N, ewentualnie Torvi, bo nie często zrywała się do walki z tego co kojarzę, więc może być krucho z bitewnym doświadczeniem. Chociaż z drugiej strony robi się z niej coraz bardziej poważna postać, jest jej ewidentnie więcej i do tego znów kręci z Bjornem. Niech no tylko Porunn wróci. Pan kazirodca to chyba Roland, ale myślę, że jak z frankijskiej strony miałby ktoś ginąć to właśnie Rollo, bo ten Roland knuje z siostrzyczką coś mocnego przeciwko królowi, tak mi się przynajmniej wydaje, i coś mi w nim nie pasuje.
Nie taka znowu bezsensowna. Ragnar mógłby być zaskoczony, że się odważyła wszcząć awanturę nie na żarty, i ups, ciach. A on we wściekłości ją zabija. Czyż to nie wspaniała wizja? :P
/Torvi też nie zginie bo była na grupowym zdjątku. Chyba, ze to tylko taka zmyłka, by jej śmierć była jeszcze większym zaskoczeniem. Chociaż raczej jej nie zabiją, przynajmniej jak tak obstawiam. Ale jeśli pozostanie z Bjornem, a Porunn postanowi wrócić, mam nadzieję, że nie dostaniemy kolejnego miłosnego trójkąta, a Misiek nie będzie miotał między jedną a drugą. Choć może chociaż Porunn zainteresuje się brakiem Siggy.
/Ragnar musiałby oberwać kilka razy i to z dość sporą siłą, dlatego nie wydawało mi się, żeby to Aslaug mogła za tym stać. Chociaż patrząc na to, jak teraz Ragnar się prezentuje, faktycznie mogłoby się to tak skończyć. Ale wolę mieć nadzieję, że jednak poharata się tak na polu walki, nie przy małżeńskiej sprzeczce.
Maria, brzmi naprawdę strasznie. Co z nimi robicie, jak już uda się ich odbić?
/Przenosimy ich w bezpieczne miejsce, przystosowane do tego, by bez problemu zatrzymać wewnątrz osoby o wszelkich umiejętnościach. Przynajmniej tak długo, póki będziemy mieć pewność, że nie stwarzają zagrożenia dla siebie i innych.
James, uprzedzam tylko. Próbowałeś kiedyś coś znaleźć w babskiej torebce, że masz takie zdanie? W sumie mam wrażenie, że większość facetów w ogóle nie rozumie i nawet nie próbuje zrozumieć kobiet i ich atrybutów, w tym przypadku takiej torebki. Zero starania się. I to my jesteśmy winne.
I dalej idziesz w myśl tego rozkazu czy trochę to przeredagowałeś, że tak powiem?
No ja się nie mogę nadziwić, że ten mundur wyglądał jak „normalne” wdzianko i jednocześnie miał tyle bajerów. A nie mógłbyś sobie skombinować skądś podobnego? Wygoda też ważna rzecz.
Zdziwiłbyś się jak bardzo jest dziwna. Nawet ja mam czasami wrażenie, że żyję nie w tym stuleciu co powinnam, chociaż kiedyś pewnie też zdarzały się odstępstwa od normy. Powiedziałabym raczej, że zaburzone, nie durne. To jednak wyjątki.
Jakie na przykład? Tak w skrócie.
Chciał/próbował ci ktoś wtedy pomóc? Bo domyślam się, że na ulicy nie byłeś tylko ty i samochód.
Miałam cię nie dręczyć, nawet tak sobie postanowiłam, ale widzisz, tak mi trudno, że aż jednak muszę. Tylko się nie złość.
/Zdarzało się, że próbowałem znaleźć portfel, dokumenty czy klucze. I nie było to tak proste, jak sądziłem, że będzie. I dlaczego ktoś, kto nie używa torebek - a przynajmniej kiedyś tak było, teraz moda mogła się zmienić - ma kontemplować nad ich zaletami? Są, bo sobie sa, kobiety noszą torebki nie plecki, bo... cóż jakiś powód pewnie jest. Z wysokimi obcasami to samo. Ponoć niewygodne i szkodliwe, a i tak kobiety je noszą. Nad tym też mam rozmyślać?
/Pozmieniałem to sobie, ale jednak główna myśl pozostała taka sama - lepiej się zabić, niż ponownie tam trafić.
/Im niepozorniej coś wygląda, tym lepiej. Jeśli przeciwnik tego nie doceni, daje to nam przewagę. A to chodzi, prawda? I nie, jakoś nie miałem okazji natknąć się na coś podobnego. A nie będę brał byle czego, bo to gorsze niż nic.
/Dziewczynki, bo kobietami ciężko je nazwać, z ciągotami do "złych chłopców" są dla mnie zwyczajnie durne. Brnie taka w tego typu relacje z własnej woli, a potem płacz i krzyk, bo okazuje się, że taki "zły chłopiec" jest zły także dla niej. Takie zawsze były, nadal są i już chyba zawsze będą.
/A takie na przykład, o jakich nie mam ochoty dyskutować. Najmniejszej. Tak w skrócie.
/Wyobraźmy sobie taką sytuację - idziesz ulicą i widzisz, że pewien dość... specyficznie wyglądający i zachowujący się gość pcha się wprost pod koła. Samochód nie nadąża wyhamować i uderza w typa. Który bez najmniejszego problemu przesuwa samochód kopniakiem, pozostawiając w nim niemałe wgniecenie. Rzucasz mu się na ratunek, czy raczej masz chwilę zawieszenia i zastanawiasz się nad tym, co tu się właśnie, do cholery, stało? Stawiam na to drugie, zwłaszcza, że wtedy takie akcje nie zdarzały się na co dzień. A potem poszedłem chyba dalej. Nie pamiętam dokładnie. Wiem tylko, że Hydra nie była zbyt szczęśliwa.