N, jak dla mnie dziecinada może trwać wieki. To zaczęła być moja ulubiona rzecz.
Jeśli przypuszczasz, że podołasz spisaniu choć części najważniejszych haseł, dopisuj i się nawet nie zastanawiaj. Wielu ludziom może to ułatwić życie, nawet jeśli po jakimś czasie Bucky się zbuntuje, poprzekręca swoje własne twory i stwierdzi całkiem poważnie, że „Ja przecież mówię jak każdy”.
Już sobie wyobrażam to dzieło. Byłby szalenie męski z takim tatuażem. Zwłaszcza z dobrze widocznym tekstem w stylu tego, który wymieniłaś. Jeszcze mógłby wcisnąć gdzieś Redwinga. On w końcu też ma uczucia i nie byłby zadowolony, gdyby Bucky go pominął.
E tam, zaryzykuję hopem. A co. Raz się żyje.
/Miła odmiana od wiecznej, wszechobecnej dramy i buckysiowych stęków, prawda? Dlatego też to lubię.
/Coś tak czuję, że nawet ja nie byłabym wstanie ogarnąć tego wszystkiego. Ba, mogę założyć się o dychę, że sam pan Barnes miałby z tym problem przez to swoje wieczne mieszanie i wypieranie się. Niektóre rzeczy są pewnie tak skomplikowane, że on sam musi to sobie zapisywać.
/Nie bluźnij. Przecież on już jest szalenie męski z tymi swoimi świeżo wyprostowanymi włosami i mrocznym mejkapem. Chociaż w "Avengers Academy", gdzie Bucky robi za smętnego emo-muzyka, stwierdził, że to nie eyeliner, a jego naturalny look.
+ Jej, dodałam nową miniaturkę. W końcu.
Steve, a jak myślisz dlaczego praktycznie o niczym nie chce mówić i jak można by było go zachęcić do zmiany kierunku?
Jaka wada najbardziej rzuca się w oczy? Jesteś pewien, że właśnie na tym mu zależy, żebyś postrzegał go źle w pełnym tego słowa znaczeniu?
Pytam o to, bo łatwo wpaść w pułapkę i stracić na staraniach mnóstwo energii. Coraz bardziej wydaje mi się, że nie pójdziecie do przodu, jeśli nie popracuje z nim - w sumie z tobą też - ktoś całkiem neutralny, kto będzie w stanie wykorzystać w pełni potencjał.
/Zapewne nie chce o tym mówić, ponieważ jest to zbyt trudne. Choć może to nie do końca trafiony przykład, kiedy mnie wybudzili, też nie chciałem na początku z nikim rozmawiać, ponieważ nie chciałem dopuszczać do siebie myśli, że to wszystko stało się naprawdę. W pewnym sensie bałem się, że jeśli powiem to wszystko na głos, to... wszystko już nie będzie mogło okazać się snem, a dość długo miałem taką nadzieję. Przez długi czas nie pojawił się też ktoś, kto potrafił sprawić, że chciało się z nim rozmawiać, chciało się zrzucić z siebie choć część tego ciężaru. Może z Bucky'm jest podobnie, a ja na nie jestem tym kimś, z kim chciałby rozmawiać.
/Bucky jest... cóż, dość trudny. Jest niesamowicie uparty, a czasem doprowadza to do tego, że nie potrafi dopuścić do siebie racjonalnych argumentów, jest na nie niemal głuchy. I cóż, nie, nie jestem tego pewny.
/Ciężko jednak znaleźć kogoś odpowiedniego, ponieważ nie będę kłamał, bo i tak nie potrafię, ostatnio mam niemałe problemy z zaufaniem. Bucky także. I to o wiele większe.
Bucky, tym samym sensem jest tu wydawanie polecenia. Wymuszanie daje zbyt mało korzyści. Oprócz strzępka informacji, które można by było dzięki temu uzyskać, zamyka drogę. Poza tym cierpliwość popłaca.
No to jak powinna wyglądać idealna kontrola?
Bywasz? Zabawne.
/Boże mój, wybacz, że cię wzywam, ale po prostu muszę. To w końcu chcesz o tym rozmawiać, czy nie chcesz? Mam o tym mówić czy nie? Proste pytanie i nie wyjeżdżaj mu tu z filozofowaniem o cierpliwości.
/Powinny być jakieś zasady, do których powinni czy tam powinniśmy, jak kto woli, się stosować, powinny być wyciągane konsekwencje stosowne do odstępstw od tych zasad. Nie powinno być czegoś takiego, że grupa przebierańców wpada sobie na teren niepodległego państwa, niszczy jego sporą część, co ciągnie za sobą nie tylko starty finansowe, ale też ofiary, a potem wraca sobie do domów jak gdyby nigdy nic. Ale to, co dzieje się teraz, jest już przegięciem w drugą stronę.
/A tak, bywam. Jakieś obiekcje?