N, do dwudziestego piątego? Zdecydowanie za stare.
W takim razie dopiero zaczyna uczyć się planować, ale już powinna być zdolna do zastanowienia się nad sobą. Wszystko fajnie, tylko wciąż to niewiele wyjaśnia. Chociaż… Może zdążyła zauważyć, że Hydra nie jest idealna, a podmienienie wspomnień nie jest rozwiązaniem? Zamiast tego woli pocieszyć, uśmiechnąć się, zażartować, jak to czterolatki mają w zwyczaju.
/Ciekawi mnie to, dlaczego nigdy nie spotkałam bohaterki opka powyżej trzydziestki (ba, chociaż takiej dobiegającej do trzydziestki). Albo takiej o przeciętnej urodzie, czy z nadwagą. Nie, wszystkie są młode, piękne, zgrabne, inteligentne. I są sierotami. Dlaczego nie ma ff o babce po trzydziestce, z kilkoma nadprogramowymi kilogramami, z kredytem, i z dużą rodziną, w której wszyscy żyją?
/"woli pocieszyć, uśmiechnąć się, zażartować, jak to czterolatki mają w zwyczaju" a pomiędzy tym naginać rzeczywistość wedle swoich upodobań i mordować ludzi :P? Ale dobra, dziecko ma koszmarne wzory do naśladowania, bo jak nie Red Skull, to Thunderbots z Bucky'm i Karlą skaczącymi sobie do gardeł na czele. To nie może się dobrze skończyć.
Steve, czyli co, jeśli uda się stworzyć taki sprzęt, będziecie musieli stworzyć także kilka alternatywnych sposobów jego założenia, dobrze rozumiem? To zrozumiałe, że się obawia, ale nie jest to pomocne, a wręcz może wszystko zaprzepaścić. Trenuje swoje umiejętności, czy odcina się od nich? Głupio to brzmi, bo chyba jednak odciąć się nie da.
/Cóż, kolejny raz odpowiem, że tak, właśnie o to chodzi. Nie możemy postawić wszystkiego na jeden sposób, ponieważ jest to zbyt ryzykowne. Lepiej być zabezpieczonym.
/Moce Wandy nie są wrodzone, że tak powiem, jak w przypadku Nieludzi, którzy mają je zapisane w DNA, a zostały sztucznie nabyte. Więc tak, można by je trwale zlikwidować, choć nie byłoby to proste. Nie wiadomo też jakie byłby konsekwencje. Jednak nie wydaje mi się, by Wanda chciałaby posunąć się w swojej niechęci aż tak daleko. Prędzej lub później znowu zaufa samej sobie, wiedząc, że i my jej ufamy. No cóż, prawie wszyscy. Bucky swojej niechęci nawet nie ukrywa. Ale to Bucky.
Bucky, bo wszystko mogłoby być uznane przez ciebie jako spowiedź, a co za tym idzie nieważne, o co bym zapytała, wyleciałbyś pewnie z tekstem „Nie chcę się spowiadać”. Wniosek z tego taki, że nie mamy o czym rozmawiać.
Och, i to mi zarzucasz, że udaję wszechwiedzącego? To raczej fach dla ciebie, skoro tak doskonale przewidujesz co pomyślę i powiem. Nie mam pieprzonej ochoty na spowiadanie się nikomu z powodów, przez które udaję cholernego trupa, i nikomu nic do tego, więc wszyscy wy, których tak to interesuje, wreszcie ze mnie zejdźcie. Dziękuję.