N, a może Steve pod wpływem Bucky'ego stał się do niego podobny? Wiesz, kto z kim przystaje ten takim się staje, i te sprawy...
Trochę podobny może i tak, ale na pewno nie jakoś bardzo. To niemożliwe. Nikt nie jest tak wspaniały jak Bucky. a Steve na pewno to wie. Musi wiedzieć.
Steve, ach tak? Chcesz porozmawiać o tym, z czego jeszcze cię wybawił?
Tylko żeby Bucky się tego skutecznego protestu nie przestraszył, bo wtedy byłbyś skazany na życie wieczne z kotem.
/Nie użalam się już tak nad losem, siedząc w czterech ścianach. Przedtem mi się to zdarzało, nawet dość często, ale... Bucky był powodem do wzięcia się w garść.
/Z kotem? Wtedy byłbym skazany na co najmniej tuzin. Wtedy "Steve, wynoś się na kanapę" zmieniłoby się na "Steve, wynoś się do łóżka".
Bucky, no właśnie dobrze, że nie trzyma się to długo, sztucznie czy naturalnie.
Wzbudzacie takimi wyjściami sensację?
A żebyś wiedziała, że niestety wzbudzamy. Może już nie tak jak kiedyś, ale nieczęsto udaje nam się zaliczyć spokojny, zupełnie anonimowy wypad. Szczególnie latem, bo wtedy proteza rzuca się w oczy i ludzie jakoś kojarzą, że "Hej, to ci goście którzy stłukli wczoraj kosmitę w Central Parku!" czy coś. Choć mniej miłe komentarze też się trafiają.
N, akurat komentowanie wszystkiego i wszystkich w typowy dla Buck'a sposób nie jest tak wspaniałe, żeby Steve nie mógł się do tego wystarczająco mocno zbliżyć i powtórzyć.
OdpowiedzUsuńSteve, fajnie, że działa to u was w dwie strony. Mam na myśli to, że ty trzymasz jego i w razie czego ciągniesz ku górze, i on ciebie też. Związek idealny.
Musisz wziąć domowe zoo w swoje ręce. Musisz prześcignąć Bucky'ego i pierwszy sprowadzić jakieś zwierzątka. Wtedy kotów będzie mniej. Polecam królisie.
Bucky, i co, wspólne focie, autografy? A jak mniej miłe komentarze to jak reagujecie?