3 sierpnia 2015

Astrid Löfgren

N, gdzie tam powiedzieli. Pewnie gdzieś przeczytał.
Podziwiam, naprawdę podziwiam. 
Podsłuchał. Na pewno.
Teraz już mam wyetykietowane  dwadzieścia pięć i pół strony!

+ Jeśli miałabyś chęci, mogłabyś zerknąć do "Mniej na poważnie" i skomentować miniaturkę?
James, "tym" czyli różnymi podejściami do osoby Boga, czy istnieje, a jeśli tak, to dlaczego daje ludziom po dupie, dlaczego cierpimy, męczymy się, a kiedy się to kończy, to co nas czeka. Różne dziwne myśli. Kryzysowe, że tak powiem.
Nie musiałeś próbować, ale przekonałeś.
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, co mogli myśleć, czy raczej wolisz nie tracić na to czasu?
 To nie Bóg "daje ludziom po dupie", a oni sami sobie. On dał ludziom wolną wolę i rady oraz zasady, którymi powinni kierować się, by łatwiej móc osiągnąć rozgrzeszenie i odbyć lżejszą pokutę w gehennie. Albo w czyśćcu. On nie przekreśla złych ludzi, większość grzechów jest w stanie wybaczyć i dać ludziom drugą szansę.ale już po tej "lepszej stronie". Poza tym, wszystko co robi ma jakiś sens i do czegoś dąży. Nic nie dzieje się bez powodu i każde cierpienie niewinnych kiedyś zostanie wynagrodzone. Przynajmniej tak sądzę.
 Wolontariusze czy zwykli agenci? Dla tych drugich pewnie niczym nie różniło się to od zwykłej pracy i było to dla nich tym samym, co dla mechanika rozbieranie samochodu. Wolontariusze to już trochę inna sprawa, bo oni nawet patrzyli na wszystko inaczej. Pamiętasz kobietę, która za każdym razem mnie przepraszała? Dla nich to nie była zwykła praca od dziewiątej do osiemnastej, a coś, co wywoływało u nich jakieś emocje. Może nigdy nie wyrzucili tych obrazów z głowy, bo często mój widok po misji mógł być dosyć... drastyczny. Może było im mnie żal, a może się mnie brzydzili, bo sądzili, że jestem tam z własnej wolo. Nie wiem.

Rora T

Nie zna się języka o to chodzi, a przynajmniej nie w tak zaawansowanej formie. Zwykłe zalecenie, żeby oglądać filmy czy seriale po hiszpańsku, by przyzwyczajać ucho, a rozumiem trzy po trzy. Jakoś nie za bardzo mnie interesuje, czy ta matka jest jego matką, czy to jednak inna albo czy to jej syn, a może podmienili go w szpitalu. Nie dziękuję.
Pomimo tego, że pan Cooper ma wiele charyzmy w tej roli, to niestety muszę przyznać ci rację. Howard z CA:TFA wyszedł znacznie lepiej. A co do teorii genów to od początku to mówiłam, bo kto inny stworzy taką śmiercionośną broń nie naumyślnie, jak nie Starkowie?
A tak Daredevil. Zawsze mam problem z rozpoczęciem oglądania seriali. Ostatnio nawet miałam cały odcinek załadowany, ale zawsze coś innego przyciągało moją uwagę i zanim się za niego zabrałam zastała mnie północ, więc musi wydarzyć się naprawdę coś niezwykłego, bym w końcu przymusiła się, by zacząć coś oglądać.
Żadna interesująca postać, ma nie równo pod sufitem. Proste.
Cóż, papa Stark i tak był o wiele mniej szkodliwy od Starka Jr. Może to przez geny mamy Stark? Szkoda, że Maria nie pojawi się w drugim sezonie Agent Carter.
Kingpin odebrał Lokiemu miano "najlepszego złoczyńcy MCU" (moim zdaniem jest o wiele lepszy). To już chyba jakiś argument "za"?
"Ma nie równo pod sufitem" czy "nie ma równo pod sufitem"? To jednak znaczna różnica :P 
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Bucky.
Czy ty wszystko bierzesz tak poważnie? Nie potrafisz nigdy dostrzec sarkazmu, ironii, czy chociażby metafory? Często używam różnych dziwnych środków, tak jak to "wyrywanie kości" co wcale nie oznacza, że dosłownie mam to na myśli, czy ty to robisz. Domyśl się trochę.
Dobrze jest ludziom, którzy mają pieniądze lub ciepłą posadkę załatwioną przez znajomości. Co trudnego jest w dzisiejszych czasach? Wiele rzeczy. Bezrobocie. W krajach trzeciego świata głodówka i nawracające się choroby. Ludzie, którzy nie mają dachu nad głową. Nawet do lekarza nie można dostać się bezpośrednio, trzeba wyczekiwać nawet i rok na kolejną wizytę. A już o państwowym leczeniu można praktycznie pomarzyć. Takich państwo, o których mówisz jest naprawdę niewiele, a większość z nich to i tak kłamstwo. Mówisz, że wybierając studia nie ma się o co martwić, ale zły wybór może poprowadzić do braku pracy, braku pieniędzy na utrzymanie domu, kupienie ubrań, a w końcu na zwykły bochenek chleba. Ludzie w dzisiejszych czasach mają naprawdę ciężko. Przez wielką niesprawiedliwość i ułudę cierpią niewinni, a ludzi u władzy i "magnateria" śmieją się im w twarz, obiecując poprawę, by zamknąć im usta. Ale co to jest w porównaniu do twoich problemów. Tobie zawsze jest mało. Nigdy ci nie wystarczy, bo pan Bucky Barnes- pępek świata- zawsze ma najgorzej.
Mam serdecznie dość całej tej sytuacji. Stąd nie ma wyjścia. Dopóki sam nie zrozumiesz, że to co robisz jest złe, ja na to nic nie poradzę. Przecież robi to miliony osób na świecie, dlaczego ty miałbyś tego nie robić, prawda? Takie myślenie zaprowadzi cię donikąd, a ja nie zamierzam dłużej cię "pocieszać", bo widzę, że ty tego nie potrzebujesz. W końcu nie robisz nic złego. "To nie jest trwałe". Odezwij się, kiedy w końcu zmądrzejesz.
 To mi tego nie mów, nie będę o to wiecznie prosił. Nie to nie.
 Tak, oczywiście, wszystko biorę na poważnie. Bo przecież gadka o wstawianiu na miejsce wyrwanej kości była taaak poważna.
 I to ja przeinaczam? Kiedy niby powiedziałem, że "nie obchodzą mnie problemy inny, liczę się tylko JA"? Nie przypominam sobie. Powiedziałem, że nie obchodzą mnie problemy tak zwanego "pierwszego świata". Chociaż może moja definicja jest już znacznie przestarzała i określa się już tym mianem zupełnie inne rejony. Ty opisujesz już problemy świata drugiego- zaniedbana opieka medyczna, socjalna, znaczne bezrobocie, problemy z edukacją, więc o co tak naprawdę teraz ci chodzi? Dam jedzenie głodującemu, dam pieniądze żebrakowi, ale nie zamierzam rozpaczać nad tym, że ktoś przecenił własne umiejętności i wybrał dla siebie zły zawód. Zawsze można się przekwalifikować albo pracować na kilku etatach. Żaden problem, od tego się nie umiera. Nie uważam też, że dzisiejsze czasy są jakieś naprawdę ciężkie. Większość ludzie nie wie czym jest prawdziwy kryzys, prawdziwa desperacja, głód, czy wojna. I bardzo dobrze. Cieszę się z tego. I ty też powinnaś cieszyć się z tego, że możesz martwić się wyborem odpowiedniej szkoły, zamiast zamartwianiem się tym, że głód albo wojna może dopaść twoją rodzinę. Że mogą po ciebie przyjść, bo uznają, że twój kolor skóry, twoja religia, twoje poglądy sprawiają, że nie jesteś człowiekiem i powinno się ciebie pozbyć, bo zhańbisz ziemie po której stąpasz. Że nikt nie pluje ci w twarz, bo to jego Bóg jest prawdziwy. Że nie musisz oglądać dzieci prowadzonych na rzeź. To jest najgorsze. I ciągle się dzieje. I będzie się działo, póki czegoś się nie zmieni. Ale proszę, zarzucaj mi dalej, że jestem pępkiem świata, bo przecież nie mogę martwić się czymś innym. Znasz mnie przecież lepiej.
 Nie stosuj więc najzwyklejszego szantażu emocjonalnego. Bo tak, "co powiedziałaby twoja matka" już nim jest. Od tego zawsze się zaczynało. I wiedz, że ja tego nie lubię i to jak cholera. 
 "Pocieszanie"? Popełniasz właśnie najbardziej podstawowe błędy, jakie można popełnić obcując z okaleczającą się osobą. Teraz dla odmiany ja, ktoś niemądry, dam ci kilka rad. Nie spodziewaj się tego, że zmiana nastąpi z dnia na dzień. Zmiana nastawienia wymaga czasu. Nie próbuj powstrzymywać tego na siłę. Potrzeba tu cierpliwości. Nie wymuszaj obietnic ani natychmiastowego zaprzestania robienia tego. Nie mów, że pomożesz, ale tylko, gdy ta osoba obieca, że więcej tego nie zrobi.  Nie staraj się być terapeutą, bo taka osoba bardziej potrzebować będzie zwykłego towarzysza, przyjaciela. Pamiętaj, że to zwykły nałóg, i że taki alkoholik zawsze pozostanie alkoholikiem. To niemal to samo.. Zapamiętaj to na przyszłość, bo może to spotkać kogoś na kim ci zależy, a ty tylko bardziej pogorszysz sytuację i w przyszłości gorzko będziesz tego żałować.

Julia Szałwińska

N kto będzie teraz postacią tygodnia? I przypomniało mi się teraz, że śniło mi się, że Bucky przemalował czołg na różowo. I teraz uśmiecham się sama do siebie ;D 
O mój boru, zupełnie o tym zapomniałam! Zawsze ogłaszam to w niedzielę, a teraz zupełnie wypadło mi to z głowy. Steve? Natasha? Maria? Sharon? Yelena? Phil? Ktoś inny? Przypomniałaś mi o tym, więc wybierz za mnie :)
Fakt, Bucky i jego różowy czołg z napisem "Pieprzyć nazistów!" wymiatali :P
Clint miałeś jakieś wiadomości od Tarczy czy wezwania na misje w ostatnim czasie?
Nie. Po sprawie z Ultronem powiedziałem Fury'emu, że chcę odsunąć się na jakiś czas od tego wszystkiego. Jeśli świat się nie wali, nie mają do mnie dzwonić. A raczej nie wygląda, by się walił.
James miło ujmuję ja, bo to ty jesteś od tych szczerych i brutalnych wyznań. Ale lepsza prawda, niż fałszywe uśmieszki i kłamstwa.
Moje wyznania wcale nie są brutalne. Nie opisuje przecież wszystkiego z najdrobniejszymi szczegółami. Chyba, że chcesz? Wiesz, historia o tym, jak uczono mnie stać na baczność na połamanych nogach, mogłaby ci się spodobać. Naprawdę.

Julia Szałwińska

N właśnie tak sobie przeglądałam stare posty, z czasów kiedy jeszcze mnie tu nie było, i patrzę na rozmowy z Jamesem z 44\45 roku i aż sama się uśmiecham. I to jego ma'am. :))
Och tak, trzeba przyznać, że preWS!Bucky to urocze stworzonko ^^
No tak, skoro ugryzienie wyrośniętego kundla bolało, to ja nawet nie chcę myśleć...
James czy jak wybudzali cię żeby wysłać na nowe misje, to za każdym razem sprawdzali czy serum działa? Czy testy robili tylko na początku?
"Testy" jak to miło ujęłaś. Ale nie, nie sprawdzali. Dostałem kilka wersji serum, bo pierwsza wersja, ta którą Zola stworzył w '43, była daleka od doskonałości. Jednak już ona stale zmieniła moje DNA i raczej jest to już proces nieodwracalny. 

Julia Szałwińska

N lubisz gotować?
Nope. Jestem w tej dziedzinie zupełnym beztalenciem :P
Clint jak tam u twojej rodzinki? Traktor naprawiony? ;D
Raczej wszystko dobrze. Nate już nawet nie budzi nas po dwadzieścia razy w ciągu nocy. I przemilczmy sprawę traktora.
No wściekły pies to coś okropnego... Szczególnie jeśli właściciel jest pijany, i cię nie lubi. W takim razie kup sobie kota. Mogę ci nawet dać mojego, bo wczoraj bydlę zjadło mi ciasto czekoladowe!
"Właściciel pijany i cię nie lubi"? Uwierz, chciałbym. Jedną z ich ulubionych zabaw było skrępowanie mnie, a potem szczucie psami, by mogli ocenić działanie serum. Wyobraź sobie, że dopada cię wściekły kundel, a ty nie możesz nawet się ruszyć. A potem, że to bydle stoi nad tobą i dyszy ci w kark, gdy banda sukinsynów z radością ogląda, jak odrastają ci wygryzione kawły ciała. Dlatego nie lubię psów.

Rora T

Nawet nie wiesz jakie to jest wciągające. Moja kuzynka je uwielbia, kiedy byłam u niej na wakacjach, zmusiła mnie, żebym obejrzała z nią kilka odcinków. Byłam jej gościem, więc nie wypadało odmówić. Po kilku odcinkach się wciągnęłam i już nie było przeproś. Skoro i tak oglądam tę szmirę to stwierdziłam, że lepiej mieć z tego jakiś pożytek i oglądać po hiszpańsku.
Jane Foster nie mogę wręcz znieść. Niby wybitny naukowiec, a przy Thorze wydaje się pustą, umalowaną lalką o zerowym ilorazie inteligencji. Pepper jest dla mnie po prostu mdła. Coś nie tak jest w tej postaci, a do końca nie potrafię określić co. Niby wszystko ok, ale jednak nie pałam do niej wielką sympatią. Może kiedyś uda mi się rozgryźć tą zagadkę. Peggy lubiłam w CA:TFA, ale w serialu to dokładnie tak jak mówisz, Rambo w spódnicy + przerasta inteligencją nawet Howarda. Natasha zła nie była w WS, nawet myślałam, że się do niej przemogę, ale AoU zniszczył wszystko. Ledy Sif i Angie to jak na razie dwie kobiety, które lubię najbardziej, żeby tylko dostały trochę więcej czasu. Co do Melindy i Bobby się zgodzę. Jeszcze Frigga miała potencjał, ale kiedy to odkryłam to ją uśmiercili. Jej pierwsza postać, która nie zmartwychwstała. I co za Karen?
Zapomniałam się pochwalić, że wieli temu w końcu obejrzałam finał drugiego sezonu Agentów, nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, ale fakt Coulson stracił rękę i co teraz będzie? Odrośnie mu, jak jaszczurce ogon, czy zrobią mu protezę, jak Bucky'emu?
Chłop posiada sadystyczne zapędy, co tu dużo mówić.
Jasne, że skomentuję, ale obawiam się, że ostatnio przejęłam tą tendencję po tobie. Ostatnio wszystkich tylko krytykuję, aż zaczęłam się ograniczać do "świetny rozdział, czekam na następny" -_-
 Zawsze twierdziłam, że oglądanie filmów z napisami, jest o wiele lepsze od robienia tego samego z dubbingiem czy lektorem, bo automatycznie można podłapać kilka słówek czy zwrotów. Oglądanie w oryginalnej wersji to już wyższa półka, bo złe zrozumienie choć części wypowiedzi, może zmienić cały jej kontekst. Ale jeśli zna się język, to czemu nie?
 Cóż, w serialu to chyba każdy przerastał Howarda inteligencją, bo zrobili z niego gościa, który niczego nie potrafi zbudować dobrze, nic mu nie wychodzi, a do tego jest dupkiem. Ale przynajmniej wiemy, że niektóre rzeczy są dziedziczne- papa Stark stworzył morderczy gaz, a Stark Junior morderczego robota. To wina genów. Karen (chyba nie pomyliłam imienia) to ta blondynka z Daredevila, najprościej opisując.
 Na plakacie promującym trzeci sezon widać, że Coulson ma protezę. Nie taką wypasioną jak Winnie, ale ma. 
 Cóż, przynajmniej postać jest interesująca- w jednej chwili zdemoluje cały bar i wyśle kilku gości do szpitala, bo ktoś powiedział do niego "młody", a w drugiej będzie rozczulał się nad tym, jak pięknie jego dziewczyna wygląda w deszczu.
Dobra, bo zaczynasz mnie już męczyć. Uczepiłeś się tego, jak rzep psiego ogona.
To nie ma ci się przydać. Dzięki temu masz przestać wyrywać sobie kości z kończyn! Podałam tylko przykład! Ile razy mam ci to tłumaczyć?!
A myślisz, że ja nie staram ci się pomóc? Po prostu już powoli tracę cierpliwość. Wiem, że to było nie na miejscu. Zdaję sobie sprawę, że byłam nie miła, ale ile razy mam pisać to samo. Podałam ci już tyle przykładów, a tobie wciąż nic nie odpowiada.
Myślisz, że zwykli ludzi to lubią? Że oni się nie boją, że wszystko spieprzą? Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy nie ma pewnej przyszłości. To jest przerażające, bo nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Zawsze pozostaje ta nutka wątpliwości, czy aby na pewno wybrałem/ wybrałam dobrze. Wiem co mówię. Buck, nie przekonasz się jeśli nie zaryzykujesz. Metoda prób i błędów. Niczego nie można być na 100% pewnym.
O kolego, z takim myśleniem to mu daleko nie zajdziemy. Czy ty w ogóle widzisz w tym coś niewłaściwego? To nie jest rozwiązanie problemów. Oprócz chwilowej ulgi nie przyniesie ci nic dobrego. Dręczysz jedynie sam siebie jeszcze bardziej. Chciałbyś, żeby twoja ma widziała co ze sobą robisz? Że byłaby zadowolona, widząc jak jej jedyny syn się samookalecza? Nie tak cię wychowała. I nie wspominaj mi tu teraz o tym przeklętym Zimowym Żołnierzu, bo dla niej nie miałoby to żadnego znaczenia. Byłaby szczęśliwa, gdyby dowiedziała się, że żyjesz i ubolewałaby nad tym co cię spotkało, ale nigdy nie zwątpiłaby w ciebie. Dla niej nie liczyło by się to co zrobił Zimowy Żołnierz i doskonale zrozumiałaby sytuację. Więc jeszcze raz przemyśl swoje postępowanie i wyciągnij jakieś korzystne wnioski, Jamesie Buchananie Barnesie.
 Uczepiłem się, bo chcę wiedzieć. Chyba nic w tym dziwnego?
 Wcale nie wyrywam sobie kości z kończyn, aż tak popieprzony to nie jestem. Wiem, przyśpieszona regeneracja i te sprawy, ale raczej ciężko byłoby wsadzić potem taką wyrwaną kość na miejsce. Poza tym, jakoś nie ciągnie mnie do oglądania swojego szkieletu z bliska. Już widziałem, nic fajnego.
 A co niby takiego nadzwyczajnie trudnego jest w dzisiejszych czasach? W przeważającej większości miejsc jest o wiele prościej i lepiej. Bo nie zaprzeczysz, że z dwojga złego lepsze jest martwienie się o to, czy wybrało się odpowiedni kierunek studiów, czy kupiło dobry samochód, od martwienia się o brak pieniędzy na jedzenie dla rodziny, brak dachu nad głową, czy choćby o brak wody. Jeśli ma się gdzie mieszkać, ma się co jeść i co włożyć na tyłek, to jest dobrze. Reszta to już zwykłe problemy pierwszego świata. I tak całkiem poza tym- to, że nie mówię, że coś robię, wcale nie oznacza, że siedzę na tyłku i tylko się nad sobą użalam. Zwyczajnie nie mogę sobie na to pozwolić.
 Może i jest to tylko chwilowa ulga, ale nie przekreśla ona dążenia do rozwiązania problemu. Nie uszkadzam się trwale. 
 I naprawdę? Próbujesz zagrać mi tym na sumieniu? Mam teraz obiecać poprawę i pobiec po pilnik, by spiłować ostre krańce płyt, bo matka nie tak mnie wychowała? Uwierz, że trzeba było ugryźć się w język i sobie to darować.