Do badań strategicznych, rozeznania w terenie i analizy danych.Sharon: Jakie masz przeszkolenie?
29 marca 2015
Ana Morgan
Sharon: Jak wygląda szkolenie na agenta T.A.R.C.Z.Y.? Jakie są etapy i kiedy zaczęłaś mieć jakiekolwiek misje? Dopiero po ukończeniu szkolenia, czy w jego trakcie? Ile miałaś lat gdy je zaczęłaś i w jakim wieku stałaś się "pełnoprawną" agentką? Ile lat trwa szkolenie?Nie mogę wyjawić szczegółów, bo czekałoby mnie za to pociągnięcie do odpowiedzialności, ale żeby zostać agentem SHIELD, trzeba mieć ukończone studia wyższe oraz posiadać wiedzę i umiejętności w którejś z priorytetowych dziedzin- np. inżynierii, nauk ścisłych i tak dalej, posługiwać się płynnie kilkoma językami obcymi- mile widziane języki egzotyczne i dialekty. Mile widziane jest też doświadczenie wywiadowcze, prawnicze, śledcze czy wojskowe. Przechodzi się też testy fizyczne i psychologiczne, które kwalifikują do następnego etapu- szkolenia, którego szczegółów nie ujawnię. Kiedy z rekrutowano mnie do SHIELD miałam 26 lat, a "odznakę" pełnoprawnego agenta otrzymałam po przejściu etapu próbnego, czyli po dwóch latach i dopiero wtedy mogłam udawać się na misje bez nadzoru.
Ana Morgan
Jamie ty też lubisz siedzieć w nocy na dachu i wgapiać się w księżyc? Mamy coś wspólnego ;)Sam:
Sam dawno się do ciebie nie odzywałam. Nadal jesteś taki zapracowany? I jak Steve wspomina spędzony na blogu czas?
Sharon: Dlaczego zdecydowałaś się na pracę agentki? Jak pracuje Ci się z Samem? I dlaczego nie powiadomiłaś Rogersa o WS?
Odpoczywam, gdy śpię. Chociaż czasem nawet wtedy nie, bo James ma ochotę obudzić mnie o drugiej nad ranem, bo ma mi do powiedzenia coś naprawdę ważnego, co nie może poczekać kilku godzina, a zdarza się, że zapomina, że mówił mi to już dwa razy. Ale nie, ostatnio zaczynam miewać luzy, choć nie ma mowy o pełnym relaksie.
Sharon:
Z Samem pracowało mi się świetnie, bo naprawdę potrafi poprawić człowiekowi humor nawet w najgorzej sytuacji i wiem, że ochroni mi plecy. Można powiedzieć, że na pracę w SHIELD zdecydowałam się przez "rodzinną tradycję".
Sam postanowił, że weźmie to na siebie, bo nie wiadomo, jak Kapitan Rogers był zareagował. Sądziłam, że tak będzie lepiej dla nich obu.
Bucky:
Lubię posiedzieć w spokoju i pomyśleć, a nocne powietrze mnie właśnie uspokaja.Astrid Löfgren
Sam:Sam: Gratuluję i trzymam mocno kciuki! Zasługujesz na to.
Sharon: Jak wyglądała twoja praca dla SHIELD?
Sam trzymam za siebie kciuki. Czasem naprawdę przydaje się spędzić trochę czasu z, nie chcę użyć tu złego stwierdzenia, ale "normalnym", bo przez paranoję Jamesa do sprawdzania domu w poszukiwaniu podsłuchów i wypatrywania strzelców, sam w jakąś wpadnę.
Sharon:
Niestety, a może stety, sporo czasu zdarzało mi się spędzać za biurkiem, a w czasie wdrażania projektu Wizja nawet bardzo sporo. Ale często trafiały mi się też misje w terenie. Jestem dobrym strzelcem.
Astrid Löfgren
Sam: Jak minęły ci ostatnie dni? Wciąż zawalony robotą po uszy?Sam:
Sharon: Opowiedz coś o Peggy, proszę.
Jest lepiej. Wiem, że nie cofną nam już dofinansowania, więc można trochę odetchnąć. Ostatnio udało mi się nawet zjeść lunch Kate- naszą recepcjonistką. Może coś z tego będzie.
Sharon:
Niemal całe życie ciotka podporządkowała swojej pracy i można by powiedzieć, że dopiero po tym, jak... zaniemogła zaczęłyśmy się do siebie zbliżać, bo zawsze bliżej byłam z wuje, który był bardziej ugodową osobą. Sama nie wiem, co mogłabym powiedzieć, bo niemal wszystkie fakty mają pieczątkę "ściśle tajne" Tak już jest, gdy żyje się w rodzinie ze szpiegowską tradycją.
Blue Greyme
Moze teraz uda mi sie pozadnie wypytac naszą tygodniową postać :"3Sharon:
Sharon: cześć! Bardzo miło cie poznać.
Czy twoje nazwisko ma cos wspólnego z Tamtą agentką Carter? Jesteście rodziną czy cos?
Steve zaprosił cie w końcu na tą kawe? :D
Bucky: lubisz spacery?
Peggy Carter to moja ciotka.
I nie, Steve nie zaprosił mnie jeszcze na tą kawę. Jeszcze.
Bucky:
Mam zakaz opuszczania domu bez nadzoru, więc go nie opuszcza. Chyba, że będzie się liczyć nocne wyjścia oknem. Czego oczywiście nie robię.
Astrid Löfgren
James, ależ z ciebie jajcarz wychodzi :D I jaki romantyk!
A kto tu o koczkach czy warkoczykach mówił? Jeden ogonek wystarczy. No, chyba że chciałbyś zwracać większą uwagę babć...
Bucky:
Nie jestem. Zwyczajnie czasem bywam mniej ponury. I skończmy z tymi babciami, proszę, bo w tym wypadku był to raczej śmiech przez łzy.
Nie będę biegać z włosami związanymi jak u małej dziewczynki, nie przesadzajmy.
Astrid Löfgren
Sharon: Witaj! Jak wspominasz pierwsze spotkanie z WS? I co czujesz do Steve'a?Zim...Barnes przypominał zwierzę zagnane w ślepy róg. Nie wiem, jak zareagowałabym, gdybym nie miała Sama u boku. Nie byłam jedną z wtajemniczonych w sprawę osób, więc to był... lekki szok, choć wyjaśniał postępowanie Kapitana Rogersa. Z nim samym moje relacje ostatnio przestałby być już tak chłodne, jak po Waszyngtonie, ale nadal to długa droga.
To jest 200 post!
Nheirei Kai
N: to jakie w końcu oczy ma Bucky? O.o616!Bucky ma brązowe, Ultimate!Bucky ma zielone, a MCU!Bucky ma jakieś szaroniebieskie :)
Na blogu bazuje na kanonie i popularnych fanonach, więc stąd to, że Bucky'emu zmienił się kolor oczu (bo czemu nie, skoro Steve urósł metr w szerz i wzwyż?) z brązowych na niebieskie.
Blue Greyme
Błagam prosze powiedz ze zdazyłam!N:
Steve: super że tu wpadłeś. Niesamowicie było cie poznac. Mam nadzieje jeszcze z tobą kiedyś pogadac :) trzymaj sie i ciągle wierze ze kiedys sie zakochasz.. Pozdrawiam!
N, wybacz ze tak pozno.. zupełnie sie zagapiłam!! Mam nadzieje ze zaliczysz :)
Moje "tygodnie tematyczne" trwają od niedzielnego popołudnia do piątku. Dziś zacznie się już tydzień Sharon Carter, więc już nie mogę zaliczyć, ale nie martw się! Sam wszystko przekaże Steve'owi ;)
I zawsze jest możliwość, że Steve jeszcze kiedyś powróci.
Blue Greyme/ Astrid Löfgren
#1 James odzyskuje humor! Panie i Panowie, zdrowie Bucka!czytałam ten post miliard razy i do teraz mam banana na twarzy :)
N, jestes mega. I dziekuje że założyłas tego bloga. Serio. Teraz dopiero dostrzegam jak bardzo związałam sie z postacią Buckiego.. a to wszystko przez ciebie! Ha.. a teraz leże i płacze.
#2O Boże, nie wierzę! Chyba za chwilę wypiję twoje zdrowie! Wyściskałabym cię, gdybym mogła :D Ale byś miał szalone życie z tymi osiemdziesięciolatkami... Żadna by ci się nie oparła.N: Mam bardzo specyficzne poczucie humoru, ale przez tego smutasa muszę je nieustannie hamować. Stwierdziłam jednak, że czasem takie przebłyski dobrze mu zrobią.
Chyba jedyny ratunek - związuj. Mam w sumie podobną fryzurę i czasami związanie włosów jest jak zbawienie, wiem co czujesz. Czemu nie mogłeś się przemóc?
Ale w Mniej na poważnie już nie muszę się powstrzymywać :P!
Bucky:
Szalone to mało powiedziane. To wsuwanie kęsów jedzenia między sztuczne szczęki, świntuszenie do aparatu słuchowego, to pochylanie nad balkonikiem... żyć nie umierać.
Po prostu każdy ma jakąś granicę tolerancji na głupoty, którą można przekroczyć. Moja widocznie jest nie tak wysoka, jak sądziłem.
I jakoś nie wyobrażam sobie biegania z włosami związanymi w koczki czy warkoczyki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)