29 kwietnia 2017

o.

Haha wydaje mi się, że Bucky by specjalnie go podjudzał udając, że wcale ale to wcale tego nie robi i ma takie "och kochanieeee, ale ja nieeeewiem czy chceee" xD zwiększając tym samym frustrację xd
/Bucky? Podjudzał? No coś ty! On?! Jak możesz w ogóle zarzucać mu coś takiego :P? Ale przynajmniej wiemy, co można wykorzystać w kąciku :P

/A co do Daisy - jej czas już minął, a odpowiedzą byłoby raczej jedynie pytanie o to, jakiego małżeństwa, bo w końcu Steve choć zajęty, to jednak nieżonaty.
S: No tak, bo jednak trzeba też umieć kiedy przerwać i tonem zasugerowac ze jest coś wiecej?
 Zdecydowanie tak. Nie każdy to potrafi, dlatego czasem podczas takiego zabiegu rozmówca może być jedynie zirytowany przerwaniem wypowiedzi w połowie, bez żadnej puenty. Kiedy ktoś jest zainteresowany, nie ma czasem nic gorszego. 
B: Teraz wychodzi twoja kłamliwość.
 Niech więc sobie wychodzi, skoro tego chcesz.

o.

E tam, gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma? Nie narzekaj xD
Tylko co na to by Bucky? ;p
 Aj tam, Bucky zapewne by nie narzekał, bo i dlaczego miałby :P? A nawet jeśli chciałby narzekać, to przecież jak nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma, nieprawdaż?
S: Lepiej jest powiedzieć o jedno słówko mniej i pozostawić taki słodki niedosyt. Coś wiesz, "wiszącego" w powietrzu.
 Tak, wiem. Nie zawsze to się jednak udaje, prawda? Przynajmniej tak uważam. Czasem te niedopowiedzenia działają  odwrotnie i zamiast "tajemniczego, słodkiego niedosytu", powodują raczej... zirytowanie?
B: Bo obrażasz.
 Nieprawda. To pomówienia.

ASTRID LÖFGREN

N, z pewnością. W końcu nie od dziś wiadomo, że lepiej czujemy się przy ludziach podobnych do nas samych.
Tak, no właśnie. Na początku pewnie aktorzy chcą podążać za trendem, rolą, mieć przy tym pracę przy sporym poświęceniu, ale z czasem po prostu to musi przynieść tak negatywne konsekwencje, że się wycofują. Krótkich włosów bym nie wybaczyła. Nigdy.

A co do tego ff, to patrzę na tytuł, myślę sobie: jakaś głupia chyba jestem. Brzmi mądrze, ale w życiu o czymś takim nie słyszałam. Mały risercz. Nic nie znalazłam. No ale czytam od początku. Przy pomyleniu psychopaty z socjopatą, a raczej zamiennym stosowaniu nazw - co można wybaczyć, bo potocznie to to samo (psycholodzy, psychiatrzy, neurolodzy, genetycy i biolodzy to jacyś durni są, że to rozróżniają), troszkę zwątpiłam. Ale czytam dalej i zaczęłam się zastanawiać, o co w tym chodzi? Czym jest rekalibracja poznawcza? Domyślam się, że główna bohaterka została wybrana do przeprowadzenia jej (bo chyba te gadki, które z Bucky'm odbywa, to ta cała rekalibracja, nie? Mogłam pominąć gdzieś definicję, nie wiem) ze względu na swoje ASPD czy APD (swoją drogą nie słyszałam o osobowości dyssocjalnej o typie narcystycznym. Ups), jak kto woli, a więc ze względu na manipulację. Po mojemu to ma tu miejsce zastosowanie teorii wzmocnień (która chyba gdzieś tam została wspomniana, ale tego też nie wiem, a nie chce mi się szukać) i zwykłe pranie mózgu. Reforma procesu myślenia - tak, żeby ładnie brzmiało, a co. No i chyba tym jest ta rekalibracja. A główna bohaterka z osobowością dyssocjalną - cóż, mało przekonywująca i chyba nie dlatego, że przeskakiwałam co parę linijek. Niemniej coś w tym jest, jakiś potencjał. Przynajmniej nie brzmi idiotycznie jak niektóre opka. 
/Jednak w przypadku takich podobieństw jestem skłonna założyć, że w większości przypadków nie tyle czuje się lepiej, co czuje, że powinien brać nogi za pas :P
/Napiszmy petycję! Że zbojkotujemy film, jeśli tylko tkną jego włosy! Że dla nas to żadna różnica czy aktor waży siedemdziesiąt, dziewięćdziesiąt czy sto kilogramów, póki dobrze gra i ma piękne włosy! Tyle przemęczyć się może i je zapuścić, a jak nie - są peruki. Bo bez włosów to nie ma na co patrzeć :(

/Szukałam właśnie czegokolwiek na temat tej "terapii" (, chcąc sprawdzić, czy coś w tym jest i niesłusznie wydaje mi się głupia z winy głównej bohaterki. Nie do końca rozumiem, dlaczego ktoś wybrał takie metody w przypadku Bucky'ego. Manipulowano nim, owszem, ale do jest tylko ułamek tego, co mu zrobiono. Jego programowanie immersyjne to science-fiction, w pewnym sensie oparte na technologiach typu CAVE, które da się wyplenić jedynie przy pomocy bardzo zaawansowanej technologii, a taka "terapia" najpewniej skończyłaby się rozwścieczeniem Barnesa. Doktor Faustus (CA vol.6) próbował wpłynąć na Bucky'ego, podejmując podobne metody manipulacji, i skończyło się to właśnie tym, że wyprowadził Bunia z równowagi, a programowanie i jego braki pozostały na miejscu. To trochę takie "co ma piernik do wiatraka" - łączy je mąka, ale jednak to coś zupełnie innego.
Steve, czasem nie trzeba bliskości widzieć. Wystarczy ją czuć. Kwiaty zwiędną, czekoladki zostaną zjedzone, a obecności i uczuć nikt nie odbierze. 
 Cóż, jest więc nadzieja dla ludzi równie beznadziejnych w okazywaniu uczuć, co ja. Pocieszające.
Bucky, no niby tak, ale i tak nie przeproszę. Nie sprzeczaj się ze mną. Byłeś mało lotny, mam świadków.
 Ale tylko czasami. Miewałem wtedy... cięższe chwile. Co z tego, że zdarzały się dość często. Ale to wciąż czasami!