1 maja 2016

#35 Bucky

N: Musiałam wyrzucić dobrą stronę tekstu, żeby nie gryzło się to z fabułą CA:CW, ale w końcu notka jest. Następna pojawi się 8/9 maja i będzie dziać się już po CW.

***
1 maja 2016

/Sprawy zaczynały coraz bardziej się komplikować. Nie można było tego nie zauważyć, nie można było tego już dłużej ignorować. Musiałem zacząć myśleć nad kolejnymi planami awaryjnymi i to szybko, bo niedługo ziemia może zacząć palić mi się pod stopami. I to dosłownie. Jeśli proponowane przez rząd i Radę ustawy wejdą w życie, prędzej lub później ktoś dobierze mi się do tyłka. W ten zupełnie nieprzyjemny sposób.
/Już po Waszyngtonie i całej też aferze z ujawnieniem się Hydry przejścia graniczne zostały bardziej zabezpieczone, a prześlizgnięcie się nie było łatwe. Potem cała ta, cholerna, Sokovia, i afery związane z kosmiczną zarazą, które znacznie wszystko utrudniły, a teraz ostatnie zamieszki i ataki. Jeśli ustawa przejdzie, prześlizgnięcie się przez granice będzie dla niezarejestrowanego posiadacza nieludzkiego DNA jeszcze bardziej utrudnione. W niektórych miejscach wręcz niemożliwe. A moje pieprzone DNA właśnie takie jest. Nieludzkie. Może i nie różni się od ludzkiego w tak wielkim stopniu jak to tych… mutantów, czy jakkolwiek inaczej ich zwać, ale jednak nie można nie zauważyć różnicy.

/Odrzucam gazetę i nerwowym ruchem zaczesuję do tyłu opadające na twarz włosy. Jeśli to przejdzie, będę miał cholerny problem. Znaczy, nawet jeśli to nie przejdzie, to i tak będę miał cholerny problem. Ale będzie on jednak mniejszy. I nie aż tak popieprzony.

/Nie, stop. To bezsensowne.

/Barnes, nie psuj sobie dnia, zanim jeszcze porządnie się nie zaczął.
/Zwyczajnie nie myśl teraz o tym. Musisz wszystko przetrawić, przekalkulować, podejść do tego na zimno.
/Przychodzi mi to jednak coraz trudniej. Do zbyt wielu spraw zaczynam podchodzić emocjonalnie i to jest złe, to może wszystko zepsuć. Emocje to tylko utrudniające życie, niepotrzebne… ugh, coś. Nienawidzę swojego umysłu, swojej dziurawej pamięci, która nie pozwala mi nawet na spamiętanie kilku słów.

/Która na dłuższą metę nie pozwala mi na spamiętanie niemal niczego, co naprawdę chcę zapamiętać. Za to wszystkie te rzeczy, które najchętniej wyrzuciłbym z życiorysu, pamiętam doskonale.  
/Ze wszystkimi szczegółami.
/Każde pociągnięcie za spust, każde pchnięcie nożem, każdy wymierzony cios są tak realne, jakby wydarzyły się przed krótką chwilą, nie lata, nie dekady temu. Jakbym wciąż miał ciepłą krew na rękach.

/A te dobre wspomnienia?

/One wiecznie mi umykają. Wracają od czasu do czasu, dają nadzieję, że tym razem już będzie dobrze, że tym razem już zapamiętam, a za każdym razem kończy się to tak samo – kolejnym rozczarowaniem. I niczym więcej. Jak wszystko, jak zawsze.
/Czasem nawet spisywanie ich niewiele daje. Często mam wrażenie, że choć czytam własne zapiski, te wspomnienia nie są tak naprawdę moje. A ciągle czająca się gdzieś z tyłu głowy myśl, że tamto życie, tamte wspomnienia nie należały do mnie, tylko do tego kim byłem, kim powinienem być, zdecydowanie niczego nie ułatwiały Ale jednak nie jest aż tak źle, coraz rzadziej zdarza mi się zapominać o rzeczach, które wydarzyły się przez ostanie dwa lata. To dobrze, to naprawdę dobrze. To postęp. Krok w przód, który tym razem zdaje się nie być tylko zwiastunem trzech kroków w tył. I cóż, jest to miła odmiana.

/Uderzam tyłem głowy o oparcie kanapy i spoglądam na leżącą na stoliku teczkę.

/Prosta, niebieska teczka z logiem Uniwersytetu Bukareszteńskiego. Nie rzuca się w oczy. Nikt nie spodziewałby się, co tak naprawdę jest wewnątrz.
/Cóż, tak naprawdę to sam do końca tego nie wiem. Nie otworzyłem jej, choć dostałem ją od Novokova już jakiś czas temu…

***
— Iwanow nawet nie starał się udawać, że niczego nie wie. Wyśpiewał wszystko od razu, gdy wyciągnąłem nóż. — Kręci głową z rozbawieniem. — Zawsze starał się udawać chojraka, ale wystarczyła mała zmiana ról, by wylazło z niego całe to tchórzostwo.

— Jeśli pamięć mnie nie myli, kiedyś niemal skomlałeś ze strachu na sam widok Iwanowa. — Uśmiecham się – tak sztucznie jak szeroko –  spoglądając na niego kątem oka.

— O ile pamięć mnie nie myli, ty nie byłeś lepszy — odpowiada, zerkając na mnie znacząco. I cóż, ma rację. — Miałeś po prostu większe fory, byłeś jego pieprzonym pupilkiem. Niemal miałem wrażenie, że jeszcze chwila, a zacznie drapać cię za uchem w nagrodę — niemal prycha.

— Gówno wiesz, Novokov — kwituję tylko, kręcąc butelką. Śledzenie wzrokiem mieszającego się, pieniącego piwa – okropnego, lurowatego w smaku piwa – wydaje się być lepszą alternatywą od patrzenia na niego. — Czyli tak w zasadzie tyle co ja o tym, dlaczego tak naprawdę siedzę tutaj i zmuszam się do patrzenia na ciebie.

— Och, mógłbyś być milszy. Jestem tutaj z dobroci serca, nie zapominaj o tym. — Niemal teatralnie grozi mi palcem.

/Z trudem hamuję chęć wywrócenia oczami.

—Proszę cię więc o to, żebyś przestał próbować doprowadzić mnie do ciężkiej kurwicy i wreszcie przeszedł do rzeczy. Tak uprzejma prośba wystarczy?

— Ależ oczywiście, mój drogi druhu.

/Śledzę wzrokiem jego ruchy, dusząc w sobie chęć zdmuchnięcia z oczu tych pieprzonych włosów. Novokov jakby czytał w moich myślach i chciał bardziej mnie rozdrażnić, przeczesuje palcami włosy, zerkając na mnie kątem oka, a potem kładzie teczkę na blacie i przesuwa ją w moją stronę.

— Wszystko, co o niej znalazłem.

/Spoglądam sugestywnie na jego rozczapierzone na teczce palce, przyciskające ją do blatu.

— Czego chcesz w zamian?

— Czego? — Pociera brodę, udając, że nad czymś się zastanawia, a potem pochyla się bliżej, wskazując palcem na moją szyję. — Tego.

/Nie od razu orientuję się o co mu chodzi.
/Łapię dopiero po chwili.

— Moje nieśmiertelniki? Do czego są ci niby potrzebne? — pytam, nie ukrywając zdziwienia, i ściągam brwi.

/Wzrusza ramionami.

— Moja sprawa — ucina. — Chcesz to czy błyskotka jest ważniejsza?

/Zaciskam palce na nieśmiertelnikach, gładząc palcem wypukłości liter.
/Mam je oddać? Sądzi, że oddam mu je od tak?

— Skąd mam niby wiedzieć, co tak naprawdę jest w teczce?

— Nie możesz wiedzieć. Mogę podrzucić ci wszystko. I nawet to rozważałem, ale stwierdziłem, że w obecnej sytuacji, która – jak sam doskonale wiesz – nie zapowiada się najlepiej dla takich jak my, lepiej jest szukać sojuszników, nie wrogów. — Wzrusza ramionami. — Więc jeśli powiem ci, że dzięki temu wiem co wywinąłeś w Stambule, a wywinąłeś sporo — podkreśla, zerkając na mnie znacząco. — Utwierdzi cię to w moich dobrych intencjach? Jeśli nie — dodaje, nim choć zdążę otworzyć usta. Przekręca teczkę w swoją stronę i otwiera ją, by wyciągnąć z niej zdjęcie. — Zerknij na to. — Kładzie je na blacie i przesuwa w moją stronę.

/Mrugam szybko, przyswajając ten widok, obraz nadpalonego ciała. /Nawet przez spaloną skórę jestem w stanie dostrzec rozszarpane przez pocisk gardło. Nie powinno mnie to ruszać, zupełnie nie. Widziałem to, robiłem to dziesiątki razy.
/Jednak… tym razem to coś innego. Zupełnie innego.

/Zrywam nieśmiertelniki, śledząc wzrokiem jak wkłada zdjęcie z powrotem do teczki, i rzucam je na blat.
/Wstaję, wyrywając Novokovowi teczkę i nie oglądają się za siebie, odchodzę, zaciskając palce na okładce.
/Pieprzony Novokov, pieprzony Stambuł, pieprzona Belova.

***

/Sięgam po teczkę i otwieram ją, wyjmując zdjęcie.

/Wiedziałem, że podpalili kamienicę, ale nie myślałem o tym, co stało się z ciałem. Nie widziałem powodu do tego, by o tym myśleć.
/Nadal nie do końca go widzę.

/Odkładam zdjęcie na bok i przejeżdżam wzrokiem po pierwszej, ogólnikowej, ocenzurowanej stronie. Unoszę lekko brew na widok daty urodzenia, ale poza tym nie dowiaduję się niczego ciekawego.
/Przerzucam kolejne strony, starając się wyłapać te najbardziej frapujące mnie hasła. Na całą resztę czas przyjdzie potem.

/Na kolejnej, zapisanej jednak inną czcionką i starszej od pozostałych stronie znajduję to, czego szukałem.

/
1989, Stambuł.

***

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że to wszystko się wyjaśni (raczej na pewno tak będzie), bo aż strach Winniego pytać, co to za teczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bucky a może by tak zakumplowanie się z IPN'em? U nas też może coś by znalazł xD

    OdpowiedzUsuń