12 marca 2015

Astrid Löfgren

No tak, mechanizmy obronne. Jednak uważam, że nawet to przepraszanie za to, że w ogóle żyje, jest w jego przypadku czymś pozytywnym w pewnym sensie, bo wskazuje na to, że ma świadomość tego, jak złym człowiekiem był, a co za tym idzie: żałuje. Przynajmniej bym tego oczekiwała. Ja tam wierzę, że kolejny duży progres to kwestia miesięcy, inteligentny z niego facet. Trochę "poroniony", ale umiejętnie poprowadzony da sobie radę.
 Złym gościem był facet w graniaku, który bez drgnięcia powieką skazywał ludzi na tortury, a potem wytrzepywał rączki i wracał do ciepłego domku i rodziny. James nie był złym człowiekiem, był przez nich manipulowany. Popełniał zbrodnie, ale nie był przy tym w pełni władz umysłowych i ten argument oraz dowody mogą zapewnić mu obniżenie wyroku, a nawet ułaskawienie jeśli dobrze wszystko rozegramy.  Niestety, nie można raczej liczyć na żadną znaczącą poprawę póki James nie będzie chciał się leczyć, bez tego może nawet dojść do pogorszenia. Ale co ja mogę?

3 komentarze:

  1. Dopóki James nie dorobi się rozumu i nie zaakceptuje pewnych oczywistych faktów nic niestety. Problem w tym, że nasz kochany James NIE CHCE zrozumieć, że był tylko marionetką i to nie on skazywał tych wszystkich ludzi na śmierć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, przyznam.
    To trochę jak z nałogowcami: nie zmusisz do zmiany życia, póki sami nie dostrzegą, że to ich wykańcza. Różnica jest taka, że James sam chce się wykończyć (sam mówił, tylko, że nie ma na to odwagi).
    Gdyby był bardziej stabilny, poszukałabym chyba kogoś, kto byłby neutralny i go nie oceniał z góry.
    Niezłe bagno.

    OdpowiedzUsuń