A traktor naprawiłeś?Kiedyś naprawię.
Nie obraź się, ale to dziwne. Nie zabrałeś się za remonty, bo Laura cię poganiała, a kiedy przestała, to ty się za nie zabrałeś?
Wiem, że to może wydawać się dziwne, działałem pod presją i wykonywałem polecenia przez ładne kilka lat, więc teraz chciałem zrobić coś, bo chcę to zrobić, a nie dlatego, że muszę to zrobić. Laura wiedziała, że zrobię ten remont prędzej czy później, więc odpuściła. Poza tym, nikt nigdy nie mówił, że jesteśmy normalną parą.
Nie, nie zapomniałam :P Jednak wady są łatwiejsze do zauważania, szczególnie w osobie, której się praktycznie nie zna.
Czy ty się o niego przypadkiem nie martwisz?
Może i próbowałeś go zabić, ale nie zwróciłeś uwagi na to, że uratowałeś mu też życie. Wyciągnąłeś go z tej pieprzonej wody prawda? To też coś znaczy. Mogłeś go po prostu zostawić, a nie zrobiłeś tego.
Wiem, że masz uczucia. Każdy człowiek je ma. Nie jestem tylko pewna czy byłbyś w stanie kogoś polubić, a przynajmniej odwzajemnić uczucia Steve'a.
Wcale się nie martwię, nie wyolbrzymiajmy. Może mam... pewne obawy, ale to wcale nic nie znaczy.
Wcale nie uratowałem mu życia. Może i wyciągnąłem go z wody, ale to, że przeżył to zasługa głównie szczęścia. Zostawiłem go na brzegu Potomaku i zwyczajnie uciekłem, bez udzielenia mu jakiejkolwiek pomocy, bo nawet nie wiedziałem, co miałbym zrobić. więc równie dobrze mógłby tam umrzeć.
To wszystko i tak nie ma sensu. Miałbym pójść do niego i co? Powiedzieć, że hej, może i próbowałem go dwukrotnie zabić, a potem dałem mu nadzieję i uciekłem, ale teraz znowu wróciłem i chcę zostać jego przyjacielem? To przecież popieprzone.
Do wyższych uczuć też jestem zdolny i zapewne potrafiłbym kogoś nimi obdarzyć, choć raczej trochę by to trwało.
Teraz rozumiem, to skrzywienie zawodowe :D
OdpowiedzUsuńA co słychać u Coopera i Nate'a? Cooper w czymś ci pomaga? Interesuje się twoim fachem? Chce pójść w twoje ślady? I właśnie jak byś zareagował, gdyby któreś z twoich dzieci oświadczyło ci, że chce zostać agentem?
Pewne obawy? Och przyznaj się, że po prostu się martwisz i nie chcesz zasmucać biednego Steve'a, kiedy ten zrozumie, że nie jesteś już TYM Bucky'm.
Wiesz James? Całe życie jest popieprzone i to jest właśnie najfajniejsze. Poza tym wcale nie musisz być jego przyjacielem. Potrzebujesz pomocy, kogoś kto cię wysłucha, a ty odrzucasz kolejną opcję. Najpierw przekonywałam cię, żebyś wysłał pocztówkę do Clinta, ty nie. Teraz to samo jest ze Steve'm. Może po prostu za bardzo kombinujesz i komplikujesz sprawy, może wystarczy pójść najprostszą drogą i choć raz nie utrudniać.
Twierdzisz, że go nie uratowałeś, ale gdybyś go nie wyciągnął, Steve mógłby się utopić i nikt już by go nie odratował. Szczęście, szczęściem, ale ty też miałeś w tym zasługę i się nie wykręcaj.
Powiadasz? A może już kogoś nimi obdarzyłeś? Np. może Yelenę?