2 stycznia 2016

Avada Simpson

Ja też zawsze tak myślałam :D Tak jakoś jak wyszła ,,Alicja w Kranie Czarów" Burtona. Tylko że tam Kapelusznik był rudy i cóż... miała fajne gatki :P Ale manię na punkcie kapeluszy mieli taką samą. Też tak twierdzę. Odcinek z nią był BARDZO zły. Ale Ruby ^^ Który sezon był dla ciebie najlepszy N?
/Nie tylko mania na punkcie kapeluszy ich połączyła. Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę, ale gdy Regina i Jefferson uciekali przed strażnikami Królowej Kier, gestykulacja Jeffa była łudząca podobna do tej Kapelusznika z "Alicji...". I tak poza tym, stroje Jeffersona rządzą. Ma naprawdę świetny styl i to w obu światach. Przez pewien czas żałowałam też, że to nie on był z Emmą, bo chemia między nimi była niemal namacalna. Ale ponoć (tak twierdzą internety) pan Stan i panna Morison byli wtedy parą, więc może dzięki temu i na ekranie między nimi iskrzyło. 
/Zdecydowanie pierwszy sezon jest moim ulubionym - za Grahama, za Jeffersona, za Ruby, za Augusta i za babcie z kuszą!

/Cieszę się też, że #19 się spodobało. Polecam też nadgonić część #18, która wyjaśni obecność Yeleny.

/I może byłabyś tym zainteresowana :)?
#1 No właściwie to tak. Dobra, już nie będę. Nie mówię że było to dobre, i że powinieneś za to dostać order uśmiechu, ale według mnie miałeś do tego prawo. Nie mi cię oceniać. Wolę nie ryzykować. Wiesz, niektóre usprawiedliwienia... dobrze usprawiedliwiają. (masło maślane) To że (tak wiem powtarzam się) byłeś traktowany w nieludzki sposób przez wiele długich lat, jest BARDZO przekonującym usprawiedliwieniem. Wiesz gdy kocha się swoją rodzinę, nie wpakowuję się córce kulki w łeb. W twoim przypadku można to nazwać obroną własną. Wtedy nie miałeś takich możliwości, ale teraz gdy potrafisz nie myśleć samodzielnie, możesz to zrobić. Taki opóźniony zapłon.
A ty już to potrafisz?
Dobrze wiedzieć. 
#2 James ktoś cię zrobił na aniołka :D
[link]
/Och, nie dostanę orderu uśmiechu? Dlaczego? Przecież się staram, jestem miłym człowiekiem... no, powiedzmy, że próbuję być, a to już coś. Znowu nikt tego nie docenia. Jak zwykle. Ale dobra, nie to nie, zrań moje biedne, stare serce.
/Dlaczego wolisz nie ryzykować oceniając mnie? Przecież ci nie zabraniam, proszę bardzo, każdy może mieć swoje zdanie i może je wyrażać. Najwyżej trochę się podąsam, ale przecież nie byłby to ani pierwszy, ani ostatni raz. Uważam, że morderstwo to coś niewybaczalnego i mam do tego prawo, a ty masz prawo do posiadania innego zdania. Ale wiedz, że ja nie szukam usprawiedliwienia dla wszystkich tych rzeczy, które robiłem przez całe życie, zupełnie nie. Zrozumienia? Jak najbardziej, ale nie usprawiedliwienia. 
/Nie możesz być pewna tego, że ktoś, kto kocha swoje dzieci, nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Nie mówię akurat o niej, bo był z niej kawał zimnej suki i nic więcej, ale my nie o tym. Po prostu czasem szybka śmierć jest o wiele mniej bolesna od tego, co może zaserwować nam życie. Gdybym wiedział, że ktoś, kogo kocham, najprawdopodobniej będzie torturowany, może niewyobrażalnie cierpieć, może umierać powoli i boleśnie, nie wahałbym się przed posłaniem takiej osobie kuli w łeb. Dlatego, że jeśli się kogoś kocha, chce się mu oszczędzić bólu. A przynajmniej wydaje mi się, że tak jest. W końcu żaden ze mnie ekspert od miłości.
/I czy ja wyglądam na kogoś, kto podejmuje dobre decyzje? Jasne, czasem miewam jakieś przebłyski, ale głównie są one raczej marne. 

/Nie znam się jakoś specjalnie na aniołach, ale raczej daleko mi do jednego z nich.

Astrid Löfgren

N, przyznam, że mi się kojarzyło tylko z porą roku, więc tak, to nie byłoby takie złe.
Nic tylko czekać, aż będzie ze Steve'm hasać za rączkę ze strachu, że się oddali więcej niż na trzy metry. Jak walną coś w tym stylu w filmie, to chyba umrę ze śmiechu mimo całej poważnej otoczki.
/Cóż, Steve widocznie wziął hasanie za rączkę zbyt dosłownie. Ale przynajmniej to wyjaśniłoby, dlaczego biegał z jego protezą przewieszoną przez ramię. Tylko szkoda, że do tej protezy nie był przyczepiony jej właściciel.

/I zobacz z czym komiksowy Bucky pija herbatkę :P:
Yelena, no właśnie, otóż to. To tylko gra. Byłoby najlepiej, gdyby obudziły się w nim naturalne reakcje. Mogłoby być mu po prostu łatwiej.
Jak już dostanie ten blender, trzeba będzie mu nadać nowy pseudonim. To w końcu nowy poziom. Chyba nie, bo swoim kolorem pewnie by odstraszała.
Nie ma się czym przejmować. Z dwojga złego lepiej nie umieć gotować, niż nie umieć poradzić sobie z bombami, kiedy od czasu do czasu ma się z nimi do czynienia. 
/Byłoby zdecydowanie łatwiej, gdyby to wszystko przychodziło mu naturalnie. Ale wszystko zależy od Jimmy'ego, to on musi tego chcieć, bo nie da się tego nauczyć za niego.
/Zawsze można zaopatrzyć go również w zestaw barwników spożywczych, które pomogą zwalczyć odstraszający kolor, Skoro dzieci chętniej jedzą to, co jest kolorowe, w jego przypadku może być bardzo podobnie. Chyba, że zadziałałoby to wręcz odwrotnie.
/Jasne, że tak jest lepiej, ale nie zmienia to tego, że wolałbym potrafić to i to. Jednak to chyba nie jest mi przeznaczone. Ale przynajmniej jest się z czego pośmiać, gdy po raz kolejny coś spalę.
Steve, tak jakby człowiek nie był człowiekiem.
Czyli jaka by to mogła być na przykład sytuacja?
/Jest tak dlatego, że to nie człowiek jest im potrzebny, a jego umiejętności. 
/Jeśli wiedziałbym, że Bucky szkodzi samemu sobie albo, że grozi mu coś, czemu jestem w stanie zapobiec, nie wahałbym się ani chwili i zrobiłbym wszystko, co mogę. Jak Bucky kiedyś. 
James, spróbuję ci jasno wyjaśnić. Jeśli nie wyjdzie, to zrobię to kiedy indziej. Myślenie emocjami - napięcie wyraża się przez emocje. Myślenie myślami - napięcie wyraża się przez kompulsywne myślenie, na przykład o życiu. Może zamiast "myślenia" powinnam była użyć "skupienia", czy czegoś w tym stylu.
No to powiem ci, że nieźle się wyuczyłeś z tym bólem żyć, skoro nawet po tobie nie widać, że plecy bolą jak jasna cholera.
O coś takiego właśnie mi chodziło. Dlaczego teraz by nie przeszło?
/Nadal nie bardzo wiem, o czym, u diabła, do mnie mówisz, ale dobra, nieważne. Mój mózg widocznie nie jest stworzony do pojmowania takich rzeczy. Przeżyję bez umiejętności rozróżniania myślenia myślami i myślenia emocjami.
/Na samym początku nie byłem w stanie ruszyć nawet palcem, a co dopiero stać i zachowywać przy tym równowagę, ale bardzo skutecznie potrafili zmotywować mnie to nauczenia się tego. W końcu było to prostsze od skonstruowania protezy, która nie obciążałaby kręgosłupa i układu kostnego, i która nie łamałaby mi kości, Nie opłacało im się to, bo wiedzieli, że jeśli zdecyduję się uciec, proteza mi tego nie ułatwi, a wręcz przeciwnie. Szczególnie po długim czasie bez większej konserwacji. Dlatego nauczyłem się to ignorować. Innego wyjścia nie ma.
/Po prostu. Nie przeszłoby. Czasy są inne, ludzie są inni. Wszystko jest inne.