Masz rację, przyznam.James jest niebezpieczny, ale tylko dla samego siebie. Czułem się jak ostatni dupek, gdy musiałem przeszukać jego pokój, ale taka była konieczność. Z nim sprawa jest na tyle trudna, że nie sposób jest ocenić czy dochodzi do samookaleczenia, bo leczy się zbyt szybko.
To trochę jak z nałogowcami: nie zmusisz do zmiany życia, póki sami nie dostrzegą, że to ich wykańcza. Różnica jest taka, że James sam chce się wykończyć (sam mówił, tylko, że nie ma na to odwagi).
Gdyby był bardziej stabilny, poszukałabym chyba kogoś, kto byłby neutralny i go nie oceniał z góry.
Niezłe bagno.
Niszczy sam siebie, widzę to. Kiedy porównuję go do... tej maszyny, którą widziałem w DC to jest jej cieniem. Nie widzę już tej siły, tej mocy. Widzę skrzywdzonego dzieciaka, który nie chce dać sobie pomóc.
No nie wiem, czy tylko dla samego siebie. Jestem skłonna sobie wyobrazić jak reaguje, kiedy słyszy chociażby słowo "Bucky", a co by było, jakby ktoś prosto w oczy zapytał o jakiekolwiek szczegóły jego "zimowego" życia (chociaż chyba pytałam, no ale byłam bezpieczna).
OdpowiedzUsuńCo do samookaleczenia. Hm. Forma kary. Nie miałabym złudzeń, na pewno to robi.