24 sierpnia 2015

Astrid Löfgren

Yelena, a więc cała ta sytuacja faktycznie wygląda na taką bez wyjścia. Niedobrze. Chociaż gdyby tak pokręcić i wymyślić jakąś historyjkę... choć pewnie to nie takie proste jak mi się wydaje.
A do tego pójdzie tak okrężną drogą, że właściwie później nie wiadomo o co chodzi. 
Żadna sytuacja, nie ważne jak zła, nie jest bez wyjścia. Zawsze da się znaleźć jakieś rozwiązanie, czasem trzeba po prostu bardziej się wysilić. Mówi to żywy dowód, który może to potwierdzić. Tym razem także. Trzeba odświeżyć dawne znajomości, trochę poprzekręcać i jakoś da się to zatuszować. I chyba to podchodzi pod sytuację awaryjną, więc Hawkguy nie będzie zbyt wściekły za przerwanie jego sielanki. Trochę ruchu dobrze mu zrobi. 
Dlatego najlepiej powiedzieć mu, że jeżeli nie ma zamiaru mówić całej, pełnej i powiedzianej wprost prawdy, ma milczeć. Chyba działa, bo się nie odzywa.
James, "raz na jakiś czas", ehe. Na pewno. Najpierw raz na pół roku, później raz na miesiąc, a następnie nie wiadomo kiedy dotrze do głowy taka myśl, że hej, to kurna działa, czemu nie nawalić się codziennie? A ty miałbyś co zapominać. To z jednej strony wielkie szczęście, że nie grozi ci szybkie upijanie się, a z drugiej mogłabym tego współczuć, o czym już mówiłam, bo jednak fajnie "raz na jakiś czas" dać sobie spokój z problemami. Trzeba mieć jednak do tego głowę.
A więc skoro wszyscy wiemy, że staniesz na nogi, to także wszyscy wiemy, że coś wymyślisz. Nie ogarniam tej sytuacji, co dokładnie spieprzyłeś i w ogóle, ale może trochę to wyprostujesz. Może jednak nie wszystko jest stracone.
Dlaczego z góry zakładasz, że skończyłbym jako alkoholik? Wiem jak działa taki schemat, dlatego się pilnowałem. Uwierz, że gdy Rogers wyciągnął mnie z Azzano, jedyne na co miałem ochotę, było pójście i nawalenie się w trupa, a potem powtarzanie tego, aż o wszystkim zapomnę. Ale tego nie zrobiłem, bo wiedziałem, że do niczego dobrego by to nie doprowadziło. Teraz także do wiem, nawet lepiej i uwierz, że potrafię utrzymać dyscyplinę
I raczej nie ogarniesz, bo nie mam ochoty na wdawanie się w szczegóły. To już nie ważne. Było, minęło i oby nie wróciło. Trzeba to tylko naprawić.

1 komentarz:

  1. Yelena, dlatego mówię, że tylko na taką wygląda. Masz zupełną rację. Już sobie wyobrażam minę Clinta. Bezcenne.
    O, genialne. W ogóle się nie odzywa?

    James, nie zakładam niczego z góry. Mówię głównie o teraźniejszości, nie przeszłości. Scenariusze mogą być różne, a po tym wszystkim co przeszedłeś byłoby nawet bardzo prawdopodobne, że byś się w to wciągnął, gdybyś mógł. Nawet jeśli wiesz, że to do niczego nie doprowadza.
    Nie chcę ogarnąć.
    Stanąłeś już trochę na nogi?

    OdpowiedzUsuń