12 marca 2015

Astrid Löfgren

Obwiniasz się o jej śmierć, więc zrób coś dla niej i stań na nogi. Już nie będę tłumaczyć, że nie przez ciebie, bo to się mija z celem.
A tak, byłaby dumna. Nie z tego, że byłeś mordercą, ale z tego, że sam przed sobą nie ukrywasz tego faktu i przestałeś nim być. Więcej wiary, James.
Zawsze brzydziła się przemocą i dawała mi bury za każdą bójkę w którą się wdałem. Mówiła, że nie powinienem się zaciągać, że powinienem się dalej uczyć, bo gdy wojna się skończy tacy ludzie będą potrzebni. Byłem mądrzejszy, mówiłem, że ma się nie martwić, bo wrócę i zrobię to, o co prosiła.
Wszystko poszło nie tak.
Kiedyś spotkam się z siostrą, stanę z nią twarzą w twarz. Myślisz, że ona byłaby szczęśliwa z tego, że ktoś taki jest jej bratem? Ty byś tego chciała?

Astrid Löfgren

Dla rozluźnienia.
Wszyscy: Ulubione jedzenie?
N: 
Szpinak. Uwielbiam go w każdej postaci.

Rumlow:
Morfina. Aktualnie nic nie jest lepsze.
Sam:
Pizza z podwójny serem i chilli  od Mike'a. Lepszej nie znajdziesz.
Bucky: 



Astrid Löfgren

Zmarła cierpiąc po stracie syna, więc weź się w garść i zmień swoje życie dla niej. Jeśli nie wierzysz w życie po śmierci, zrób to ku czci jej pamięci. Byłaby z ciebie dumna. To może być twoja motywacja.
Wiem, że zmarła przeze mnie, nie musisz mi tego dodatkowo uświadamiać. Byłaby dumna? Tak, na pewno rozpiera ją duma z syna mordercy.

Astrid Löfgren

Nie sprecyzowałam. Chodziło mi raczej o pójście z nim gdzieś, gdzie nie będzie wielu ludzi lub nie będzie ich wcale, bo na pewno gubiłby się w tłumie, zaczynał złościć, itd., przy czym to nie byłby godzinny spacer, ale chociaż chwila zaczerpnięcia świeżego powietrza. Chyba nie pozwoliłbyś mu kogokolwiek zaatakować, czyż nie?
Niebezpieczny jest dla ludzi, którzy go drażnią, ale skoro znasz go lepiej i twierdzisz, że raczej jest jedynie zagrożeniem dla samego siebie, to nie widzę przeciwwskazań.
Jakaś to by była dla niego rozrywka, coś innego. Choć może faktycznie jest na to za wcześnie. Niech się wypowie sam zainteresowany, czy chciałby wyjść z monotonii.
W Waszyngtonie ciężko o opustoszałe miejsca, a James nie jest zbyt chętny do opuszczania domu. Gdy tylko wyjdzie, zaczyna szukać zagrożeń.
Problem w tym, że James lubi swoją monotonię i ciężko wprowadzić w niej jakieś zmiany. Na początku ciężko było mi przekonać go do jedzenia czegokolwiek prócz chleba, tostów czy krakersów. Powolnie i żmudnie wprowadzaliśmy do jego jadłospisu inne produkty, ale nadal nie chce jeść niczego przetworzonego.
Ale robimy postępy, ostatnio namówiłem go na pizze.

Ana Morgan

Nie powiedziałam, że brak mu inteligencji, w to akurat nie wątpię. Musi być bardzo mądrym i interesującym człowiekiem. Chodziło o to, że jest ślepy na pewne fakty i nie chce ich do siebie dopuścić. Woli o wszystko obwiniać siebie niż tych chorych psychicznie zbrodniarzy, którzy pragnęli zawładnąć światem jego rękami.
Należy mu dać trochę czasu, a może będzie lepiej. Miło z Twojej strony, że zaoferowałeś mu pomoc. To dobrze o Tobie świadczy :)
P.S. Może na razie lepiej, żeby Natasha trzymała się jak najdalej od Jamesa. Nie wiem dokładnie co ich łączyło, ale z ich spotkania raczej nic dobrego by nie wynikło.
 Nie powiedziałbym, że tak od razu zaoferowałem, bardziej, że samo jakoś tak wyszło. Szczerze, kto z nas z wielką chęcią rwałby się do tego? Mogłem skończyć martwy, nie będę zaprzeczać. Ale nie żałuje, przeciwnie- cieszę się, że to zrobiłem.
 Jamesowi właśnie o ręce chodzi. Ciągle używa argumentu, że to były jego dłonie, jego ciało, więc automatycznie zakłada, że to także jego wina. Im dłużej to sobie powtarza, tym trudniej będzie przyjąć mu do świadomości, że to nie jest prawda.
 Nie wiem o co chodzi z Natashą, bo z nią nie mam kontaktu, a James nie chce o tym mówić. Chociaż, może nie powinienem chcieć się dowiedzieć.

Astrid Löfgren


No nie wiem, czy tylko dla samego siebie. Jestem skłonna sobie wyobrazić jak reaguje, kiedy słyszy chociażby słowo "Bucky", a co by było, jakby ktoś prosto w oczy zapytał o jakiekolwiek szczegóły jego "zimowego" życia (chociaż chyba pytałam, no ale byłam bezpieczna).
Co do samookaleczenia. Hm. Forma kary. Nie miałabym złudzeń, na pewno to robi.
***
A ja myślę, że on doskonale rozumie, że to nie jego wina, ale się obwinia, bo - jak sam porównywał - na pewno Kapitan Ameryka by się nie dał tak stłamsić jak on. Czuje się gorszy, ot co. Więc trzeba mu pokazać, że nie jest gó*nem tylko wartościowym człowiekiem. Weź go na spacer.
 Najpierw sugerujesz, że może być niebezpieczny dla otocznia, a potem proponujesz zabranie go na spacer. To chyba kiepskie połączenie, nie uważasz?
 Znajomość z nim zacząłem od zwyczajnego przedstawienia się, bo tak robią normalni ludzie. A on takich zachować potrzebuje. Spytałem o to, jak mam go nazywać? Mogę nazywać cię Bucky? Nie. Czy mogę mówić na ciebie James? Tak, chyba tak. To był krok milowy.
 James nie chce rozmawiać ze Stevem, bo uważa, że na to nie zasługuje. Mówiłem mu, że to nie prawda, bo gdyby nie chronił tyłka tego idioty to żadnego Kapitana Ameryki by nie było, bo dałby się zabić jako dzieciak. Tylko prychnął. Nie dyskutował, nie obrażał się, nie wściekał, prychnął. To był dla niego ogromny krok.
 Jeżeli zarzucę mu, że krzywdzi sam siebie i nie będę miał dowodów, a okaże się, że jednak nie miałem racji, mogę stracić ten zalążek zaufania którym mnie obdarzył.

Ana Morgan/Astrid Löfgren

Haha! N doskonały komentarz :3
Ależ Jamesie, ja nic złego o Twojej mamie nie mówiłam. Wręcz przeciwnie, nawet nie miałam jej na myśli. 
O, skoro mama dla Jamesa była tak ważna, to widzę dla niego sporą szansę! Światełko w tunelu :)
 Zawsze była najważniejsza. Ojciec zlał nas nie raz, gdy zrobiliśmy coś nie tak, on nigdy; zawsze tłumaczyła, długo rozmawiała. Mogłem przyjść do niej ze wszystkim, nie ważne czy miałem dwa, dwanaście czy dwadzieścia lat, ona zawsze wysłuchała i doradziła. Potrafiła utrzymać cały dom w ryzach i zawsze znalazła czas dla każdego z nas. Była silna, odważna, zawsze miała wiele do powiedzenia na każdy temat i wszyscy mieli do niej szacunek. Była niesamowitą i piękną kobietą mimo ciężkiego życia. Rebecca była do niej niesamowicie podobna już jako dziecko.
 Według danych, zmarła niedługo po otrzymaniu zawiadomienia o mojej śmierci.

Ana Morgan

Dopóki James nie dorobi się rozumu i nie zaakceptuje pewnych oczywistych faktów nic niestety. Problem w tym, że nasz kochany James NIE CHCE zrozumieć, że był tylko marionetką i to nie on skazywał tych wszystkich ludzi na śmierć.
A i witaj na stałe ;D
James nie jest głupi, podejmuje tylko głupie decyzje, a to spora i ważna różnica.
Jest uparty i nie chce dać sobie pokazać, że to nie była jego wina. Staram się z nim rozmawiać, ale to niewiele da, nie jestem lekarzem, a z nimi James nie chce mieć więcej do czynienia. Nie chce rozmawiać ze Stevem, z Natashą czy nawet Brucem, którego Cap chciał ściągnąć.
 I dziękuję, miło mi.

Astrid Löfgren

Masz rację, przyznam.
To trochę jak z nałogowcami: nie zmusisz do zmiany życia, póki sami nie dostrzegą, że to ich wykańcza. Różnica jest taka, że James sam chce się wykończyć (sam mówił, tylko, że nie ma na to odwagi).
Gdyby był bardziej stabilny, poszukałabym chyba kogoś, kto byłby neutralny i go nie oceniał z góry.
Niezłe bagno.
James jest niebezpieczny, ale tylko dla samego siebie. Czułem się jak ostatni dupek, gdy musiałem przeszukać jego pokój, ale taka była konieczność. Z nim sprawa jest na tyle trudna, że nie sposób jest ocenić czy dochodzi do samookaleczenia, bo leczy się zbyt szybko.
Niszczy sam siebie, widzę to. Kiedy porównuję go do... tej maszyny, którą widziałem w DC to jest jej cieniem. Nie widzę już tej siły, tej mocy. Widzę skrzywdzonego dzieciaka, który nie chce dać sobie pomóc.

Ana Morgan

Nie zarzucam Twojej matce złego wychowania i przykro mi z powodu ojca. Chodzi o całokształt. W "czasach Twojej młodości" kobiety były traktowane gorzej niż mężczyźni, pomimo równouprawnienia były one takim "podgatunkiem". Nie mam tutaj na myśli Ciebie, mówię o CAŁOKSZTAŁCIE, więc nie oburzaj się od razu.
Tak jak w tamtych czasach, tak i w tych wciąż uprawiana jest prostytucja, poniżająca kobiety. Zdaje sobie również sprawę z tego, jak młode dziewczyny same siebie mogą poniżać przez niestosowne zachowanie. Zapewniam Cię jednak, że nie wszystkie dzisiejsze kobiety takie są. Większość nich odnosi się z szacunkiem do samych siebie.
 Doskonale zdaję sobie sprawę, że moje słowa mogły zabrzmieć dosyć dwuznacznie, ale powiedziałem też, o ile dobrze kojarzę, że dzisiejsze kobiety są o wiele bardziej samodzielne, znacznie silniejsze i wyzwolone. Potem może przesadziłem, wybacz.
 I nie oburzam się. Po prostu można zarzucić mi wiele rzeczy, ale nikt nie powinien mówić złych rzeczy o mojej mamie.

N: Nie kłócicie się z nim o Winnifred Barnes. Bucky był maminsynkiem :P

Astrid Löfgren

No tak, mechanizmy obronne. Jednak uważam, że nawet to przepraszanie za to, że w ogóle żyje, jest w jego przypadku czymś pozytywnym w pewnym sensie, bo wskazuje na to, że ma świadomość tego, jak złym człowiekiem był, a co za tym idzie: żałuje. Przynajmniej bym tego oczekiwała. Ja tam wierzę, że kolejny duży progres to kwestia miesięcy, inteligentny z niego facet. Trochę "poroniony", ale umiejętnie poprowadzony da sobie radę.
 Złym gościem był facet w graniaku, który bez drgnięcia powieką skazywał ludzi na tortury, a potem wytrzepywał rączki i wracał do ciepłego domku i rodziny. James nie był złym człowiekiem, był przez nich manipulowany. Popełniał zbrodnie, ale nie był przy tym w pełni władz umysłowych i ten argument oraz dowody mogą zapewnić mu obniżenie wyroku, a nawet ułaskawienie jeśli dobrze wszystko rozegramy.  Niestety, nie można raczej liczyć na żadną znaczącą poprawę póki James nie będzie chciał się leczyć, bez tego może nawet dojść do pogorszenia. Ale co ja mogę?

Ana Morgan

N: Można zadawać pytania Samowi poza weekendem?
+ Na moim blogu pojawiła się pewna ankieta. Jeśli zechcesz zapraszam do głosowania :)
Pojawił się kiedyś post z pytaniem o to, czy Sam miałby być postacią weekendową, czy zagościć na stałe. Wygrała druga opcja, więc pousuwałam informację o tym, że pytania do niego kierować można tylko w wyznaczonych dniach. Nie wpadłam na to, by jeszcze to ogłosić. Brawo ja
ps. Ja chcem Jarvisa!

Astrid Löfgren

Więc duży progres.Tylko gratulować.
Usłyszeć z jego ust "przepraszam" - ciekawe, jakie to uczucie. Prędzej chyba bym oczekiwała: http://38.media.tumblr.com/1b6e224b12bc0635c41f0f00ae278507/tumblr_n63cbwBaGN1r03eggo4_250.gif więc miło dowiedzieć się, że niekoniecznie jest takim gburowatym męczennikiem. Za parę miesięcy - przy dobrych wiatrach - może wyjdzie na ludzi. Oby.
 Ależ jest gburowatym męczennikiem, ale tylko na zewnątrz. Ten chłód to jego ochrona i poczucie bezpieczeństwa.
 Przepraszał za wszystko, łącznie z tym, że oddycha, więc nie było to zbyt miłe uczucie. W wielu aspektach był jak dziecko, które dopiero uczy się życia, własnego ja, jak i działania zdrowych kontaktów międzyludzkich.
 Nie oszukujmy się, przy takich szkodach to nie będzie kilka miesięcy. To mogą być lata. Przy dobrych wiatrach.

Ana Morgan

 Twierdzisz, że dzisiejsze kobiety są "łatwe"? o.O
 Już to zrobiłam :P W końcu wychowano Cię w przekonaniu, że kobieta jest potrzebna tylko w kuchni.
 Mój ojciec zmarł, gdy miałem dwanaście lat, więc dorastałem w otoczeniu niemal samych kobiet. Moja matka była wspaniałą kobietą, która sama odchowała czwórkę dzieci, a uwierz, że w tamtych czasach było to niesamowitym wyzwaniem, więc nie zarzucaj jej proszę, że źle mnie wychowała, bo to nie jej wina.
 Przez ostatnie dekady, jedynymi kobietami, które spotykałem były adeptki na Czarne Wdowy albo agentki Hydry, a uwierz, są one specyficznymi kobietami, a także bezdomne, ćpunki czy prostytutki, więc jak powtórzę; jestem niezbyt obiektywny.

Astrid Löfgren

Sam: Czy rzeczywiście jest tak, jak to James wciąż biadoli, że jesteś przy nim tylko ze względu na Steve'a?
 Na początku, nie będę zaprzeczał, ale robiłem to tylko dla Steve'a. Uważałem to wszystko za szaleństwo, ale kiedy w końcu udało mi się go znaleźć, było to kilka miesięcy temu, zwracał się do mnie tylko TakNie, Nie wiem, Przepraszam, o ile oczywiście w ogóle to robił i patrzył jak zaszczute zwierzę. Teraz biadoli, zrzędzi, narzeka, ale to niesamowicie dobra wiadomość, bo oznacza, ze w końcu ma własne zdanie. Czasem, a nawet często niezbyt dobre, ale własne. Nie wiem kim był, ale wiem kim jest teraz i mogę stwierdzić, że go nawet lubię, choć z jego strony to jedna wielka niewiadoma.

Ana Morgan

James: Dobrze znałeś Peggy Carter? Co o niej myślisz?
Nie pamiętam zażyłości naszych relacji, ale nie uważam by była jakąś ważną częścią mojego życia.
Co sądzę? Cóż, gdyby nie opieka Pułkownika Phillipsa, nigdy nie zaszłaby tak daleko. Takie były czasy, nie osądźcie mnie znów o seksizm.

Astrid Löfgren

Sam: Ciężko ci wytrzymać z Jamesem? I jeśli wiesz, to co o Jamesie mówi/sądzi Steve?
  James jest trudnym człowiekiem, ale trzeba to zrozumieć. Był niesamowicie młody, gdy trafił w łapy Hydry. Jestem dumny z jego postępów i wierzę, że kiedyś uda mu się wyjść na prostą, nie ważne jak długo miałoby to trwać. Potrzebuje bodźca, który pchnąłby go do działania i pokazał mu, że w głębi nadal jest dobrym człowiekiem.
 Steve się obwinia. Uważa, że to wszystko jego wina, bo gdyby się nie zawahał, gdyby był szybszy to nic by się nie wydarzyło. Jak zawsze stara się unieść wszystko na własnych barkach. Nie rozmawiali ze sobą od roku, bo James tego nie chce i nie czuje się gotowy.