12 kwietnia 2015

Ana Morgan

Clint: To już u mnie norma z tym pytaniem. Zadaję je wszystkim. Co sądzisz o Kapitanie, Bannerze, Thorze, Natashy, Starku i (wybacz mi, ale muszę) Lokim? I co obecnie porabiasz? Gdzie się znajdujesz? I jak zniosłeś upadek TARCZY?
N mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale chyba rozumiesz, że musiałam. I jeśli masz czas to zapraszam do mnie na Aska, bo strasznie mi się nudzi, a weny na napisanie nowego rozdziału jakoś brakuje :D
Zimo więc jaka jest twoja nowa towarzyszka? I dlaczego w ogóle ci pomaga. Jak ją znalazłeś?
N:  A ja tak chciałam pojojczeć pod rozdziałem :P! Nie zadawałam pytań, bo myślałam, że blog ma zawiechę. Brawo ja.
I wiesz jak nie cierpię cię za to pytanie.
I taki ps. do tego czym zajmuje się Clint. Barton miał być w CA:WS i nawet opisana jest jego scena, więc chcę ją trochę przerobić i wykorzystać.

Clint:
Jestem w Europie, chcę dać cynk Fury'emu o statusie misji, a tu okazuje się, że Fury jest martwy, a Cap rozwalił SHIELD. Nie wiedziałem czy mam wsiadać w samolot i lecieć do Waszyngtonu czy pójść upić się do najbliższego baru. Potem jeszcze fakt, że Coulson jednak żyje, SHIELD też. No przyznaje, byłem nieco skołowany.
Czym się zajmuję? Latam po dachach i szukam niemal stuletniego gościa z metalową ręką. Ot, normalna niedziela. 
O Natashy już się wypowiadałem, więc ją pominę.
Steve. Zależy czy mówimy o Rogersie czy o Kapitanie, bo jednak to spora różnica. Steve jako Steve to równy gość i już nie zachowuję się jakby połknął kij. 
Thor. Thor dziwi się na widok małpy, lata z wielkim młotkiem i czerwoną pelerynką jednocześnie spotykając się z astrofizyczką o wyglądzie modelki. Serio, nie wiem jak on to robi, nie potrafię rozgryźć gościa.
Bruce. Akurat tu sam się zastanawiam, bo nie wiem czy trzymać się jak najdalej czy zapisać się do niego na jogę, bo potrafi odstresować człowieka.
Stark. Czasem ma się ochotę udusić faceta, ale robi świetną kawę. Tak, kawa zdecydowanie działa na jego korzyść. 
Loki... wbiłbym mu strzałę prosto w oko i kilkukrotnie przekręcił. A potem wbiłbym drugą, a Nat by poprawiła.
Bucky:
Znalezienie jej nie było wcale takie trudne, gdy ma się swoje sposoby. 
Wiedziałem, że przekonanie jej może nie być proste, ale kiedy wracasz do domu i znajdujesz na swojej kanapie faceta, który kiedyś cię szkolił i który od co najmniej roku powinien być martwy, a do tego mógłby skręcić ci kark zanim choć mrugniesz to jednak go wysłuchasz. Pajączek także zna projekt Zephyr, a także całą zaangażowaną trojkę, więc zna też powagę sytuacji. 
Jaka jest? Sam ją uczyłem, ale nie przestaje mnie zadziwiać. Jest brutalnie skuteczna w swoich działaniach, ale jednocześnie wszystko co robi, wykonuje z gracją cholernej baletnicy. To chyba cecha każdej Wdowy, ale nie przeczę, że miło jest oglądać ją przy pracy.

Blue Greyme

Clint: siemasz stary :D
Dołuje mnie jedna rzecz: skąd wzieła sie ksywka "Hawkeye"? :>

James: teraz to juz totalnie nie wiem jak sie do ciebie zwracac. Jamesa tez sie zaczales wypierać. Z czym ty masz problem chłopie?
Clint:
Kiedy występowałem na cyrkowej arenie, musiałem mieć jakiś przydomek, prawda? Sokole Oko stąd, że skromnie mówiąc, jestem fenomenalny w swoim fachu i nigdy nie chybiam.
Bucky:
Ym, z samym sobą? Tak chyba można to nazwać. Czasem ciężko jest mi się pozbierać do kupy, ale to nic takiego.

Astrid Löfgren

           A gdzie teraz jest Barney?
           Wierzę ci, oj wierzę.
Nie rozmawiałem z nim od dawna. On wybrał tamtą rodzinę, ja dołączyłem do SHIELD.

Astrid Löfgren

Coulson wybaczy. To ja też trzymam za to kciuki ;)
Podobało ci się w tym cyrku? Dobrze wspominasz ten czas? Jak byłam mała to często myślałam, jak to jest na arenie i zaskakująco dobrze to pamiętam. Już nie wypytują o okoliczności odejścia z niego.
 Dobrze wspominam tylko początki. Potem wszystko zaczęło się psuć, a ja i Barney od siebie odsuwać. 
 Samo występowanie na arenie to świetna sprawa, ale... cała reszta już nie bardzo. O wiele milej jest jednak oglądać występ, uwierz na słowo.

Ana Morgan

N wcale nie przynudzasz, to po prostu ja nie mam poczucia czasu. Nawet nie zauważyłam, jak ten czas szybko leci :D
Clint domyślam się, że to trudne, dlatego mam do ciebie tak dużo szacunku :D Niestety jest to też dość droga sztuka, przynajmniej na moją kieszeń :(
James ja dziękuję za taką pomoc. Jak dla mnie to ta kobieta jest nieobliczalna i nie wiadomo kiedy może cię zdradzić. Ja widzę różnicę. Zimowy Żołnierz był bronią HYDRY, maszyną do zabijania, ślepo wykonywał ich zlecenia, nie zważając na konsekwencje, a James ma swój własny mózg i potrafi myśleć. To jest różnica.
Czym niby różni cię od Natalii? Ona chociaż nie udaję, że jest praworządnym amerykańskim obywatelem, który zmienia strony konfliktu dla własnej wygody. Mały Pajączek sam będzie mieć z tego korzyści, więc nie ma powodu zdradzać mnie dla SHIELD, które dorwałoby i ją, czy dla Hydry do której wpajano jej nienawiść. Nie widzę powodu do dalszej dyskusji na tym polu.
Zimowy Żołnierz był też legendą zimnej wojny. Miałem wtedy o wiele lepsze warunki i więcej luzu, a nawet strach, który wzbudzał szacunek. A potem mur upadł, przyszli amerykanie, którym się to nie spodobało i postanowili zrobić sobie ze mnie ślepą, bezwolną kukiełkę. Chyba zwyczajnie cofnąłem się do tego pierwszego etapu, ale dopiero teraz to widzę.

Astrid Löfgren

Clint, jak ja się cieszę, że w końcu się trafił ktoś rozmowny! Wyobrażasz sobie jakoś to potencjalne spotkanie z Barnesem? Hah, taki sobie koleś z metalową rączką to w sumie nic, co nie? :D
A myślisz sobie czasami, co by było gdybyście jakiś związek w szerszym znaczeniu tworzyli? Jestem ciekawska, wybacz.

I fajnie by było, gdybyś opowiedział coś o swojej przeszłości. Opowiesz?

Liczę na recenzję tej pizzy, bo o niej już krążą legendy.

I taaak, ogromne tak, rządzisz, Legolasie ze Stanów ;)
Mam kilka scenariuszy; albo wyląduję dwa metry pod ziemią, albo skończę na OIOMie, albo znowu przyprowadzę rosyjskiego szpiega do resocjalizacji i Coulson będzie chciał mnie zabić. Trzymam kciuki za opcję numer trzy, bo lubię żyć i nie chcę skończyć jako warzywko. 
W niektórych sferach mnie i Natashę różni z byt wiele, z kolei w innych jesteśmy zbyt podobni, wiec wątpię by ten związek trwał jakoś długo.

Ja i mój brat Barney wychowywaliśmy się w sierocińcu po śmierci naszych rodziców. Wolałbym pominąć ten etap, bo nie był zbyt przyjemny, a i tak w końcu uciekliśmy i dołączyliśmy do trupy cyrkowej Carsona. Tam uczyłem się strzelać z łuku, występowałem na arenie, aż przez... pewne spięcia odszedłem. Byłem drobnym złodziejaszkiem aż znalazł mnie Coulson i... ta dam, o to jestem. 

Astrid Löfgren

Clint, a ty co myślisz o naszym uroczym Żołnierzu? Miałeś z nim do czynienia, czy tylko słyszałeś, że taki ktoś istnieje? No i nie mogę nie zapytać o Natashę. Co do niej czujesz, albo czego nie czujesz, co uważasz, takie tam? I ile najwięcej strzał na raz udało ci się wystrzelić?
Jeszcze nie miałem, ale coś czuję, że to się zmieni. Ciężko było mi jakoś przetrawić, że mam gonić za facetem o którym uczono mnie w szkole i stawiano za wzór, ale hej- walczyłem z cholernymi kosmitami z gościem latającym w żelaznej puszcze, szpiegiem, monstrum gamma, bogiem i amerykańską legendą- to trochę zmienia postać rzeczy. I muszę przyznać, że trochę rozumiem działanie Barnesa. Sam byłem w podobnej sytuacji przez kilka dni i nie mogłem wrócić do normy, a on znosił to przez dziesięciolecia i jakoś funkcjonuje.
Nie wyobrażam sobie bycia w związku z Natashą. Jesteśmy przyjaciółmi, partnerami, ochraniamy sobie wzajemnie tyłki i nie chciałbym zepsuć tego, bo coś by nam nie wyszło.
Jeszcze nie byłem u Mike'a, ale już wiem, gdzie skończę dzień.
Potrafię strzelać dwiema na raz, ale mój rekord to cztery. Co prawda, tylko trzy okazały się celne, ale i tak rządzę.

Astrid Löfgren

Clint, to ciekawa jestem, jak u ciebie wygląda taki niezwykły dzień tygodnia.
James, obyś się wyplątał z tego wszystko, chociaż małe na to masz raczej szanse.
Clint:
Niezwykłe dni to takie, w które udaje mi się zdobyć zasłużony urlop. Wstaje w południe, zamawiam pizze, rozsiadam się przed telewizorem i trwam tak do czasu, aż ktoś zadzwoni z wiadomością, że jednak mnie potrzebują. I wtedy kończy się niezwykłość dnia.

Ana Morgan

N może i pięć tygodni, ale ja mam wrażenie, że minęło już dużo więcej czasu :P
Clint zgadzam się, łuki żądzą! Sama chętnie zaopatrzyłabym się w jeden, lecz moje fundusze na to nie pozwalają.

Sam i jak idą poszukiwania? Natrafiliście na jakiś ślad, czy wciąż błądzicie? Jak zareagowała Sharon na ucieczkę Zimowego Żołnierza?
Grzecznie poprosisz, James? Jakich ciężkich argumentów do tego użyjesz? Białych, czy palnych? A nie pomyślałeś, że ktoś mógłby ci pomóc? Jeśli ci uśpieni są tak niebezpieczni, może nie tylko tobie zależałoby na ich unieszkodliwieniu? I owszem Zimie nie należy ufać, a co z Jamesem? Sam ci ufał, skoro dał ci dach nad głową.
N: Znaczy, że aż tak przynudzam :P?

Clint:
Sam po raz pierwszy trzymałem łuk w rękach w cyrku Carsona i od tamtego czasu ćwiczę minimum dwie godziny dziennie. To czadowa, ale trudna do opanowania sztuka.
Sam:
Czułem, że chciała powiedzieć "A nie mówiłam", ale taktownie się powstrzymała. Raczej nikt nie jest szczęśliwy z tego powodu. No, zapewne nikt oprócz Hydry. 
Nikt nie znajdzie Żołnierza, póki sam nie będzie chciał być znaleziony, więc raczej trzeba się przyzwyczaić to częstego błądzenia na oślep. 
Bucky:
 Potrzebuję tej ręki, a oni są mi coś winni, więc posunę się tak daleko jak będę musiał.
 Znalazłem Czarną Wdowę, a jedna Wdowa da mi znacznie więcej niż kilku agentów SHIELD, bo sam ją uczyłem. Zbyt łatwo daję się wyprowadzić z równowagi, a to oznacza, że będę popełniać błędy. Nie chcę by ktoś oprócz mnie musiał ponosić ich konsekwencje. 
 A czy między nimi jest jakaś różnica? Ja już jej nie widzę.

Ana Morgan

#1 N naprawdę rozładowałaś atmosferę :D Nieźle mnie rozbawiłaś, więc ci się udało.
Sam nie dziwię ci się. Ja sama bym Barnesa rozszarpała za takie coś. Tak to jest z ludźmi. Wyciągasz do nich pomocną dłoń, poświęcasz się i chcesz jak najlepiej, a oni w najmniej oczekiwanym momencie wbijają ci nóż w plecy. Przykre :(
James średnia długość życia była niewysoka ze względu na złe warunki sanitarne, brak leków i niewielkie obeznanie w medycynie, a nie z powodu broni. Na wojnie ginęli młodzi, to się raczej nie zmieniło. Zapewne to twoje rzężące żelastwo zamiast ręki jest o wiele lepszą bronią.
#2 N dlaczego "żadnych pytań o Budapeszt"? Ciekawy temat mógłby z tego wyniknąć :D
Sam jak idą poszukiwania? Kto ci w nich pomaga?
Clint witam cię serdecznie :) Pierwsze pytanie ode mnie dlaczego łuk? I to chyba ze względu na niego lubię cię najbardziej :D
James czy ty w ogóle myślałeś o Samie, kiedy zachciało ci się zwiać? Jesteś pieprzonym egoistą! Po co w ogóle korzystałeś z jego pomocy. Nie jest ci wstyd? Tak go wykorzystałeś. On chciał ci pomóc, a ty wbiłeś mu nóż w plecy. Jeszcze w zamierzchłych czasach, kiedy ten blog dopiero powstał, zapytałam ci się, czy nie wolał byś zemścić się na co poniektórych. Ty odpowiedziałeś, że to nie ma sensu. Człowieku, jak można ci w ogóle zaufać?
N: Próbowałam dopasować Budapeszt do jakiejś znanej mi misji tego duetu, ale nijak nie potrafię, a nie chcę zmyślać nie wiadomo czego.
I to "w zamierzchłych czasach" istnienia bloga, czyli pięć tygodni temu :P
A o zachowanie Bucky'ego z pretensjami do pana Brubakera. Chociaż nie, "mój" jest bardziej milusi, bo nie użył granatu :)

Clint:
A dlaczego nie? Uczyłem się strzelać od dzieciaka, a poza tym jest cichy, ma długi zasięg i ludzie raczej nie spodziewają się gościa z łukiem, więc mam element zaskoczenia.
Poza tym, łuki rządzą.
Sam:
Pozostaje się cieszyć, że wbił mi ten nóż tylko metaforycznie.
Tak właściwie to ja pomagam w poszukiwaniach, bo nie jestem agentem. Sharon zaalarmowała kogo trzeba i SHIELD wyznaczył odpowiednich ludzi.
Bucky:
Wolę zwykłą broń białą lub palną. Może i nie ma już techników, którzy pracowali przy protezie ostatnio, ale są ci, którzy robili to kiedyś. Wyciągnę ich choćby z grobu. Wprowadzono poprawki, ale główne działanie jest nadal to samo, więc odwiedzę kilku i grzecznie poproszę o naprawienie awarii. Jestem przekonujący, mam ciężkie argumenty i raczej nie odmówią. 
Na nikim się nie mszczę. Doskonale wiem jak to jest być po drugiej stronie, ale wiem też czym są twory programu Zephyr i wiem, że trzeba ich zatrzymać zanim potencjalny kupiec zacznie działać. W tej chwili nie obchodzi mnie czyjeś zdanie na mój temat i to, że robię milowy krok w tył. Pierwszy raz od dawna wiem, co muszę zrobić i dokończę to za wszelką cenę. Potem mogę wrócić i pozwolić Wilsonowi wpakować mi kulkę w łeb, bo i tak nie będzie innej alternatywy.
Ufać? Zimie nie należy ufać.

Astrid Löfgren

Clint, no weeeeź! Nie dowie się :P

James, jesteś w czarnej dupie tak czy siak. Trochę ci współczuję.
Clint:
"Natasha" i "nie dowie się" w jednym zdaniu to niemal oksymoron, bo ona wie wszystko.
Kilka wybuchów, kilka połamanych kości i wstrząs mózgu. Ot, zwykły wtorek.
Bucky:
Nie ująłbym tego lepiej, ale sam się wpakowałem. 
 

Astrid Löfgren

Clint, co się wydarzyło w Budapeszcie? :D :P

Sam, czy teraz będzie tak, że za wszelką cenę będziecie chcieli schwytać Barnesa? Podejrzewam, że jeśli już wpadnie w wasze ręce (jeśli) to nie będzie taryfy ulgowej, jak dotychczas. Dobrze myślę?

James, ty to jednak dobry aktor jesteś, ale szkoda mi Sama przede wszystkim, bo trochę się niefajnie zachowałeś (tak subtelnie mówiąc). Co zrobisz, jeśli twoja misja się nie powiedzie?
Clint:
Co wydarzyło się w Budapeszcie, pozostaje w Budapeszcie.
Gdybym zaczął opowiadać o tym jak ratowałem tyłek Nat, ona skopałaby mi mój.
Sam:
Barnes znał zasady i łamiąc je, sam się pogrążył. Jest jednym z najbardziej niebezpiecznych ludzi na Ziemi i od dawna powinien gnić w jednym z więzień SHIELD, ale dostał szansę. Jeżeli wywinie jakiś numer, nie będzie mógł nawet pomarzyć o kolejnej. SHIELD nie będzie chciało z nim dyskutować, a ja nie mam już sił do bronienia go. 
Bucky:
Nie planowałem tego od samego początki, choć to chyba żadne usprawiedliwienie. Niczego nie grałem, po prostu nie mówiłem wszystkiego. Nie chcę się rozgrzeszać, zwyczajnie sądzę, że muszę po sobie posprzątać.
Jeżeli się nie powiedzie to nie będę miał już powodów do zmartwień, bo będę trupem. Nie wiem jednak, co miałbym zrobić jeśli mi się uda, bo nie będzie już do czego wracać. Tak jest cena.

Rozpoczęcie tygodnia Clinta Bartona!

Choć tym razem nie orzekło głosowanie:
tydzień Clinta Bartona/ Hawkeye'a czas zacząć!
12-17.04
Ps. Błagam, żadnych pytań o Budapeszt!

Astrid Löfgren

Właśnie o toto mi chodziło.
Chyba byli tak naiwni, skoro cię nawet dobrze nie upilnowali.
Daleko zwiałeś? Masz już jakiś trop tych całych "uśpionych"?
Na moją korzyść działało to, że zapewne sądzili, że staram się jakoś dopasować, nadgonić wszystko i znaleźć jakieś informacje o samym sobie. Może i to ostatnie faktycznie się zgadza, ale nie marnowałem czasu i przeszukiwałem dane, które udało mi się zdobyć. 
Potem wystarczyło odnaleźć miejsca, w którym schowałem dawny sprzęt, znaleźć jakiś samochód i starać się nie rzucać w oczy.Jedna z baz znajdowała się w Filadelfii i powinienem znaleźć tam Bulgakowa, któremu powierzono opiekę nad agentami projektu Zephyr. Prawdopodobnie to on może być odpowiedzialny za wyciek kodów, więc może być to albo spory krok w przód albo strata czasu.

Ana Morgan

N rozbawiłaś mnie. Nie, Jamie nie będzie miał kłopotów, bo dlaczego? To raczej ja mam problem.
Sam przez niego masz same kłopoty. Czasami Cię nie rozumiem. Nie obraź się, ale albo jesteś głupi albo naprawdę masz AŻ tak dobre serce, by poświęcać dla Barnesa całe swoje życie.
James dlaczego dziwne? W starożytności była to podstawowa broń. Moim zdaniem to dobry wybór, jest cicha i skuteczna.
N: Wiem, że wspominałaś coś o maturze, więc to miało być na rozładowanie atmosfery, ale cóż :P

Sam:
Teraz nie mam już wyboru, bo ciężko zignorować fakt, że bionicznie wzmocniony i niestabilny emocjonalnie morderca chadza sobie luzem po mieście. Sharon zdała raport i Steve Steve'm, ale teraz nie będą ograniczać się z używaniem ostrej amunicji. Stał się zagrożeniem wysokiego stopnia.
Chciałem dobrze, bo sądziłem, że Barnes naprawdę chcę wrócić do żywych, ale teraz wiem już, że szukał tylko miejsca do przeczekania największego szumu.
Może zwyczajnie się myliłem i to naprawdę jest gość, którego się nie ratuję. Takich jak on trzeba  jednak zatrzymać. Czasem za wszelką cenę.
Bucky:
W starożytności średnia długość życia nie wynosiła trzydziestki. To, że coś było dobre wtedy, nie oznacza wcale, że jest dobre teraz. Jest wiele skuteczniejszych broni.