9 lipca 2016

O.

Polecam też "Zmyślone życie Siergieja Nobokova" - druga wojna nie jest tam głównym wątkiem, ale w niej kończy się historia Siergieja.. Mam tę książkę i serio polecam - autor robił risercz jak i czytał listy etc, więc trochę się napracował by aż tak bardzo to zmyślone nie było.
Nie szukaj. Nie pozwalam. 
/Literatura poruszająca okres II wojny naprawdę mnie ciekawi, ale często jest niestety tak, że nie do wszystkiego uda mi się dotrzeć, bo w bibliotekach brak egzemplarzy. A gdybym miała kupować wszystko, co chcę przeczytać, dawno bym zbankrutowała :P
/Nie szukam. Sama też sobie nie pozwalam.
S: Podejrzewam, że to dzięki tobie się otwiera.
 Niemal wszystko zawdzięcza głównie sobie, ponieważ bez własnego wkładu niczyje starania nie doprowadziłyby go tu, gdzie jest. Nie łatwo jest dźwignąć się po czymś takim, ale dał radę.
B: Jeszcze nie czas na umieranie, kto będzie cie dręczył? Ale sposoby możesz przedstawić.

Astrid Löfgren

N, i pewnie w czasie trwania kontraktów giną w tajemniczych okolicznościach, zostawiając pierdyliardowy majątek w spadku. Żyć nie umierać w takim świecie.
Szukałam informacji na ten temat, nic nie znalazłam, więc pewnie jest tak, jak mówisz. 
/Och, jak zgadłaś? No i zważywszy na temat "żyć nie umierać" to chyba nieco kiepski dobór słów :P
/Wątpię, by Marvel rozwinął ten temat. Nie zdziwię się, jeśli Kobik jakoś zniknie albo wróci do swojej pierwotnej postaci.
Steve, mam taki problem, że nie lubię nie rozumieć tego, co mnie zainteresuje. Bardzo nie lubię. Czasami więc niezrozumienie wydaje mi się złe. Niewłaściwe. Swann jest chyba specjalistką od spraw beznadziejnych. Jak jej idzie?
No właśnie widzę. Ledwo się powstrzymuję przed wyjściem z siebie. Nie przypadli sobie do gustu czy co nie zagrało?
/Nazwanie jej specjalistką od spraw beznadziejnych jest wyjątkowo trafione, ponieważ doktor Swann ma naprawdę fascynującą umiejętność. Wystarczy jej jedno zerknięcie, by zrozumieć działanie jakiegoś urządzenia, potrafi zbudować wszystko i to naprawdę dosłownie wszystko, znaleźć rozwiązanie na niemal każdy problem. Dlatego jestem pewny, że wreszcie uda jej się coś wymyślić.
/Nie powiedział. Stwierdził tylko, że jeśli jeszcze raz wpadnę na tak głupi pomysł, jakim było wysłanie go tam, wybije mi zęby. Czyli łatwo zgadnąć, że nie poszło dobrze.
Bucky, dobrze, mój błąd, że to też wcisnęłam między inne propozycje. Tyle w temacie. 
 Ta. błąd. Ode mnie podobnych deklaracji się nie spodziewaj.

O.

Zabiłaś mnie... Ale jak widziałam bloga już na szczęście nie ma.. O I wojnie można polecić książkę "Spóźnione wyznania", a o II "Mężczyźni z różowym trójkątem", jeżeli kogoś ciekawią historie homoseksualistów w czasach wojny - z tym że pierwsza powieść jest fikcją, a druga ma fakty.
Niby Stucky mieliby możliwość stacjonowania w PL w tych czasach to jako ich miłośniczka wrzeszczałabym, że nigdy więcej! 
/Dzięki forum dowiedziałam się, że blog jednak jest dostępny. Ale autorki zmieniły jednak czas akcji na 2043, a Auschwitz na więzienie. Ale reszty nie tknęły, więc jeśli jesteś masochistką, możesz to poczytać. Ale Bill aka Dawid chodzący w czasach okupacji z długimi włosami i makijażem był... A najgorsze jest to, że autorki nie były gimnazjalistkami, a studentkami. A na książki zerknę, szczególnie na tę drugą.
/Chciałam sprawdzić czy taki tFór już nie istnieje, ale boję się sprawdzić, bo jeszcze okaże się, że tak.
S: Ale uważam, że dobrze dbasz teraz o Bucky'ego..?
 Cóż, nie wiem jak uważasz, ponieważ mogę się tylko domyślać, ale osobiście sądzę, że dajemy radę.
 B: Dla zdesperowanych tak
 Jeśli oczekujesz, że teraz rzucę się, by cię powstrzymywać, błagać byś nie "umierała", to przykro mi, ale zły adres. Ja co najwyżej mogę podrzucić kilka sposobów.
 

Astrid Löfgren

N, bo wiesz, kilogramy, kredyty i żyjąca rodzinka tylko przeszkadzają w byciu zajebistą, wyzwoloną babeczką, która może wszystko.
Oj no, tylko głośno myślę :P Jak to w ogóle z małą jest, ona rozwija się tak jak normalne dzieciaki?
/O tak, żyjący rodzice to już zwłaszcza. Dlatego w opkach albo giną, albo wyjeżdżają na kilkumiesięczne kontrakty. Oczywiście zostawiając kartę do konta swojej latorośli. Która nie ma limitów, a fundusze się nie kończą. Aż chciałoby się żyć w takiej opkolandii. 
/A tego to akurat nie wiem. Kobik przybrała postać kilkulatki, ale jednak nią nie jest. Nie jest nawet człowiekiem, wciąż jest fragmentami Kostki, które przybrały ludzką formę. Więc wydaje mi się, że nie będzie się normalnie starzeć, jeśli sama tego nie zapragnie.
Steve, coś zbyt szybko łapię sens. Wcześniej momentami nie ogarniałam, o czym w ogóle mówisz. Scott do takiego zadania by się nadawał? 
Szkoda mi jej. Chyba najbardziej z was wszystkich. Ale wierzę, że podejmie słuszne decyzje i ostatecznie przełamie swój strach. A Bucky’ego to czasami chyba trzeba zdzielić w łeb. Tak prewencyjnie. 
/Niezrozumienie to nic złego. Sam czasem wciąż miewam problemy ze zrozumieniem niektórych spraw, więc doskonale to rozumiem, i staram się niczego nie komplikować, a upraszczać jak tylko potrafię. I przechodząc do pytania - tak, Scott Lang byłby idealny do tej roli. Tylko, że jego strój został skonfiskowany, a Jennifer wciąż próbuje odtworzyć działanie cząsteczek Pyma, by móc skonstruować drugi. Przesłanie jednego z egzemplarzy przez Hanka Pyma jest zbyt ryzykowne, ponieważ nie możemy dopuścić, by ta technologia wyciekła.
/Bucky ostatnio znów ma... gorsze chwile. Spróbował porozmawiać ze specjalistą, którego przedstawił mu T'Challa, ale skończyło się na tym, że Bucky... jest jaki jest.
Bucky, pytałam o błahe rzeczy, dostałam odpowiedź, że nie chcesz się spowiadać, to co miałam sobie pomyśleć, tudzież „przewidzieć”? Proszę bardzo, na życzenie. Mam cię serdecznie dość i nie zamierzam tracić ani nerwów, ani czasu na bezsensowne sprzeczki z dupy, bo akurat chcesz się wyżyć.
 To nie była żadna cholerna błaha rzecz, bo pytanie mnie o ,,udawanie trupa od czasu do czasu'' nie jest "błahą" rzeczą. Ale świetnie. Nie trać na mnie swojego przecennego czasu.

O.

No tak, bo przecież jeżeli nie chcesz/nie podoba Ci się to nie czytaj, nie komentuj.. Jeszcze gorzej jest, gdy osoba popełniająca błędy, które można poprawić ma rzeszę "fanów", którzy przez kabelki wydrapią oczy każdemu, kto napisze temu autorowi, że "rzecz" pisze się przez "rz" a nie "ż" (oczywiście jest to luźny przykład), a autor zamiast jakby uspokoić swoich "poddanych" to ma to gdzieś xD 
/O to, właśnie to! Najgorsze jest to, że twory pokroju nazi-opka mają "fanów", którzy ich zażarcie bronią. Rozumiem jeśli chodzi o literówki, ale jeśli chodzi o wykorzystywanie Auschwitz - Auschwitz! - jako barwnego tła tylko i wyłącznie do tego, by dodać dramaturgii bzykającym się Kaulitzom, to tego już nie rozumiem i rozumieć nie chcę. Żeby bardziej to odczuć, wyobraź sobie Stucky ff z taką scenerią. Boli? Oj, boli i to jak.
S: O Boże, Kapitan Ameryka mnie nie lubi..
 To nie tak. Po prostu zdaję sobie sprawę z tego, że obwiniasz mnie za... niektóre sprawy. Zapewne nie ty jedna, ale mówisz o tym głośno. I to nieco mi... przeszkadza, przykro mi.
B: Ale wystarczyłeś jako przykład potwierdzający tezę, "wypełniłeś" ankietę, o.
 Ankieta z jednym ankietowanym? Nie, żeby coś, ale to chyba nie tak działa.

Astrid Löfgren

N, do dwudziestego piątego? Zdecydowanie za stare.
W takim razie dopiero zaczyna uczyć się planować, ale już powinna być zdolna do zastanowienia się nad sobą. Wszystko fajnie, tylko wciąż to niewiele wyjaśnia. Chociaż… Może zdążyła zauważyć, że Hydra nie jest idealna, a podmienienie wspomnień nie jest rozwiązaniem? Zamiast tego woli pocieszyć, uśmiechnąć się, zażartować, jak to czterolatki mają w zwyczaju.
/Ciekawi mnie to, dlaczego nigdy nie spotkałam bohaterki opka powyżej trzydziestki (ba, chociaż takiej dobiegającej do trzydziestki). Albo takiej o przeciętnej urodzie, czy z nadwagą. Nie, wszystkie są młode, piękne, zgrabne, inteligentne. I są sierotami. Dlaczego nie ma ff o babce po trzydziestce, z kilkoma nadprogramowymi kilogramami, z kredytem, i z dużą rodziną, w której wszyscy żyją? 
/"woli pocieszyć, uśmiechnąć się, zażartować, jak to czterolatki mają w zwyczaju" a pomiędzy tym naginać rzeczywistość wedle swoich upodobań i mordować ludzi :P? Ale dobra, dziecko ma koszmarne wzory do naśladowania, bo jak nie Red Skull, to Thunderbots z Bucky'm i Karlą skaczącymi sobie do gardeł na czele. To nie może się dobrze skończyć.
Steve, czyli co, jeśli uda się stworzyć taki sprzęt, będziecie musieli stworzyć także kilka alternatywnych sposobów jego założenia, dobrze rozumiem? To zrozumiałe, że się obawia, ale nie jest to pomocne, a wręcz może wszystko zaprzepaścić. Trenuje swoje umiejętności, czy odcina się od nich? Głupio to brzmi, bo chyba jednak odciąć się nie da.
/Cóż, kolejny raz odpowiem, że tak, właśnie o to chodzi. Nie możemy postawić wszystkiego na jeden sposób, ponieważ jest to zbyt ryzykowne. Lepiej być zabezpieczonym.
/Moce Wandy nie są wrodzone, że tak powiem, jak w przypadku Nieludzi, którzy mają je zapisane w DNA, a zostały sztucznie nabyte. Więc tak, można by je trwale zlikwidować, choć nie byłoby to proste. Nie wiadomo też jakie byłby konsekwencje. Jednak nie wydaje mi się, by Wanda chciałaby posunąć się w swojej niechęci aż tak daleko. Prędzej lub później znowu zaufa samej sobie, wiedząc, że i my jej ufamy. No cóż, prawie wszyscy. Bucky swojej niechęci nawet nie ukrywa. Ale to Bucky.
Bucky, bo wszystko mogłoby być uznane przez ciebie jako spowiedź, a co za tym idzie nieważne, o co bym zapytała, wyleciałbyś pewnie z tekstem „Nie chcę się spowiadać”. Wniosek z tego taki, że nie mamy o czym rozmawiać. 
 Och, i to mi zarzucasz, że udaję wszechwiedzącego? To raczej fach dla ciebie, skoro tak  doskonale przewidujesz co pomyślę i powiem. Nie mam pieprzonej ochoty na spowiadanie się nikomu z powodów, przez które udaję cholernego trupa, i nikomu nic do tego, więc wszyscy wy, których tak to interesuje, wreszcie ze mnie zejdźcie. Dziękuję.

O.

Ach tak, to tak się teraz tłumaczysz? Nie no, wiesz że Cię koffam?
Ja rozumiem,że to pisane jest for fun ale często by się wręcz prosiło by ktoś sięgnął po słownik, albo zerknął na jakiegoś bloga z poradami jak pisać.. Ale jak to mówią - pierwsze koty za płoty, na czymś trzeba popełnić błędy..?
/Tak, tak się tłumacze, bo jedynymi postaciami OC w moich tekstach związanych z Marvelem jest rodzina Bucky'ego z "Banan i kakao". 
/Rozumiem literówki i kilka nadprogramowych przecinków, bo to zdarza się każdemu (w tym mi, jak dobrze już pewnie wiesz), ale błędów ortograficznych w publikowanym tekście już nie rozumiem, ponieważ wychwyci je nawet Word. Więc nie poprawienie ich jest dla mnie oznaką lenistwa i braku szacunku do czytelnika. Zwłaszcza wtedy, gdy na zwrócenie uwagi ktoś reaguje obrazą, a literówek nie poprawi.
S: Tęskniłam.
 Cóż... cieszę się?
 B: Twoja radość powiedziała sama za siebie
 A co to ma do rzeczy? To wciąż ja i moja radość, nie "każdy".

O.

Ale kwalifikujesz się na autorkę Maryśki ;p
Haha bo ona pewnie już w przedszkolu poszła do liceum, taka mądra była, że mogła paręnaście klas przeskoczyć xD Poza tym już jej tak nie zazdrość bo jeszcze zzieleniejesz :( ale jak mnie cieszy to, że sięgam w netach tylko po Stucky ;D 
/Ej, ale ja nie tworzę takich tworów! Ja tylko wypożyczam od Marvela postaci, które mają zadatki na bycie Maryśką. To różnica :P
/Najlepsze jest to, że ja nawet usilnie nie szukam takich blogów. One same się znajdują, gdy przeszukuję rodzimy fandom. Szczególnie na wattpadzie się od takich roi. A najbardziej boli to, że najbardziej popularne są opka z Maryśkami, błędami interpunkcyjnymi, ortograficznymi i z tworami typu "Steva Rogers'a", "Tonego Stark'a" czy "Clinta Burtona".
S: Steeeeveeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 Tak?
 B: No ale że każdy się ucieszy po tym
 Tego nie wiem. Nie jestem "każdym".

Astrid Löfgren

N, jesteś po prostu uprzedzona. Jestem prawie pewna, że to byłyby fantastyczne zeszyty. Każdy znalazłby coś dla siebie.
A wszystko przez to, że jej wzorcem był Skull. Ona chyba nie funkcjonuje na poziomie adekwatnym do swojego „wieku”. Może nie rozumieć złożoności tego, co robi, albo wręcz przeciwnie – rozumie bardzo dobrze i to wykorzystuje w inteligentny sposób. Jeśli to drugie, to podejrzewam, że będzie odgrzewany kotlet :P
/No tak, przepraszam. To na pewno byłyby wspaniałe, wciągające i niepowtarzalne historie. Choć mogę się założyć, że każda z nowowprowadzonych bohaterek (bo zapewne w większości byłyby to niewiasty do dwudziestego piątego roku życia) byłaby sierotą, która dysponuje przepotężną mocą, przy której inni bohaterowie by wymiękali. Co byłoby nieco nudne. 
/Kobik przybrała postać czterolatki i wydaje się zachowywać właśnie jak takie dziecko. Oczywiście w jej przypadku ma to nieco bardziej destrukcyjne efekty (jak choćby wyrwanie kamienia z piersi Karli), a jej dziecięce fochy mogą się skończyć tragicznie. 
Steve, takie coś można zakładać na odległość? Bo jakoś będziecie musieli ją obezwładnić. Wanda mogłaby to zrobić, ale co, jeśli by jej nie wyszło?
 Tak, chodziło mi właśnie o coś, co można by założyć jej na odległość. Rozważaliśmy nawet zamontowanie tego w jeden z grotów Clinta, ale nie mogłaby być to jednak jedyne rozwiązanie. Nie w przypadku telekinetyczki. A Wanda? Byłaby wstanie to zrobić, ale po ostatnich incydentach wciąż się obawia. Lagos mocno nadszarpnęło jej pewność siebie, nie da się tego ukryć.
Bucky, skoro tak, to wreszcie dam ci spokój. 
 Bo nie chcę się spowiadać? Fakt, straszne, jak mogę nie mieć na to ochoty w tym danym momencie.

O.

Hahaha nie zrobiłaś testu jemu, tylko sobie! Mówiłam, że masz duże ego xDDDD
Przyznaj się, że jej zazdrościsz bo też tak byś chciała xD 
/Ja niestety nie kwalifikuję się na Maryśkę, bo nie mam super-hiper-extra-mocy, mhrocznej przeszłości i przerażającej ksywki. No i żeby być Mary Sue w tym wieku powinnam mieć już kilka doktoratów. Pamiętam taką jedną, która w wieku 22 lub 23 lat miała już dawno skończone studia, doktorat, wyrobioną specjalizację z genetyki i była szefową w firmie pana Batmana. No i oczywiście wyglądała jak modelka, przez co Natasha jej zazdrościła i ją nienawidziła. Ach, no i zapomniałam - była też najlepszą adeptką Red Roomu. Nie wiem skąd miała czas na to wszystko, ale tego doktoratu w wieku dwudziestu lat to jednak zazdroszczę :P
B: Nie, ale potwierdziłeś moją tezę, że mogę umierać 
 Każdy przecież może umierać, nie? Ktoś ci zabronił?

Polska Husarka

Dziękuję mój miły. Bucky opowiedz mi o twojim najszczęśliwszym dniu. Nawet jeżeli to nie był dzień tylko chwila. Musisz przecież mieć jakieś wspomnie o którym wystarczy że pomyślisz a się uśmiechasz.
 Nie, nie mam wspomnień, na które szczerzę się jak głupi. Pamiętam gorsze chwile, pamiętam lepsze, ale na hasło "najszczęśliwszy dzień" nic konkretnego nie przychodzi mi na myśl. Przykro mi.

Astrid Löfgren

N, hm, więc Marvel powinien zacząć zatrudniać twórców takich opek, żeby komiksy miały ręce i nogi. Bo przecież miałyby, prawda? No to teraz też zaczynam się zastanawiać, jak te włosy funkcjonują w zbroi. Ze zmieszczeniem się pół biedy, ale jak ich nie przyciąć…
Jedyne, co mi przychodzi do głowy to to, że Kobik podchodzi do niego w ludzki sposób. Jest dla niej tak wartościowy, że nie chce mu wbijać do głowy czegoś fałszywego, a zaradzić sprawie w inny sposób, choć biorąc pod uwagę jej umiejętności, jest to głupie jak cholera, bo tak jak mówiłaś – na logikę powinna postąpić z nim podobnie, jak ze Steve’m. Miałaby dzięki temu o wiele łatwiej, a i przyjaźń byłaby jakaś taka prawdziwsza. Nie znam dokładnie ich historii, tak tylko gdybam, żeby nie było.
/Już wyobrażam sobie te wszystkie cięte riposty Tony'ego, te dramy w wykonaniu Lokiego, te setki idealnych Marysiek, które by się wylęgły. Nie, to byłoby już zbyt wiele.
/Kobik to teraz dziecko, które posiada nieprawdopodobnie potężną moc. Ona nie postrzega manipulacji wspomnieniami Steve'a jako czegoś złego. Wręcz przeciwnie, w swoim mniemaniu zrobiła coś dobrego, bo złe wspomnienia Rogersa zmieniła na te związane z Hydrą - czyli dobre. A skoro Kobik wie, że Bucky wciąż pokutuje za wszystko to, co zrobił pod kontrolą Rosjan, mogłaby i jego uszczęśliwić, wmawiając mu, że on także jest agentem Hydry, który robił wszystko w imię dobra i wolności. Więc albo Marvel znowu ma problemy z utrzymaniem wszystkiego w logicznej całości, albo Kobik wreszcie namiesza w głowie także Bucky'emu i to będzie ta szykowana dla niego drama. Tylko, że to już było. Nie raz.
Steve, sprzęt? Co za sprzęt? 
 Kiedy zamknięto Wandę w Raftcie, założono jej nie tylko kaftan, który uniemożliwiał jej poruszanie rękoma, ale też obrożę, która dezaktywowała jej moce. Została zniszczona, ale Jennifer... znaczy doktor Swann powiedziała, że bez problemu uda się jej skonstruować podobny mechanizm, jednak bardziej dostosowany do naszych potrzeb.
Bucky, uu, książę się obruszył. Na książki na przykład. Przeczytałeś ostatnio coś ciekawego? Albo na ludzi. Poznałeś kogoś nowego, komu nie masz ochoty obić gęby? Jest jeszcze opcja z irytowaniem ludzi wokół, udawaniem trupa od czasu do czasu, albo pieprzeniem o zwykłych trudach dnia codziennego.
 Tak obruszyłem się. A wybrałem pogodę, bo najwyraźniej nie mam ochoty na zwierzanie się z czegokolwiek.