17 stycznia 2017

Astrid Löfgren

N, że następnego dnia to wiem, że można czasem odebrać, ale tego samego? Tak, ewidentnie to ten super-szpital.
Może Pięknowłosy jest na tyle wyrafinowany, ale też dumny, by zjeść ciastko i mieć ciastko? Jest potężny, więc może poczekać. Anglia jest dla niego okazją do grabieży chociażby, mógłby się wzbogacić. Zabijając Lagerthę przed wyprawą naraziłby się Bjornowi, straciłby sojusznika w boju i część sił. A tak złupi trochę Anglię, powojuje i znajdzie sposobność, by ubić Lagerthę, w końcu nie powróci raczej jako wróg i będzie mógł swobodnie przejść przez te obronne drewniane budowle królowej. Później to już z górki. A imię pana na H łatwo zapamiętać ucząc się dwóch słówek: Hvit - biały, serk - koszula/koszulka.
Wychodzi na to, że wysiłek fizyczny uszlachetnia zarówno duszę i ciało.
Nie śledzę ostatnio jego poczynań i nie wiem o jakich produkcjach mowa, ale mam nadzieję, że wykorzysta ten boom na niego. Bo to trwało i pewnie nadal trwa.
Otóż to. A najlepsze jest w tym to, że dla niego taki proces żałoby może być czymś abstrakcyjnym, niedorzecznym wręcz, bo Bucky przecież żyje, a myślę, że takie "pochowanie" go nawet w fantazjach sporo by mu dało. Mógłby się troszeczkę zdystansować i uwolnić. Z drugiej strony nikt mu w tym nie pomaga, a już na pewno nie Bucky, który całym sobą prosi o czyjąś obecność. Nie, to nic dziwnego. W takim pochrzanionym świecie to chyba coś naturalnego.
/Tego samego, już po kilku godzinach. Aż śmiechłam :P
/Patrząc na ich wielką podróż na południe, raczej za dużo to się nie nagrabi. Ściągnął tyle sił, stracił tyle czasu tylko po to, by po dotarciu na miejsce, zaraz zawrócić, bo Bjornowi - w którego stracił wiarę - uroiło się, że kruki przekazały mu wiadomość o śmierci ojca. Obejrzałam promo nowego odcinka, a moja sympatia do Żelaznobokiego jeszcze bardziej zmalała. Zachowuje się jak rozkapryszony dzieciak, krzycząc to swoje "JA!". A przecież tak jak swoi bracia, wciąż korzysta ze sławy ojca, niekoniecznie z własnej. Którą też zbudował głównie dzięki ojcu. Och, no i przypomniała mi się jedna scena. Ta, w której Ubbe i Sigurd odmawiają wyprawy do Morze Śródziemne, bo muszą chronić matkę. Barwo chłopaki, świetnie wam poszło!
/"I'm Dying Up Here" to serial komediowy Jima Carrey'a, w którym Stan ma grać postać wzorowaną na samym Carrey'u właśnie (i zostawił długie włoski!).  W "We Have Always Lived in the Castle" będzie grał z kolei czarny charakter - kuzyna głównych bohaterek, który chce przejąć ich majątek. Czytałam kiedyś tę książkę i jedna z sióstr była bodajże chora psychicznie, stryj miał demencję, a całe miasto nienawidziło ich po oskarżeniu starszej siostry o otrucie całej rodziny.
/Problemem Steve'a jest to, że nie potrafi się chyba pogodzić z tym, że choć ma tego swojego Bucky'ego obok, to nie jest już ten Bucky. Wygląda jak on, mówi jak on, ale myśli i działa inaczej. I choć Bucky będzie go odpychał, wykorzystywał czy ranił, Steve będzie liczył do dziesięciu, bo przecież to jego przyjaciel. A Bucky będzie ciągle czuć, że nie jest tym, kim Steve oczekuje, że będzie.
Steve, a co chciałbyś mu powiedzieć? 
 Nie wiem co byłoby najwłaściwsze. Co mógłbym powiedzieć. To, że naprawdę go przepraszam, że nie mogłem zrobić więcej, że zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, gdybym wiedział wcześniej... To niczego już nie zmieni.
Bucky, tak, bo jak nic nie robisz, to się w nic nie wpieprzasz. Jak się w nic nie wpieprzasz, to bezpiecznie możesz siedzieć pod kocykiem, jak siedzisz pod kocykiem to... Nie dopowiedziałam, ale miałam na myśli to, co powiedziałeś Steve'owi.
Zmniejsza napięcie i lęk, ale przy tym zniekształca rzeczywistość.
/A, no chyba, że tak. Mogłaś od razu powiedzieć, że o to chodzi, bo wiesz, że czasem bywam wyjątkowo mało lotny. I jakoś nie wiem z czego być tu dumnym, powiedziałem tylko to, co myślę. I tyle.

o.

Popadłby w deprechę, wyszłoby że Bucky'emu nawraca demencja, czy tam skleroza czy to i to, do tego poszukiwał czegoś poza ich związkiem, biedny Kap, nie robimy mu tego ;p
Stuckowo dziękuję! <3
Hahahaha aż tak to nie szaleję jakby co xD
/Biedny Steven chyba nie wytrzymałby psychicznie zdrady. Ale, coby zejść na weselsze tematy, Bucky'ego w pończochach i koronkach już miałyśmy, czas na Steve'a - klik czy klik. A to nadawałoby się do szkiców, które Bucky mógłby znaleźć pod poduszką.
/Jasne, jasne. Siedzisz pewnie i maltretujesz w kółko to biedne 18+, przyznaj się. I tak swoją drogą, która okładka lepsza?
Mam dylemat, którą wybrać na wattpada. Chyba druga jest lepsza?
S: Racuje cię, że twój facet ugania się za drugim facetem? I że zamiast romantycznej kolacji z tobą wybrałby wskoczenie za nim do ognia? Ludzie, co z wami jest?
 Barnes to jego rodzina i jedna osoba, która pozostała mu z... tego poprzedniego życia, więc logiczne, że Steve nie chce odpuścić. Wiem, że istnieje długa lista rzeczy, którą Steve postawiłby ponad randką, ale jest to coś, co albo można zaakceptować, albo się rozstać. A Steve i tak jest póki co najnormalniejszym mężczyzną, jakiego spotkałam w tym zawodzie. Pozostali agenci, wyższego lub niższego stopnia, byli... Powiedzmy, że mięli znacznie więcej skrzywień. A Steve mimo hopla na punkcie Barnesa i ratowania świata bez względu na wszystko, nie jest taki zły.
S: Ponoć można robić sobie maski na twarz z nutelli, więc miałbyś na wszelki wypadek gdyby serum się odwidziało żebyś miał twarz gładką niczym pupa niemowlaka.
 Za rok skończę sto lat, więc to chyba najwyższy czas, by pogodzić się z upływającym czasem i obwisającą skórą. 
B: Tak
 Skoro mogę, to już nie chcę.

o.

Haha Bucky zawsze może się tłumaczyć, że zapomniał ;p
Nie no, spokojnie xD To co jest mi wystarcza, jeszcze na pamięć ich nie znam xD

Thor jakieś zadatki na mamuśkę ma, będzie komu mieć polować na dziki xD I może to właśnie będzie jego "pięć minut" xD
/Och tak, argument, którym usprawiedliwi nawet zdradę. "Och, wybacz, kochanie, zapomniałem, że jesteśmy w związku" :P Jak Steve mógłby mu nie wybaczyć?
/Ale przynajmniej już wiem kto nabija mi tyle wejść do niektórych postów :P

+ Przekazuję od Astrid, że też pozdrawia!
S: Oj, czyli skoro to sobie powtarzasz, to już potrzebujesz przekonania? Ale to wiadomo, że każdy by się zastanowił czy nie lepiej pójść własną drogą.
 Steve Rogers to wspaniały mężczyzna, ale potrafi wyprowadzić martwego z równowagi. Jest uparty jak osioł, nie chce dostrzegać swoich błędów i miewa wyjątkowo głupie pomysły, ale to wpisuje się w jego urok.
S: Możesz mu kupić słoik Nutelli? 
 Kiedyś lubił. Teraz pewnie rzuciłby we mnie tym słoikiem. W najlepszym przypadku, bo mam myśleć pozytywnie.
B: A ja będę pierwszą osobą, której pomogłeś.
 Więc co, mogę mówić do ciebie cholero?

o.

Tj mój pseudo wykład już akurat ich nie tyczył a ogółu ale okej xd nie będę się rozpisywać na te tematy xD
I mądry Steve <3
Chyba zacznę te teksty z Twoimi na zmianę czytać xD bo do końca pracy jeszcze pół godzinki xD

Wtedy może się zrobić bardzo ciekawie no i więcej Thora by było. No i Wanda mogłaby pocałunkiem miłości uratować Visiona xD żart xd
/No ba, że mądry Steve; Siedemdziesiąt lat zajęło mu poderwanie Bucky'ego, więc teraz nie będzie się nim z nikim dzielił. Prędzej skończyłoby się to na wyszarpaniu Bunia z łóżka, owinięciu go w prześcieradło i przerzuceniu przez ramię, by wyjść w dramatycznym stylu, przytrzymując sobie spodnie na tyłku.
/I właśnie dlatego muszę dorzucić więcej tekstów - żebyś miała co czytać w pracy :P

/Thora? W sumie jeśli Tony to tata Visiona, to Thor może zostać mamą, ale nie wiem czy zagwarantuje mu to większą rolę. Chcą wepchnąć do Infinity War blisko siedemdziesiąt postaci, więc "dostać swoje pięć minut" może być w tym przypadku bardzo dosłowne.
S: A jak ty się w tym odnajdujesz?
 Próbuję nie zwariować i powtarzam sobie, że warto
 
S: Czemu ja? Hm.. Możesz zjeść bez wyrzutów sumienia czekolade i tak udawaj że miałeś wyrzuty sumienia gdy jadłes slodycze bo to jedyny pozytyw. Wiesz słodkości na dola mile widziane.
 Zaliczam się to tego wąskiego grona, które nieszczególnie przepada za czekoladą, co nieco rujnuje ten pomysł. Kiedyś nie tolerowałem laktozy, a czekoladę widziałem kilka razy w życiu i jakoś tak się złożyło, że nie zostałem jej fanem. Na froncie czasem dostawaliśmy je w racjach żywnościowych, ale oddawałem swoją Bucky'emu, bo on zawsze miał do niej słabość. Ale za to nie muszę płacić dolara, prawda?
B: Jeszcze bys nagrode za to dostał.
 Ta, to byłby prawdziwy bestseller. Zostałbym coachem roku.

Astrid Löfgren

#1 N, myślę, że naśmiewanie się z jakiejś grupy wiekowej nie ma większego znaczenia. Patrząc na treść, to oni najbardziej naśmiewają się sami z siebie. Albo inaczej - ośmieszają wiek dorastania i wczesnej dorosłości. Teściowe są jakie są, ale nikt mi nie wmówi, że są bezużyteczne :P
Może myśleli, że jest z jedynej słusznej i prawdziwej partii. Bali się go, dlatego ignorowali niedorzeczność. Niee, każde tłumaczenie tego absurdu będzie niewystarczające, by przymrużyć oko i jakoś przyjąć tę sytuację.
No właśnie nie przypominam sobie, żeby gdzieś była mowa o jakichkolwiek roszczeniach Ragnara względem innych ziem. Tak, jakby Kattegat było odrębnym, suwerennym państwem, które ma jedynie jakieś dziwne koneksje z innymi ziemiami. Kolejne dobre pytania. Czasem myślę, że należy ten serial przyjąć takim, jaki jest, nie doszukując się logiki w położeniu geograficznym ani w jakichś danych demograficznych. Przynajmniej jest miły dla oka no i poszerzył trochę zainteresowanie wikingami.
Powinni Lagerthę lepiej ucharakteryzować moim zdaniem. Jak nie zmarszczki, to chociaż jakieś mocno odbijające się od blondu paski siwizny. Cokolwiek. W ogóle cud, że do tej pięćdziesiątki dożyła. W końcu jest wojowniczką, na nie jednej wojnie była i nie jedną epidemię jakichś choróbsk przeżyła. No ale robi konkurencję dla buckysiowego lodu. I już wiemy, skąd wzięły się kąpiele błotne w spa.
Pan Stan ma niezły warsztat. Potrafi przenosić na ekran niuanse jak mało kto i robi to perfekcyjnie. Pytanie, czy to jest jego zamiar, czy przypadek, choć pokazuje w innych produkcjach, że dużo wnosi od siebie. Nawet jak film jest beznadziejny fabularnie, to on jakoś potrafi ratować swoją postać na tyle, ile może i zazwyczaj mu to wychodzi. Swoją drogą podoba mi się punkt widzenia zaprezentowany w tym poście.
No i także pozdrawiam ciotki klotki - zza pieluch i innych smarków oczywiście ;) Jestem prawie na bieżąco, jeeej! :D

#2 Lawina ruszyła. Mam takie poczucie, że Steve nie przeszedł żałoby i to mu przeszkadza. Jest przewrażliwiony, bo myśli, że Bucky to dalej tamten Bucky. Może mówić, że wie, że to nie ten sam człowiek, ale myślę, że gdzies głęboko w środku on dalej ma nadzieję, że odzyska straconego przyjaciela. To tak, jakby pominął rytuał pogrzebu, pożegnania - właściwie to właśnie tak było, a przez to, że Bucky żyje, nie potrafi zakończyć pewnego etapu, nie potrafi uporać się z poczuciem winy, bo właśnie zabrakło tego pożegnania.
/Najbardziej rozbroiło mnie jedno - wyniki testu na HIV, które odebrali tego samego dnia, co oddali krew. Ale to pewnie zasługa tego cudownego szpitala, w którym wszystko jest na "już" :P
/A kij wie kto i czego jest tam królem. Ciekawiło mnie także to, dlaczego nikomu nie przeszkadza uzurpatorka na tronie Kattegat? Wszyscy przestają mieć cokolwiek przeciwko, jak tylko pojawia się Bjorn? Dla Pięknowłosego jest to idealny moment - teraz, nie po załatwieniu spraw w Anglii - ponieważ bracia są skłóceni, on ma przy sobie masę swoich ludzi, a do tego w osadzie są także wojownicy, którzy chcieli ubić Lagerthę. Sigurd i ten brat na H, który ma młodzieńczy trądzik na buźce, raczej nie są dla niego żadnym zagrożeniem, Bjorna może się pozbyć, a Ubbe i Ivarowi zależy raczej głównie na zemście, nie na władzy. Ale on woli płynąć pobawić się do Anglii, by Kattegat miało czas się umocnić. Logika :P
/Aslaug chociaż jakoś malowali, by wyglądała na starszą (pierwszy sezon, czwarty sezon) - inne fryzury, mocno podkreślone oczy i kości policzkowe. Wciąż wyglądała młodo, ale ona zawsze żyła w dostatku, nie pracowała ciężko, więc może tak wyglądać. Ale Lagertha jest od niej starsza, ciężko pracowała na roli, jest wojowniczką, przeżyła ciężkie poronienia, a wciąż wygląda równie dobrze. Ba, nawet lepiej!
/Pan Stan ma dobry warsztat, ale ma też koszmarnego człowieka (asystenta, tak to się nazywa?) od dobierania mu ról. Albo gra w kiepskich produkcjach, albo przewija się gdzieś na trzecim, czwartym planie. Jego rola w "I'm Dying Up Here" zapowiada się dobrze, choć znów będzie mało znacząca. Pokładam więc nadzieje w "We Have Always Lived in the Castle" (kojarzę książkę i rola Cahrlesa była chyba dość spora" i "I'm Not Here", bo miło by było zobaczyć go gdzieś przez dłużej niż kwadrans i nie musieć dopatrywać się jego emocji na powiększeniu :P A teoria z tego posta ma całkiem spory sens, jeśli spojrzy się na to z szerszej perspektywy, zwracając uwagę na prelude i "Agentkę Carter".

/Największym problemem Steve'a jest właśnie to, że on nigdy nie przeżył żałoby po Bucky'm. Rozbił samolot, a chwilę później obudził się w świecie, w którym Barnes był dla wszystkich odległą historią i zapewne nie raz spotkał się z postawą "To było dawno temu, pogódź się z tym". Tylko, że dla Steve'a to było dwa tygodnie temu (tyle minęło od jego obudzenia do "Avengers"). Został wciągnięty w wir obowiązków, odwiedzał jego grób, ale nie miał czasu na prawdziwą żałobę. A potem BUM i Bucky znów się pojawia, w momencie, w którym Steve tracił ostatnie osoby, jakie mu zostały z dawnego życia (w alternatywnej scenie otwierającej WS wiemy, że Dugan zmarł niedawno, a Peggy miała zaawansowanego Alzheimera), a jego nowe życie zaczęło się rozsypywać. Steve po prostu ciągle ma nadzieję, że jego przyjaciel pewnego dnia cudownie wróci i wszystko znowu będzie w porządku. Czy to coś dziwnego?
Steve, co się z nim stanie, kiedy już skończy się jego "misja" w waszych szeregach? No i jak się czujesz z tym, co usłyszałeś od Bucky'ego? 
/Odeślemy go prosto do więzienia SHIELD. Taka była umowa. Współpracuje - spotka go jedynie więzienia. Nie współpracuje - zmusimy go do tego, a później egzekucja bez wyroku. Wiedzieliśmy, że wybierze pierwszą opcję, więc nie braliśmy drugiej pod uwagę.
/I cóż... Przez ostatnie dwa lata przerobiłem w głowie tyle scenariuszy i spodziewałem się tego, że zapewne to nastąpi, ale... To nie pomogło.
Bucky, jestem dumna. Będą z ciebie ludzie.
Taka trochę ucieczka? I co tam robisz?
/Em, będą ze mnie ludzie, bo nic nie robiłem? Dzięki. Chyba.
/No i tak, to ucieczka, bo jak inaczej to nazwać? Odpieram od siebie wszystko, co dzieje się wokół i próbuję nie zwariować. Chyba działa.

o.

Czując do kogoś sympatię, nawet platoniczną możesz wysyłać tej osobie błedne sygnały. Mając układ z więcej niż jedną osobą ludzką rzeczą jest sympatyzowac bardziej z jedną z nich co znowu wzbudza zazdrość. A wchodząc z kimś w układ stajesz się zależny od tamtej osoby, tak? Jej nastroju, decyzji co już wpływa na całe pożycie i można ogl układ porównać do związku. A w takich sytuacjach /rzeczach / związkach zawsze jest jedna osoba pokrzywdzona/poszkodowana. Wiesz dziś to traktuje bez zobowiązań a za pół roku masz szczoteczkę tej osoby w łazience czy coś takiego xD dlatego ogl nie ogarniam wolnych związków, poligiamii bo może zabrzmie jak jakis pesymista ale to i tak dla mnie prowadzi do skrzywdzenia którejś ze stron. A przecież nie o to chodzi i tak wiem że w zwiazku monogamicznym też można krzydzic bla bla. Ale nie wiem czemu jakoś tego nie chwytam, już prędzej zwiazki bdsm to jakoś jestem w stanie ogarnąć xD może jestem dziwna xD

Hmm.. Może by tak Bucky aktyw? Czy za bardzo lubi odwalanie roboty przez Steve'a xD
W którejś z części "Rekonwalescencja bywa trudna" na ao3 chyba badz na bank w drugiej podobało mi się jak Steve sam siebie przygotowywał i uczył sie bo a nóż widelec za chwilę Bucky mu to będzie chcieć zrobic xD

Ogólnie to u nich jest pomieszane z pogmatwanym. Za chwile wyjdzie ze każdy z nich jest czyimś ktorymś planem xD więc ogl skoro Ultronowi się po części nie powiodło to co z Visionem? Na niego Thanos nie będzie chcieć wpłynąć? 
/Matulu, rzuciłam jedno hasło dla zabawy, a dostałam cały wykład :D No ale przecież nikt nie powiedział, że to musi być długotrwały układ, prawda? Stwierdzą sobie raz podchmieleni po imprezie u Starka, że fajnie byłoby spróbować, a na drugi dzień dojdą do wniosku, że "Okej, było fajnie, ale nie róbmy tego nigdy więcej, bo to nie dla nas". I koniec historii. Choć najpewniej ta sytuacja skończyłaby się tak:
Bucky: Hej, Steve, może spróbowalibyśmy trój...
Steve: Nie. Nie ma mowy.
I tak właśnie skończyłaby się historia ich poligamii :P

/A czy tego nie da się połączyć? Mają tyle pozycji do wyboru, że Bucky spokojnie mógłby zrzucić odwalanie całej roboty na Steve'a, nieważne w jakiej konfiguracji. Ale dajmy mu pokazać, że też potrafi się wysilić od czasu do czasu.
/Z tym uczeniem się to może być też tak, że męska duma samca alfa nie pozwala mu się "zbłaźnić" (we własnej opinii, oczywiście), jak dojdzie co do czego. Bo Bucky zna się na rzeczy, uprawiał seks i z kobietami, i z mężczyznami, a Steve nie Więc ćwiczy, żeby pokazać Bucky'emu "swój wrodzony talent" ;)

/Thanos na pewno będzie chciał dorwać Visiona, bo ten ma w sobie Kamień Umysłu. Ma też w sobie cząstkę Ultrona, którą ten zdążył już przegrać do ciała, więc możliwe, że Thanos będzie mógł na niego jakoś wpłynąć. Bo to, że Ultron jest dziełem Thanosa, jest bardzo, bardzo prawdopodobne i miejmy nadzieję, że ta teoria to nie tylko czcze fanowskie życzenie. 
S: Terapia małżeńska? Każdy się po nich zwolni.
 W końcu znajdzie się ktoś albo na tyle zdesperowany, albo na tyle szalony, by się nimi zająć. Bez tego będą wiecznie skakać między cichym dniami, dniami, w którym jeden ma ochotę skoczyć drugiemu do gardła oraz dniami zawieszenia broni czy też chwilowego porozumienia. A to nie jest dobre ani dla nich, ani dla otoczenia. Ale oni wiedzą lepiej. Jak zawsze.
S: Nie poddawajmy się i poszukajmy pozytywów.
 Dobrze, więc jakie są pozytywy?
B: Napisz o tym poradnik
 Już widzę ten tytuł "Rozmowy z bezrękim mordercą po praniu mózgu, czyli jak nauczyć się pozytywnego myślenia w kwadrans". Punkt pierwszy - myśl, cholero, optymistycznie, bo jak nie, to cię ukatrupię. Punkt drugi - jeśli wciąż nie myślisz pozytywnie, patrz punkt pierwszy. Koniec.

o.

Awww dziękuję! Dopieszczasz mnie!
Moje monogamiczne serce nie dałoby rady tego czytać :( no chyba, że faktycznie byłoby to przedstawione bezuczuciowo wzgledem trzeciej osoby. Ale to wciąż dla mnie znak, że związek schyla się ku upadkowi.. :(

Nie słyszałam o teorii Ultrona :o
Czyli co? Ruscy go śledzili czy może bardziej szalenie - jakiś nadajnik wskazujący na umiejscowienie mu dali? Ale nie powiem teoria na plus dla Steve- nie byłby winien upadkowi bo prędzej czy później Zola by się upomniał.
/Nie muszą czuć do trzeciej osoby niczego poza zwykłą sympatią. To mógłby być zwykły układ z korzyściami, nic poza tym. Ale napisanie tego pozostawmy komuś innemu, mi wystarczy ta dwójka :P Skoro ma być tekst rozpieszczający dla ciebie, masz jakieś życzenie co do... em, konfiguracji?

/Może Zola przeczuwał, że Schmidt polegnie albo chciał się od niego uwolnić? Dlatego nawiązał współpracę z Rosjanami. Przejęli dla niego Barnesa, zajęli się nim do czasu, aż Zola będzie wolny, do tego podesłali mu Fennhoffa aka Rodczenko (który współpracował z Dottie - Czarną Wdową). Coś pewnie jest na rzeczy.
/A teoria Ultrona w skrócie leci tak: Wina za Ultrona najczęściej zrzucana jest na Starka (nie był bez winy, bo Thor ostrzegał go, że nie ma grzebać w czymś, czego zupełnie nie pojmuje, a Wanda namieszała uu w głowie) on najpewniej jedynie aktywował już istniejącą istotę zamkniętą w kamieniu. Piszę "zamkniętą", ponieważ Ultron nie bez powodu mógł nie zachowywać się jak robot. Skoro miał emocje, jakieś uczucia, a do tego dziwnie czuł się bez ciała, to znaczy, że Thanos mógł kogoś zamknąć w kamieniu. Lub Ultron mógł być istotą, która żyła w kamieniu od zawsze. Dlatego dziwił się, że nie ma ciała. Jak nowonarodzona istota mogłaby uznawać coś za dziwne? Jak mogłaby wiedzieć, jak to jest mieć ciało?  Tony i Bruce nie stworzyli więc Ultrona (dlatego mogli porównywać wizualizacje jego i Jarvisa), a jedynie zapewnili mu odpowiednie warunki do tego, by mógł się aktywować. Kiedy Stark zabrał berło z zamku Struckera, wokół znajdowały się projekty robotów (dziwne, by projekty Starka i Struckera były tak do siebie podobne). Tony podejrzewał też, że Hydra „pukała do bardzo szczególnych drzwi”. Czyli Strucker odkrył Ultrona, ale nie potrafił go aktywować. Tony także tego nie zrobił, ponieważ dziwił się, że Ultron zadziałał, bo „nie byli nawet blisko interfejsu", a Jarvis powiedział, że nie wie, co go aktywowało. Kto wysłał Lokiego na Ziemię? Kto dał mu berło z Kamieniem Nieskończoności tylko po to, żeby odbił dla niego inny Kamień i dostarczył oba z powrotem? Kto utracił Kamień Umysłu i Tesseract? Thanos. Co robi po porażce? Uśmiecha się (scena po "Avengers"). Bo miał plan „B”. Po przegranej Ultrona nie było mu już tak wesoło, ponieważ plan „A” i „B” zawiodły. Dlatego powiedział „Fine, I'll do it myself" (scena po AoU). Jednak Thanos mógł mieć także plan „C” polegający na osłabieniu ziemskich obrońców. Bo co jeszcze powstało z Kamienia? Moce Wandy. Co powiedział do niej Ultron, który miał do niej dziwne ciągoty (które przeszły na Visiona)? Że Wanda rozszarpie Avengers od środka. Niemal równy rok później Wanda wywołała incydent w Lagos, który podzielił Avengers.
S: a może im potrzeba i walki słownej i fizycznej? 
 Im potrzeba dorosłego podejścia i terapeuty, nie bójki. Ale nie dadzą sobie tego przetłumaczyć.
S: kolejny dolar dla mnie. 
 Będzie ich więcej, bo jakoś nie potrafię wyobrazić sobie radosnego scenariusza ze szczęśliwym zakończeniem.
B: może trzeba osiągnąć te dno i się odbić jak to wielcy coach'e mówią
 Poważnie? Nie raz walnąłem już o dno, a jakoś cudownie się nie odbiłem, tylko musiałem stamtąd wygrzebywać. 

o.

Zauważ, że ostatnio się pytam, czy mogę coś "rzucić" ;p a teraz poczekam na krok z Twojej strony ;p
Astrid! <3 my to takie ciotkli klotki, ale wiesz... Niech moc Stucky będzie z Wami <333333
Nie oby, ja wiem, że tak xD w moim idealnym świecie tak jest xD

Hm, a nie jest to trochę nad wyrost? W sensie co, oni "polowali" na "upadek" Bucky'ego? Czy by inaczej starali się go odbić xD
/Doceniam, doceniam. Dostaniesz za to ładne Stucky z Bucky'm w pończoszkach i Steve'm dającym niesubtelne i mylne aluzje. W niedzielę zacznę je pisać, w tym tygodniu muszę trochę się pouczyć i zaprzestać szukania sobie kolejnych wymówek.
/A jak kiedyś postanowią urozmaicić sobie pożycie, zapraszając do zabawy trzecią osobę :P?

/No właśnie nie, jeśli głębiej się nad tym zastanowić. Z prelude CA:TFA wiemy, że Bucky nie był jednym więźniem, na którym Zola eksperymentował. Ale tylko on przeżył i tylko na nim zadziałało serum, czego Zola nie mógł przeoczyć. Nie mógł więc dopuścić do tego, że Amerykanie położą łapy na jego dokonaniu, prawda? Więc skąd wziął się rosyjski oddział w miejscu upadku Bucky'ego? Rosjanie wtedy tam nie stacjonowali, a ci przypadkiem znaleźli go tak szybko, że hipotermia i oziębienie organizmu z powodu krwotoku go nie zabiły? I dziwnym przypadkiem Bucky wylądował u Rosjan, o czym Zola - siedzący w więzieniu, co wiemy z "Agent Carter" - doskonale wiedział? I cały czas pracował nad Projektem Zimowego Żołnierza, za kratkami werbując ludzi, którzy mogą mu w tym pomóc (choćby Fennhoffa)? Zola doskonale wiedział, że Bucky żyje i gdzie jest. Pytanie tylko, czy jest to zaplanowane (ponoć wątek Zoli ma być poruszony w Infinity War), czy fani sami dopatrują się połączenia uniwersum jak w przypadku "Teorii Ultrona" (słyszałaś o niej?). 
S: Też pomysł, powiedz kiedy, kupię popcorn.
 Najpierw trzeba by wynieść stamtąd wszystkie przedmioty, którymi można rzucić albo kogoś uderzyć. W ich przypadku to bardzo możliwy rozwój sytuacji.
  S: No ale skoro oczyścił wątrobę to może teraz z górki
 A jeśli nie oczyścił? Może okazać się, że dopiero teraz zacznie być pod górkę.
B: Ponoć dziś jest "blue monday" najbardziej depresyjny dzień w roku
 Każdy dzień w roku jest dla mnie tak samo depresyjny. Chociaż te kilka ostatnich jakoś jeszcze bardziej.