13 czerwca 2016

O.

Haha to byś już musiała ich o to pytać xD
Skomentowałam <333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
/Wiesz, chyba lepiej nie. Wolę nie wiedzieć, jaką odpowiedź bym dostała.
/Odpisałam i cieszę się, że podobało :) Muszę przyznać, że miałam mały stresik przed kliknięciem "Opublikuj" i kamyczek spadł mi z serca, gdy pojawiły się pozytywne komentarze. Przy pierwszej notce nawet tak nie miałam :P!
Scott: Wolisz siebie w mniejszej czy w gigantycznej wersji?
/Mniejszej, zdecydowanie w mniejszej. Kiedy się powiększam, a potem wracam do normy, czuję się jakbym imprezował cały weekend. Albo i tydzień.
A to coś się zmieniło?
/Bucky zaczyna więcej ze mną rozmawiać, więc uważam to za mały sukces.
Dobrze Bucky.
/Uprzejmie dziękuję.

Astrid Löfgren

N, o tak, zdecydowanie miła odmiana. I wszędzie wkoło tyyyyle inspiracji odnośnie tej dwójki <3
Dlatego mowa o części. Jeśli zapisuje, to połowa sukcesu. Właściwie jedna czwarta, bo w resztę trzeba by było wpisać zmuszenie go do pokazania notatek, które przecież byłyby w tym wszystkim najcenniejsze.
Ale byłby jeszcze bardziej! Musiałam to wygooglować i żałuję. Naturalny look? Jejku, on może mieć chore nerki!
Właśnie widziałam, a kiedy zobaczyłam ilość tekstu, aż wytrzeszczyłam oczy, chyba ze zdziwienia. Cóż, zabieram się więc za przyjemną – mam nadzieję – lekturę na wieczór. 
/Dlatego planuję notkę, która skupi się tylko na tej dwójce. Mam nadzieję, że nie przedobrzę, ale raczej postać Sama mi w tym pomoże. On raczej zna umiar i będzie wiedział, kiedy należy przestać.
/A no tak, zapomniałam o przekonaniu go do podzielenia się wiedzą i notatkami. A na to nie ma raczej szans.
/Ponoć Bucky przez cały czas smęci tam o pisaniu smutnych lub/i miłosnych piosenek i ma wyraźne ciągoty do Steve'a i Natashy. I ma dialogi ze Steve'm na zasadzie: B: Nikogo dzisiaj nie zabiłem, S: Jestem z ciebie dumny! Ale ten jego emo mejkap, który jest naturalny, wygrywa chyba wszystko. Biedak, teraz jeszcze wpędzili go w choroby.
/Wyszło mi ponad jedenaście stron i blisko pięć tysięcy słów. Jak dotąd moje notki nie przekraczały sześciu, góra siedmiu stron i miały nie więcej niż niecałe trzy tysiące słów. A z założenia miały mieć fabułę i opowiadać o czymś więcej niż robienie rzeczy dla dorosłych. Co jest więc ze mną nie tak :P? I znalazłam wspaniały art Stucky - klik, gdy szukałam inspiracji.
Steve, kto był tym kimś, kto zachęcił cię do otworzenia się i w jaki sposób to zrobił?
We wszystkim jest aż tak uparty, czy jeszcze ciężko stwierdzić?
No właśnie, tu jest ten minus, bardzo wielki minus. Ale chyba nie wykluczasz w przyszłości skorzystania z pomocy jakiegoś psychologa albo psychiatry? Czy to dla siebie, czy Bucky’ego. 
/Doktor Andrew Garner jakoś przekonał mnie do rozmowy ze sobą. Udało mu się jakoś przekonać SHIELD do tego, by pozwolili zaszyć mi się poza miastem, z dala od tego wszystkiego, i tam ze mną rozmawiał. Miał w sobie coś takiego, co sprawiało, że człowiek chciał z nim rozmawiać. Był też pierwszym i tak naprawdę jedynym człowiekiem, który odważył się spytać mnie o to, czy próbowałem popełnić samobójstwo. Nikt inny nie próbował nawet podważać tego, że rozbijając samolot kierowałem się jakimś wielkim heroizmem czy co innego chcieli widzieć, a on spytał wprost. Odpowiedziałem mu wtedy, że nie wiem. 
/Bucky po prostu jest uparty. We wszystkim i ze wszystkim. Taki typ człowieka. Tak przynajmniej sądzę.
/Kiedyś nadejdzie taki dzień, w którym to nadejdzie, ale na pewno nie w najbliższym czasie.
Bucky, Bóg nie pomoże. Nie wkurwiaj mnie. Moje chcenie nie ma nic do rzeczy. Nie chcesz o czymś gadać, to o tym nie gadamy.
Jakiś przykład przewinienia i stosownej według ciebie konsekwencji? Jest jeszcze gorzej niż było, dajmy na to, dwa tygodnie temu? Co masz konkretnie na myśli?
Owszem.
/Bóg nigdy nie pomoże, jeśli chodzi o wkurzoną kobietę. Jeśli chodzi o wkurwioną kobietę, jeszcze przysiądzie, popatrzy i się pośmieje. A przynajmniej coś podobnego mówił kiedyś mój dziadek. Tylko obierał to w inne słowa. 
/Przykład? Ym, jeśli ktoś wkroczy na teren niepodległego państwa i rozpieprzy jego fragment, zajmując się własnymi interesami, powinien albo zapłacić za zniszczenia, albo odbyć stosowną karę, jeśli będą przy tym jakieś ofiary. I nie, nie jestem hipokrytą. Brałem udział w rozpieprzeniu Bukaresztu i Berlina, choć do pewnego momentu byłem nie do końca świadomy i to chyba jest pewnego rodzaju czynnik łagodzący. Dlatego nie dodałem do listy Waszyngtonu. I tak, jest do dupy, może być?

Anonimowy

Czy bucky i Natasha będą razem w twoich opowiadaniach??
Ps Świetny blog ;)
/Jeśli chodzi o tego bloga i zamieszczane na nim notki - na to pytanie niestety nie mogę jeszcze odpowiedzieć, ponieważ tożsamość wybranki Bucky'ego pozostanie tajemnicą. Ale że ten blog jest połączeniem MCU i Ziemi-616 (oraz momentami Ultimates), w przeszłości przytrafił im się ten krótki romans.
/Jeśli chodzi o bloga z miniaturkami - piszę to, co zechcą czytelnicy (stąd Bucky/Yelena czy Stucky), więc mogą pojawić się także teksty z BuckyNat, żaden problem. Wystarczy, że ktoś wyrazi chęć, by taki tekst się pojawił.

Ps. Dziękuję bardzo :)

ASTRID LÖFGREN

N, jak dla mnie dziecinada może trwać wieki. To zaczęła być moja ulubiona rzecz.
Jeśli przypuszczasz, że podołasz spisaniu choć części najważniejszych haseł, dopisuj i się nawet nie zastanawiaj. Wielu ludziom może to ułatwić życie, nawet jeśli po jakimś czasie Bucky się zbuntuje, poprzekręca swoje własne twory i stwierdzi całkiem poważnie, że „Ja przecież mówię jak każdy”.
Już sobie wyobrażam to dzieło. Byłby szalenie męski z takim tatuażem. Zwłaszcza z dobrze widocznym tekstem w stylu tego, który wymieniłaś. Jeszcze mógłby wcisnąć gdzieś Redwinga. On w końcu też ma uczucia i nie byłby zadowolony, gdyby Bucky go pominął.
E tam, zaryzykuję hopem. A co. Raz się żyje. 
/Miła odmiana od wiecznej, wszechobecnej dramy i buckysiowych stęków, prawda? Dlatego też to lubię.
/Coś tak czuję, że nawet ja nie byłabym wstanie ogarnąć tego wszystkiego. Ba, mogę założyć się o dychę, że sam pan Barnes miałby z tym problem przez to swoje wieczne mieszanie i wypieranie się. Niektóre rzeczy są pewnie tak skomplikowane, że on sam musi to sobie zapisywać.
/Nie bluźnij. Przecież on już jest szalenie męski z tymi swoimi świeżo wyprostowanymi włosami i mrocznym mejkapem. Chociaż w "Avengers Academy", gdzie Bucky robi za smętnego emo-muzyka, stwierdził, że to nie eyeliner, a jego naturalny look. 

+ Jej, dodałam nową miniaturkę. W końcu.
Steve, a jak myślisz dlaczego praktycznie o niczym nie chce mówić i jak można by było go zachęcić do zmiany kierunku?
Jaka wada najbardziej rzuca się w oczy? Jesteś pewien, że właśnie na tym mu zależy, żebyś postrzegał go źle w pełnym tego słowa znaczeniu?
Pytam o to, bo łatwo wpaść w pułapkę i stracić na staraniach mnóstwo energii. Coraz bardziej wydaje mi się, że nie pójdziecie do przodu, jeśli nie popracuje z nim - w sumie z tobą też - ktoś całkiem neutralny, kto będzie w stanie wykorzystać w pełni potencjał. 
/Zapewne nie chce o tym mówić, ponieważ jest to zbyt trudne. Choć może to nie do końca trafiony przykład, kiedy mnie wybudzili, też nie chciałem na początku z nikim rozmawiać, ponieważ nie chciałem dopuszczać do siebie myśli, że to wszystko stało się naprawdę. W pewnym sensie bałem się, że jeśli powiem to wszystko na głos, to... wszystko już nie będzie mogło okazać się snem, a dość długo miałem taką nadzieję. Przez długi czas nie pojawił się też ktoś, kto potrafił sprawić, że chciało się z nim rozmawiać, chciało się zrzucić z siebie choć część tego ciężaru. Może z Bucky'm jest podobnie, a ja na nie jestem tym kimś, z kim chciałby rozmawiać.
/Bucky jest... cóż, dość trudny. Jest niesamowicie uparty, a czasem doprowadza to do tego, że nie potrafi dopuścić do siebie racjonalnych argumentów, jest na nie niemal głuchy. I cóż, nie, nie jestem tego pewny.
/Ciężko jednak znaleźć kogoś odpowiedniego, ponieważ nie będę kłamał, bo i tak nie potrafię, ostatnio mam niemałe problemy z zaufaniem. Bucky także. I to o wiele większe.
Bucky, tym samym sensem jest tu wydawanie polecenia. Wymuszanie daje zbyt mało korzyści. Oprócz strzępka informacji, które można by było dzięki temu uzyskać, zamyka drogę. Poza tym cierpliwość popłaca.
No to jak powinna wyglądać idealna kontrola?
Bywasz? Zabawne.
/Boże mój, wybacz, że cię wzywam, ale po prostu muszę. To w końcu chcesz o tym rozmawiać, czy nie chcesz? Mam o tym mówić czy nie? Proste pytanie i nie wyjeżdżaj mu tu z filozofowaniem o cierpliwości. 
/Powinny być jakieś zasady, do których powinni czy tam powinniśmy, jak kto woli, się stosować, powinny być wyciągane konsekwencje stosowne do odstępstw od tych zasad. Nie powinno być czegoś takiego, że grupa przebierańców wpada sobie na teren niepodległego państwa, niszczy jego sporą część, co ciągnie za sobą nie tylko starty finansowe, ale też ofiary, a potem wraca sobie do domów jak gdyby nigdy nic. Ale to, co dzieje się teraz, jest już przegięciem w drugą stronę.
/A tak, bywam. Jakieś obiekcje?

O.

Ale ją pokonała milicja? Hah, co się mamy czepiać. Powinniśmy podziwiać, że oni chcieli mówić po polsku, a nie po angielsku ale by widz się domyślił, że skoro akcja dzieje się w Polsce to dialogi są po polsku xD Haha przecież filmy nie muszą się zgadzać, ważniejsze jest co innego xD
Ja szukałam Stucky i trafiłam na Ciebie xD
Oj tam, ważne że inne "p" będzie <3
/No tak, ją i żonę Eryka aka Henryka. Łuki i strzały (tak, groty także) były z drewna, więc Magneto nie mógł ich zatrzymać. A moc Niny przywodziła na myśl takie prawdziwe słowiańskie wiedźmy, które mają konszachty z matką naturą. Była też trochę creepy, muszę przyznać. No i wiem, że filmy nie muszą się zgadzać, ale nie rozumiem dlaczego Marvel-Disney tak osłabił Pietro.

/I powiadamiam, że nowe Stucky zostało dodane. Wyszło mi jedenaście stron i blisko pięć tysięcy słów tekstu, który tak naprawdę nie ma fabuły :P
A jak Ci idzie z Bucky'm?
/Można powiedzieć, że lepiej niż przedtem, choć... I tak nie jest najlepiej. Ale jesteśmy dobrej myśli. Znaczy, ja jestem, bo nie wiem, co tak naprawdę chodzi Bucky'emu po głowie.
Wiem, że najgorsze pożegnania to te, których nie było. Ale nie miałeś wpływu takiego jaki myślisz, że miałeś na jej śmierć. Zamiast się obwiniać zrób kroki w przód.
/Nie mów mi za co mam się obwiniać, a za co nie. Z góry dziękuję.