie. Moje wnuki mogłyby robić za mich rodziców. Mógłbym być niewiele starszy od swoich prawnuków. Ba, mógłbym mieć nawet praprawnuki. Tak, zdecydowanie lepiej nie mieć o tym pojęcia. 
/Jakiś kontakt zawsze udawało się nam utrzymać, ale wiadomo, że nie było to wtedy tak proste i szybkie jak teraz. 
Nie wydaje mi się by ktoś prócz mojego dziadka miał to wspaniałe hobby wpieniania ludzi na każdym kroku i narzekania nawet na pyłki w powietrzu, więc raczej nie była to jakaś rodzinna przypadłość. Sam też raczej nigdy się tak nie zachowywałem i zwyczajnie mnie to irytowało. Teraz robię to niemal nieustannie, fakt, ale to jednak coś innego.
/Zdecydowanie "czy co to było" jest najtrafniejszym określeniem. Wierz mi, to było okropne.