10 września 2016

Astrid Löfgren

N, no i sama widzisz. Nie chciałabym wyjść na jeszcze większą durną panienkę. Na pewno straciłabym wiele w jego oczach. 
 Aj tam, Steve to miły i kulturalny młody... duchem człowiek i nawet jeśli nieco byś się przed nim zbłaźniła, nie dałby po sobie tego poznać. To nie Bucky.
Steve, nie zrobił tego, bo bardzo cię kocha.
Tylko nie pozwól Bucky'emu nazwać pieska, bo wymyśli jakieś Freedom czy inne Independence.
/Czego nie zrobił dokładnie? Nie przyłożył mi czy nie kazał żywić się samemu? Jeśli to pierwsze - czasem mnie zdzieli, nie jakoś mocno, raczej tak żartobliwie. Jeśli to drugie - za to kocham go jeszcze bardziej.
/Akurat tutaj udało nam się dojść do pewnego... kompromisu odnośnie imion. Bucky chce Americę albo Brooklyna. Ale, z dwojga złego, lepiej psy niż dzieci, prawda?
Bucky, coś mniej poważnego na przykład. Fajna z was para.
 Czasem potrafię być poważny. Może ciężko uwierzyć, ale zdarza mi się to. No i tak, jesteśmy dość znośną parą, bo byłoby trochę słabo, gdyby po tym wszystkim okazało się, że nie potrafimy się dotrzeć, nie? A tak mam do opowiadania historię miłosną, która bije "Titanica" na głowę... Boże, jak to durnie brzmi.

1 komentarz:

  1. N, już chyba wolałabym jakąś reakcję. Przynajmniej wiedziałabym na pewno, że nie na darmo się błaźnię.

    Steve, to i to. Ja nie wiem, jak przetrwałeś bez Bucky'ego w kwestii żywienia.
    Zdecydowanie lepiej. Chociaż psu może się nie spodobać.

    Bucky, ale nie potrafisz powagi długo utrzymać. Masz do opowiadania prawdziwą telenowelę. Mniejsza, lepiej powiedz, jak wygląda wasza idealna randka?

    OdpowiedzUsuń