8 września 2015

Astrid Löfgren

N, śląski? To taki istnieje? Aż sobie coś poszukam z tym dubbingiem. Szyc to potrafi czasem coś bezbłędnie spieprzyć, a czasem jest genialny. 
A owszem, jest. Odkryłam to przypadkowo, natrafiając na jakiś zagraniczny film na jednym z właśnie typowo śląskich kanałów. Nie pamiętam już jaki był to film, ale dubbing pamiętam za to doskonale :P 

I tak bajdełejem, dziś mija pół roku od założenia bloga ^^
Bruce, to zrozumiałe. Radzisz sobie jakoś sobie ze swoim, nazwijmy to, alter ego?
Choć nie wydaje mi się, by było to najlepsze dobranie słów, to można powiedzieć, że tak, przez pewien czas radziłem sobie całkiem dobrze. Jednak ostania znowu mam z tym drobne problemy. 
Yelena, chciałabym mieć takie podejście. Zazwyczaj muszę wiedzieć z nazwy, co robię - o ile robię cokolwiek, a kiedy nie wiem, to mam słabą motywację. Dziwaczne podejście. Znanie tych nazw przyprawiałoby o ból głowy. I języka.
Bardzo bolesne, bo jeszcze pokolorowałam te gatki na czerwono. Straszne.
A tak z innej beczki, żeby zapomnieć o uroczym Jimmy'm w pozycji zdechłego kota: wymyśliliście już coś?
Nigdy nie przepadałam za uczeniem się teorii, bo od suchych faktów, nazw czy regułek wolałam praktykę. Przez te wszystkie lata widocznie się to nie zmieniło.
Uch, właśnie moje uwielbienie do czerwonego znacząco się zmniejszyło. I do kotów także.
Wystarczyło przemyśleć sprawę na spokojnie, wykonać kilka telefonów i grzecznie porozmawiać jednym gościem. Tym ostatnim akurat nie zajmowałam się ja, ale resztę udało mi się załatwić głównie dzięki obsesji SHIELD na punkcie tych całych nadludzi czy tam nieludzi. Trzeba im przyznać, że trochę przesadzają. 
James, jak niewiele potrzeba, żeby stać się zupełnie innym człowiekiem. Prawda, to bardzo dobrze, że starasz się to zmienić. Chociaż tak szczerze: pasuje do ciebie cięty język. Serio.
Od razu psychoanaliz... Żadna psychoanaliza, tylko luźne spostrzeżenia. Mi się nie chce myśleć o tego stanu rzeczy podłożach, więc wyobrażam sobie, że tobie tym bardziej. Chociaż czasem myślę, że przydałoby się, żebyś od czasu do czasu usiadł i się nad sobą zastanowił, urządził taką autoanalizę. To nie musi być jakieś wielkie rozważanie na temat głębokich procesów i pierdu, pierdu. Tylko tak wiesz... Spojrzeć na swoje życie tak, jakby nie było twoje. Może zrozumiałbyś więcej spraw, rozwiązał swoje niektóre wewnętrzne konflikty.
Można to chyba nazwać psychologią tłumu, prawda? Poza tym, jest różnica pomiędzy ciętym językiem i brakiem kultury. Rzucanie bluzgami na prawo i lewo to nie cięty język.
Nie muszę się za bardzo wysilać, by spojrzeć na swoje życie, jakby nie było moje, bo przez większość czasu mam takie wrażenie. Ale przyznaję, nie raz zdarzyło mi patrzeć na pewne rzeczy zupełnie inaczej niż kiedyś i dochodzić do wniosku, że mogłem wybrać lepiej, a wszystko potoczyłoby się inaczej. I ta świadomość wcale nie pomaga.