12 kwietnia 2016

Astrid Löfgren

N, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby naprawdę tak było. Ale tak szczerze, te włosy wyglądają dziwnie. Wszystko pięknie, ładnie, ale żeby ani jednej fali nie było?
No przecież waży 70 kg. Powinien być z siebie dumny.
To już się nie mogę doczekać <3 Ale chwila, bo utworzyłam sobie właśnie miliard scenariuszy. Yelena jako matka Bucky'ego, Bucky i Yelena adoptują dziecko (no bo bez ciąży, albo ciąża "nie do końca"), Bucky... Tatkiem Yeleny? :P Ale dobra, nie wypytuję, bo nie będzie elementu zaskoczenia. Inspiracja z samych postaci Lagherty i Bjorna czy ogólnie serialu? Bo to podpowiedź jednak. 
/Może ma dobry lakier do włosów? Znałam kiedyś dziewczynę, która zużywała go tyle, że gdy mi wiatr rozwiewał włosy we wszystkie strony, jej nie drgnął choćby jeden włosek. 
/No tak, waży te 70 kg. Ale gdyby stanął na wadze też drugą nogą, mógłby się zdziwić.
/"Yelena jako matka Bucky'ego" - czyli co, zaginamy czasoprzestrzeń :P? Bucky jako ojciec Yeleny miałby o wiele więcej sensu, przynajmniej patrząc na wiek, ale nie uważasz, że taki news po tym, jak już połączyło ich coś więcej, byłby... no, nie mało mają już problemów? Nie jestem aż tak zła, by zrzucać na nich coś takiego :P A z tym "nie do końca" chodziło mi o to, że tej ciąży teraz nie będzie, ale ktoś przecież kiedyś musiał w niej być, bo to nie to ff, gdzie dzieci biorą się z laboratoriów. 
I yep, chodziło mi o inspirację z samych postaci, nie serialu. Nie każę Bucky'emu zapuszczać warkocza do pasa i nie wyślę go na łupienie Paryża. Choć dogadałby się z Flokim w kwestii makijażu, nie ma co.
James, mazel tov? Że co?
Z tą pokracznością to wydaje mi się, że jednak trochę przesadzasz, niemniej jednak rozumiem wstręt sam w sobie. Kiedyś usłyszałam, że ciało to tylko opakowanie i nie ma co się przejmować nim przez dłuższy czas, bo i tak kiedyś stanie się w pewien sposób szpetne, czy tego chcemy czy nie. Nie do końca się z tym zgadzam, ale może tobie taki pomysł patrzenia na samego siebie coś da.
Wcale się nie zdziwię, kiedy całkowicie dasz sobie siana z pamiętaniem i nagle cię olśni.
A co ci biedny Rogers w tej całej aferze uczynił? W sumie sam sobie jesteś winien. Wiem, pocieszające. Ostrzegano cię, żebyś nie wściubiał nosa w nie swoje sprawy. Ale może przecież jeszcze wyjść z tego coś dobrego. Zazwyczaj, jak nie zawsze, wychodzisz obronną ręką z gównianych sytuacji, więc tym razem może też. Zanim wyniesiesz się na Syberię, dokop rudej, będzie ci lżej, bo to przecież zła kobieta była, jest i będzie, jeśli nie kopniesz jej w tyłek. Kto jak nie ty?
/"Chwiejna emocjonalnie baba" i nadwrażliwość na punkcie dzieci skojarzyły mi się dość jednoznacznie. Czyli co... mam nie gratulować rychłego powiększenia rodziny? 
/Może i przesadzam z tą pokracznością, ale jak inaczej mam nazwać to, że gdy zdejmuję koszulkę, można albo paść ze śmiechu albo dostać mdłości, co kto woli? Niedopasowaniem? Niekompatybilnością? Oryginalności? Ale wiesz, zawsze mogę wytatuować sobie drugą rękę tak, by proteza się nie wyróżniała. 
/Cóż, sam też bym się nie zdziwił. Ale problemem jest to, że nie potrafię tego od tak całkowicie olać. Nie ukrywam, jednak zawsze w jakimś stopniu, choćby i minimalnym będzie mi zależeć na tym, by pamiętać.
/Kto nie jak ja? Ktokolwiek, byle nie ja, Nie jestem aż takim idiotą, by po raz kolejny rzucać się na coś, z czym nie dam sobie rady. Są sytuacje, w których to, co potrafię wystarczy by wygrać, ale to nie jest jedna z nich. Moje ciągoty do samobójstwa nie są aż tak mocne, by zrobić to w taki sposób. 

1 komentarz:

  1. N, sama w gimbazjalnych czasach nadużywałam lakieru, więc to wcale nie głupi pomysł, że i on przesadza :P
    A ja tam bym zagięła, po co sobie żałować. Pomysły nie zawsze muszą być sensowne, szczególnie jeśli jest ich naprawdę wiele i tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego aż tyle.
    Okej, brzmi tajemniczo i mam wielką ochotę wypytać o szczegóły, ale jednak lepiej będzie nie wiedzieć dużo i dać się zaskoczyć. Ale dałaś zagwozdkę, bo te postaci to jednak dość wielowymiarowe są. Tylko Floki byłby bardzo niezadowolony, że znowu jakiś innowierca mu się napatacza na salony.

    James, nie powiedziałam, że źle wywnioskowałeś. Chodziło mi o to, że nie zrozumiałam tych słów po hebrajsku, jak się okazało. Nie chciało mi się wczoraj sprawdzać, ale już wiem co to znaczy i dziękuję. Już nie będę robić z siebie takiej nadwrażliwej na krzywdę dzieci, bo to trąciłoby hipokryzją (nie, żebym krzywdziła dzieci), ale wiadomo, że to nie jest przyjemny temat. Jeszcze inny miałabym do ciebie stosunek, gdybyś się szczycił tym, ile dzieciaków masz na sumieniu, ale że tak nie jest, to jestem nawet w stanie porozmawiać z tobą na ten temat, jeśli zechcesz i będziesz miał taką potrzebę, no i jeśli uprzedzisz. W przyszłości taka potrzeba wyrzucenia z siebie całego tego szamba może się przecież pojawić.
    Skąd takie wnioski, że reakcja byłaby albo taka, albo taka? Zareagował tak ktoś kiedyś? Zresztą, dlaczego ktoś miałby się śmiać? Zależy czy nie lubisz protezy, bo jest brzydka, dlatego że się zbytnio wyróżnia - wtedy tatuowanie ręki miałoby jakiś sens, czy dlatego, że wiele złego zrobiła i jest jak wrzód na tyłku.
    Bo tak szczerze to się nie da całkowicie odciąć. No chyba, że nie pamiętanie czegoś przestaje być z czasem aż tak problematyczne.
    No to ty we współpracy z kimś kompetentnym. Może by się taki człek znalazł. No nie mów, że nie kusi cię odegranie się na paniusi.

    OdpowiedzUsuń