12 kwietnia 2016

STUCKYHOLICZKA

To myśmy legendy przerabiali na lekcjach? Wuhu, ciekawe czy pani M już też jest uświadomiona xD Mickiewicz był ble, pamiętam że nawet uderzyłam ręką o ławkę mówić, że Słowacki to był gość! I mi się nie oberwało. Ah! Fizyka i chemia to nie dla mnie, mata też. A co mam na studiach? Matę, statystykę (to już za mną) Badania operacyjne (witajcie macierze) i materiałoznawstwo (witaj fizyko). Ciekawe czy jak nie będę chciała Stucky'ego to czy go dostanę? xD 
/Opowiastka o tym, że Szymborska nie potrafiła zinterpretować własnego wiersza zgodnie z maturalnym kluczem już dawno została obalona przez Michała Rusinka, sekretarza Wisławy Szymborskiej. A on raczej ma więcej racji od pani M. No chyba, że się mylę. 
/Ja za to jakoś nigdy nie mogłam przekonać się do różniczki. Nie polubiłyśmy się. I co? Sześćdziesiąt godzin tylko dla różniczki - trzydzieści na teorię, trzydzieści na praktykę. A my nadal za bardzo się nie lubimy.
/"Ciekawe czy jak nie będę chciała Stucky'ego to czy go dostanę? xD" - może ciężko dziś myślę, ale nie załapałam, czym łączy się to ze Słowackim i materiałoznawstwem, więc trochę jaśniej poproszę, jeśli można :P
Nic nie chciałam zasugerować, ale ciasta z marchewek czy buraków też są pyszne. Nie pożałujesz xD
Daję radę, przynajmniej póki co. Jest to zasługą głównie tego, że mam dużo ruchu i mało czasu na objadanie się i nicnierobienie. Dlatego nie muszę się przekonywać do ciast z buraków.
 To będę Cię z tym kocem nawiedzać, żaden problem xD
Coś się tak uwzięła na ten koc? Zrozum, że facet też czasem może nie mieć ochoty na wymianę czułości i wylądowanie pod kocem. 

Astrid Löfgren

N, och, gdyby doba miała przynajmniej 30 godzin to może i bym spróbowała.
Znając twoją skrupulatność i zaangażowanie w kreowanie postaci, jestem niemal pewna, że tego nie sknocisz. Do odważnych świat należy, czyż nie?
Nie wiem, czy uwierzyłby mu na słowo. Ale może, może... I co, przenoszenie statków przez góry? Okej, nie wiem o co chodzi, więc to znak, że trzeba nadrobić zaległe odcinki.
/Cóż, a jeśli wstrzelę się w to "niemal", zawszę mogę potem ściemniać, że tak właśnie miało być i taki miałam zamysł, i będę miała nadzieję, że ktoś to kupi :P Wiesz, taka nagła zmiana planów i zdecydowanie, że jednak rezygnuję z inspiracji.
/Yep, przenoszenie statków. Przez góry. Statków. Tego nie da się opisać, tą głupotę trzeba zobaczyć na własne oczy. Naprawdę boli mnie to, że czwarty sezon ma tak niski poziom w porównaniu do poprzednich, a zwłaszcza do drugiego.

/I obejrzałam B-Roll #2 z CW. I będzie badassowy Winter tłukący ludzi po gębach w swoim cudownym mundurze z CA:WS <3 A do tego znowu spuści lanie Natashy. I jak go tu nie kochać?
Sam, uuu, nie masz żadnych konkretów, czym to coś mogłoby być? Sam się zgłosił, żeby dodać ci parę bajerów, czy sam musiałeś poprosić? 
/Konkretów niestety nie znam, większość tego typu ulepszeń to właśnie podobne niespodzianki.
/Sam wyszedł z inicjatywą. Dba o sprzęt wszystkich członków drużyny. Nie, żeby ktoś narzekał z tego powodu. To w końcu darmowy sprzęt od Starka.
James, i z okazji zdania prawka. Takie coś właśnie znalazłam i niesamowicie mnie to rozbawiło, chociaż w sumie nie powinno, bo to w końcu też wyjątkowe wydarzenie. Może i gdzieś przeszło do języka potocznego, ale osobiście nigdy się z takimi zwrotami nie spotkałam, oprócz szalom, ale to akurat znam z filmów.
Brzmi adekwatnie, o ile tak to można nazwać. Na twoim miejscu też pewnie byłoby mi wszystko jedno. Nie chodzi jednak o to czy żal jest mniejszy czy większy, to indywidualna sprawa i składa się na to mnóstwo czynników. Mordowanie dzieci porównałabym raczej do mordowania całkowicie bezbronnych osób, sparaliżowanych na przykład. Dorosły, sprawny człowiek jest w stanie się obronić. Może nieudolnie, może nie uda mu się przeżyć, ale może się bronić. A dziecko? No nie bardzo. Jest słabsze. Nierówny przeciwnik. O to chodzi.
Dla Departamentu czyli o Wdówkach teraz mówisz? Bo w sumie niezbyt dokładnie wiem, co dla nich wyprawiałeś.
No dobra, ale to było w zamknięciu. Miało cię to poniżyć. A po tym, jak się wyrwałeś, też aż tylu ludzi widziało cię nagiego, że możesz jednoznacznie stwierdzić, że większość by umarła ze śmiechu albo udławiła się wymiocinami?
Możesz, oczywiście, że możesz. W sumie teraz sama nie wiem, o co mi chodziło.
Mimo wszystko to jednak cenne informacje. Przynajmniej tak mi się wydaje. Zresztą mówiłeś kiedyś, że wolisz pamiętać, bo to twoje wspomnienia, i niczyje więcej.
Nie chcę cię martwić, ale na moje oko to tak czy siak się z nią jeszcze spikniesz.
/Nawet nie pomyślałem o czymś takim, jak zdanie prawa jazdy. Zapomniałem, że coś takiego w ogóle istnieje, ale mniejsza. Chyba, że tego też mam gratulować?
/Wiesz, większość tego typu ofiar było "nierównymi przeciwnikami". Co mogła zrobić mi nieuzbrojona, nieprzeszkolona, znacznie mniejsza gabarytowo kobieta? Mężczyzn też się to tyczyło, choć oni są jednak statystycznie silniejsi i częściej próbują się bronić. Ale i tak nie mieli żadnych szans, nie wtedy. Także nadal nie widzę w sumie żadnej różnicy. I tak, mówiąc o Departamencie miałem na myśli właśnie Projekty Black Widow i Wolf Spider. I chyba dobrze, że nie znasz szczegółów. Nie chcę oślepnąć przez wydrapanie oczu. Akurat wzrok jest przydatny.
/Zamknięcie czy nie, liczy się jako odpowiedź na to, czy ktoś tak kiedyś zareagował. Temu zaprzeczyć nie możesz. A prócz tego to cóż, raczej nie miałem w zwyczaju paradować nago przed obcymi. Będzie więc tylko Belova, ale ona raczej się nie liczy. Nie wiem, co naprawdę chodziło jej wtedy po głowie i raczej już się nie dowiem, więc obstaję przy swoim.
/No tak, nadal tak myślę, ale nie zmienia to jednak tego, że większość z nich nie należy do miłych i gdybym miał wybór, wolałbym przypominać je sobie jak najpóźniej, nie jako pierwsze. Wiesz, wtedy, kiedy byłbym na nie bardziej przygotowany.
/Dzięki. Potrafisz człowieka pocieszyć.

STUCKYHOLICZKA

To wszystko chyba zależy od polonisty... Aż brzydko się przyznawać, że na trzecią klasę gimnazjum miałam 6.. W liceum nauczycielka patrzyła na mnie, gdy mówiła, że z naszej klasy ktoś mógłby napisać książkę. Hah, a tu takie byki walę. Ale dzięki temu mogłam na wypracowaniach pisać co myślałam, inaczej jest z tą całą analizą, tu niestety trzeba tak pisać jak autor miał na myśli. A jestem ciekawa, jakie oni - autorzy analizowanych tekstów mieli by zdania na testy. Ponoć Szymborska matury nie zaliczyła z analizy swoich wierszy. Albo inny pisarz, pamięć krótkotrwała. 
/Nie od dziś wiadomo, że wiele zależy od nauczyciela. W technikum było już lepiej, ale nie zmieniło to jednak tego, że nie cierpiałam pisać wypracowań, a tezy śniły mi się po nocach. Typowy ścisłowiec ze mnie, zawsze wolałam fizykę, matematykę czy chemię, a przedmioty humanistyczne zdecydowanie nie były dla mnie. Dostawałam dreszczy, jak kolejny raz miałam przerabiać coś od Słowackiego czy Mickiewicza. 
/Z tą Szymborską to była tylko zwykła miejska legenda, choć idealnie ukazywała całą te ideę wstrzeliwania się w klucz.
To chyba dobrze, że masz stalowe skrzydła, nie? :)
Należę do grona tych szczęśliwców, którym metabolizm nie zwalnia po trzydziestce. Choć może się to na mnie odbić podwójnie po czterdziestce, kto wie, może niedługo będę potrzebował dwóch par skrzydeł, by się poderwać.
Możemy tak do końca świata i jeden dzień dłużej. Wręcz romantycznie
Wybacz, ale będę żył kilkukrotnie dłużej niż ty, więc wyjdzie na moje. Magia serum.

STUCKYHOLICZKA

Oj tam, zaś wchodzimy na schematy- pewne rzeczy są ponadczasowe ;D Romcio i Julcia też, chyba tysiąc razy było to maglowane i zapewne będzie.
Musze przyznać, że nigdy nie mogłam ścierpieć "Romea i Julii". Ich postawa strasznie mnie irytowała i nie mogłam zdzierżyć tego, że na lekcjach języka polskiego w gimnazjum musiałam argumentować tezy o tym, jaka to ich miłość była wspaniała. Bolało mnie to, ale przecież "o twoje zdanie nikogo nie obchodzi", jak to mawiała pani psor z zastępstwa :P
Upiekę babeczki, lubisz?
A w tym zabieganym dniu masz chwilę by zadbać o siebie? Prócz biegania jak to robisz? 
Nigdy nie grymaszę na dobre jedzenie. Nigdy. Szczególnie jeśli jest słodkie albo tłuste i niezdrowe. Czasem trzeba tak pogrzeszyć.
Mój czas tylko dla siebie? Mam go wtedy, gdy śpię.
Jestem Kochany oazą, dam radę.
A ja nadal potrafię być jak ten wrzód na tyłku, ma'am. I nadal mówię "nie".

ASTRID LÖFGREN

N, sama w gimbazjalnych czasach nadużywałam lakieru, więc to wcale nie głupi pomysł, że i on przesadza :P
A ja tam bym zagięła, po co sobie żałować. Pomysły nie zawsze muszą być sensowne, szczególnie jeśli jest ich naprawdę wiele i tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego aż tyle.
Okej, brzmi tajemniczo i mam wielką ochotę wypytać o szczegóły, ale jednak lepiej będzie nie wiedzieć dużo i dać się zaskoczyć. Ale dałaś zagwozdkę, bo te postaci to jednak dość wielowymiarowe są. Tylko Floki byłby bardzo niezadowolony, że znowu jakiś innowierca mu się napatacza na salony.
/I widzisz? Zagadka rozwiązana. Tylko w życiu by się pewnie do tego nie przyznał i ściemniałby, że to naturalny efekt. 
/Sam pomysł jednak nie wystarczy. Trzeba jeszcze wiedzieć, jak go przedstawić, by trzymał się kupy w choć minimalnym stopniu. A na to już niestety pomysłu nie mam, ale droga wolna, ty możesz spróbować :P
/Wiem, że to nie są płaskie postaci, które można bez konsekwencji przerzucać z jednego świata do drugiego. Dlatego inspirację czerpać będę głównie z relacji, charakteru, reakcji na pewne wydarzenia. Ot, stworzę coś podobnego i mam nadzieję, że wyjdzie to tak, jak chciałabym, by wyszło.
/Może i innowierca, ale zna kogoś, kto zna osobiście samego syna Odyna! Miałby respekt :P A i przydałby się Ragnarowi i ekipie przy przenoszeniu statków przez góry. Co jest przecież bardzo, bardzo inteligentnym pomysłem.
Sam, a ja się zapytam o gadżety. Masz jakieś nowe, spektakularne?
Kilka by się znalazło. Stark jest jaki jest, ale w sprawach unowocześniania ekwipunku nie próżnuje. Ulepszył moje skrzydła, dodał kilka zabawek, wmontował lasery. Ponoć konstruuje też dla mnie coś specjalnego. Strach pomyśleć co to będzie.
James, nie powiedziałam, że źle wywnioskowałeś. Chodziło mi o to, że nie zrozumiałam tych słów po hebrajsku, jak się okazało. Nie chciało mi się wczoraj sprawdzać, ale już wiem co to znaczy i dziękuję. Już nie będę robić z siebie takiej nadwrażliwej na krzywdę dzieci, bo to trąciłoby hipokryzją (nie, żebym krzywdziła dzieci), ale wiadomo, że to nie jest przyjemny temat. Jeszcze inny miałabym do ciebie stosunek, gdybyś się szczycił tym, ile dzieciaków masz na sumieniu, ale że tak nie jest, to jestem nawet w stanie porozmawiać z tobą na ten temat, jeśli zechcesz i będziesz miał taką potrzebę, no i jeśli uprzedzisz. W przyszłości taka potrzeba wyrzucenia z siebie całego tego szamba może się przecież pojawić.
Skąd takie wnioski, że reakcja byłaby albo taka, albo taka? Zareagował tak ktoś kiedyś? Zresztą, dlaczego ktoś miałby się śmiać? Zależy czy nie lubisz protezy, bo jest brzydka, dlatego że się zbytnio wyróżnia - wtedy tatuowanie ręki miałoby jakiś sens, czy dlatego, że wiele złego zrobiła i jest jak wrzód na tyłku.
Bo tak szczerze to się nie da całkowicie odciąć. No chyba, że nie pamiętanie czegoś przestaje być z czasem aż tak problematyczne.
No to ty we współpracy z kimś kompetentnym. Może by się taki człek znalazł. No nie mów, że nie kusi cię odegranie się na paniusi.
/Sądziłem, że mazel tov weszło już do języka potocznego. Widocznie się pomyliłem, ale nic w tym dziwnego. Mazel tov to po prostu jedna z kilku formułek, które wygłasza się jako życzenia w określonych sytuacjach. Mazel tov z okazji zaręczyn, ślubu, bar albo bat micwy, narodzin dziecka i innych takich bzdetów. Szalom to powitanie. Le Chaim używa się jako toastu. Chag Sameach można przetłumaczyć jako "wesołych świąt". I jest też tego dużo, dużo więcej. Ale wracając - nie wiem, jak to zabrzmi, ale jednak nie bardzo przejmuję się tym, czy ludzie, których mam na sumieniu, byli dziećmi czy nie. Człowiek to człowiek. Nie raz dochodziło do tego, że musiałem pozbyć się całej rodziny celu, więc dlaczego jego niewinnej żony miałoby być mi mniej żal? Chyba, że chodzi o to, co robiłem dla Departamentu. To już inna sprawa.
/A żebyś wiedziała, że sobie tego nie wymyśliłem, i że zareagował. Większość, która miała ze mną do czynienia, tak właśnie reagowała. A wierz mi, nagiego widziało mnie więcej osób, niż może ci się wydawać. I dlaczego muszę wybierać powody, przez które nie lubię protezy? Nie mogę potaknąć wszystkim?
/Cóż, jest wiele spraw, których wolałbym sobie nigdy nie przypominać, ale - na ironię - one wracają do mnie pierwsze.
/Bardziej kusi mnie wizja trzymania się od niej tak daleko, jak tylko jest to możliwe. Widocznie moja tchórzliwa część osobowości wygrzebuje się na powierzchnie.

STUCKYHOLICZKA

Czasem czynniki zewnętrzne nie idą nam po naszej myśli. Ale Kovu był ścierającym skazę Skazy xD Tj nie miałam tego na myśli. Po prostu każdy z nas czasem zapomina "lekcje" jakie bajka czy książka czy coś miała nieść.. xD 
/No tak, gdyby okres panowania Skazy przypadł na czas dobrobytu, inaczej by go oceniano. A tak? Nawet gdyby chciał, nie mógł poradzić sobie z suszą i brakiem zwierzyny, na którą mogłyby polować lwice. I cóż, morał w "Królu lwie" nie był jednak jakoś szczególnie skomplikowany i porywająco głęboki. Szczególnie w drugiej części, opartej na "Romeo i Julii".
Szkoda, że tak mało ludzi ma do tego podejście jak Ty. To jest do wybranego przez siebie zawodu, kurde udzielaj lekcji normalnie xD
Może nie jestem doradcą zawodowym, ale nadal udzielam się w Kubie Weterana, więc zapraszam, jeśli byłaby potrzeba. Jestem tam co prawda rzadziej niż kiedyś, ale takie uroki działania w "Avengers". Trzeba się nagimnastykować, by to pogodzić.
 
To tul xD 
Nadal odpowiedź brzmi nie.

STUCKYHOLICZKA

Później skończył w Herkulesie jako dywanik Hadesa.. Ale w Once Upon a Time zrezygnowali z tego szczegółu xD Morał minął dla Ciebie bezpowrotnie? :(
Może i lepiej, teraz wiesz dzieci są inne niż my byłyśmy...
/To na całe szczęście nie był Kovu, a Skaza. Na pierwszy rzut oka są podobni, ale jednak łatwo można zauważyć, że to był papcio Skaza. Swoją drogą, jego z czasem też polubiłam. Może władcą najlepszym nie był, ale jednak to nie jego wina, że na okres jego panowania przypadła susza. A to sporo mu utrudniło. I to, że bajka nie robi już na mnie takiego wrażenia jak kiedyś, nie znaczy przecież, że jej nie doceniam.
/Nie przesadzajmy, w dzisiejszych bajkach nie szczędzą przemocy, więc groźnie wyglądająca hiena to przy tym mały pikuś. Mają w końcu byś strasznymi postaciami. 
Nawet Tony Cię nie wnerwia?
Bądź lepszą wersją Ikara xD
Ale z drugiej strony - to droga, którą sam wybrałeś.. 
/Akurat ze Starakiem współpracuję raczej rzadko. Głównie działam ze Steve'm czy Rhodesem, akcje, w które musi być zaangażowana cała drużyna nie zdarzają się jednak  zbyt często.
/Wiem, że nikt nie wybierał ze mnie zawodu, dlatego nie pomstuję pod niebiosa, gdy muszę wykonywać związane z nim obowiązki. Żałuję po prostu, że doba nie jest o kilka godzin dłuższa. To ułatwiłoby pogodzenie tego wszystkiego.
A tak dobrze nam szło. Ale krok do tyłu nie oznacza porażki, tylko fakt że bierze się rozbieg. Nie odpuszczę Ci :)
Żaden krok w tył, nie przesadzaj.

STUCKYHOLICZKA

Awww aż mam ochotę obejrzeć Króla Lwa i zajadać lody xD Ale mam lenia i nie chce mi się iść do sklepu xD
Hienjam - może wymyślili twórcy nową rasę? 
/Kiedy oglądam to po latach, nadal uważam, że on jest przeboski :P Choć jednak bajka sama w sobie nie robi już takiego wrażenia, jak kiedyś.
/Mam nadzieję, bo te cosie w żadnym stopniu nie przypominają zwierząt, których naprawdę szło się bać w poprzednich częściach.
Ale nie żałujesz dołączenia do nich? I nie czujesz, że Twoja rola jest jakoś umniejszana? Wiesz, zazdrość bo ktoś ma bardziej "wow" mięśnie, czy wejście w walkę? :D No tak, a my chyba w naturze ludzkiej już mamy, że pokładamy nadzieje i/lub zaufanie w symbole. O właśnie, jakbyś mógł wybrać czego symbolem miałbyś być dla społeczeństwa bądź przyszłych pokoleń co by to było?
Biednyś. To jest pracoholizm xD
/Każdy z nas wyznaczone obowiązki do wykonania i staramy się robić to najlepiej, jak tylko możemy. Nie ma tu miejsca na zazdrość i jakiekolwiek niesnaski, które mogłoby negatywnie płynąć na działanie drużyny. Nie czuję się też jakoś specjalnie odstawiony na boczny tor. 
/Jestem żołnierzem ze skrzydłami, nie oczekuję, że ktoś dostrzeże tu jakąś głęboką symbolikę. Mam tylko nadzieję, że nie zostanę nowym Ikarem i nie zakończę kariery w równie efektowny sposób.  
/To nie pracoholizm, to nawał obowiązków i to, że doba jest zbyt krótka.
Ponoć każdy z nas ma w sobie dziecko i trzeba je pielęgnować. Co Ty tak się opierasz wszystkiemu? Wyluzuj, nie? 
Nie mam ochoty na wyluzowanie. Na pielęgnowanie swojego wewnętrznego dziecka tym bardziej. Bo przykro mi, ale ono już dawno wyzionęło ducha.

STUCKYHOLICZKA

Pod tym kątem jestem chyba starej daty.. Temu chyba lepsze są książki/komiksy.. Nasza wyobraźnia nam tego nie spieprzy xD 
Mam obie części "Króla Lwa" na na VHS, moją pierwszą, dziecięcą miłością był Kovu, więc z pozytywnym nastawieniem podeszłam do "Lwiej straży", której fabuła rozgrywać miała się między pierwszą i drugą częścią. I zawiodłam się jak chyba nigdy. Fabuła okropna, a ta kreska... Hieny wyglądały jak jamniki :P 
Sam, pozwolę sobie tu zadań parę pytań.
Która misja była dla Ciebie najtrudniejsza?
Któremu z bohaterów najciężej było tobie zaufać a któremu wręcz przeciwnie?
Jak wypoczywasz po misjach? 
/Misja z Avengers, tak? Cóż, nie było ich wiele, a żadna z nich nie była tak spektakularna jak rozwałka w Waszyngtonie, w której brałem udział. Na całe szczęście. Cała reszta opierała się głównie na pogoni za Hydrą.
/Cap zdobył moje zaufanie gdzieś przy...przebieżce w parku dwa lata temu. Ma po prostu w sobie coś takiego, że nie można mu nie ufać. Ale w końcu jest Kapitanem Ameryką, nie? A reszta drużyny? To szło już stopniowo, musieliśmy się po prostu dotrzeć.
/Zasiadam z pizzą przed tv i oglądam mecz, rozkoszując się nicnierobieniem. Przez jakiś kwadrans, bo potem zawsze coś mi wypada, zawsze jest coś do zrobienia.
Bucky, daj spokój. Jest dobrze, tak? Z kocykiem jest dobrze człowiekowi. Każdy powinien mieć swój kocyk. Nawet Ty..
/Możesz z łaski swojej nie wmawiać mi, że jest dobrze, gdy dobrze nie jest? Dziękuję.
/I po co niby mi jakiś cholerny kocyk? Nie mam pięciu lat.

Astrid Löfgren

N, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby naprawdę tak było. Ale tak szczerze, te włosy wyglądają dziwnie. Wszystko pięknie, ładnie, ale żeby ani jednej fali nie było?
No przecież waży 70 kg. Powinien być z siebie dumny.
To już się nie mogę doczekać <3 Ale chwila, bo utworzyłam sobie właśnie miliard scenariuszy. Yelena jako matka Bucky'ego, Bucky i Yelena adoptują dziecko (no bo bez ciąży, albo ciąża "nie do końca"), Bucky... Tatkiem Yeleny? :P Ale dobra, nie wypytuję, bo nie będzie elementu zaskoczenia. Inspiracja z samych postaci Lagherty i Bjorna czy ogólnie serialu? Bo to podpowiedź jednak. 
/Może ma dobry lakier do włosów? Znałam kiedyś dziewczynę, która zużywała go tyle, że gdy mi wiatr rozwiewał włosy we wszystkie strony, jej nie drgnął choćby jeden włosek. 
/No tak, waży te 70 kg. Ale gdyby stanął na wadze też drugą nogą, mógłby się zdziwić.
/"Yelena jako matka Bucky'ego" - czyli co, zaginamy czasoprzestrzeń :P? Bucky jako ojciec Yeleny miałby o wiele więcej sensu, przynajmniej patrząc na wiek, ale nie uważasz, że taki news po tym, jak już połączyło ich coś więcej, byłby... no, nie mało mają już problemów? Nie jestem aż tak zła, by zrzucać na nich coś takiego :P A z tym "nie do końca" chodziło mi o to, że tej ciąży teraz nie będzie, ale ktoś przecież kiedyś musiał w niej być, bo to nie to ff, gdzie dzieci biorą się z laboratoriów. 
I yep, chodziło mi o inspirację z samych postaci, nie serialu. Nie każę Bucky'emu zapuszczać warkocza do pasa i nie wyślę go na łupienie Paryża. Choć dogadałby się z Flokim w kwestii makijażu, nie ma co.
James, mazel tov? Że co?
Z tą pokracznością to wydaje mi się, że jednak trochę przesadzasz, niemniej jednak rozumiem wstręt sam w sobie. Kiedyś usłyszałam, że ciało to tylko opakowanie i nie ma co się przejmować nim przez dłuższy czas, bo i tak kiedyś stanie się w pewien sposób szpetne, czy tego chcemy czy nie. Nie do końca się z tym zgadzam, ale może tobie taki pomysł patrzenia na samego siebie coś da.
Wcale się nie zdziwię, kiedy całkowicie dasz sobie siana z pamiętaniem i nagle cię olśni.
A co ci biedny Rogers w tej całej aferze uczynił? W sumie sam sobie jesteś winien. Wiem, pocieszające. Ostrzegano cię, żebyś nie wściubiał nosa w nie swoje sprawy. Ale może przecież jeszcze wyjść z tego coś dobrego. Zazwyczaj, jak nie zawsze, wychodzisz obronną ręką z gównianych sytuacji, więc tym razem może też. Zanim wyniesiesz się na Syberię, dokop rudej, będzie ci lżej, bo to przecież zła kobieta była, jest i będzie, jeśli nie kopniesz jej w tyłek. Kto jak nie ty?
/"Chwiejna emocjonalnie baba" i nadwrażliwość na punkcie dzieci skojarzyły mi się dość jednoznacznie. Czyli co... mam nie gratulować rychłego powiększenia rodziny? 
/Może i przesadzam z tą pokracznością, ale jak inaczej mam nazwać to, że gdy zdejmuję koszulkę, można albo paść ze śmiechu albo dostać mdłości, co kto woli? Niedopasowaniem? Niekompatybilnością? Oryginalności? Ale wiesz, zawsze mogę wytatuować sobie drugą rękę tak, by proteza się nie wyróżniała. 
/Cóż, sam też bym się nie zdziwił. Ale problemem jest to, że nie potrafię tego od tak całkowicie olać. Nie ukrywam, jednak zawsze w jakimś stopniu, choćby i minimalnym będzie mi zależeć na tym, by pamiętać.
/Kto nie jak ja? Ktokolwiek, byle nie ja, Nie jestem aż takim idiotą, by po raz kolejny rzucać się na coś, z czym nie dam sobie rady. Są sytuacje, w których to, co potrafię wystarczy by wygrać, ale to nie jest jedna z nich. Moje ciągoty do samobójstwa nie są aż tak mocne, by zrobić to w taki sposób. 

STUCKYHOLICZKA

Ogólnie wszystko co teraz robią - te bajki komputerowe są nie do zdzierżenia.. ;o Haha Batman Lego był dziwny, więc DC nie wychodzi dobrze jak mówią xD 
Niektóre nie są aż tak złe, ale trzeba przyznać, że większość nowych podejść do starszych bajek nie kończy się zbyt dobrze. Najnowszy "Król Lew" to najlepszy przykład, niestety. "Lwia straż" nawet nie umywa się do oryginału.
Trochę za późno skoro już to robię.. Możesz mnie odepchnąć jeśli chcesz... Ale kocyk i tak Ci zostawię..
Nie chcę żadnego dotykania, ani żadnego kocyka. Nie potrzebuję pieprzonego kocyka.