Emocje są najlepsze. Bez nich wszystko jest sztuczne i nie ma tego piękna..
Problemem tej relacji w MCU jest tylko to, że było jej zwyczajnie za mało. W CA:TFA nie było szansy poczuć tej więzi między nimi, bo Bucky plątał się gdzieś na drugim-trzecim planie i z ręką na sercu mogę przyznać, gdybym go wcześniej nie znała i nie wiedziała kim jest (i kim będzie), nie zwróciłabym na niego uwagi. To samo było z "romansem" Steve'a z Peggy. Kompletnie nie widziałam tej wielkiej, ogromnej miłości, która ponoć między nimi była. W "Agentce Carter" Peggy mówiła o tym, jak to kochała Steve'a, ale samo mówienie o tym nie wystarczy, trzeba było to pokazać. Marvel potrafi zrobić to dobrze, wystarczy spojrzeć na Tony'ego i Pepper.
Dobra, nie to nie ;D Więc wymyśl coś, co możemy robić xD razem co by nie było, że Ty strzelasz a ja patrzę.Mam jeden, świetny pomysł - nic. Jedną koleżankę już miałem. Więcej nie chcę. Zdecydowanie nie.
O tak, Tony i Pepper to dobrze dobrana para kaloszy! Choć ich znam z Iron Mana, więc nie wiem jak to w kapitańskim światku było. Hah, jak nie umieli tego pokazać to mogli to ominąć. Nie w każdym filmie musi być love story.. Jestem zdania, że czasem mniej - mniej postaci czy wątków jest lepsze niż nawalenie tego i później nikt nie wie co jest grane xD
OdpowiedzUsuńEm.. Jakiego typu koleżankę? Bo ja taką koleżanką kumplem bym mogła być xD