3 maja 2015

Astrid Löfgren

N, ja tego słucham od wczoraj non stop <3
No, taki dziewięćdziesięcioletni weteran, a jest żwawszy od mojego młodszego od niego dziadka :D
Tekst, tekstem, ale wykonanie <3

A do odp. Bucky'ego poniżej- naprawdę chodził na zajęcia rysunku (jak to nazwać inaczej?) ze Stevem, ale głównie po to, by popatrzeć na modelki. Ale chodził :P
I w świecie Marvela uznawany był za jednego z najlepszych snajperów (jeszcze przed WS), więc to nie czcze przechwałki.
 Bucky, to jakiś twój talent na pewno. Właśnie, masz jakieś talenty?
Przez pewien czas chodziłem na lekcję rysunku ze Stevem, ale nie mam jednak duszy artysty.
Mam smykałkę do inżynierii.
Mam niezaprzeczalny urok osobisty, to też jakiś talent.
Jestem też ponoć jednym z najlepszych snajperów. To chyba też jest talent.

Ana Morgan/ Astrid Löfgren

To jest stary Bucky, po prostu się zestarzał i wszystko mu przeszkadza. To u Barnesów rodzinne :D
***
N, spodziewałam się, że będzie dużo podobieństw. I tak np. o tutaj, w tej wypowiedzi: no, wypisz wymaluj Panda, tylko z mniejszą siłą :D Tak, nadmierne różnicowanie ich nie miałoby sensu.
To dziewięćdziesięcioletni niepełnosprawny weteran z zanikami pamięci, nie wolno się z niego naśmiewać, wy bezduszni ludzie! 

I czy tylko mi to tak bardzo się podoba?

I na myśl o Anie przypomniał mi się trailer Marvel Black Widow: Age of me. To idealne podsumowanie poziomu wątku miłosnego z AoU. Chociaż to chyba powinno pójść do kącika pierdół.
 Bucky, jeśli twoi przyjaciele to wytrzymują, to musisz być naprawdę niezastąpionym i świetnym towarzyszem.
Nie zachowuję się tak oczywiście przez cały czas, bo nie potrafiłbym wytrzymać sam ze sobą, ale mi się zdarza. Ale muszę się pochwalić, że Toro moje swatanie na siłę wyszło na dobre.

Ana Morgan

Będziecie za mnie trzymać jutro kciuki? I po jutrze i po po jutrze i 8 i 11 i 13 i 15 i jeszcze 19? :D
Będziemy, będziemy! Ale nie mogę wypowiedzieć się za niektórych nieobecnych- tak ty Bucky, więc znalazłam zastępstwo. Dubler idealny, różnicy niemal nie widać:

Astrid Löfgren

N, dlatego łatwiej jest mi ich rozdzielać i później połączyć - jak już Pan Panda znormalnieje za lat kilka. Wszystko ma związek przyczynowo-skutkowy, nie zapominajmy, i to jest właśnie to ułatwienie, choć przyznaję, bardzo przykro czytać o jego planach na przyszłość, o ma, o tych wszystkich pozytywnych rzeczach, kiedy się wie, jak drogi Bucky skończy. Aj, w sumie to nie wiem, jak mi to łączenie wyjdzie. Ale patrzę, że dużo cech wspólnych jednak mają.
 Pan Zimowa Panda, jak przypuszczam- on chyba nie lubi spoufalania :P
Zrobienie ich dwiema całkiem różnymi osobami, nie miało by chyba sensu, prawda? Choć minimalne zbieżności powinny się pojawić, by pokazać, że gdzieś tam w tej zrzędzie, nadal siedzi stary Bucky.
Bucky, irytujący, mówisz? Więc co na przykład takiego robisz, że doprowadza to do wyprowadzenia Steve'a z równowagi?
Zachowuję się jak "matka kwoka" jak powiedział Gabe, zbyt twardo upieram się przy swoim, staram się go swatać na siłę, mam problemy z przyznawaniem się do tego, że nie mam racji... Najczęściej jest to wszystko na raz, więc nawet Steve ma czasem dosyć.
 

Astrid Löfgren

N, ja tam staram się ich rozgraniczyć. Podchodzę do nich jak do dwóch osób, a potem sobie to jakoś uzupełnię wszystko (mam nadzieję), chociaż ma Barnes rozdarła mi serce i chyba go już nie skleję.
Musisz pamiętać, że w MCU za projekt Winter Soldiera współodpowiedzialny był doktor Fennhoff (w komiksach był on odpowiedzialny za namieszanie w głowie Sharon i zmuszenie jej do zabicia Steve'a) to Bucky ma tak skrzywiony obraz własnej przeszłości, że najprawdopodobniej sądzi, że także dla swojej ma- tak jak wmawiał mu Fennhoff- był nic nie wartym ciężarem, za którym nikt nie będzie tęsknił, nikt nie kochał i który zaczął znaczyć coś dopiero w rękach Hydry. 
Teraz powodzenia w uzupełnianiu :P 
Bucky, i o co najczęściej? Aż nie wyobrażam sobie dobrodusznego Steve'a, który o cokolwiek się kłóci czy sprzecza. To w ogóle możliwe?
Serce matki jest głębokie i zawsze będzie kochać.
Bywam czasem tak irytujący, że i Steve'owi puszczą nerwy. Częściej to jednak zwykłe, żartobliwe przepychanki o mało znaczące rzeczy.

Ana Morgan/ Astrid Löfgren

N to jest ponad moje siły :( Biedna ma! 
N, autentycznie zrobiło mi się smutno, gdy tak mówi ten Bakuś o ma... Aż nie wiem, co mówić.
Nie, nie, skądże, ja nic nie wyciągam... ale trochę stęskniłam się jednak (o dziwo!) za marudą. Chyba za bardzo lubię się z nim sprzeczać :P
To będę okrutna i przypomnę o tym, dlaczego zmarła biedna mama Barnes.  
To teraz wyobraźcie sobie teraz rozmowy z Peggy o Rogersie, gdy wiemy jak skończy się ten związek. 
Z Howardem o Bucky'm, gdy wiemy, że on i jego broń będą ostatnimi rzeczami, które zobaczy przed śmiercią.
Albo nawet z Bucky'm, który z uśmiechem na ustach mówi o tym, że idą po Zolę.
Bucky, a ze Stevem się kłócisz często?
Mama to mama, nigdy nie będzie zdania, że to było dobre. Dziecko jest najcenniejszym skarbem, a gdy je tracisz... tracisz całe życie i ciężko, naprawdę ciężko jest się podnieść... Wierzę, że twoja mama to silna kobieta, która jest w stanie znieść wiele.
 Takie prawdziwe kłótnie zdarzają się nam rzadko, ale sprzeczki czy przepychanki już znacznie częściej.
 Wiem, że musiała naprawdę cierpieć, gdy dostała zawiadomienie, ale jednak żyję, prawda? Znam ma i wiem, że kiedyś- prędzej czy później-  w głębi przyzna mi rację i mi wybaczy, choć wnukom opowiadać będzie o tym, jak bardzo lekkomyślny byłem i ilu kłopotów jej przysporzyłem. Ale zgodzę się z tym, ma'am, że mama to mama, nie jest ważne ile ma się lat.

Astrid Löfgren

Uparta Becca kontra uparty Bucky: to musi być coś! Często się kłóciliście przed twoim wyjazdem? Jak w ogóle rodzina zareagowała na twoją decyzję?
Absolutnie nie wymagam, byś mówił o czymś, o czym nie chcesz.
N: Nieee skądd... A z biednego "nowego" Bucky'ego o wszystko chcą wyciągnąć :P

Bucky:
Od kilku lat mieszkałem ze Stevem, więc nie mieliśmy do tego aż tak wielu sposobności. Oboje jesteśmy tak uparci, że prędzej czy później i tak wszystko kończyło się milczeniem i złością, więc staraliśmy się jednak nie ścierać zbyt często. Ale chcieć i móc to dwie różne rzeczy. 

Moja ma starała się odwieść mnie od tego pomysłu, ale pierwszy raz od dawna postawiłem na swoim, bo wiedziałem, że to co robię jest słuszne. 
Wiem, że się martwi i nie wyobrażam sobie, co czuła, gdy otrzymała zawiadomienie o mojej śmierci, które wysłał pułkownik Phillips, ale w liście który dostałem już po wyzwoleniu, prosiła o to, bym wrócił do domu. Pisała, że jest dumna z medali czy awansów, ale jedyne czego chce to, to bym wrócił w jednym kawałku.
Więc mam nadzieję, że gdy wrócę to mi wybaczy i sama dostrzeże słuszność tej decyzji. 

Astrid Löfgren

Bucky, na czym polega twoja "maminsynkowatość"? Chodzi o to, że zawsze się jej słuchałeś i to ona "nosiła spodnie" w waszej rodzinie?
W głównej mierze, tak. Jest dla mnie głównym autorytetem. Wiedziałem, że i tak jest jej wystarczająco ciężko, więc starałem się choć jej nie sprawiać problemów. Cóż, nie bardzo mi jednak wychodziło.

Astrid Löfgren

Najgorszą według ciebie. Nie wiem, może to być najbardziej upokarzająca, ale równie dobrze najcięższa, co też czyniłoby ją najgorszą.

A która z nich najbardziej jest do ciebie podobna charakterem?
Wydaje mi się, że właśnie Becca, ale tak naprawdę osądzić może to tylko ktoś inny, bo sam mogę czegoś nie zauważyć albo coś podkoloryzować.  

Wszystkie prace, których się podejmowałem były fizyczną harówką. Nie boję się ciężkiej pracy.
O niektórych rzeczach nie lubię mówić, ma'am. 

Astrid Löfgren

Bucky, najgorsza praca, jakiej się podjąłeś?
Mógłbyś opowiedzieć coś o swoich siostrach i waszych relacjach? Jesteś najstarszy, dobrze mówię? Jeśli dobrze, to jak to jest być takim starszym bratem samych dziewcząt?
Zależy, co rozumiesz przez słowo "najgorsza", ma'am. Są rzeczy, którymi nie należy się chwalić.
Mam trzy młodsze siostry; Rebecce, Idę i Kimberly. Nie widziałem ich od wyjazdu na front, więc ponad dwa lata.
Becca teraz ma już dziewiętnaście lat i jest naprawdę czarującą, młodą damą, więc sporo czasu spędzałem na odstraszaniu potencjalnych- niewłaściwych- chłopców, którzy się koło niej kręcili. Chociaż pannica ma czasem tak niewyparzony język, że sama bez problemu by to zrobiła. Choćby nieumyślnie. Z nią chyba mam najlepsze relację, bo jakoś zawsze ją do mnie ciągnęło.
Ida jest młodsza od Beccy o trzy lata. Czasem mam wrażenie, że lubi Steve'a bardziej niż mnie, bo świetnie się z nim dogaduje. Jest niesamowicie cicha, też ma artystyczne zapędy.
Kimberly ma dziewięć lat i jest niesamowicie irytująca. Już teraz jest bardziej uparta niż ja, więc strach, co z niej wyrośnie. 

Blue Greyme

A zdradzisz jak się poznaliście? ^^
Mieszka w tej samej kamienicy co moja ma i w której prędzej ja mieszkałem, więc poznaliśmy się dosyć zwyczajnie. Na początku robiłem z siebie głupka, ale widocznie ujęła ją moja zawziętość, bo w końcu pozwoliła się zaprosić na tańce.

Ana Morgan

Bucky jak wyglądały twoje relacje z ojcem?
Mój ojciec zmarł pod koniec 1937* roku, więc gdy byłem jeszcze dzieckiem. Najlepszym podsumowaniem byłoby to, że im starszy się robiłem, tym bardziej nasze relacje się rozluźniały. Kiedyś, gdy tylko miał okazję, spędzał ze mną- później też z moimi siostrami, jak najwięcej czasu, ale potem coś zaczęło się zmieniać. Nie mógł znieść tego, że nie chcemy stosować się do jego wojskowego rygoru, zaczął tracić pieniądze. A ja, cóż... zawsze nazywał mnie maminsynkiem i nie mógł się z tym pogodzić.
*dokładnie tuż przed świętami Bożego Narodzenia

Rachel

Bucky: lubisz zimę?
Nie cierpię zimna, śniegu i lodu. Jestem człowiekiem lata, który kocha ciepło.

Astrid Löfgren

Bucky, pytam o to praktycznie każdego, kto związany jest z wojskiem (i w sumie nie tylko): co sądzisz o kobietach w armii?
Wiele kobiet zastępuje mężczyzn w fabrykach broni czy amunicji, spotkałem takie działające w konspiracji, partyzantce, latające nieuzbrojonymi samolotami, będące pielęgniarkami, Mamy Ack Ack Girls. 
Jeżeli kobieta będzie w stanie dotrzymywać kroku udziałowi i spełni te same wymagania to nie mam niczego przeciw. Potrzebujemy każdego do skopania tyłków szwabom.

Ana Morgan

Dlatego o to pytam, Monsieur. Często kiedy widzi się kogoś pierwszy raz, zazwyczaj przychodzi na myśl dane określenie. Często bardzo mylne i można się z tego nieźle pośmiać, kiedy daną osobę się już lepiej pozna. Teraz znasz Howarda i doskonale wiesz, jaki jest naprawdę. W końcu sam powiedziałeś, że Howie stara się być kimś kim nie jest. Czy wtedy, kiedy pierwszy raz go zobaczyłeś skojarzyłeś go właśnie z takim "wyluzowanym kobieciarzem, który gra na czyichś uczuciach"?
W pewnym sensie tak. Sprawiał wrażenie typa, który zasługuje tylko na ostre sprowadzenie na ziemię i raczej nie słynie z szacunku do kobiet. A mnie go nauczono i nie lubię takich typów, ma'am.
Teraz już jednak wiem, że to nie do końca prawda.

Astrid Löfgren

N, mnie też rozczuliło. W sumie jest to też zastanawiające.
Bucky, a czy uważasz, że takie tworzenie superbohaterów i ingerowanie w naturę jest korzystne, wręcz dobre, czy może kontrowersyjne, sprzeczne z zasadami i nie powinno mieć miejsca?
Ludzie nie powinni bawić się w Boga. W przypadku Steve'a wszystko poszło dobrze, bo to człowiek dobry do szpiku kości, ale Skull jest idealnym przykładem na to, jak to może się skończyć. Ponoć serum wyolbrzymia najbardziej widoczne cechy ludzkie. I jest to przerażająca myśl. 

Blue Greyme

Ja sie nie zgadzam. No normalnie nie Przegapiłam tydzień z miłym Buckym! Prosze, błagam, o rozpatrzenie prosby o przedluzenie tego tygodnia.
To nie był tydzień, a weekend (od 1 do 3) :) Mogę dorzucić jeszcze jeden dzień. 
Padła propozycja tygodnia ze "starym" Bucky'm w towarzystwie z Howardem, Peggy czy którymś z Komandosów, więc kiedyś taki zrobię.  

I tak, Bucky nadużywa "ma'am".
Bucky: jako że według mnie każdy miły pan powinien znalezc panią swojego miłego serduszka, pytanie: masz kogoś na oku? I czy w czasie wojny jest wogole czas na romanse, miłosci i małe skoki w bok?
Nie robię żadnych skoków w bok, ma'am. 
Teraz patrzy się na wszystko zupełnie inaczej, zmieniają się priorytety, ale miłość nigdy nie wybiera, prawda? 
Była pewna dama, która zawróciła mi w głowię i mam nadzieję, że będę mieć u niej szansę, gdy wrócę do domu.  

Ana Morgan

Ale co pomyślałeś o Howardzie, kiedy go pierwszy raz zobaczyłeś? Wiesz, twoje pierwsze wrażenie na jego temat?
Nie jest dobrze opierać swoje spostrzeżenia na czyjś temat na pierwszym, zdarza się, że często mylnym wrażeniu, ma'am. 

Blue Greyme

N: wyobraź sobie taką sytuacje: spóźniasz sie na samolot, wbiegasz na pokład za grupą, a kiedy juz zajęłaś miejsce widzisz stewardessa który jest klonem pana Sebastiana Stana. Czuje się taka spełniona..
Zima: co u ciebie?
Nie wiem czy ci się to spodoba, ale od piątku do dzisiaj pytania kierowane są do Bucky'ego Barnesa z '44 :)
Ot, taki pomysł na rozluźnienie. A przynajmniej miał taki być, bo Buckyś wzbudził taką sympatię, że aż w gardle ściska. Moja wina :P

A wyobraź sobie, że jedna dziewczyna przeglądała swoją dawną kronikę szkolną, a tu zonk klik :P!

+polecam zerknąć na #4 Bucky (link znajdziesz z boku), tobie pewnie spodoba się końcówka ^^

Astrid Löfgren

Bucky, gdybyś mógł mieć jakieś supermoce i wybrać sobie jakieś spośród różnych propozycji (takie np. szybsze przemieszczanie się, nadludzka siła, etc.), to które chętnie byś przyjął, a które odrzucił?
N: Tak w związku z naszą starą rozmową o szczegółach w CA:WS; szukałam gifów i znalazłam to. Czy tylko mnie to trochę no, rozczuliło? Przyznaję, że nie zwróciłam na to uwagi.

Bucky:
Każda z nich ma zarówno zalety, ale też i wady, więc ciężko wybrać. Gdy jest się szybszym niż cała reszta, wszystko toczy się dla ciebie zbyt wolno i musi być to niesamowicie irytujące. Gdy jest się supersilnym to przypadkiem można coś zniszczyć albo kogoś zranić, tego raczej nikt nie chce. Gdy szybciej się leczysz, starzejesz się wolniej i musisz patrzeć jak twoi bliscy umierają. 
Sam nie wiem, chyba jest dobrze tak jak jest. Jestem młody, zdrowy i mam całe życie przed sobą, czego mogę jeszcze chcieć?

Ana Morgan

Chodziło mi o to, że spieprzyli Buck'owi życie, gdy spadł z tego pociągu i skończył jako WS.
To zadam teraz. Stwierdzam jednak, że mój umysł jest nieogarnięty również i dla mnie-_-
Przepraszam za mały spojler do Agent Carter wypowiedzi Bucky'ego! 
Tak, twoja ręka mogłaby być zagrożona. Wyobrażasz sobie, że Steve najprawdopodobniej czuł się tak przy tobie przez te wszystkie lata?
Skoro czujesz się niekomfortowo o różnice fizyczne pytać cię nie będę. I zgodzę się z tobą. Większość kobiet zanim coś zrobi najpierw pomyśli i przeanalizuje wszystkie za i przeciw. Myślę, że cierpliwość i opiekuńczość pojawiają się z wiekiem :D
Z ze względu na to, że gołąbek zaginął gdzieś po drodze, zapytam jeszcze raz. Jakie było twoje pierwsze wrażenie, gdy zobaczyłeś Howarda na tej prezentacji tego latającego samochodu? Co o nim pomyślałeś? I jak zareagowałaś na ten wynalazek?
I czy przezwisko ("Jimmy") wymyślone przez Dum Duma się przyjęło?
Wiem, że czasem pewnie przesadzałem i doprowadzałem go do szału, ale nie robiłem tego z premedytacją, chciałem dobrze. Najważniejszą różnicą miedzy nami jest to, że ja nie mam astmy, kołatania serca, wiecznego zapalenia zatok czy choćby daltonizmu- Steve sam powiedział, że kolor moich oczu czy choćby włosów po raz pierwszy tak naprawdę zobaczył w zeszłym roku, więc nie potrzebuję aż takiej opieki. Wiem jednak, że nie mogę pozwolić sobie na zachorowanie, bo moja celność nie może się pogorszyć i biorę ten cholerny koc. 

Samochód unoszący się nad ziemią to naprawdę ogromny krok w przód, nawet mimo tego, że pokaz zakończył się klęską. Howard ma wiele innowacyjnych wynalazków, ale  kruczkiem jest to, że spora część nie działa tak, jak działać powinna. Wynalazł kamizelkę, która miała zapobiegać wychłodzeniu organizmu, a zamiast tego jest idealnym ubiorem dla kamikaze.
Howard za bardzo stara się grać kogoś, kim tak naprawdę nie jest. Uchodzi za wiecznie wyluzowanego kobieciarza, który gra na czyichś uczuciach, a tak naprawdę taki nie jest. Każdy z nas czasem udaje kogoś, kim tak naprawdę nie jest, więc w pełni to rozumiem.

Używa go tylko Dugan i chcący mnie zirytować Howard, więc mogę chyba powiedzieć "nie".

Ana Morgan

Przerażające jest to, że taki fajny chłopak, skończył tak marnie :( Nie będę się rozpisywać, bo zapewne wiesz o co mi chodzi.
Ja już się przyzwyczaiłam, że ludzie mnie tak postrzegają, więc mi to nie przeszkadza. Już się przyzwyczaiłam.
N czy ja już pytałam o Howarda, bo nie za bardzo pamiętam :/ Chodzi mi o to pytanie, co się spotkali na tej prezentacji samochodu. Wczoraj strasznie mnie głowa bolała i nie mam pojęcia co się ze mną działo. Wydaje mi się, że pytałam, ale równie dobrze mogło mi się to przyśnić.
Zastanawiałam się tylko czy chodzi ci o Winter Soldiera czy o to, kim jest teraz, ale już rozumiem.
Nie przypominam sobie takiego pytania, więc albo go nie zadałaś albo nie dodało komentarza :)
Czasami przyjaciel może być lepszy niż rodzina. Znam takie przypadki, więc rozumiem.
Chyba denerwuje cię teraz to, że Steve stara cię chronić i myśli że sobie rady nie dasz, co?
A jakie różnice dostrzegasz?
Na pewno jest to w pewien sposób irytujące, bo zawsze radziłem sobie sam ze wszystkim, a teraz mam wrażenie, że Steve zaczął w to wątpić. Wiem, że to nie jest prawda, ale czasem mam ochotę go zdzielić, gdy wciska mi kolejny koc czy kurtkę, ale powstrzymuje się, bo wiem, że chce dobrze. I dlatego, że boję się tego, że mógłbym złamać sobie przy tym rękę. 

Są zwyczajnie rzeczy czy zawody, w których jedna płeć jest lepsza od drugiej i chyba nic tego nie zmieni. Wydaje mi się, że to kobiety mają w sobie "to coś", które sprawia, że są bardziej... cierpliwe i chyba można powiedzieć, że opiekuńcze, prawda ma'am? O różnicach fizycznych nie muszę chyba mówić, bo rozmowa o tym z obcą kobietą jest... mało komfortowa.

Astrid Löfgren

Ale właściwie dlaczego tak bardzo nie cierpisz? Tylko ze względu na fakt, że nie darzysz sympatią prezydenta, który tak się nazywał?
Nie tylko, ale ta kwestia także się na to składa- jeden James Buchanan już był i nie chcę być choć w najmniejszym stopniu postrzegany przez pryzmat głupiej zbieżności. Ja to ja i nikt mi tego nie zabierze. Poza tym, to imię zwyczajnie do mnie nie pasuję.Jest zbyt... poważne.

Astrid Löfgren

Fakt, to jest krępujące i absolutnie ci się nie dziwię, ale nic nie poradzę, że jesteś świetnym człowiekiem. Nie musisz za to dziękować.
I oczywiście pomijałeś "Buchanan"... Bucky fajnie brzmi i do ciebie pasuje. Chyba większość tak uważa, nie?
Nie cierpię tego imienia i najchętniej wymazałbym je z akt. Na szczęście, nikt go nie używa... no, oprócz mojej ma, gdy jest na mnie wściekła. Wtedy Bucky zmienia się w głośne, bardzo głośnie "Jamesie Buchananie Barnesie". 
Większość z ludzi, którzy mnie znają, prędzej skojarzą Bucky'ego Barnesa niż Jamesa, więc chyba tak.

Astrid Löfgren

N, eee tam, kto tam na to uwagę będzie zwracał :)
Bucky, mówiłam ci już, że cię uwielbiam? Nie mówiłam. To mówię: uwielbiam cię! *jak ja bym go chciała w każdym wydaniu uwielbiać*
"To coś" to może być najbardziej naturalna smykałka do techniki. Świetnie by było, gdybyś mógł się w tym kierunku rozwijać.
A skąd się wzięło "Bucky"?
Chyba powinienem podziękować, choć taka... poufałość ze strony obcej kobiety jest trochę krępująca, ma'am. 

Znam się na tym, lubię to, więc sam mam nadzieję na to, że uda mi się pójść dalej w tym kierunku.

Tak naprawdę to sam nie wiem. Najpierw nazywała mnie tak moja ma, a później tak się przyjęło, że przedstawiałem się jako Bucky Barnes, a nie James Barnes. Wiem, że pewnie to niepoważne, ale zwyczajnie to lubię.