28 marca 2015

Astrid Löfgren

N, haha, faktycznie! W sumie to chyba Stana wina z tymi włosami, ale może i nie, bo coś mi się kojarzy, że gdzieś w jakiejś produkcji na klacie miał je dość "bujne" :D Albo się Zimie spaliły w jakiś dziwny sposób... Kurczę, rozkmina na dłużej. Zrób koniecznie tę zakładkę do rozmów o pierdołach :D
James, no wreszcie. Zależało mi, żebyś dostrzegł absurdy i nie brał wszystkiego tak do siebie. Teraz mnie oświeć: skurcze mięśni twarzy czy jednak nie? (nie odczepię się z tym chyba)
Dobrze, że chociaż te na głowie masz. Jakoś sobie nie wyobrażam ciebie bez tych bujnych, brązowych fal (no, przepraszam, ale mam straszną słabość do takich włosów, więc je będę wielbić...)
Myślę, że jakiś prawnik-masochista by się za twoją sprawę wziął.
Nie pomyślałeś o soczewkach? W sumie sztuczny brąz, ale może byłoby lżej?
Ale gdybyś faktycznie nosił te siaty... to sobie pomyśl, jak by te babcie do ciebie wzdychały... :)
N: Zakładka powstała, więc na moją część możesz już odpowiedzieć tam.
Bucky w CA:TFA- klik. No lekka różnica jest :P
Ciekawiło mnie to tak samo, jak to, że Zima lata z włosami do ramion. Nie lepiej im było ogolić go na łyso?

Bucky:
 Tak, skurcze wywołane tym... absurdem.
 Długie włosy to jakiś koszmar- wszędzie się plączą, wchodzą na twarz, łatwo je podpalić... Poza tym, wystarczy kilka dni i wyglądam jak bezdomny. Rozważałem ich całkowite obcięcie, ale jakoś nie mogłem się przemóc.
 Nie chcę mieć sztucznego koloru oczu, to nie byłoby to samo.
 I tak, robiłbym furorę wśród osiemdziesięciolatek. Zawsze przecież lubiłem młodsze.

Astrid Löfgren

Nie wiem, jak to jest być jedną wielką blizną z metalowym kawałkiem czegoś w miejscu ręki, ale próbuję sobie to wyobrazić i pewna jestem, że to gówniane uczucie (mój język dziś powala, sorry).
Włosy możesz polubić, bo masz naprawdę fajne (tsa, moja słabość). Wiem, gadam od rzeczy, ale czemu by nie zacząć od takich głupot? W oczach możesz polubić kolor. Mówiłeś, że chyba lubisz niebieski (pewnie nie ten odcień, ale mniejsza), oczy masz niebieskie. Odsuń informacje, że są zimne, bo ciepło musisz sam w nie wlać, ale to długa droga raczej. Blizny? To twoja historia. Każda z nich ci na pewno o czymś przypomina. Więc niech przypominają ci, bo to jesteś ty, nieważne, jak by te wspomnienia miały boleć. Wbrew pozorom to może dać ci siłę. Metalowa ręka? Siła. Kiedyś będziesz nią nosił zakupy babciom (nie, nie nabijam się). Zacznij od pierdół.
No to na co czekasz? Szukać trzeba adwokata i budować linię obrony.
N:  Wspomniałaś o włosach i tak przyszło mi na myśl- kto u diabła (i dlaczego) woskował Zimie klatę :P?

Bucky:
  Czekam może na to, aż odżyję w oczach opinii publicznej? Jestem martwy, nie mam żadnego dokumentu potwierdzającego moją osobowość, więc czeka mnie seria testów, bo dane Hydry nie będą raczej wiarygodnym źródłem. I tak, każdy prawnik marzy o takiej sprawie.
 Włosy? Do dziś nie doszedłem do tego, gdzie podziała się cała reszta, prócz tych na głowie i chyba wolałbym jednak nie znać odpowiedzi, bo mógłbym odpisać molestowanie od listy.
 Oczy? Miałem brązowe oczy po matce i owszem, je lubiłem, ale przez jakiś "skutek uboczny"* są, jakie są i nie mogę znieść ich widoku.
 Blizny to moja historia? Żebym chociaż pamiętał o tym, skąd je mam. Szczególnie lubię te lewym udzie, które powstały po tym, jak rura przebiła mi się przez nie na wylot i te, które mam po przyspawaniu protezy do ciała. Przecież dodają mi tylko cholernego "seksapilu", prawda?
 I tak, będę nosić babcine zakupy rzeczą, która służyła do roztrzaskania nie jednej czaszki. Nawet nie wiesz, jak długo znajdowałem krew w rowkach. Genialny plan, naprawdę.
*"Oryginalny" Bucky miał oczy brązowe, ale pan Stan nie i stąd pojawił się ten fanon

Ana Morgan

N świetny szablon :) Tylko moim zdaniem powinien być ciut węższy. Chodzi o miejsce, gdzie wyświetlane są posty, tekst jest za bardzo rozciągnięty ;/
 Zgadzam się z tobą, dziękujmy Gallowi. Sama nie mogę się przyzwyczaić do nowego wyglądu i postaram się jakoś to poprawić, choć sama często korzystam z wersji na telefon, więc ta komputerowa zawsze wydawała mi się rozwleczona :P
 I Gall wyszedł z propozycją opcji obserwowania- dobry to pomysł?

Astrid Löfgren

Okeeej, rozumiem aluzję co do Rogersa. :D Fakt, zostawmy to.Trochę mnie zagiąłeś, muszę przyznać. Ty się zwyczajnie wstydzisz. Jesteś bardziej ludzki, niż ci się chyba wydaje. Nie będę ci polecała standardowych sposobów podnoszenia samooceny, bo takie stawanie przed lustrem i gadanie do siebie "jesteś zajebisty" to raczej średni pomysł, ale kurczę, mógłbyś poszukać czegoś, co możesz ewentualnie polubić. Nawet najbardziej beznadziejną z pozoru cechę. No nie ponoć. Wyćwiczysz te akcenty, mam nadzieję. Boże, człowieku, jak ty bardzo potrzebujesz zwykłej rozmowy o bzdetach z kimkolwiek. Aż by się chciało ciebie przytulić. 
N, jak przejrzyście <3 Gall Anonim się spisał!
N: Tak, kochajmy Galla za wytrzymanie moich jęków i stęków! Blog był w stanie roboczym przez ponad 190 postów, więc miejmy nadzieję, że teraz wytrwa z dziesięć razy tyle!
Bucky;
 Wbrew wszystkiemu nie jestem tak nieludzki, jak może się wdawać. 
 Ciężko się nie wstydzić, gdy twoje ciało to jedna wielka blizna, a do tego masz przyczepiony do niego kawał metalu. Nawet te oczy nie są moje. Zawsze miałem brązowe, a te są... cholerni zimne i obce. Tu raczej komplementy niczego nie dadzą i nie wiedzę czegoś, co można by polubić.
 Ciężko nazywać się Amerykaninem, gdy nie zna się historii, zapomina języka i może być oskarżonym o zdradę stanu i skazanym na śmierć. Kilkukrotną.

Astrid Löfgren

Chyba nie jest tak głupi by sądzić, że ty to tamten James.
Wszystko jest przed tobą. Przynajmniej chcesz ruszyć, a to już jest krok.
Właśnie to mi się w tym metaforach podoba najbardziej. Nie mam wszystkiego na tacy, więc mogę pogrzebać i coś znaleźć, a potem o tym podyskutować.
Kocham wszelkiego rodzaju akcenty i tylko za nie mogłabym cię wręcz pokochać <3 Pewnie bym mówiła inaczej, gdybym sama akcentowała raz tak, raz inaczej, ale w sumie to ciekawa "umiejętność".
 Inteligencja Rogersa, a raczej jej braki, to rzecz mocno dyskusyjna, więc wolę pozostawić temat.
 Może i przede mną, ale jakoś ciężko mieć do tego chęć, gdy nienawidzi się samego siebie, a raczej nie pójdę do Wilsona i nie powiem, że obrzydza mnie moje ciało, bo to jest niesamowicie... żałosne.
 Jestem ponoć Amerykaninem, więc chcę mówić jak Amerykanin. Nawet nie wiesz, jak irytująca jest ta "umiejętność", bo bywają dni, że nie rozumiem samego siebie. Cóż, bardziej niż zwykle.

Astrid Löfgren

Myślę, że on wcale nie chce i nie będzie chciał z tobą walczyć, chociażby ze względu na "tego drugiego".
Jeśli odczekasz zbyt długo, możesz stać się tym słoniem od łańcucha, który przyzwyczai się do swojej sytuacji. Impas.
Wiara w kogoś i siebie jest bardzo ważna moim zdaniem, bo może otworzyć nam oczy, ale też pomóc, jeśli odpowiednio mocno czegoś chcemy. Próbujesz, przewracasz się, próbujesz, przewracasz, przez długi czas dzieje się tak na zmianę, aż w końcu ruszasz z miejsca i dochodzi do ciebie, jak wiara i upór wiele dały i dopiero wtedy to doceniasz.
Mówiłam już, jak mi się podobają twoje metafory? Chyba nie, więc mówię.
Co do ulubionego słowa. Ciekawiło mnie to od jakiegoś czasu, ale zapominałam zapytać. Ciekawiło głównie przez to, że pomyślałam, że może masz jakieś słowo, które uważasz za fajne, przyjemne, z którym wiążesz jakieś miłe wspomnienia, i które zwyczajnie lubisz, bo np. podoba ci się jego brzmienie. Zwyczajna ciekawość.
 Tylko, że i do niego dotrze kiedyś to, że Barnesa już nie ma. Wątpię w to, że wypruwał sobie żyły szukając mnie po to, by móc sobie na mnie popatrzeć.
 Sytuacja wcale nie jest aż taka zła. Może nadal jestem niemal ubezwłasnowolniony, ale jest zdecydowanie lepiej niż kiedyś. Może i chciałbym ruszyć w przód, ale ciężko zostawić wszystko za sobą, gdy całe moje ciało jest niechcianą pamiątką ostatnich dekad. Chciałbym stanąć prosto i ruszyć przed siebie, ale to wszytko ciągnie mnie w dół i nie pozwala utrzymać równowagi.
 Moje metafory nie są jakieś wyszukane, po prostu nie lubię mówić całej prawdy wprost, ale jednocześnie nie chcę kłamać.
 Ciężko ocenić mi to, czy podoba mi się brzmienie jakiegoś słowa, bo moja wymowa bywa czasem dość... specyficzna. Zdarza mi się mówić z rosyjskim, niemieckim czy amerykańskim akcentem, a czasem nawet brooklińskim slangiem. Zależy od dnia. To cholernie frustrujące.

Astrid Löfgren

#1 James: dobre porównanie, właśnie o to chodzi. Ja wiem, że potrafisz, choć ty nie jesteś co do tego przekonany. Ja w ciebie wierzę, ty w siebie nie. Ja wierzę, że potrafisz wsiąść na rower i pojechać na nim, a ty się boisz, że się od razu wywalisz. I ta wiara ludzi (nie tylko moja) może się wkrótce przerodzić w twoją wiarę w samego siebie i spowodować, że wsiądziesz na ten rower i zwyczajnie spróbujesz.
Serio myślisz, że Rogers to takie wielkie zagrożenie? Co mógłby ci zrobić?
# 2 James: A tak w ogóle to jakie jest twoje ulubione słowo? Nieważne w jakim języku.
 Co mógłby mi zrobić? Po ostatnim spotkaniu z nim lizałem rany przez kilka dni. To jedna z niewielu osób, która mogłaby mnie pokonać w równej walce. Więc tak, jest zagrożeniem i to takim, które zna jego... moje słabe punkty.
 Tylko co dam mi czyjaś wiara w to, że niby potrafię jeździć na rowerze skoro tego nie potrafię? Mogę próbować, ale i tak się przewrócę. Czasem lepiej odczekać i nie porywać się na coś, co i tak się nie powiedzie.
 I dlaczego miałbym mieć ulubione słowo?

Nheirei Kai

Steve, James, Sam: Jaki jest wasz ulubiony kolor?
James: Co lubisz robić w wolnym czasie dla relaksu?
N: Niestety, ale Steve już odpadł :) Odpowiedział tylko na zadanie wczoraj pytanie.

Sam:
Lubię zielony. Ciemny.
Bucky:
Chyba niebieski. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Robić dla relaksu? Nie mam pojęcia, nie należę do zrelaksowanych osób...ale lubię czasem posiedzieć nocą na dachu. Sam tego nie wie, więc mam ciszę i spokój. 

Astrid Löfgren

#1 Steve: Masz jakiś pomysł na pokój na świecie?
#2 James, nie śmiem stroić sobie z ciebie żartów, absolutnie. Jeszcze chcę pożyć trochę, przynajmniej do wypłaty. Szukam sposobu, żeby ci pokazać, że da się podchodzić do wszystkiego inaczej. I wiem, że to potrafisz, tylko jeszcze o tym nie wiesz, ale się dowiesz. Oddziel sobie wrogów od osób, które jako tako tolerujesz, i które ci nie zawadzają szczególnie, i już będziesz miał krótszy łańcuch.
Steve:
Międzynarodowy pokój mógłby być możliwy dzięki większej tolerancji. Musiano by zrozumieć, że wyznawcy innych religii nie są zagrożeniem, że to fanatyzm nim jest. Władzę musieliby przejąć ludzie, którym zależy na obywatelach, a nie ignoranci.
Bucky:
Czyli mam wiedzieć coś, czego nie wiem? Cóż, to tak samo, jakbyś ty była przekonana, że umiem jeździć na rowerze, a ja wiedziałbym, że tego nie potrafię. Raczej kiepska sprawa. To, że toleruję Rogersa, który ścigał mnie po całym cholernym kraju, wcale nie oznacza, że i on nie jest oczkiem łańcucha. Hamuje mnie i jest jedną z niewielu osób, które mogą stanowić dla mnie zagrożenie. A ja nie lubię być zagrożony.