3 maja 2015

Astrid Löfgren

N, ja tam staram się ich rozgraniczyć. Podchodzę do nich jak do dwóch osób, a potem sobie to jakoś uzupełnię wszystko (mam nadzieję), chociaż ma Barnes rozdarła mi serce i chyba go już nie skleję.
Musisz pamiętać, że w MCU za projekt Winter Soldiera współodpowiedzialny był doktor Fennhoff (w komiksach był on odpowiedzialny za namieszanie w głowie Sharon i zmuszenie jej do zabicia Steve'a) to Bucky ma tak skrzywiony obraz własnej przeszłości, że najprawdopodobniej sądzi, że także dla swojej ma- tak jak wmawiał mu Fennhoff- był nic nie wartym ciężarem, za którym nikt nie będzie tęsknił, nikt nie kochał i który zaczął znaczyć coś dopiero w rękach Hydry. 
Teraz powodzenia w uzupełnianiu :P 
Bucky, i o co najczęściej? Aż nie wyobrażam sobie dobrodusznego Steve'a, który o cokolwiek się kłóci czy sprzecza. To w ogóle możliwe?
Serce matki jest głębokie i zawsze będzie kochać.
Bywam czasem tak irytujący, że i Steve'owi puszczą nerwy. Częściej to jednak zwykłe, żartobliwe przepychanki o mało znaczące rzeczy.

1 komentarz:

  1. N, dlatego łatwiej jest mi ich rozdzielać i później połączyć - jak już Pan Panda znormalnieje za lat kilka. Wszystko ma związek przyczynowo-skutkowy, nie zapominajmy, i to jest właśnie te ułatwienie, choć przyznaję, bardzo przykro czytać o jego planach na przyszłość, o ma, o tych wszystkich pozytywnych rzeczach, kiedy się wie, jak drogi Bucky skończy. Aj, w sumie to nie wiem, jak mi to łączenie wyjdzie. Ale patrzę, że dużo cech wspólnych jednak mają.

    Bucky, irytujący, mówisz? Więc co na przykład takiego robisz, że doprowadza to do wyprowadzenia Steve'a z równowagi?

    OdpowiedzUsuń