24 sierpnia 2015

Blue Greyme

Rozumiem, rozumiem jak nikt ale nie mogłam Ci nie napisać :D
Gruźlica gruźlica, one są jak siostry o_o ale może taki los Czarnych Wdów. Takie smiech przez łzy ale Bucky na mało oryginalny gust xD
Szacuneczek. Widać na poważnie wzięła Twoje sugestie co do kastingu na Czarną Wdowę.
Albo ćwiczy ratowanie Winnego :P
Oj tam, N po prostu zapragnęła być jak Doktor Connors  ze Spider Mana.
I widzisz, wreszcie wydało się, dlaczego Buckyś tak się jej uczepił. Jeszcze trochę i kupi jej rudą farbę do włosów w prezencie przeprosinowym.
Pani Winnick nigdy nie korzysta z pomocy kaskaderek i sama wykonuje wszystkie tego typu sceny (w Wikingach nie raz dała ładny pokaz). Widać też, że zna się na rzeczy i znajomość sztuk walki robi swoje. Szkoda, że jej starania o rolę Carol Danvers/ Captain Marvel są raczej tylko plotką. 
Akurat ratowanie tyłka Bucky'ego to naprawdę trudna sztuka i solidny trening by jej się przydał. Spytaj o to Natashę, Daisy Johnson, Ventolin, Steve'a, Sama, Logana i całą masę innych postaci, które musiały to robić. Sam Bucky często podkreślał, że czasem to on "dla odmiany" musi komuś pomóc :P
Yelena: o siostro, masz mnie z tymi kolorami :D
Albo ewentualnie kup ładne pokrowce ^^ na siedzenia, nie na Jamesa. 
Przydymiona czerwień też jest boska. Mam kilka szminek w tym kolorze. Może i mam dość specyficzny zawód, ale nadal jestem kobietą i długo nie zniosłabym chodzenia w czarny kombinezonie, czarnych butach, czarnej kurtce i całej reszcie, bo po prostu lubię kolory i różnobarwność.
Pokrowce na Jimmy'ego to wcale nie taki głupi pomysł. Nie zrozumiał aluzji z maszynką do golenia i nożyczkami, więc może to by zadziałało. 
 James: w tym temacie akurat byś mógł pojęczeć. To zrozumiałe. Przynajmniej dla mnie. Chociaż teraz to nie wiem co ci napisać. Bo nawet nie mówię że mógłbyś sobie kogoś znaleźć. W sensie przyjaciela. Strasznie gmatwam, przepraszam.
A moge jednak trochę cię o to gdybanie pomęczyć? W sensie wiem ze ty wiesz ze ja wiem o kogo mi chodzi ale chce to usłyszeć od ciebie. No nie daj się prosić ;-;
Nie potrzebuję przyjaciół. Przywiązywanie się do czegoś, a tym bardziej do kogoś zwyczajnie mogłoby się źle skończyć. Dla tego kogoś, oczywiście. Dlatego wolę być sam.
Skoro ja wiem, że ty wiesz o tym, że ja wiem, ze ty wiesz, to po co mam to mówić? I to dopiero jest gmatwanie.

Gall Anonim

Yelena, jak wspominasz Twoje spotkanie z Deadpoolem?
Moje spotkanie z kim? Nie kojarzę, wybacz.

N: Deadpoolowi może i mogłoby się wydawać, że znał Yelene, ale tak naprawdę nie była to ona. W tamtym czasie podszywała się pod nią Natasha :)

Astrid Löfgren

Yelena, a więc cała ta sytuacja faktycznie wygląda na taką bez wyjścia. Niedobrze. Chociaż gdyby tak pokręcić i wymyślić jakąś historyjkę... choć pewnie to nie takie proste jak mi się wydaje.
A do tego pójdzie tak okrężną drogą, że właściwie później nie wiadomo o co chodzi. 
Żadna sytuacja, nie ważne jak zła, nie jest bez wyjścia. Zawsze da się znaleźć jakieś rozwiązanie, czasem trzeba po prostu bardziej się wysilić. Mówi to żywy dowód, który może to potwierdzić. Tym razem także. Trzeba odświeżyć dawne znajomości, trochę poprzekręcać i jakoś da się to zatuszować. I chyba to podchodzi pod sytuację awaryjną, więc Hawkguy nie będzie zbyt wściekły za przerwanie jego sielanki. Trochę ruchu dobrze mu zrobi. 
Dlatego najlepiej powiedzieć mu, że jeżeli nie ma zamiaru mówić całej, pełnej i powiedzianej wprost prawdy, ma milczeć. Chyba działa, bo się nie odzywa.
James, "raz na jakiś czas", ehe. Na pewno. Najpierw raz na pół roku, później raz na miesiąc, a następnie nie wiadomo kiedy dotrze do głowy taka myśl, że hej, to kurna działa, czemu nie nawalić się codziennie? A ty miałbyś co zapominać. To z jednej strony wielkie szczęście, że nie grozi ci szybkie upijanie się, a z drugiej mogłabym tego współczuć, o czym już mówiłam, bo jednak fajnie "raz na jakiś czas" dać sobie spokój z problemami. Trzeba mieć jednak do tego głowę.
A więc skoro wszyscy wiemy, że staniesz na nogi, to także wszyscy wiemy, że coś wymyślisz. Nie ogarniam tej sytuacji, co dokładnie spieprzyłeś i w ogóle, ale może trochę to wyprostujesz. Może jednak nie wszystko jest stracone.
Dlaczego z góry zakładasz, że skończyłbym jako alkoholik? Wiem jak działa taki schemat, dlatego się pilnowałem. Uwierz, że gdy Rogers wyciągnął mnie z Azzano, jedyne na co miałem ochotę, było pójście i nawalenie się w trupa, a potem powtarzanie tego, aż o wszystkim zapomnę. Ale tego nie zrobiłem, bo wiedziałem, że do niczego dobrego by to nie doprowadziło. Teraz także do wiem, nawet lepiej i uwierz, że potrafię utrzymać dyscyplinę
I raczej nie ogarniesz, bo nie mam ochoty na wdawanie się w szczegóły. To już nie ważne. Było, minęło i oby nie wróciło. Trzeba to tylko naprawić.

Blue Greyme

Yelena: twój ulubiony kolor? Lubisz czerń?
A co do tapicerki.. spróbuj mlekiem. Nie pytaj. Działa. 
A ulubiony kolor to czerwony, a konkretniej to wiśniowy. Uwielbiam ten odcień. Albo niebieski, bo lubię wszystko co niebieskie. Za czernią niezbyt przepadam, jest zbyt ponura i dobijająca. A przecież życie jest zbyt krótkie, by ciągle się dobijać i smucić.
Mogę spróbować wszystkiego, nawet mleka, bo naprawdę lubię ten samochód i nie chcę się go pozbywać. 
James: Dosłownie. Ale jak dotarło do mnie, że w sumie nikogo nie masz to... no nie fajnie. Dlatego pytam bo może czegoś nie wiem. Dlaczego nie odwiedzisz swojej siostry?
A jakbyś powiedział tak, powiedziałbyś o...?
A wiesz, że właśnie tak chciałem odpowiedzieć? "Nie, nie mam nikogo". Jednak wolałem sobie darować, bo znowu usłyszałbym, że zrzędzę. 
Nie odwiedzę swojej siostry z kilku prostych powodów. Jednym z nich zdecydowanie będzie Hydra i raczej nie muszę tego wyjaśniać. Drugim jest to, że przez ostatnie siedemdziesiąt lat byłem dla niej martwy, a ona podupadła na zdrowiu, więc wolę nie ryzykować szokiem. Trzecim jest to, że wolę by żyła jako przyjaciółka Kapitana Ameryki, a nie jako siostra Zimowego Żołnierza, czyli potwora, zdrajcy narodowego i mordercy. Niech żyje w zasłużonym spokoju. Powodów jest też znacznie więcej.
Jeśli powiedziałbym tak, czego jednak nie zrobiłem, rozwinąłbym odpowiedź. Ale odpowiedziałem, że nie wiem, więc nie warto gdybać, prawda?

Blue Greyme

N, schodzi ci wylinka?
Nagifieekhemekhemscarletekhembardzoekhemekhemobjawienieekhem
Wybacz, gruźlica mnie łapie.
Oj no, te literki na telefonie takie małe są i stąd czasem wciśnie mi się nie to, co trzeba. Nawet nie zwracam na to uwagi, a czasem całkowicie zmienia to kontekst zdania :P
O tak, gruźlica straszna rzecz. Ale raz już się z tym zgodziłam i zgodzę się raz jeszcze, bo kiedyś nawet obie panie mi się myliły. I tak bajdełejem, szukając gifów, trafiłam na to. Szacunek.

+ Pochwalę ci się czymś potem na mailu ^^

Julia Szałwińska

N ja przedwczoraj też zaadoptowałam psiaka! Taki słodki mały husky ;) Ale ten pierwszy husky, dziewczyna tego małego gryziolca nie lubi :D I jak do tej pory u nas koty z psami żyły w pokoju, teraz zapanowała wojna... Jak ja jestem teraz podrapana :D
Ludzie! Zadajecie za dużo pytań! ;D ale na dłuższą mete to dobrze :P
Cóż, ja mam trzy psy, kota (który chyba sądzi, że jest psem, bo nie odstępuje tamtej trójki na krok) i dwa gekony, z których jeden zwie się Puszek (nie pytaj). Jamniczkę przygarnęłam od znajomych, dwa starsze psy oraz kot są ze schroniska i do dziś nie mogę nadziwić się temu, że ktoś porzucił rasowego (a przynajmniej wyglądającego na rasowego) psa dlatego, że miał problemy ze stawami :/ Jeden gekon trafił do mnie prawie zagłodzony, a drugi stracił palce, bo właściciel go zaniedbał i nie sprawdzał tego, jak schodzi mu wylinka. Dlatego twierdzę, że niektórzy nie powinni dostawać nawet kaktusa pod opiekę.
Oj tam, wielkie mi "za dużo". W prawie pół roku dodałam tylko niecałe półtora tysiąca odpowiedzi (1444), wielkie mi co. A tak serio, to w życiu się tego nie spodziewałam i do dziś nie wiem, skąd tego aż tyle :P
Yelena ty to się znasz na krwi... Nie wiem czy to dobrze, chociaż w twojej pracy jednak chyba się przydaję ;P
Wierz mi, że sporo bym dała, by tego jednak nie wiedzieć.

Astrid Löfgren

Yelena, Zima coś bąknął, że gdybyś skontaktowała się z SHIELD, mogłabyś zostać uznana za zdrajczynię. To prawda? I tak samo, gdybyś nie zgłosiła tego co się wydarzyło. Przestaję mu wierzyć, więc wolę się dopytać.
Masz przynajmniej pretekst do skopania mu tyłka albo wyegzekwowania kosztów ewentualnej wymiany. To jakiś plus. 
Jestem byłą agentką Departamentu, czyli prosto mówiąc- byłym radzieckim szpiegiem, który ma swoje na sumieniu. Zimowy Żołnierz mnie szkolił i raz już przyłapano mnie na współpracy z nim. To komplikuje całą sprawę, a fakt, że nowe dowództwo SHIELD jest trochę przewrażliwione na punkcie infiltracji z zewnątrz, raczej nie pomaga. Więc tak, w tym przypadku niestety muszę się z nim zgodzić. 
Ja powoli zaczynam mu wierzyć coraz bardziej, ale wcale się nie dziwię. Zawsze coś zatai, czegoś nie dopowie, coś zbagatelizuje. To naprawdę bywa irytujące.
James, a po wytrzeźwieniu użalałbyś się dalej, bo za mało alkoholu, za krótko trzymał, za mało czasu, za bardzo masz przewalone, za dużo Yelena wymaga, a do tego nic nie możesz wymyślić, bo przecież taaaki jesteś beznadziejny. Tak, upicie się to genialny pomysł, niemniej jednak rozumiem, że w końcu chciałbyś na chwilę "odlecieć".
Nie, zupełnie nic nie stoi, no może oprócz tylko i wyłącznie ciebie. Nikt ci teraz nie wbija do głowy, że jesteś taki, śmaki i owaki. Mniej więcej powinieneś już trochę siebie znać, wiesz na co cię stać, a na co nie. Wprowadziłeś do swojego życia jakieś własne zasady. Wiara w siebie nie jest gwarancją sukcesów, ale jest motorem napędowym. Zaszedłeś bardzo daleko, więc nawet to mogłoby być zalążkiem tej wiary, że jednak nie jesteś beznadziejnym przypadkiem. Wiem, że są bariery, wiem, że to nie jest proste, ale udowodniłeś już innym i sobie przede wszystkim, że może być inaczej i to tak, jak ty chcesz, a nie tak, jak ktoś powie, że ma być.
Uparty osiołku.  
Kiedyś nie piłem zbyt często, bo miałem do tego lekką awersję z dzieciństwa, ale teraz to nieistotne. Jeśli już zdarzało mi się upić, to robiłem to solidnie. Użalałem się, wyrzucałem z siebie wszystko, a potem było już lepiej. Teraz może zadziałałoby to tak samo. A poza tym, sama sobie dopowiedziałaś. Czasem każdy po prostu potrzebuje "odlecieć" choć na chwilę. Raz na jakiś czas, nie nagminnie.
Wszyscy i tak dobrze wiemy, że w końcu pozbieram się do kupy, bo zwyczajnie nie mam innego wyboru. Ponarzekam, postękam, poużalam się, a potem wstanę i zrobię to, co do mnie należy, choćby i miałoby to być oddanie się w łapu rządu. Potrzebuję po prostu czasu, by coś wymyślić. Tylko problem w tym, że nie potrafię tego zrobić i właśnie to dobija mnie najbardziej. Nie to, że spieprzyłem sprawę, a to, że nie potrafię jej naprawić.

Julia Szałwińska

O jaa... Trochę mnie nie było, a znów tyle do nadrobienia! N za dużo pracujesz ;)) Jak tam wakację N? Cieszysz się że już koniec, czy raczej nie? ;)
Odpowiadam na tyle pytań, ile zostaje zadanych. Więc mnie możesz obwiniać tylko za dziewiąteczke!
N pochwali się, że jest na tyle szurnięta, że przygarnęła trzeciego psa. Nasze spacery są więc bardzo urozmaicone, bo mój pięcioletni berneńczyk boi się półrocznego jamnika. 
A o to czy cieszę się na ich koniec, spytaj mnie za jakiś miesiąc. Choć zapewne i wtedy odpowiedz będzie zaczynać się na "n", a kończyć na "e".
Yelena trochę ci współczuję. Facet pobrudził ci tapicerkę. Ta zniewaga krwi wymaga. Wiesz co jak tak to sobie teraz przeczytałam to sądzę że krwi już jest za dużo, może coś innego? Sok porzeczkowy? Budyń? Chociaż nie James tego nie trawi...
Ta zniewaga krwi wymaga, bo facet zakrwawił mi tapicerkę. Ciekawy dobór słownictwa, nie będę zaprzeczyć.
W tym przypadku chodziło głównie o utratę sporej ilości krwi, a więc i znaczne osłabienie, bo inaczej nie udałoby się im go obezwładnić. A gdy człowiek się wykrwawia, krwi zazwyczaj jest właśnie dość sporo. Podkreślę- sporo, góra trochę ponad dwa litry, nie więcej, a więc nie "za dużo". Dla kogoś takiego to nic wielkiego.
James ty to jesteś jednak nieszczęśliwy. Współczuję, ale przeżywałeś gorsze rzeczy. Dasz sobie radę. Zawsze dawałeś. Trzymaj się, czy coś. Ale nieczuło to zabrzmiało. Szybkiego powrotu do zdrowia jednak nie jest za bardzo na miejscu, bo ty nigdy nie jesteś zdrowy, więc lepsze jest trzymaj się. Ale mam rozkminy...
Nie do końca zgodziłbym się z tym, że użycie określenia "nieszczęśliwy" jest w tym przypadku właściwe. Zwyczajnie mam szczęście do przyciągania pecha.