18 października 2016

Rivoletta

O matko jakie one śliczne. Uwielbiam niebieskie oczy, są u mnoe na pierwszym miejscu. Na drugim są zielone. Ja tu wchodze i czytam swoje pytania i nie wiem co miałam na myśli. Dopiero po chwili łapie więc mój przypadek jest raczej gorszy.
W mojej ulubionej książce głowna bohaterka też tak robi więc chyna spróbuję.
Mogłabym o takiej przyjaźni czytać non stop. I błagam powiedz że podobna sytuacja będzie tutaj to pokocham cię 1000× mocniej.
Nie dawaj mi takich wskazówek bo ją bardziej znielubie.
I stwierdzam że gdyby Juliusz Słowacki żył pozwałabym go do sądu za zniszczenie mojej psychiki.
/Sama nie jestem wielką fanką niebieskich oczu, ale Ragnar, zwłaszcza młody, ma w nich taki błysk, że nie sposób oderwać oczu. A Lagertha ma boskie, nieco zalatujące punkiem fryzury. Co z tego, że kompletnie niezgodne historycznie z tamtym okresem i kulturą. Ale ładne :P
/Jeśli miałabym przywołać scenę, która najlepiej pokazywałaby ich przyjaźń, byłaby to ta. Bucky wie, że nie ważne jak nawali i w jakie bagno się wpakuje, Sam zawsze będzie obok, rzucając to swoje I got ya (np. klik, klik czy klik). I nie ma bata, żebym nie wykorzystała tego motywu, więc możesz być spokojna. Bo jak mawia Sam - ktoś musi zadbać o to, żeby ten idiota nie dał się zabić.
/I, o mój boru, jak ja nie cierpiałam Słowackiego i Mickiewicza. Kordian i Konrad pojawiali się w moich koszmarach.
W, W waszej sytuacji może być wporządku?
  Zawsze mogłoby być gorzej, niż jest, więc tak. Sądzę, że jest w porządku.
S, Przepraszam. Ja to z natury ciekawska, jak coś mnie zaintryguje to dopytuje się o wszelkie szczególy.
 Nie masz za co przepraszać. Raczej ja powinienem to zrobić, ponieważ nie mogę odpowiedzieć na twoje pytanie. Przynajmniej jeszcze nie teraz. 
B, Z tym osobistym poglądem odnosiłam się do tego że milriardy ludzi ma cię za morderce.
 A... no chyba, że tak. Przemilczmy fakt, że właśnie przyznałem się do zamordowania kilku ważnych osób, co? To taki piękny dzień, nie psujmy go sobie.

o.

Ale szkoda, że musiał je odsprzedać :( może by teraz więcej zarobił na tym?
Ty się aż prosisz, by Ci rzucać wyzwania... A ja się muszę powstrzymywać i je zapominać:p dbam o Ciebie xD
Mówię Ci, to jest nowoczedna demityzacja. Mity są w październiku 1 klasy gimnazjum omawiane, więc widać kto słuchał jednym uchem ;p
Więcej kasy można przeznaczyć na wychowanie. Więc coś w tym jest xD
/Co ja znowu takiego powiedziałam? Chcesz mi rzucić wyzwanie o Peggy macającej Steve'a czy o Marvelu zachowującym prawa do słowa "zombie" :P? 
/Czasem mam wrażenie, że z wszelkich mitów znają tylko ten o Lokim, który urodził ośmionogie źrebię. I to nawet nie w całości, ale może to i lepiej? W końcu i tak ich Loki to biedny, niezrozumiany i niewinny romantyk, Thor to buc i idiota to potęgi entej, a Odyn to połączenie wszystkich stereotypów o wyrodnym ojcu, więc co tam kogoś obchodzi jakikolwiek kanon. Z resztą z Avengers to samo. Zmieńmy im charaktery, zachowania, wiek, historie, czasem nawet wygląd i moce. Po co to komu :P Nie wiem skąd wzięło się, że Bucky to wysoki (ma 175 cm wzrostu), smukły (ekhem - klik) mężczyzna o czarnych włosach (no, prawie - klik) i zielonych/intensywnie niebieskich oczach (blisko - klik), ale na wattpadzie w pewnym momencie był to nagminnie pojawiający się opis naszego ulubieńca. Może wcześniej pisały o Lokim i tylko podmieniły imiona :P?
W: Uu widzę że to cię kręci.
 Trochę. Szukam pozytywów tej sytuacji.
S: Ale słyszałam o kawie?
 Cóż, tak, kawę także czasem pijemy. To takie zaskakujące?
 B: ja tylko nie cierpię wyznań miłosnych, reszta obleci. Naprawdę cieszy mnie, że jest jakiś progres..
 Och, nie musisz się obawiać. Z mojej strony miłosne wyzwania ci nie grożą.

o.

Ale tylko Hulka! Bruce'a już nie i on by robił serum, które Hulk by niszczył xd
On powinien iść na studia, psychologia albo coaching i otworzyć swój gabinet, w którym to mógłby wysłuchiwać porzuconych kobiet Steve i załatwiać im numer Tony'ego.. A może w ten sposób Steve mści się za to, że przed serum żadna nie chciała być jego?
Nie byłam tam od dawna xD
/Śmiej się śmiej, ale seria "Marvel Zombies" była bardzo popularna i przez pewien czas Marvel miał wykupione na wyłączność używanie słowa "zombie". Poważnie, miał.
/Oj tam, od razu żadna. Bucky go chciał, Peggy się zainteresowała (chyba, bo przy takiej ilość scen wygląda to tak, że naprawdę zwrócił jej uwagę dopiero wtedy, kiedy zyskał mięśnie), więc nie było tak źle. I to zdecydowanie nie jest facet, który od tak porzuca kobietę w ciąży, bo... bo tak? W komiksach przecież to on był tym, który adoptował porzucone dziecko i zajmował się jak własnym, a Tony i w komiksach, i tym bardziej w filmach na takiego gościa nie wygląda. Ale jest bogaty, więc może to tak kręci ałtorki :P?
W: Czyli to już jest bardzo podejrzane.
 Wszystko jest. Dlatego cieszę się, że stąd znikamy. Będziemy jak Secret Avengers, buntownicy wyjęci spod prawa.
S: Ale on pije szejki które są bardziej mordęgowe. 
 Piję je razem z nim, więc to żaden argument, przykro mi.
B: Ja się już literówek nie czepia. I nie, to nie był prześmiewczy ton, miałam cię pochwalić, zatem pochwaliłam. Aww możesz mnie nazwać jeszcze raz tak?
  Chwal mnie więc tak, żebym nie brał tego za drwienie ze mnie, I nie, skoro ci się to podoba, to nie mogę.

Astrid Löfgren

N, włosy mu wychodzą dobrze, zapomniałaś? Wstrętny Steve.
Podziwiam, że chociaż tak. Mi nawet nie pomaga stwierdzenie, że jak smukły i niski to husky, a gruby i wielki to alaskan. 
/Niby tak, no ale nie oszukujmy się, spora w tym załuga genów. Więc część chwały powinna spłynąć też na mamę i papę Barnesów. Zapewne w większości na mamę. W końcu Winnie odziedziczył urodę głównie po Winnie,
/Więc powtarzaj sobie, że jak brzydki, gruby i wielki to alaskan. Może zadziała :P
Wanda, a coś więcej?
 Naprawdę jest w porządku. Za kilka dni stąd wylatujemy i mam nadzieję, że jakoś się to ułoży.
Steve, zawsze miałbyś go przy sobie. Na przykład jakich?
/Jeden portret nie wystarczyłby, by wynagrodzić jego nieobecność. Musiałbym pokryć jego podobiznami całe ciało, a do tego nosić jeszcze koszulkę z jego zdjęciem. Wtedy może zaakceptowałby taki zamiennik.
/I naprawdę wolałbym zapomnieć o swoich początkach z internetem. Teraz już wiem, że trzeba się zastanowić kilkanaście razy, zanim wpisze się jakieś hasło w wyszukiwarkę i zerknie na obrazy, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałem.
Bucky, sam się stul. Po mojemu potrzebujesz uwagi i fajnie ci z tym, że tak szuka. Ale robisz z niego przy tym debila. No i jeśli to ci specjaliści mówią w ten sposób, to wcale się nie dziwię, że masz jakieś awersje.
Może ona ci ciacha film. Nie zdziwiłabym się.
Teraz się obrażam za te „stul się”. Do widzenia. 
 O mój Boże, obraziła się na mnie, mój świat i moje życie właśnie utraciły sens. Skoczę to psychiatry, może pomoże mi się z tym pogodzić. A nawet jeśli nie... Dobra, nie mam na to ochoty, schrzaniłaś mi humor. Nikt niczego mi nie ciacha.

o.

"Post apo" chcesz napisać? A może to Loki rzuci taką klątwę? A Thor będzie zbierać drużynę, by wygrać ze złem? ;p
No naprawdę, Bucky nadaje się na pocieszyciela.. Mnie to by od razu uniósł na duchu. Nie wiem, jakie ludzie mają problemy, że wymyślają - myślą, iż uszkodzone jądra to jest to najgorsze co może w życiu spotkać człowieka i nic się temu nie równa. Od razu po takiej wiadomości się cieszyć, że życie jest piękne. Ale dobrze, że to powiedziałaś, miałam sobie tam jakiś Stucky poszukać i chyba tego nie zrobię ;o
Może to jest jakaś nowoczesna wersja demityzacji? Może w ten sposób walczą ze wzorcami? 
/To poważnie nie mogłoby się nie udać :P! Tajemniczy wirus rozprzestrzeniający się na świecie, ludzie zmieniani w tajemnicze bestie i nasi bohaterowie próbujący chronić garstkę ocalały. Niektórzy z nich by przetrwali (może serum super-żołnierza nie pozwoliłoby rozwinąć się wirusowi?) i próbowali znaleźć jakieś wyjście z sytuacji, ale inni zostaliby zainfekowani. Wyobraź sobie zmobie Hulka :P
/Już nawet nie chodzi o pocieszenie samo w sobie, ale za to, jak zostało ono zaprezentowane. Bucky stoi wśród ludzi i jak gdyby nigdy nic ogłasza wszem i wobec, że ma uszkodzone jądra. Poważnie? I to jeszcze tak przejętym tonem, jakby oznajmiał, że na śniadanie zjadł tosta. Nie sposób nie poczuć się od tego lepiej. Ale i tak bardziej rozwala mnie schemat pt. "Steve to dupek, który nie szanuje kobiet, i który porzuca swoją partnerkę w ciąży (zawsze najlepszą przyjaciółkę głównej OCki, a Tony to wzór cnót, który przygarnia jego dziecko i traktuje jak swoje". Coś chyba im się pomyliło :P
/Jedynym, z czym walczą, są zasady poprawnej pisowni. A jak zwrócisz uwagę, jesteś hejter. Dlatego nie cierpię wattpada, 
W: A ona nie bywa nigdzie tam, gdzie sprzętów jest mniej i nie ma białego szumu? Sam podejrzewam, że też coraz mniej jej ufa..
 To nie taki szum, to... Próby czytania jej są jak... jak słuchanie uciekającej stacji radiowej. Można zrozumieć niektóre słowa,, które nie są zniekształcone, ale w większości to tylko pusty szum. W przypadku Visa często było tak samo.
S: No ale raz czy dwa mógłbyś to zrobić.
 Próbowałem, naprawdę, ale to jest... To mordęga.
B: Nucky, kochanie.. Jesteś tak cudowny, że progresy prędzej czy później i tak by się pojawiły. Uczcijmy to szejkiem i surykatkami.
 Nucky? Może od razu Lucky, co? I mówiłem, że masz sobie ze mnie nie żartować. A twój ton wskazuje, że właśnie to robisz. Więc, słońce, przestań.

Astrid Löfgren

N, wolno szedł, bo po co się spieszyć? Przecież wiesz, że chłopak jest dokładny. A pośpiech to zły doradca.
Ja tam ich nie odróżniam. Tak samo jak husky od alaskan malamute. Czy jakkolwiek to się pisze. 
/Pośpiech to zły doradca, ale jemu na dobre nie wychodzi też jego brak. W sumie to nic nie wychodzi mu na dobre. Ale to nie jego wina, że spartaczył misję. Jakby Steve się nie wtrącał, to wszystko poszłoby pięknie i gładko.
/Ja zawsze jak widzę brzydkiego husky'ego, obstawiam, że to alaskan :P
Wanda, jak tam twoje nastawienie? Do życia, przyszłości?
 Jest w porządku.
Steve, czyli nikt się nie wypisał. To dobrze.
Przynajmniej wyciągasz wnioski i uczysz się na błędach. No ja bym powiedziała jaki mógłbyś wybrać, ale ten na dole się obrazi, i ty się obrazisz. Wiesz, jak internet spacza ludzi? To straszne. 
 O tak, podobizna Bucky'ego wyglądałaby pięknie, wytatuowana na moim bicepsie. Coś wspaniałego. I tak, wiem, że internet to... specyficzne miejsce. Natknąłem się tam na wiele dziwnych rzeczy.
Bucky, ale wiesz, że twoim głównym problemem nie jest to, co przeżyłeś, tylko jakie są tego skutki? I to w leczeniu tych skutków psychiatra/psycholog/terapeuta musi być specjalistą, musi mieć praktykę i biegłość, ale nie musi mieć osobistego doświadczenia.
Co na to Jennifer? Bo chyba ona jest specjalistką od twojego orzeszka.
/Och, stul się. Im dłużej Steve będzie szukał, tym dłużej będę mieć święty spokój. Jest szczęśliwy, że przebrnąłem przez kilka spotkań, fakt, sprzedając na nich bajeczki, ale przebrnąłem. Mogę sobie chodzić na te spotkanka, ale nie zamierzam spowiadać się ludziom, którzy gówno wiedzą. Bo poważnie, jeszcze choć raz usłyszę "To nie twoja wina", "Nie miałeś wyboru" albo "Przestań się obwiniać", a wyrzucę kogoś przez okno. 
/A Swann? Ona... Nie wiem. Mówię poważnie, urwał mi się film. A jeśli komuś powiem, uznają, że dzięki Swann wcale nie doznałem cudownej poprawy i Steve będzie musiał mnie zostawić. A do tego nie mogę dopuścić.

o.

Nie <3 ale zostań Stuckymanem a już w całości będziesz mym ideałem xD
Znakiem tego, że Bucky i on muszą wylądować gdzieś na jakiejś wyspie, gdzie jeden drugiego nie będzie tracić. Ale takiej wyspie, której nie będzie im brakować dostepu do zapoznawania się z nowoczesnością i pewnymi sprawami dla dorosłych xD Jarvis mógłby przylatywać z pewnymi zapasami xD
Serio, jedynie widziałam to co podsyłałaś. Te sklepy mnie nie kręcą xD
Wiem :(
Ta scena będzie moją ulubioną! A później zaraz po niej będzie z rysunkiem na tatuaż <3333333 
/Jakby nie patrzeć, to i tak jestem już zaszufladkowana, bo ostatnio jedyne teksty z pairingami, które piszę, to Stucky :P I tak apropo tekstów - może napiszę tekst z motywem Marvel Zombies? Superbohaterowie zombie i superbohaterowie walczący z zombie. To nie może się nie udać!
/Ostatnio znalazłam na wattpadzie opowiadanie, w którym Bucky na środku alejki w Central Parku bez cienia skrępowania zaczyna mówić o tym, że ma uszkodzone jądra (by pocieszyć załamaną niewiastę), i myśli o tym, że ma gdzieś Steve'a i jego przyjaźń, bo woli jego byłą. Poważnie, nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak niekanoniczną kreacją Bucky'ego, który ma gdzieś Steve'a i jego uczucia, bo woli sobie bzyknąć jego byłą laskę (uczucia to tam żadnego nie dostrzegłam, więc...). Nie potrafię też zrozumieć ostatniego trendu, którym jest robinie ze Steve'a agresora i kompletnego dupka, który zdradza i nie szanuje kobiet. Skąd się to, u diabła, wzięło? Ja wiem, że często piszą to nastolatki, które nigdy nie były w żadnym związku i z każdego ex robią potwora (serio, biedna Pepper często robi za podłą, zdradzającą zdzirę, by Tony mógł pocieszyć się w ramionach Lokiego/Bruce'a/Steve'a/jakiejś OCki), ale ludzie...
W: Serio nie da się wkraść w jej głowę? Przekichane, nie lubię takich. Jak się czujesz? 
 Nie wiem czy to jakiś sprzęt, czy to wina jej umiejętności, ale za każdym razem, gdy próbuję to zrobić, coś mnie... wyrzuca. Rozprasza mnie, doprowadza do nawrotu migreny.
S: To w tym czasie możesz rozmawiać z Sharon, prawda? 
 Tak, mogę. Bucky ma zajęcie, a ja, chociaż naprawdę jestem gotów zrobić dla niego wiele, nie będę oglądać z nim baletu. Naprawdę nie, to zbyt wiele. Już wolę walczyć z Hydrą.
B: Ale dwóch słów nigdy ci nie odmowie. A co oglądamy pierwsze, surykatki czy Jezioro Łabędzie? 
 A ja wciąż mam gdzieś te twoje dwa słowa, moja droga. I tylko spróbuj naśmiewać się z mojego hobby. Surykatki rządzą, a balet nie jest taki zły. Już nie mam ochoty wymiotować, gdy go widzę, więc zrobiłem postępy. Możesz mnie pochwalić.

Rivoletta

#1 Racja ale na pewno to robią przez brak pomysłu na dalsze sezony.
Po co się pytałam. Teraz ten obraz będzie mi chodził po głowie przez kilka godzin.
To może w takim razie ma Buckyego?
Nie wiem czemu ale uwielbiam kiedy Nutella albo misie Haribo są schłodzone. Mają wtedy taką ciekawą konsystencję.
I pociesz cię ja też idę do dentysty. Już jutro.
#2 Docinkami Buckyego i Sama ten tekst zdobywa moje serce. Ubustwiam ich. I znowu nie podoba mi się Jenefer. Od razu kiedy się pojawiła w pomieszczeniu włosy staneły mi dęba. Ta jej szczodrość jest podejrzliwa. Oraz nie za bardzo zrozumiałam te jej tłumaczenie czym jest twarde światło.
Na początku Bucky kategorycznie odmówil syntetycznej skóry a teraz jest pod wrażeniem. Ja chyba nigdy go nie zrozumiem.  
/W "Wikingach" nie ma tego złego, mają też mocne strony. Na przykład taki Ragnar ma wyjątkowo piękne oczy - klik, klik czy klik. Obraz tak zacnych patrzałek może chyba chodzić po głowie przez kilka godzin :P? 
/Czytam to raz, czytam drugi i myślę "Co zmienia fakt, że Steve będzie mieć Bucky'ego?", a dopiero potem doznaję olśnienia, że przecież chodzi o panią Barnes. Dodam ją i chłopców do listy postaci, które mają się pojawić (podstrona "Postać tygodnia").
/I co tu ukrywać, każdy ma swoje małe żywieniowe zboczenia. Ja na przykład lubię frytki maczane w szejku truskawkowym. Serio, polecam.

/Duetu Bucky-Sam będzie coraz więcej, bo i ja ich uwielbiam. Przyznaję, że z ich relacją pójdę w stronę komiksów, bo tam byli boscy. Sam frunący przed siebie, trzymający niczym pannę młodą Bucky'ego, któremu właśnie - znowu - uratował tyłek i wygarniający mu od idiotów, to coś pięknego <3 A z drugiej strony Bucky, który wszem i wobec ogłasza, że go nie cierpi, ale jest gotów w każdej chwili zasłonić go własnym ciałem.
/Co do Jenn i jej szczodrości - pomyślmy nad tym, co zawierała każda z tych rzeczy, które sprezentowała naszym ulubieńcom. Technologię. Każda, bez wyjątku. A kto potrafi kontrolować technologię? No właśnie. A ręka Bucky'ego i cybserskóra? Kiedyś jej nie chciał, ale teraz, kiedy wtopienie się w tłum będzie jeszcze bardziej potrzebne, być może się przekonał.
W, Co u cibie słychać?
 Jest w porządku.
S, W jaki sposób macie zamiar to pokazać?
 Naprawdę nie bez powodu opowiadam o tym przy użyciu samych ogólników. Nie mogę zdradzić całego planu.
B, Zaczęliśmy ten temat od w miare oczywistego zdania o Stalinie. Teraz przechodzimy do ludzkich poglądów i opini i wszyskie się od siebie różnią. A ja nie muszę się z tym zgadzać. Moim zdaniem jest róźnica pomiędzy przekazaniem wiedzy a swoich osobistych poglądów.
/Osobiste poglądy, mówisz? Słońce, więc moim osobistym poglądem jest stwierdzenie, że kiedy historia nie chciała współpracować, Hydra ją zmieniała? To jest fakt, nie pogląd. Hitler zaczął im przeszkadzać - "popełnił samobójstwo". Stalin zaczął im przeszkadzać - "dostał udaru'. Churchill - "dostał udaru".  JFK - "zastrzelił go Oswald". Howard Stark - "wypadek". Bin Laden zerwał się ze smyczy - "wyciekło miejsce jego pobytu". To, o czym mówię, to fakty, nie moje urojenia. A wiem to, bo sam podałem pieprzonemu Stalinowi warfarynę i adrenalinę, strzeliłem Kennedy'emu w łeb i zabiłem Starka. Ale ludzie i tak bez zastanowienia będą wierzyć w to, co się im sprzeda.

Astrid Löfgren

N, i takie myślenie nie byłoby już tak bulwersujące jak zbycie wątku Winniego jednym zdaniem.
Tzn. łatwiej wytatuować wilka niż Winniego czy wilczaka? Matko, jak ja się dzisiaj gubię.
/Dlatego wolę udawać, że tak właśnie jest, tłumacząc sobie ten bezsens. To samo z CA:WS i "dwoma celami na poziomie szóstym". To, że Winnie kompletnie olał sama, a Steve'a - przecież największe zagrożenie - jedynie wystrzelił gdzieś daleko, i wolnym krokiem ruszył za Natashą. Ona i Sitwell musieli być zagrożeniem poziomu szóstego, Sama musiało tam nie być, a był o kilka oczek niżej. Yep, tak to sobie tłumaczmy. 
/Chodziło mi o to, że łatwiej zrobić sobie tatuaż z podobizną wilka niż wilczaka, ale teraz widzę, że źle obrałam to w słowa.
Steve, na tą chwilę ktoś się już wypisał?
A w ogóle chcesz tak całkiem się oderwać od przeszłości? Skoro taki tatuaż planowałeś dawniej, to teraz jaki miałby być? Jakiś symbol, pamiątka, tajemnica? 
/Scott boi się ryzyka, co wszyscy rozumiemy, jednak kiedy dowiedział się, że Hope Pym chce nawiązać z nami współpracę, zaczął się wahać. Więc to jeszcze nic pewnego.
/I nie, oczywiście, że nie chcę całkowicie oderwać się od przeszłości, to niedorzeczne. Jednak wtedy uważałem to za dobre wyjście i sądziłem, że dzięki temu łatwiej będzie mi się dostosować do... nowej rzeczywistości. Teraz już wiem, że nie miałem racji... A tatuaż? Chyba jestem zbyt niezdecydowany, by wybrać wzór, który będę mieć na ciele do końca życia.
Bucky, nie, to nie moja durnota ani skłonności samobójcze. To byłby dla ciebie znak, że masz zleźć z kanapy. Dlaczego nie zamierzasz?
To podziękuj jeszcze raz. Nie wiesz, bo tradycyjnie zapomniałeś? 
/Nie zamierzam dlatego, że nie mam najmniejszej ochoty na spowiadanie się obcym z... no, z tego wszystkiego. Powiedziałem już Steve'owi, że jak znajdzie mi specjalistę, który przeżył choć część tego, co ja, i którego wiedza opiera się na praktyce i radzeniu sobie z własnymi problemami, a nie na pustej, książkowej wiedzy i frazesach typu "To nie twoja wina", to wyśpiewam mu wszystko bez zająknięcia. 
/Nie wiem, bo... Nie wiem, jakby urwał mi się film. Ostatnio czasem mi się to zdarza. Nie mam pojęcia dlaczego.