9 kwietnia 2016

STUCKYHOLICZKA

Tutaj jeszcze Scarlett chce coś zagrać. Choć nie lubię jej jako aktorki, strasznie sztuczna mi się wydaje być, nawet w teledysku Timberlake'a.
Osobiście panią Johansson całkiem lubię, np. w "The Isalnd" wypadła naprawdę dobrze, ale na Romanową to ona mi zwyczajnie nie pasuje. Nie i już, nope. I faktycznie, próbowała coś grać w tych "romantycznych" scenach, ale między nią i Ruffalo (który przecież też jest dobrym aktorem) kompletnie nie było chemii, a bez tego nie da się dobrze zagrać takich scen.
Uf.. Choć jeśli chcesz usłyszeć anegdote o moich supermocach to będziesz wiedzieć, że krzywdy mi nie zrobisz. Drukarki, ksera mają przy mnie zatory papieru, komputery się zwieszają, terminale w sklepie również. Raz przyblokowałam kolejke na pół sklepu. W poniedziałek prawie popsułam sprzęt u okulisty, która stwierdziła że mojej ostrości nie umie złapać. Także sądzę, że paralizator sam paraliżu dostanie xD ale i tak siedzenie na kanapie nam wystarczy, nie?;p
/Ta, wierz lub nie, ale nie jestem maszyną. Szok, co nie? Fakt, może i mam w sobie tyle śrub, czipów, kabli i metalu, że mógłbym uchodzić za pojazd wolnobieżny, ale jednak proszę nie porównywać mnie do ksera. Dziękuję. I jak mówiłem, koleżanek nie szukam. Kolegów też nie.

STUCKYHOLICZKA

O tak, Tony i Pepper to dobrze dobrana para kaloszy! Choć ich znam z Iron Mana, więc nie wiem jak to w kapitańskim światku było. Hah, jak nie umieli tego pokazać to mogli to ominąć. Nie w każdym filmie musi być love story.. Jestem zdania, że czasem mniej - mniej postaci czy wątków jest lepsze niż nawalenie tego i później nikt nie wie co jest grane xD
Wątek miłosny Steve'a i Peggy nie jest jeszcze aż taki zły. Szczególnie jeśli porówna się to z tym:
Gorzej już mam nadzieję, że nie będzie :P
Em.. Jakiego typu koleżankę? Bo ja taką koleżanką kumplem bym mogła być xD
Nawet nie chcę myśleć, jaki inny typ przyszedł ci do głowy. Albo nie, pomyślę i powiem, że takiej relacji to zdecydowanie nie szukałem i nie szukam. Dobra, raz próbowałem, ale potem uświadomiłem sobie, że to i tak się nie uda, więc spanikowałem. I poraziłem Belovą prądem. A potem wiedziałem już, że lepiej trzymać durne myśli na wodzy, bo jeśli jeszcze raz spróbuję to, czytuję: "utnie mi pewne części ciała tępym nożem i wepchnie mi je do gardła". I zrobiłaby to bez zawahania. Dlatego poprzestałem na piciu z nią piwa na kanapie. Tylko, że potem okazało się, że wszystko było tylko kantem. Dlatego nie szukam nowych znajomości, raz już się przejechałem.

STUCKYHOLICZKA

Emocje są najlepsze. Bez nich wszystko jest sztuczne i nie ma tego piękna.. 
Problemem tej relacji w MCU jest tylko to, że było jej zwyczajnie za mało. W CA:TFA nie było szansy poczuć tej więzi między nimi, bo Bucky plątał się gdzieś na drugim-trzecim planie i z ręką na sercu mogę przyznać, gdybym go wcześniej nie znała i nie wiedziała kim jest (i kim będzie), nie zwróciłabym na niego uwagi. To samo było z "romansem" Steve'a z Peggy. Kompletnie nie widziałam tej wielkiej, ogromnej miłości, która ponoć między nimi była. W "Agentce Carter" Peggy mówiła o tym, jak to kochała Steve'a, ale samo mówienie o tym nie wystarczy, trzeba było to pokazać. Marvel potrafi zrobić to dobrze, wystarczy spojrzeć na Tony'ego i Pepper.
Dobra, nie to nie ;D Więc wymyśl coś, co możemy robić xD razem co by nie było, że Ty strzelasz a ja patrzę.
Mam jeden, świetny pomysł - nic. Jedną koleżankę już miałem. Więcej nie chcę. Zdecydowanie nie.

STUCKYHOLICZKA

Czy to nie brzmi na tanie, romansowe przeznaczenie? ;D Ale miło, że postacie są tak plastyczne, że tworzono z nimi różne uniwersa ;D
Tak jak mówiłam, nie zwracajmy uwagi na evanstan w tytule xD 
/Byli w wielu uniwersach, ale muszę przyznać, że orgin ich przyjaźni najlepiej został przedstawiony w MCU. Przyjaciele od dziecka, razem na wojnie i tak dalej. Pasuje mi to o wiele bardziej niż dzieciak-Bucky, który szantażuje Steve'a, że jeśli ten nie zrobi z niego swojego pomocnika, to ten rozgada wszystkim, że to Rogers jest Kapitanem. W MCU jest to po prostu bardziej emocjonalne.
Mam piwo i lody dołączasz się?
Nikt nie musi Cię w nie wpychać :D 
/Nie jadam lodów, a wszelkie używki odstawiłem. Lepiej mi bez nich. Także nie.
/Już naprawdę powoli brak mi na to słów. Nie rozmawiałem z tym człowiekiem od dwóch lat i jakoś nie zanosi się na to, by miało się to zmienić.

STUCKYHOLICZKA

Hah a oni pewnie za młodu bekonu nie mieli pod dostatkiem.. Ale nie powiem, mogłabyś opisać gotującego Bucky'ego w samym fartuszku xD A tu Steve do kuchni włazi xD
[link] ee tu jakby ten evanstan to chodzi o ich role z innych filmów ;D Ale tango w tle pasuje do nich xD także to ode mnie dla Ciebie na dobranoc xD
/W tym uniwersum Steve i Bucky nie znali się od dzieciństwa, ale yep, pewne jest to, że nie mieli go pod dostatkiem. Steve był dzieckiem biednych, irlandzkich imigrantów, a później był sierotą. Bucky to samo - jego rodzice umarli, gdy był dzieciakiem, a on wychowywał się w wojsku.
/Jak już mówiłam, Stucky - okej, Evanstan - a w życiu.
Hm, bo pomimo moich karygodnych błędów jeszcze żyję i mam każdy włos na moim ciele? Więc jak już chcemy egoistycznie do tematu podchodzić, kocham Cię bo jesteś w stanie mnie zdzierżyć. 
/Kobieto, operowali mnie na żywca. Jestem w stanie zdzierżyć o wiele więcej, niż możesz sobie wyobrazić. Usilne próby wepchnięcia mnie w ramiona Rogersa także.