1 maja 2016

#35 Bucky

N: Musiałam wyrzucić dobrą stronę tekstu, żeby nie gryzło się to z fabułą CA:CW, ale w końcu notka jest. Następna pojawi się 8/9 maja i będzie dziać się już po CW.

***
1 maja 2016

/Sprawy zaczynały coraz bardziej się komplikować. Nie można było tego nie zauważyć, nie można było tego już dłużej ignorować. Musiałem zacząć myśleć nad kolejnymi planami awaryjnymi i to szybko, bo niedługo ziemia może zacząć palić mi się pod stopami. I to dosłownie. Jeśli proponowane przez rząd i Radę ustawy wejdą w życie, prędzej lub później ktoś dobierze mi się do tyłka. W ten zupełnie nieprzyjemny sposób.
/Już po Waszyngtonie i całej też aferze z ujawnieniem się Hydry przejścia graniczne zostały bardziej zabezpieczone, a prześlizgnięcie się nie było łatwe. Potem cała ta, cholerna, Sokovia, i afery związane z kosmiczną zarazą, które znacznie wszystko utrudniły, a teraz ostatnie zamieszki i ataki. Jeśli ustawa przejdzie, prześlizgnięcie się przez granice będzie dla niezarejestrowanego posiadacza nieludzkiego DNA jeszcze bardziej utrudnione. W niektórych miejscach wręcz niemożliwe. A moje pieprzone DNA właśnie takie jest. Nieludzkie. Może i nie różni się od ludzkiego w tak wielkim stopniu jak to tych… mutantów, czy jakkolwiek inaczej ich zwać, ale jednak nie można nie zauważyć różnicy.

STUCKYHOLICZKA

Haha ubieranie gorsetu rządzi!! �� Steve wygląda tu jak Niania w przebraniu xD widać silną inspiracje w tym filmie nimi xD
Ale wiesz nagrody już są jakoś upolitycznione, więc może chcieli jakiś "ochłap" w strone lgbt rzucić tym.
/Muszę przyznać, że cieszę się z jednej rzeczy - z tego, że choć fandom podchwycił pomysł wciskania Bucky'ego w kieckę (ileż to jest artów z Bucky'm w kiecce tancerek z TFA!), to nie podchwycił tego. To już byłoby zbyt wiele :P
/A najlepsze jest to, że tak naprawdę nikogo takiego jak Rayon nie było i wciśnięto jego/ją do prawdziwej historii Rona Woodroofa. I po co to było? Jeśli ktoś chce obejrzeć coś z LGBT, niech zerknie na choćby "In The Flesh" czy "London Spy", które są właśnie z wątkami tego typu, ale nie są tylko o nich.
Ale ja cię kocham tak mocno
/Najwidoczniej nadal zbyt słabo. Mam twarde serce, tak łatwo to nie da się go zmiękczyć.

Astrid Löfgren

N, a na trzecim miejscu jest co? Kiedyś gdzieś tutaj to chyba było, ale za Chiny nie pamiętam. Na pewno nie będzie to film idealny, ale myślę, że na porównywalnym poziomie do CA:TWS. Co najmniej.
Nawet nie podejrzewałam, że mogłoby ci się to spodobać. Zbyt proste rozwiązanie, które jednak z pozoru wcale proste nie jest.
Czyli Kingsman polecasz? Zabieram się od dawna za ten obraz.
Pozwolę sobie przejść już tutaj, bo spoiler alert chyba minął, przynajmniej po części. Cóż, Whedon to ma dziwne wizje. Niby fajne pomysły, które mogłyby przejść, ale realizacja… Od czapy po prostu. Jakby tworzył coś zupełnie niezwiązanego z MCU. To mnie najbardziej w nim irytuje. Plus jeszcze ta jego pewność siebie.
Matko, skąd ty wyciągasz te informacje? :P Ja się ledwo odnajduję w spoilerach gdziekolwiek, a co dopiero to wszystko zapamiętać i odtworzyć.
/Ja już czasem nie pamiętam o czym pisałam, więc naprawdę nic dziwnego, że ty nie możesz sobie tego przypomnieć :P A jeśli chodzi o ranking to pierwsza trójka (póki co) wygląda jakoś tak: 
1) Captain America: The Winter Soldier
2) Guardians of the Galaxy 
3) Iron Man
/Yep, polecam. Nie nastawiałam się na niego jakoś szczególnie i naprawdę miło się zaskoczyłam.
/Ja do teraz nie rozumiem co mu odbiło, gdy postanowił stworzyć parę Natasha/Bruce. Ja rozumiem, że facet chciał jakoś fanów zaskoczyć, że ta dwójka mogłaby się jakoś dogadać, ale to nie miało żadnych podstaw, a Romanowa momentami nie zachowywała się jak ona. A teraz biedni bracia Russo muszą to naprawiać i jakoś usprawiedliwiać jej chwilowe zaćmienie. Właściwie CA:CW stara się naprawić wszystkie błędy AoU i jakoś załatać dziury i nonsensy fabularne tego tworu.
/Mam te informacje wprost ze źródła, bo znajoma widziała już film. Głównie chciałam wiedzieć jaki jest Bucky, gdzie jest i co robi, gdy pierwszy raz widzimy go w CW. Dlatego wepchnęłam go do Rumunii i teraz staram się jakoś poprzerabiać napisane notki (dobra, jedną notkę, bo #36 i tak będę musiała wyrzucić i napisać coś do CW), żeby się to kupy trzymało.
James, tylko wtedy by się to kłóciło z podejściem monoteistycznym. Ale możesz mieć rację. Może ten, który wylądował na Ziemi, uznawany jest przez kogoś tam za boga w jego religii, ale jest to na przykład jakiś wysłannik tego właściwego Boga w innym wierzeniu. Nawet logiczne. Istnienie kosmitów liczy się do takich głębokich przemyśleń?
Dobra, chciałam obejść to jakoś naokoło, ale widzę, że marne szanse. Nie musisz, oczywiście, że nie. Zapytam tylko skąd opór w tej konkretnej sprawie. Wcześniej „zażartowałeś”, czy czym to było, że straciłbyś na wizerunku. A może to wcale nie był żarcik i faktycznie zaczynasz się przejmować tym, co ktoś może pomyśleć?
A masz jakoś to posegregowane, żebyś mógł szybko znaleźć to, czego akurat potrzebujesz?
Dlatego wolę dopytać, żeby nie było niejasności. Wiesz, takie to normy, że czasem od najbliższych nie dostaniesz jakiegoś zwykłego zrozumienia, a dostaniesz jego nadmiar od zupełnie obcych ludzi. Chyba wypada podziękować, że jednak masz to na uwadze. Tak więc dziękuję.
Tak, podaj adres i opisz najbliższe otoczenie, żeby łatwiej było trafić. Chodzi mi o przykład najbardziej ogólny, jak się da. Nawet coś podobnego, co zrobiłeś kiedyś, ale innego, niż jest teraz. Reguły na pewno z tego nie wyłapię, chociaż może faktycznie ktoś by mógł. Jeśli jest to coś, co można zaliczyć do twojego „stylu”, to dobra, nie mów.
/Muszę przyznać, że naprawdę brak mi czasów, gdy największym dziwolągiem na tym świcie był Steve ze swoimi wyhodowanymi w laboratorium muskułami. Nie było bogów, kosmitów, mutantów czy nie wiadomo czego jeszcze. Bogowie i kosmici istnieją, to pewne, bo kilka lat temu rozpieprzyli pół Nowego Jorku i część Londynu. Ten świat naprawdę jet popieprzony. I nie na moje nerwy.
/Nikogo nie zabiłem, to powinno ci wystarczyć. I nie stawiam też jakiegoś... nie wiadomo jakiego oporu. Po prostu mówię "nie". Ludzie czasem tak robią, prawda? Mogę powiedzieć nie, więc czasem z tego korzystam. I kto powiedział, że przejmuję się ty, co ktoś sobie pomyśli? Dobra, może trochę. Po prostu nie chcę mieć aż tak złej opinii, skro nie muszę.
/W jednym spisywałem wspomnienia z Shelbyville, w innym te z Brooklynu, w jeszcze innym te z czasów wojny, w kolejnym te z czasu spędzonego w Mateczce Rosji, a w innym te związane z Hydrą. Dlatego trzymam to wszystko w plecaku. Trochę tego jest.
/To po prostu resztki dobrego wychowania, które wpajała mi moja ma, czyli zdecydowanie nie coś, za co powinno się dziękować. To raczej coś normalnego. A przynajmniej powinno takie być. 
/Wolałem nie przyznawać się do tego, że ostatnimi czasy zrobiłem się trochę dość... przewidywalny, więc to pomińmy. 

ASTRID LÖFGREN

N, to chyba niemożliwe. Znaczy zawiedzenie się w podobnym stopniu jak na AoU. Poza tym Buck zaprzyjaźniający się z krio wynagrodzi wszystko, więc głowa do góry!
I wiecznie jest w nich ciemno, aż oczy od tego mroku bolą. Jakby nigdy nie było dnia. Chociaż filmy na podstawie komiksów z im-czegoś tam, nie pamiętam jak to się nazywa, są całkiem znośne. Takie „RED” na przykład.
Ach, to przepraszam. Nie znałam Wandzi od tej strony :P
/Pokładam w tym filmie takie nadzieje, że pewnie trochę się zawiodę, ale mam nadzieję, że CW nie będzie jednak dużo gorsze od WS i wskoczy na drugie miejsce w moim osobistym top 3 filmów MCU.
I wiem, że Bucky zaprzyjaźniający się z krio powinien mi się podobać, bo chłopak przełamuje swoje lęki, robi to na własnych zasadach itd., ale jednak tak nie jest. Póki co takie zakończenie zupełnie mi się nie podoba, ale zobaczymy po obejrzeniu filmu.
/Przesada w żadną stronę nie jest dobra. Filmy od DC są dla mnie za mroczne i to w każdym tego słowa znaczeniu, a niektóre filmy Marvela są dla mnie zbyt naładowane humorem, który niszczy wszystkie poważne sceny (jak np. IM3 czy Thor:TDW). Ale taki np. "Kingsman", który powstał na serii komiksów Marka Millara (który ma w swoim dorobku marvelowskie CW), naprawdę mi się podobał. Ani za poważnie, ani nazbyt humorystycznie kiedy nie jest to potrzebne. 
James, w takim razie można by założyć, że bogowie wszystkich religii i pogańskich wierzeń istnieją. Wyobrażasz to sobie? Bo ja nie. Nie wiem, czy przesadziłeś, ale nawet jeśli, to nie widzę w tym nic złego, miałeś prawo. Na marne to nie poszło, bo pewnie też dużo się dowiedziałeś. Albo sobie zapisałeś.
Nie spaliłeś, ale dwa pierwsze punkty się zgadzają? Ta, tak tylko myślisz, a gdy nadarzy się okazja babcina nie może oderwać wzroku od nowego sąsiada.
Mam swoje krzyżówki, ale dzięki. Może skorzystam w razie pilniejszej potrzeby. Od dawna prowadzisz te dzienniczki?
Czekaj, nie wiem, czy nadążam. Wkurzanie/irytowanie innych to twój sposób na gorsze dni. Odzyskujesz wtedy spokój, przynajmniej można tak to ująć. Ale jak wkurzysz ciężarną, to ten spokój sobie rujnujesz? Czyżbyś miał przez to wyrzuty sumienia czy o co chodzi? Nie wiem, czy mam się obrażać, że traktujesz - chcesz, próbujesz /wpisz tu cokolwiek/ traktować - mnie inaczej (?), czy być ci za to wdzięczną.
Na przykład w jaki sposób zabezpieczasz? 
/A może to ci sami bogowie, ale różne wierzenia nadawały im inne imiona? W końcu między mitologiami czy religiami można dostrzec wiele podobieństw. I... no, po prostu jak na Ziemi ląduje bóg, skłania to do przemyślenia wielu rzeczy, prawda? Przynajmniej ja tak miałem, kiedy się o tym dowiedziałem.
/Ani nie potaknąłem, ani nie zaprzeczyłem, bo to oznaczałoby, że coś bym powiedział. A powiedzieć nie mam ochoty. A przypomnę - nie muszę przecież mówić o rzeczach, o których nie mam ochoty. Wiesz, ponoć mam się nie zmuszać, czy jakoś tak to leciało. 
A jeśli chodzi o starszą panią to cóż, nie ma zbyt wielu okazji, by nie widzieć. Nie rzucam się w oczy, jeśli rzucać się nie muszę.
/Robię to już dobre kilka miesięcy, mam już zapisane kilka notatników i nie zapowiada się, żebym prędko przestał ich potrzebować. 
/Chyba już kiedyś ustaliliśmy, że mój tok myślenia czasami bywa trochę niejasny i poplątany. I tak, można ująć to tak, że pewnych rzeczy nie robię, bo nie wypada. Mam w końcu uczyć się jakiś obowiązujących norm, nie? Więc nie będę wyżywał się emocjonalnie na ciężarnej.
/Mam opowiadać co i gdzie zrobiłem? Może potem podam jeszcze adres z podpisem "Winter tu był i nadal jest"? 

STUCKYHOLICZKA

O Boże! Ale w pieluche i smoczek, czy taką pidżamkę? Hahaha to Steve go chce, w każdym wydaniu xD miłość bezgraniczna xD
Pewnie tak! I Oscara by zdobył xD 
/Wyglądało to tak: klik. Steve robił wtedy za jego matkę i zastanawiam się czy czasem nie oberwał za mocno jakimś pociskiem w głowę, że uznał to za dobry plan. Bo to zdecydowanie nie był dobry plan :P
/Byłaby to kontrowersyjna rola, więc kto wie. W końcu pan Leto dostał rolę za rolę transwestyty/transseksualisty (nadal nie wiem, jak to naprawdę było z Rayon), która wcale nie odznaczała się jakościowo na tle jego innych ról. 
Kocham Cie James!!!!! XD
/Nie zadziałało. Nadal jestem obrażony.

STUCKYHOLICZKA

Wyobraziłam go sobie w kabaretkach robiącego drinka Steve'owi ;o I dalej w myślach jest mrau ;D Niestety ani jednego ani drugiego pana nie widzę z kobietą u boku, ani z innym niż oni mężczyznami xD Ale jestem ciekawa jakby podszedł Stan do grania w fartuszku i z kwiatkami, choć pewnie dla niego to żaden problem ;o
/Pewnie cię zawiodę, ale niestety te przebieranki (bo zdarzało się to kilka razy),polegały na tym, że Steve wpadał kolejny, jakże genialny plan i kończyło się to na tym, że Bucky był przebrany za dziecko (we wcześniejszych wersjach, kiedy był młodszy) albo za kobietę. I z bólem serca musze przyznać, że zdecydowanie nie był urodziwą damą :P
/A jak zagrałby to pan Stan? Cóż, pewnie zagrałby Bucky'ego w fartuszku i z kwiatami wplecionymi we włosy tak, że by nam szczęki opadły z wrażenia. Bo co jak co, ale pana Barnesa to on potrafi grać.
Bunchan, banana? :D
Okej, jestem obrażony. I co, tego chciałaś?