10 września 2016

o.

Normalnie dostałam natchnienia na promta dla Ciebie! Jak to Winnie z chłopca staje się Jamesem meżczyzną (oczywiście rozdziewiczając Stevena xd) ale zadam go za jakiś czas co byś presji nie odczuwała xD
Ale to przed przemianą nie są zjadane czy jednak pokarmem nie są? Czy gekony to świnie i najpjerw wychowują a później jedzą? :o 
/Miniaturka numer dwa, którą teraz skrobię, ma mieć nieco schizofreniczny klimat, przez co nieco ciężko mi się ją pisze, więc dziękuję za rozłożenie tego w czasie. Zwłaszcza, że w międzyczasie piszę miniaturkę o króliczku.
/Są jadalne i przed, i po przemianie. Choć jako chrząszcze są jadalne tylko we wczesnym stadium, kiedy mają jeszcze białe i cienkie pancerze. Później robią się już zbyt twarde, by gekon był w stanie je podgryźć, więc przenoszę je do osobnego, mniejszego terrarium, żeby mogły się rozmnażać. Moje gekony lubią też podgryzać świerszcze. A ja dostaję przez to nerwicy, bo te skubańce ćwierkają 24/7.
S: to czemu Nataszy nie poprosisz, by nauczyła cię malować? Przy make-upie dobrym to Bucky i świadomie może cie oznaczyć..
Uuu jakie kryteria?
/Wiesz, że moja praca jest nieco specyficzna? Często chodzę poobijany i to dość mocno, więc fakt, że Bucky zrobi mi przypadkiem lub nieco mniej przypadkiem kilka sińców, nie jest problemem. Więc makijaż nie jest mi potrzebny. Zwłaszcza, że siniaki znikają wręcz momentalnie.
/Cóż, nie mam żadnych sztywnych kryteriów. Chcę mieć po prostu pewność, że jeśli będę miał kiedyś córkę, będzie spotykać się z dobrym człowiekiem, który będzie potrafił o nią zadbać pod każdym względem. To chyba nic złego?
B: A nie chciałbyś zobaczyć tłumaczenia Steve po oberwaniu penisem w oko? Przysłowiowo z dyni mu pociągniesz. Steve prędzej ciebie do siebie przyciągnie
 A tam, znam go i wiem, jak wyglądałoby takie tłumaczenie. Podobnie do tego od kolana, a do tego dużo czerwienienia się i jąkania. I jakoś nie mam ochoty wpychać mu niczego akurat w oko.

Auguri

Podrzuciłam link do twojego bloga na grupie, mam nadzieję, że się nie gniewasz :) A pytanie mam takie (trochę podpatrzone od M.Aleks, ale przyda się na grupę i nawiązuje to tematyki tygodnia!) - jakie są najbardziej Stucky komiksy?
/Oczywiście, że się nie gniewam. Raczej wręcz przeciwnie, bardzo mi miło.

/A komiksy:
/"Planet Hulk" z 2015, część eventu Secret Wars. Gladiator Steve przemierza opanowaną przez Hulki Grenlandię na swoim czerwonym Tyranozaurze, by ocalić Bucky'ego z łap porywaczy. Czy mu się uda? No ba, że nie. A do tego - pierwszy szkic jednej z plansz. Widać, że mieli trzymać się za ręce.
/"Captain America: Man out of Time". Podczas wojny Bucky wspomniał, że zawsze chciał zobaczyć Wielki Kanion. Nie udaje mu się to, z dość oczywistych względów. Co robi Steve kiedy go odmrażają? Pakuje się, jedzie nad Wielki Kanion, rysuje portret Bucky'ego i pokazuje mu kanion, rozpaczając nad tym, że nie ma nawet jego zdjęcia.
/"Captain America: Red White and Blue". Steve jest zamrożony w lodzie, ale jego umysł przywołuje obraz Bucky'ego, który utrzymuje go przy życiu, aż nie zostaje odmrożony.

/A w "Thunderbolts" Bucky ma plan W.W.S.D. - What Would Steve Do. 
/Z kolei w "Avengers Standoff" Bucky zachowuje się jak gówniarz, ale wskakuje w fartuszek i robi Stevenowi śniadanko. W "Captain america: Sam Wilson 8" Bucky znów zachowuje się jak gówniarz i nazywa Steve'a "tatuśkiem", by chwilę później padły słowa "We’re at our strongest when we’re together". 

Mad Aleks

N: Mogłabyś podać nazwę komiksu, w którym Bucky spędza święta na cmentarzu?
 "Winter Soldier: Winter Kills" od pana Eda Brubakera. Bardzo polecam!

Astrid Löfgren

N, a może Steve pod wpływem Bucky'ego stał się do niego podobny? Wiesz, kto z kim przystaje ten takim się staje, i te sprawy...
 Trochę podobny może i tak, ale na pewno nie jakoś bardzo. To niemożliwe. Nikt nie jest tak wspaniały jak Bucky. a Steve na pewno to wie. Musi wiedzieć.
Steve, ach tak? Chcesz porozmawiać o tym, z czego jeszcze cię wybawił?
Tylko żeby Bucky się tego skutecznego protestu nie przestraszył, bo wtedy byłbyś skazany na życie wieczne z kotem.
/Nie użalam się już tak nad losem, siedząc w czterech ścianach. Przedtem mi się to zdarzało, nawet dość często, ale... Bucky był powodem do wzięcia się w garść.
/Z kotem? Wtedy byłbym skazany na co najmniej tuzin. Wtedy "Steve, wynoś się na kanapę" zmieniłoby się na "Steve, wynoś się do łóżka".
Bucky, no właśnie dobrze, że nie trzyma się to długo, sztucznie czy naturalnie.
Wzbudzacie takimi wyjściami sensację?
 A żebyś wiedziała, że niestety wzbudzamy. Może już nie tak jak kiedyś, ale nieczęsto udaje nam się zaliczyć spokojny, zupełnie anonimowy wypad. Szczególnie latem, bo wtedy proteza rzuca się w oczy i ludzie jakoś kojarzą, że "Hej, to ci goście którzy stłukli wczoraj kosmitę w Central Parku!" czy coś. Choć mniej miłe komentarze też się trafiają. 

o.

Hahaha to byś musiała i jakiś zeszyt zakupić na ich spisywanie, by nie było zamieszania z numerkami jak u lekarza xD
Oj tam, byłabyś oryginalna z ruszającym się szalikiem xD 
/Karaczany dałabym jeszcze radę ponumerować, ze świerszczami gorzej, ale jakoś cienkopisem porobiłoby się im numerki. Ale z mącznikami i chrząszczami byłby pewien problem, bo jedne ewoluują w drugie. Dlatego James przemieni się w Winniego.
/A weź, prawie zawału wtedy dostałam. Trzymam gekona, a tu od razu robią się dwa. Kompletnie wypadło mi wtedy z głowy, że one odrzucają ogony. Ale nie ma tego złego, od tamtego czasu sam ściąga sobie wylinkę z ogona :P
S: No tak, łokciem między zebra.. Chłopak cię bije, czas lepiej gotować Steve, to tylko twoja wina.
No ale każdego potencjalnego kandytata będziesz sprawdzać?
/Nie, nie, łokieć między żebra to już coś całkowicie innego. Po żebrach obrywam przez sen, więc to najwyżej nieświadoma przemoc. I te siniaki goją się raz dwa, więc znikają zanim skończę brać prysznic. Z tymi na twarzy o dziwo było gorzej.
/I tak, taki właśnie mam plan.

o.

Haha ale to same gekony czy ich pokarm - świerszcze też planujesz nazwać? Choć tak głupio kogoś nazwać, co ma być zaraz zjedzonym, ale wtedy numerki do imienia można dodać xD
To tak jeszcze z parę razy i szaliczek będzie? xD
/Świerszcze, chrząszcze, karaczany, mączniki - tylu imion to bym nie spamiętała. Chyba, że wszystkie świerszcze nazywałyby się Bucky (+ numerek), wszystkie chrząszcze Winnie, karaczany Buchanan, a mączniki James.
/To wcale nie jest zabawne. Ten ogon wciąż się ruszał i to przez dobre kilka minut :P
S: Nie chciałbyś Sama za zięcia? Lepszy byłby od Tony'ego Starka.. O ludzie, oko podbite penisem? :o a czy wcześniej nie mówiłeś o kolanie? Czyżby coś na rzeczy było?
/Łokciem też mi kiedyś przyłożył, więc trochę pomieszałem, wybacz. Kiedyś przypadkiem łokciem podbił mi oko, a kolanem zrobił mi sporego sińca na policzku. To jest na rzeczy.
/I nie, nie chciałbym go za zięcia, ponieważ byłby za stary. Rozumiem kilku, nawet kilkunastoletnią różnicę wiekową, ale prawie czterdzieści lat to już byt dużo. A drugiej kandydatury nawet nie skomentuję.

S: No ale Steve przypilnuje byś tego nie zrobił?
/Steve może mnie pilnować, ale to i tak nie jest gwarancja tego, że czegoś nie zjebię.

/I wciąż nie mogę przestać się śmiać z oka podbitego penisem. To by było boskie! Wiesz, super-żołnierz w końcu wszystko ma twardsze, więc kto wie. Wiesz, takie "Nie, panie władzo, to nie przemoc domowa. To po prostu mój chłopak za bardzo cieszył się na mój widok"..,  Boże, czemu ja nie mogę być normalny?

Astrid Löfgren

N, już chyba wolałabym jakąś reakcję. Przynajmniej wiedziałabym na pewno, że nie na darmo się błaźnię.
 Steve nie chciałby zrobić ci przykrości, ale za to Bucky pewnie by coś wtrącił. Bo to Bucky.
Steve, to i to. Ja nie wiem, jak przetrwałeś bez Bucky'ego w kwestii żywienia.
Zdecydowanie lepiej. Chociaż psu może się nie spodobać.
.Jakoś dałem radę, choć nie ukrywam, że to żywienie nie było zbyt dobre i urozmaicone. Potrafię ugotować jakieś podstawowe dania, ale gdybym jadł to w kółko, a muszę jadać dość często, w końcu by mi to zbrzydło, więc jadałem też gotowe dania i zamawiałem coś od czasu do czasu. Bucky jest moim wybawieniem. Nie tylko w kwestii żywienia.
/I cóż, mam nadzieję, że pies jakoś skutecznie zaprotestuje.
Bucky, ale nie potrafisz powagi długo utrzymać. Masz do opowiadania prawdziwą telenowelę. Mniejsza, lepiej powiedz, jak wygląda wasza idealna randka?
/A po co mam ją na siłę utrzymywać? Mam dobry humor to co będę go sobie psuć sztucznym smęceniem? 
/A idealna randka? Nie lubimy jakiś przeromantyzowanych bzdur, więc za najlepsze wyjścia uważam te, kiedy zwyczajnie wyskoczymy na jakiś mecz. Albo kiedy Steve wpada, przynosi pizzę albo burgery, jakieś importowane piwo - co z tego, że się nie upijemy, pić i tak można - i oglądamy jakiś mecz, narzekając na to, że te dzisiejsze siermięgi to w ogóle nie potrafią grać i kiedyś było lepiej. Wiesz, udajemy normalnych.

o.

Oj tam, z drugiej strony nie jednemu psu Burek, więc gekon Bucky'm może zostać, albo w ramach kamuflażu Winnie ;)
Hahaha widzisz? Kot chciał jedynie pomóc i jak widać poszło to efektownie ;p 
/Niegłupi pomysł. Jeden nazywałby się Bucky, drugi Winnie, a potem kolejno: James, Buchanan, Barnes, Winter, a ostatni Soldier. Jednego można by nazwać też Canary, bo i tak Bucky'ego kiedyś nazwano :P
/No tak, miałam mu ściągnąć wylinkę też z ogona. Ale nie z całym ogonem, który miał ponad dziesięć centymetrów. 
S: I Sam się jeszcze z wami zadaje? A może czeka na darmową weselną wyżerke i na obietnicę dłoni pierworodnej?
 Każdy człowiek ma jakieś dziwactwa, a tak się złożyło, że i Bucky. i ja mamy ich... cóż, dość sporo. Ale Sam nie jest lepszy! Wtórował Bucky'emu i stwierdził, że lepiej, że podbił mi to oko łokciem, niż... inną częścią ciała. I czasem to ja zadaję sobie pytanie "Jak ja z nimi wytrzymuję?". Ale ja wytrzymuję z nimi, a Sam wytrzymuje z nami. Jest naszym przyjacielem i mam pewność, że jeśli będziemy mieć w przyszłości córkę, nigdy nie spojrzy na nią tak, jak nie powinien i nie będzie oczekiwał jej ręki.
B: skoro Steve kocha ciebie bezwarunkowo to i dziecko będzie. A Steve pewnie na schrzanienie i nienawiść nie pozwoli.
 Ale ja wcale nie martwię się o Steve'a! Ja martwię się jedynie o siebie, bo to, że on nie nawali, nie oznacza, że ja czegoś nie skopię. Mam do tego talent.

o.

O jejku! Zapodaj nam kiedyś zdjęcia <3 Ale dlaczego żadnego nie nazwałaś Bucky? Mój następny kot będzie się nazywał Stucky xD <3333 Haha i pewnie nie może się doczekać jak w trakcie seansu gekony wyjdą i on będzie mieć zabawę xD
/Gdybym nazwała jednego ze zwierzaków z mojego małego zoo Bucky, niektórzy mogliby stwierdzić, że naprawdę mam już obsesję :P 
/I żebyś wiedziała, że nie może się tego doczekać. Raz zapomniałam wyrzucić kota z pokoju, kiedy musiałam pomóc Puszkowi w wylince (jeśli tak całkiem nie zejdzie, trzeba ją ściągnąć samemu, ponieważ inaczej może dojść do martwicy). Kot wskoczył na biurko, a biedak ze strachu zrzucił ogon.
S: Nie martw się, kto by miał uwierzyć, ze siniaka zarobiłeś przy 69? Przecież to już brzmi jak kiepski żart. 
 Sam uwierzył. Bucky wszystko dokładnie mu wyjaśnił. I to właśnie dlatego, że brzmi to jak jakiś kiepski żart, nie mógł odpuścić. 
B: Dlatego jego wyznania miłosne są chyba w tej szczerości urocze? Czy już czekasz aż powiedzieć "nie" i zwinąć manatki? 
 Steve nie musi wyznawać mi miłości, bo wiem, że mnie kocha. Nie ma chyba drugiego człowieka, który zrobiłby dla kogoś tyle, ile on zrobił dla mnie. I kocham go za to jak diabli, ale... No po co zmieniać coś, co jest dobre i działa, co? A jak będziemy już mieć ten papier i coś się schrzani? A jak kiedyś jednak będziemy mieć to dziecko i nawalę? Albo w szkole je znienawidzą, bo na historii będę słuchać o tym wszystkim, co zrobiłem, a ono znienawidzi za to mnie?

o.

Haha ok. Ale zaczne od kupna butów xd nieplanowane ale ważne xD
Puszek <3333 kojarzy mi się mimo wszystko z 13 posterunkiem xD czy tam Puszka nie było? A jako kociara pragnę poczytać o kooocieee<333 a jak wszytkie zwierzątka współżyją? :p
/Ale pamiętaj o świeczkach. Świeczki muszą być.
/Przyznaję, że nie wiem, czy był tam Puszek. Ja tłumaczę to tak, że gdyby miał futro, wyglądałby jak Puszek. A że nie ma? Żadna przeszkoda! Mam słabość na punkcie brzydkich zwierząt, a gekon złocisty (aka gekon Ulikowskiego) właśnie uchodzi za jednego z najbrzydszych przedstawicieli swojego gatunku. I on oraz jego towarzyszki mają pewien problem z kotem, ponieważ ten ciągle wyczekuje po terrarium. To jest jednak dość spore i ciężkie, więc musi stać na biurku, a tam kot wejdzie bez najmniejszego problemu. A ma tam darmowe kino, bo wszystko ładnie oświetlone i widać poruszające się gekony, mączniki, chrząszcze i świerszcze. Tylko popcornu brakuje :P
B: Jak się tłumaczył?
S: Mogłeś się przyznać, może on nie uwierzyłby i wziąłby to za dobry żart? No i jak oświadczyny?
B: Ustalmy na początku jedną rzecz - Steve nie potrafi kłamać. Zupełnie nie, jest w tym beznadziejny. Im bardziej się stara, tym żałośniejsze to jest.

S: Dziękuję.

B: Ależ nie ma za co. Więc jak mówiłem, zanim bezczelnie mi przerwano, im bardziej się stara, tym gorzej mu to wychodzi. Więc to nie historyjka, którą starał mu się sprzedać, była zabawna, ale to, jak to robił. A zawsze rozśmiesza mnie to, jak jąka się i czerwieni.

S: Nie cierpię cię.

B: Strzela fochy, bo wciąż nie powiedziałem tak.

Astrid Löfgren

N, no i sama widzisz. Nie chciałabym wyjść na jeszcze większą durną panienkę. Na pewno straciłabym wiele w jego oczach. 
 Aj tam, Steve to miły i kulturalny młody... duchem człowiek i nawet jeśli nieco byś się przed nim zbłaźniła, nie dałby po sobie tego poznać. To nie Bucky.
Steve, nie zrobił tego, bo bardzo cię kocha.
Tylko nie pozwól Bucky'emu nazwać pieska, bo wymyśli jakieś Freedom czy inne Independence.
/Czego nie zrobił dokładnie? Nie przyłożył mi czy nie kazał żywić się samemu? Jeśli to pierwsze - czasem mnie zdzieli, nie jakoś mocno, raczej tak żartobliwie. Jeśli to drugie - za to kocham go jeszcze bardziej.
/Akurat tutaj udało nam się dojść do pewnego... kompromisu odnośnie imion. Bucky chce Americę albo Brooklyna. Ale, z dwojga złego, lepiej psy niż dzieci, prawda?
Bucky, coś mniej poważnego na przykład. Fajna z was para.
 Czasem potrafię być poważny. Może ciężko uwierzyć, ale zdarza mi się to. No i tak, jesteśmy dość znośną parą, bo byłoby trochę słabo, gdyby po tym wszystkim okazało się, że nie potrafimy się dotrzeć, nie? A tak mam do opowiadania historię miłosną, która bije "Titanica" na głowę... Boże, jak to durnie brzmi.