7 czerwca 2015

Astrid Löfgren

N, oj tam, narzekasz, przecież masz brodatego Winniego :P
Z brodą jest mu absolutnie korzystniej. Bez brody jest zniewieściałym, cnotliwym, prawym obywatelem, który jednak gdzieś na jakimś poziomie jest typowo "co to nie ja". Z brodą łagodniej, bardziej ludzko. Nie jest tak surowy i nijaki. Podzielam twój ból! Marvel jest ślepy!
Och tak, od razu mi lepiej :P Trzeba mu to podesłać i pokazać, jak należy dobrze wyglądać z brodą. I jak się nią zajmować, bo takie samo zapuszczanie i nic poza tym, daje raczej mało korzystne efekty.
Zgadzam się w stu procentach. Cap wydaje mi się być niemal aseksualny, ale broda dodaje mu jednak jakiegoś pazura.
Marvel jest zuy :( Dochodzi do tego, że trzeba doklejać twarz pana Evansa do ciała pana Evansa.
James, różnica jest taka, że wtedy kontrolę miał Fennhoff. Teraz sam możesz nad tym panować. Oderwanie się od rzeczywistości czasem by ci się przydało. Nie powiesz mi, że nie chciałbyś choć na chwilę zapomnieć, że pół świata za tobą biega, z upierdliwym - twoim zdaniem - Rogersem na czele. Powracanie do czegoś miłego jest prostą drogą do chwilowego "odpłynięcia", nabrania sił nawet. No i oczywiście działa korzystnie na niwelowanie stresu.
Spotkałam się z określeniem "schwul", ale to chyba to samo, co nie? Więc jeśli dobrze kojarzę czymże, a właściwie kimże, jest ów "szwung" to nie ma problemu. Możesz mi poopowiadać.
Nie lubię odrywać się od rzeczywistości. Skoro tego nie lubię i musiałbym się do tego przymuszać to raczej nie przyniosłoby mi to zbyt wielkiego relaksu, prawda?
Nigdy nie powiedziałem, że jest upierdliwy. Uciążliwy? Owszem, ale nie upierdliwy.
Nie do końca. Schwul to ot, zwykły różowy, który nikomu nie przeszkadzał, póki trzymał łapy przy sobie. Dobra, przesadzam, że nikomu, ale chyba się rozumiemy? Szwung to już całkiem inna bajka. Takich się szacunkiem nie darzyło i nie ważne czy był to cywil, czy nasz. Mówiło się też na takich "panienki", "piple", czy prosto i zwięźle "dupodaje". Zawsze i wszędzie się tacy znaleźli. Byli też tacy, których chęć naszła w kiepskim momencie i takich szukali. Znośna, gładka gęba, odpowiedni moment i taki zasraniec mógł sporo zorganizować.

Ana Morgan

Maria: Jak wspominasz swoje początki w agencji?
 Praca, praca, praca i czasem trochę harówki dla odmiany.
Teraz rozumiem, to skrzywienie zawodowe :D
A co słychać u Coopera i Nate'a? Cooper w czymś ci pomaga? Interesuje się twoim fachem? Chce pójść w twoje ślady? I właśnie jak byś zareagował, gdyby któreś z twoich dzieci oświadczyło ci, że chce zostać agentem?
Z Cooperem jak to z prawie każdym dzieciakiem w tym wieku, jeśli się go nie pogoni to ciężko się o coś doprosić. Ponarzeka, powzdycha, ale w końcu przyjdzie i pomoże, a czasem, choć oczywiście z tą swoją wielką, nastoletnią łaską, popilnuje rodzeństwa przez pięć minut.
Niech tylko spróbują, a zamknę w domu ze szlabanem do osiemdziesiątki.  
Pewne obawy? Och przyznaj się, że po prostu się martwisz i nie chcesz zasmucać biednego Steve'a, kiedy ten zrozumie, że nie jesteś już TYM Bucky'm.
Wiesz James? Całe życie jest popieprzone i to jest właśnie najfajniejsze. Poza tym wcale nie musisz być jego przyjacielem. Potrzebujesz pomocy, kogoś kto cię wysłucha, a ty odrzucasz kolejną opcję. Najpierw przekonywałam cię, żebyś wysłał pocztówkę do Clinta, ty nie. Teraz to samo jest ze Steve'm. Może po prostu za bardzo kombinujesz i komplikujesz sprawy, może wystarczy pójść najprostszą drogą i choć raz nie utrudniać.
Twierdzisz, że go nie uratowałeś, ale gdybyś go nie wyciągnął, Steve mógłby się utopić i nikt już by go nie odratował. Szczęście, szczęściem, ale ty też miałeś w tym zasługę i się nie wykręcaj.
Powiadasz? A może już kogoś nimi obdarzyłeś? Np. może Yelenę?
Może się martwię. Nie zaprzeczam, ale też nie potakuję. 
Wcale nie powiedziałbym, że to takie fajne. Czasem zwyczajnie tęsknię za zwykłą, nudną monotonią.
To wcale nie jest takie proste, nie w tym przypadku. Czasem naprawdę mam ochotę chwycić to, co mam pod ręką i pójść do niego, by go trzasnąć i wybić durne pomysły z głowy. Nie ma mnie przez pięć minut, a on zawsze musi zrobić coś głupiego, choć obiecywał, że tego nie zrobi. Jadę na wojnę, a on pakuje się w eksperymenty, skacze z samolotu i w pojedynkę szturmuje bazę Hydry. Zostawiam go po raz drugi, a on rozbija pieprzony samolot. Tym trzecim przebija jednak wszystko. 
Jeśli ktoś tu kogoś uratował to on mnie. Mogę sądzić, że było to cholernie głupie, ale nie zmienia to tego, że mam u Rogersa dług i to nie mały.
Nie zaprzeczę, że z czasem jej towarzystwo stało się nawet trochę miłe, ale trzeba jednak trochę więcej czasu i spokoju, bym się przywiązał.

Astrid Löfgren

Ciekawe, czy jeśli tylko przeczytałbyś takie hasło, to zadziałałoby tak samo.
To zawsze mija i nie wraca, a jednak ludzie często wspominają jakieś wydarzenia. Nie ma w tym nic złego i jednak może coś dać, np. jakieś chwilowe oderwanie się od rzeczywistości i uśmieszek na jakieś wspomnienie, a co za tym idzie: być może rozluźnienie.
Może jestem młoda, z "damą" polemizowałabym, ale proszę... nie traktuj mnie jak dzieciaka. Tatuś już od dawien dawna nie zatyka mi uszu i nie zasłania oczu, kiedy ktoś mówi lub robi coś "niegodnego". Już prędzej zrozumiałabym tłumaczenie, że to forum publiczne, itp., itd. W czasach społecznego ekshibicjonizmu naprawdę coraz mniej nie wypada. Tylko moją ciekawość rozpalasz i pozostawiasz z niczym, a idź ty.
N przypadkowo znalazła coś takiego i chce sobie powzdychać:
Dlaczego Marvel nie chce nam dać brodatego Steve'a? Dlaczego?!

Bucky:
Nie wiem i  wolę tego nie sprawdzać. Uśpionym programowano taką opcję, ale Zimy nigdy nie puszczano przecież samopas, więc chyba nie było to potrzebne. 
Oderwanie się od rzeczywistości? Dziękuję bardzo, nie skorzystam. Fennhoff fundował mi coś takiego nie raz i wolę już zostać przy teraźniejszości, nieważne jak zła by była. Przynajmniej mam pewność, że nie odpłynę.
Przepraszam bardzo za to, że czasem bywam staromodny, dobrze? Naprawdę mam zacząć opowiadać ci o szwungach? 

Astrid Löfgren

Nie czepiam się, bo możesz mówić co chcesz, jak chcesz, kiedy chcesz i nic mi do tego. Zastanawiam się tylko głośno, skoro już zauważyłam jakąś tendencję. Takie zboczenie, co poradzę.
Przypomniało ci się coś, do czego chętnie wracasz?
Dlaczego na inną?
No już chyba drugi raz nie dasz się omamić, dobrze myślę?
To nie będę pytać, i tak kiedyś tam wyjdzie to na światło dzienne.
Dam, nie dam, co za różnica? Niewiele mam w tym wypadku do gadania, bo wystarczy jedno hasło i po mnie. Tak zakodowali mi to w głowię, że zwyczajnie padam wtedy jaj sparaliżowany.
Nie wracam chętnie do żadnych wspomnień, bo co mi to da? Było minęło i teraz mógłbym co najwyżej rozpaczać, że już nie wróci.
I dlatego na inną, bo możemy mieć na myśli dwie zupełnie różne rzeczy. A o tej, którą mam ja, nie bardzo wypada gawędzić sobie z młodą damą.

Astrid Löfgren

Wcale a wcale.
Wojsko to inna bajka, a w cywilu różne rzeczy mogłeś przecież robić, prawda?
Za piękne oczy na pewno. No i czasami trafiałeś w tyłek jakiegoś Niemca, to się nad tobą litowali. Na pewno tak.
Coś, co ty uważasz za trudność. Dla mnie trudnością już by było same uciekanie czy ukrywanie się, a dla ciebie to pikuś.
Mam nie pytać co? 
Przeklinam prawie na każdym kroku, a czepiać będziesz się głupiego "wcale"? 
"W cywilu" to nadal dla mnie pewna abstrakcja. Pamiętam coraz więcej, ale czas sprzed wojny nadal jest dla mnie jak niepełna, pocięta klisza filmowa. Niektóre wspomnienia wróciły w całości, inne to sam obraz lub dźwięk, a jeszcze inne to tylko zlepek kilku obrazów.
Cóż, nie przeczę, że za kilka trafień w tyłek można było zyskać pewne względy, ale to chyba temat na inną rozmowę. 
Moje życie jest tak popieprzone, że sam nie wiem, co można by uznać za trudność, a co za pochrzanioną codzienność. Póki nie stracę kolejnej kończyny, ani znowu nie zostanę czyjąś laleczką to będzie całkiem znośnie.
Pytać sobie możesz, ale to nie oznacza, że na to pytanie odpowiem.

Astrid Löfgren

To bardzo zastanawiające. No ale dobrze, sama się nad tym pozastanawiam.
Nie powiedziałam, że musisz to znać. Nie musisz. Mówiłam tylko, żebyś sobie sam sprawdził co to znaczy.
I co potem? Jakieś spotkały cię trudności jak dotąd?
Tak w ogóle to zauważyłam, że nadużywasz słowa "wcale", jakbyś się cały czas przed wszystkim bronił. Takie mam tylko wrażenie, czy tak rzeczywiście jest?
Wcale nie nadużywam słowa "wcale". 
Gdybym zawsze robił wszystko na przekór i po swojemu to raczej marny byłby ze mnie żołnierz, prawda? Więc albo byłem posłuszny, albo dostawałem awanse za piękne oczy. 
Dla mnie to, że ktoś próbuje mnie zabić to nic nadzwyczajnego, więc zależy. co ktoś uważa za trudność. 
Potem? Zrobię coś, co miałem zrobić już dawno.

Ana Morgan

A traktor naprawiłeś?
Nie obraź się, ale to dziwne. Nie zabrałeś się za remonty, bo Laura cię poganiała, a kiedy przestała, to ty się za nie zabrałeś? 
Kiedyś naprawię.
Wiem, że to może wydawać się dziwne, działałem pod presją i wykonywałem polecenia przez ładne kilka lat, więc teraz chciałem zrobić coś, bo chcę to zrobić, a nie dlatego, że muszę to zrobić. Laura wiedziała, że zrobię ten remont prędzej czy później, więc odpuściła. Poza tym, nikt nigdy nie mówił, że jesteśmy normalną parą.
Nie, nie zapomniałam :P Jednak wady są łatwiejsze do zauważania, szczególnie w osobie, której się praktycznie nie zna.
Czy ty się o niego przypadkiem nie martwisz?
Może i próbowałeś go zabić, ale nie zwróciłeś uwagi na to, że uratowałeś mu też życie. Wyciągnąłeś go z tej pieprzonej wody prawda? To też coś znaczy. Mogłeś go po prostu zostawić, a nie zrobiłeś tego.
Wiem, że masz uczucia. Każdy człowiek je ma. Nie jestem tylko pewna czy byłbyś w stanie kogoś polubić, a przynajmniej odwzajemnić uczucia Steve'a.
Wcale się nie martwię, nie wyolbrzymiajmy. Może mam... pewne obawy, ale to wcale nic nie znaczy. 
Wcale nie uratowałem mu życia. Może i wyciągnąłem go z wody, ale to, że przeżył to zasługa głównie szczęścia. Zostawiłem go na brzegu Potomaku  i zwyczajnie uciekłem, bez udzielenia mu jakiejkolwiek pomocy, bo nawet nie wiedziałem, co miałbym zrobić. więc równie dobrze mógłby tam umrzeć. 
To wszystko i tak nie ma sensu. Miałbym pójść do niego i co? Powiedzieć, że hej, może i próbowałem go dwukrotnie zabić, a potem dałem mu nadzieję i uciekłem, ale teraz znowu wróciłem i chcę zostać jego przyjacielem? To przecież popieprzone.
Do wyższych uczuć też jestem zdolny i zapewne potrafiłbym kogoś nimi obdarzyć, choć raczej trochę by to trwało.

Astrid Löfgren

Lepiej. Widzisz, stać cię na konkret.
Tak się zastanawiam czy ty od zawsze nie robiłeś większości rzeczy na opak. Od zawsze w sensie w "tamtym" życiu też.
To nie fakt, to definicja. Mi też się nie przydaje, ale ładnie brzmi.
Czemu niezbyt barwnie? Ukraińskie miasta są nudne nocą?
Nie mam pojęcia. Znaczy, pamiętam, co robił..em w niektórych sytuacjach, ale nie wiem, co sobie wtedy myślałem i czym się kierowałem. 
I muszę to znać, bo ładnie brzmi?
Nie bardzo mam czas na zwiedzanie. Chęci na to nie mam tym bardziej. Chcę tylko to skończyć.

Ana Morgan

I koty :D Żyć nie umierać. Ja bym się tam wyniosła, takie swojskie klimaty, słońce, świeże powietrze, brak ludzi i zbędnego hałasu, a do miasta w każdej chwili można się wybrać. A tak w ogóle to daleko macie do jakiegoś większego ośrodka?
No tak najpierw wymówki, teraz zabrałeś się do roboty, Laura już cię nie pogania (przynajmniej tak mi się wydaje), a ty jeszcze chcesz coś robić? Daruj sobie :D
O tak; kukurydza, koty i traktor. Żyć, nie umierać. 
Zależy, jak będzie się na to patrzeć. Niby to nie aż tak daleko, ale to nadal spory kawał drogi.
Zabrałem się, bo wreszcie przestała mnie poganiać. Ale chyba faktycznie sobie daruję, bo kiedyś trzeba się przecież nauczyć nicnierobienia.
Wiedziałam, że tego zechcesz -_- Dobra, więc jesteś zabawny, inteligentny, starasz się być miły, coraz mniej zrzędzisz... jesteś odważny i konsekwentny (?), no i oczywiście BARDZO skromny, ale na pewno jesteś oryginalny. To nie było wcale takie łatwe, jak się mogło wydawać.
A Steve nie jest egoistyczny ciągle za tobą łażąc i chcąc zrobić z ciebie kogoś, kim już nie jesteś?
Mówię, że on może by cię polubił, bo nie wiem, czy ty jesteś zdolny do takich uczuć.
Zapomniałaś o moim uroku osobistym i pociągającej osobowości.
Skoro twierdziłaś, że mam także dużo zalet to jednak nie powinno to być aż takie trudne, prawda?
Nasze sytuacje jednak trochę się różnią i nie można patrzeć na nie w ten sam sposób. Największą różnicą jest to, że on pamięta wszystko, a ja tylko kojarzę niektóre fakty. I z tego, co mówił Wilson, Rogers uważa też, że to wszystko jest także jego winą, a ja, choćby niechcący, mógłbym go w tym utwierdzić. I próbowałem go zabić, a to trochę komplikuje sprawę, czyż nie?
Może wydać ci się to dziwne, ale ja mam uczucia.

Rozpoczęcie tygodnia Marii Hill!

W dniach 07-12.06 będzie możliwość kierowania pytań również do Marii Hill!