James nie jest ani chudy, ani łysy, ani kot, więc masz rację. Co powiesz na bezdomnego, kundelka, z protezą łapki? Cóż i tak wygląda chyba lepiej niż kiedyś. Szampon. Szampon to inna sprawa. Może go nakłoń do używania? Tylko błagam, nie rozwalcie znowu stołu. Szczotka do włosów, przecież gryzie! James miałby się uczesać? Właśnie czy on się jakoś czesze? Albo ty go czeszesz? Słodki kucyk, warkoczyki, albo dobieraniec? Po co mu maszynka do golenia? Tasakiem przecież wygodniej... Ramiona i plecy? Phi, czy ty widziałaś te stopy? Jakby go wcisnąć w szpilki, kabaretki i miniówę to by dopiero była laska! (Ciekawe jak by wyglądał James w szpilkach? I kabaretkach.)
Raczej mało ma w sobie potulnego szczeniaczka, którego można ciągnąć za ogon. Jeśli naprawdę miałabym porównywać Jimmy'ego do jakiegoś zwierzęcia, wybrałabym jednak kota. Niekoniecznie łysego kocura czy puchatego rasowca, a raczej jednego z tych kulawych dachowców, które zawsze chadzają własnymi drogami, potrafią poradzić sobie w każdej sytuacji i potrafią pokazać pazury. I mają zamiłowanie do metalowych, świecących przedmiotów.
Mogłam lekko pomóc mu z ogoleniem tego ścierniska, które z zapałem hoduje na twarzy, ale zrobiłam to tylko ze względu na to, że bałam się zostawić go samego z ostrym przedmiotem. Pleść warkoczyków naprawdę mu nie zamierzam. Ani dzielić się z nim szamponem. Ten zapach naprawdę by mu nie pasował.
Raczej nie oglądam jego stóp, bo nie widzę ku temu potrzeby. Raz trafiłam na gościa z zamiłowaniem do akurat tych części ciała. Dziwak to mało powiedziane.
N: Buckyś w pończoszkach i szpilkach? Ależ proszę bardzo- klik. Innego arta nie znalazłam :P Raczej nie oglądam jego stóp, bo nie widzę ku temu potrzeby. Raz trafiłam na gościa z zamiłowaniem do akurat tych części ciała. Dziwak to mało powiedziane.
Wiesz... Może miała zły humor. A doniczki mało kosztują, nie musiałaby przepłacać, dziewczyna. Po za tym odwalanie bohatera, definitywnie ci nie służy, bo zrobisz coś sobie, albo otoczeniu. Albo sobie i otoczeniu. Ja wiem, że ty wiesz, ale czasami robisz to odruchowo. Tak domyślam sie, że w mniej przyjaznych. Czyli dorzuciłeś do diety tosty? Robisz postępy. Zaprzeczasz sam sobie. Chyba. Mówisz że Yelena bywa dla ciebie miła, ale gdy nie jest dla ciebie miła, to nie czujesz się wykorzystywany. Ale to zawiłe, James. Nie pogardził? Ty to umiesz się wyrazić. Czy ty się jakoś czeszesz?
Tak, tak, wiem, kobiety miewają dni, w których mogą mieć "zły humor". Tylko, że w takim razie ona miewa je nadzwyczaj często. A gdy powiedziałem to na głos, tylko w trochę innych słowach, oberwałem raz jeszcze. Że niby jestem bezczelny. Dobre sobie. Widać ze złym humorem idzie również przewrażliwienie
Ja wcale nie zgrywam bohatera. Po prostu czasem zgrywam mniej zapatrzonego w czubek swojego nosa dupka niż zwykle i najczęściej mi się to nie opłaca. Otoczeniu również.
Powiedziałem, że bywa miła w tych chwilach, w których nie bywa... mniej miła. Nic tu niczemu nie zaprzecza. Chyba.
Co jest tak nadzwyczajnego w użyciu stwierdzenia "nie pogardził"?
Czy się czeszę? Odpowiadając na to jakże trudne i ważne pytanie- nie często. Wystarczy jakoś to związać i po problemie.