31 maja 2016

Astrid Löfgren

#1 Bucky przypomina naburmuszoną księżniczkę. Ale dodaje mu to uroku. Nawet nie myślałam, że polubię momenty, w których bije rekordy marudzenia i straszenia wzrokiem.
Podobnie jak poprzedniczce, mi także najbardziej podoba się końcówka. A najbardziej to, że nie powiedział "Dasz radę", ale użył liczby mnogiej. To takie łączące, pocieszające.
I ciekawa jestem, o ilu jeszcze istotnych rzeczach Winnie "zapomniał".
#2 N, coś mi chyba umknęło. Ubił kogoś? Toż to cud.
W ogóle nie wiem jak ktoś mógł pomyśleć, że w Hydrze to sami terroryści działali. Taki Winnie przecież też nic złego w zasadzie nie zrobił. I działał charytatywnie. Pewnie ramię w ramię ze Steve’m, tylko zapomniał. Wnioski nasuwają się same. A ludzie się czepiają i z biednej Hydry robią drugą Al-Ka’idę.
Bo właśnie za dużo już pelerynek. Powinni dodać do tego outfitu jakiś inny, charakterystyczny element. 
/Obawiałam się właśnie tego, że przeszarżuję z tym narzekaniem i to jego naburmuszenie wyjdzie aż nazbyt przesadzone. Ale skoro nazwałaś go naburmuszoną księżniczką, wyszło w miarę tak, jak miało wyjść. Uff.
/Bucky powoli zaczyna dopuszczać do siebie myśli pt. nie "ja", ale "my". A to spory krok w przód, który pozwoli mu zrozumieć, że odpychanie od siebie ludzi nic mu nie da. 
/Lepiej spytać "o ilu jeszcze istotnych rzeczach Winnie nie zapomniał". Mniej rzeczy do wymieniania :P

/Stark wspominał coś o niewinnych osobach, które zabił, a z kontekstu wynikało (przynajmniej dla mnie), że chodziło właśnie o akcję w Berlinie.
/Winnie zapobiegał po prostu przeludnieniu, robił kuku brzydkim panom, więc nie wiem o co ludziom chodzi. Pierce to samo. Ten dobry facet miał znakomite plany na zaprowadzenie pokoju na świecie, a ten wstrętny Fury na spółkę z Natashą wszystko zepsuli. A Steve tak się starał przegrać!
/Za dużo? Stanowczo za mało. Chociaż nie, Odyn też ma pelerynkę, cała jego straż nosi pelerynki, więc jednak trochę by się tego uzbierało. 
Steve, byłbyś w stanie go nawet zabić?
Czy ty w tym momencie sugerujesz, że postąpiono by z nimi tak samo, jak z Bucky’m? Opowiedział ci, co mu robili, żeby go złamać?
Dr Swann zdobyła twoje zaufanie?
Myślę, że wszystko zmierza w tym kierunku. Spisywanie, odbieranie praw, tworzenie specjalnych placówek - wszystko kojarzy się z jednym. 
/Jeszcze niedawno nawet nie przypuszczałbym, że będę rozważał taką opcję, a teraz... Muszę przyznać, że trochę przeraża mnie myśl, że nie potrafię już odpowiedzieć twardo "nie" i być w stu procentach pewnym tej odpowiedzi. 
/Sugeruję tylko, że mogłoby się to skończyć w ten sposób. Nie mogę być tego pewny, ale przeczucie każe mi sądzić, że byliby do tego zdolni. I nie, Bucky nie rozmawiał ze mną na temat... metod, których mogliby użyć. Wyraźnie sugeruje, że nie chce poruszać takich tematów.
/Skoro T'Challa zdecydował się wpuścić ją do swojego laboratorium i powierzyć jej pracę nad programowaniem Bucky'ego, musi jej ufać. W takim razie ja także mogę. 
/Wiesz, że w niektórych krajach Nieludzie nie mogą założyć rodziny? Że można odmówić im wejścia na pokład samolotu, statku, do pociągu? Zameldowania w hotelu? Że w niektórych miejscach można odmówić im udzielenia pomocy lekarskiej? Ponieważ ludzie się boją. Taki stan rzeczy, takie restrykcje nie powinny mieć miejsca. 
Bucky, znając życie to nie, nie domyślam się dobrze, ale lepiej będę siedzieć cicho. Ubezpieczony zawsze przezorny, nie? Powiedz mu o tym, zamiast za każdym razem wywracać oczami. On też musi czuć się sfrustrowany.
No wiem, ale o taką ogólną zależność mi chodziło. Na jakiej podstawie porównujesz siebie do nich? Może znasz kogoś, kto może znać kogoś, kto zna kogoś, kto wie gdzie jest reszta i kody aktywacyjne.
Nie zawsze twoja skłonność do plątania jest przyczyną tego, że wyciągam pochopne wnioski.
Ta? Postaraj się bardziej, to może ktoś ci uwierzy.
/Nie dowiesz się tego, czy się mylisz, póki się nie upewnisz. Jak już kiedyś mówiłem, wszechwiedzący niestety nie jestem i nie odgadnę o co ci chodzi. Poza tym, to wcale nie prawda, że za każdym razem przewracam oczami. I nie zamierzam się do niczego przymuszać, bo Rogers może czuć się sfrustrowany. Będę chciał mówić, wtedy powiem.
/Ym, poważnie pytasz? Porównuję się do nich, bo jesteśmy podobni. Tworzono ich na podobieństwo Żołnierza, więc to chyba nic dziwnego. Przeprano im mózgi, zaprogramowano hasła, wsadzono do komór, użyto kilka razy, a potem odstawiono na półkę, bo przestali być potrzebni. Trudno nie zauważyć podobieństwa. 
/Najpierw sam musiałbym sobie uwierzyć, prawda?

O.

Haha skleroza Bucky'ego to już osobny byt do fanowania <3
I daje nadzieję.
Raczej wszyscy obchodzą się z nim jak z jajkiem. Ale w sumie jak można inaczej z kimś co tyle przeszedł. Jedyne co ja bym wymagała od takiej osoby to tylko bądź aż tyle - niech mówi to co myśli/czuje.
Czyli szykuje się nam wylew uczuć, których u Barnesa nie ma ;D/nie były wypowiedziane xD
/Cóż, nie jest to coś, czego powinno być się fanem, bo trochę jednak nie wypada (jeszcze Bucky usłyszy, że naśmiewamy się z jego pamięci, i się chłopak załamie), ale i tak zawsze mnie to rozbraja.
/Wiesz, zawsze Bucky mógł powiedzieć to na zasadzie "Zadowolony? Wspieram cię, jestem grzeczny, więc dajże mi wreszcie, facet, święty spokój" :P.
/Bucky może udawać takiego do przodu, ale nawet ślepiec zauważyłby, jak niewiele brakuje, żeby gość się posypał. Dlatego traktowany jest tak, nie inaczej. Ale raczej zmieniłabym te wymagania na "Tylko bądź i z łaski swojej poinformuj nas czasem o tym, że ktoś może próbować nas zabić".
/Wylewem uczuć bym tego nie nazwała, ale na pewno będzie to spojrzenie z innej, bardziej szczerej perspektywy. 
Nie da się tego wynagrodzić. Jak i cofnąć czasu. Więc może lepiej z tej strony na sprawę nie spoglądać? 
/Wiem, że niestety czasu nie da się cofnąć, wiem bardzo dobrze, może użyłem też nie do końca trafionego określenia, ale nie zmienia to tego, że nie potrafię ot tak zacząć patrzeć na to inaczej. 
Zapomniałbyś wyciągnąć bambino z kąpieli, albo przewinąć. Ale każdemu wpadki się zdarzają.
/Ależ zabawne. Może od razu ubezwłasnowolnijmy mnie i gdzieś zamknijmy, bo mogę zapomnieć o wyłączeniu pieprzonego żelazka czy o zakręceniu gazu. Ale co tam, wpadki przecież się zdarzają.