5 czerwca 2016

O.

Ale to przecież Cap'owi przypada rola mamki ;o Teraz to mnie zaskoczyłaś, że jednak ktoś życzy porodu Bucky'emu, ale tyle on przetrwał, że poród to pikuś xD
Wiem, że ładna, myślałam że to jakieś nawiązanie do Japonii, że akcja się tam toczy, czy cuś ;D 
/Jeśli już naprawdę musiałabym wybierać (choć uważam, że to głupie), który z nich miałby robić w takiej relacji za "matkę", byłby to Bucky. W odróżnieniu do Steve'a potrafi zajmować się dziećmi (pomagał przecież w wychowaniu swoich trzech sióstr), nie da się ukryć, że ma w sobie coś z matki kwoki (Steve potwierdzi), nawet pranie mózgu nie wyrwało z niego tej pewnej wrażliwości i empatii. No i lubi koczki, makijaż, gotuje śniadanka w kolorowych fartuszkach... :P Ale w tych ff ludzie kierują się chyba głównie tym, że Bucky dobrze wyglądałby wypinając pewną część ciała w wiadomym celu. Dlatego robią z niego płaczkę i mameję, która momentami zachowuje się jak kocia samica w rui. A o ciąży wolę zapomnieć.
/Nie, zupełnie nie. Akcja toczy się w Ameryce, a Kobik po prostu tak zrymowała. 
Zrób by zechciał. 
/Nie mogę nim manipulować. Zrobi co zechce, jest wolnym człowiekiem i nikt nie może go do niczego zmuszać.
James, kocham cię.. Pokaż swój nóż.
/Dobra... To zabrzmiało jakoś dziwnie.

O.

Uznałam, że to słowo jest ładniejsze od tych na "s" xD No i wiesz, pewnie gdzieś w świecie jest jakieś ff z mpregiem w ich wydaniu xD Więc Marvel miałby z czego ściągać xD
No tak, chcieli bardziej uzwierzęcić em, nie ma takiego słowa -.- Hulka. Coś na zasadzie dr Jekyll and mr Hyde.
Ale patrz z jakim uśmiechem ona to robi! A czy uśmiech dziecka to nie jest najpiękniejsza rzecz pod słońcem?
Haha co to za japoński przydomek?:D
/"Jakieś ff"? Kiedyś odkryłam coś takiego jak omegaverse (do dziś wspomnienie niektórych z tych "dzieł" sprawia, że mam mdłości, bo to było obrzydliwe), a razem z tym dziesiątki, jeśli nie setki ff o Bucky'm radośnie hasającym w ciąży. Biorąc pod uwagę to, że pewnych części ciała wciąż mu brakowało, współczuję porodu. 
/Fakt, ten radosny uśmiech dziecka, które radośnie wyrywa komuś wnętrzności <3 Bucky wykonał kawał dobrej roboty! Ale dobra, nie zwalajmy winy na niego, po prostu dzieciak jest stuknięty. A Bucky-Buckaroo to bardzo ładna ksywka.
Ale gdybyś mógł?
/Jeśli tylko bym mógł, chciałbym zabrać go w miejsce, gdzie już nigdy nic by mu nie groziło. Ale jedynym warunkiem byłoby to, że chciałby być tam z własnej woli.
W mojej kieszeni też mu byłoby miło.
/Załatw sobie własny. Prędzej podzielę się z kimś szczoteczką, niż dam mu swoją broń. Wytłumaczyć to jeszcze prościej?

O.

Była żoną Hulka, a co z Brucem? Był jakoś "blokowany" przez alter ego? No wiesz, nie można pokazać dzieciom, że "potwory" są dobre, kochane i miłe.. Wiesz to są przywileje i zalety ludzi.
Pod kocem jak Simsy xD
Łups, zły przykład daje.. Ale na pewno się stara, to trzeba docenić. Każdy rodzic, czy opiekun zaliczył jakąś wychowawczą wpadkę. 
/Hulk nigdy nie był dobry i kochany, bo to Hulk. Po prostu nie poruszał się jak małpa (a ten filmowy to robi - zwróć uwagę na to, jak podpiera się rękami przy chodzeniu), mówił i myślał o czymś więcej niż "Hulk smash". No i zdecydowanie częściej niż w filmach przejmował kontrolę.
/Nie chodziło mi o pozycję czy o zgaszone światło i kołderkę, a zwyczajnie doczepiłam się słowa "prokreować", które oznacza "płodzenie i rodzenie potomstwa". To ciężko byłoby pokazać na ich przykładzie, nie zaprzeczysz :P
/Nie żeby coś, ale to:
jest chyba czymś więcej niż taka typowa, wychowawcza wpadka. No ale po co Karla prowokowała Bucky'ego, każąc wyrwać sobie kamień z piersi, prawda? Kobik po prostu pomogła...
+ Kobik zwracała się do niego per "Bucky-Buckaroo" :P
Uwięzisz go w złotej klatce? 
/Nie, nie. Oczywiście, że nie. Nie mam prawa.
Bo twój jest taakiii faaajnyyy
/Tak, bo jest mój i to ja go trzymam. Z dala ode mnie traci na fajności.

Alexa Mariani

Buck przeciez nie jestes JUŻ morderca chyba ze sie mylę?
A tak btw to lubisz ogladac jakies seriale?
/Nie żeby coś, ale ja już nim zawsze zostanę. A przynajmniej do czasu aż wszystkie osoby, które zabiłem od 1942 do teraz, nie odżyją. A trochę się tego nazbierało.
/Nie lubię oglądać telewizji, poziom większości nadawanych tam filmideł mnie dobija. Ale programy przyrodnicze i niektóre historyczne nie są złe. Mówię "niektóre", ponieważ spora część pełna jest historycznych zakłamań. Ale obejrzeć się da.

Astrid Löfgren

N, już chyba wolałabym go odpowiadającego flirtem - choć nie wiem, jak by to wyglądało, bo pewnie dość „sierotowaty” jest w te klocki, ale na pewno byłoby… dość niezręczne - niż oskarżającego mnie o wszystko, co tylko się da. Chociaż nie, żadnej z tych opcji bym nie wolała. Muszę zapomnieć o tajemnej wiedzy dotyczącej idealnych narzędzi przekupstwa. Niestety.
Tylko mu współczuć. Ale zawsze mógłby sobie sprawić kroplówkę z wódką. Nie musiałby się przejmować smakiem, chociaż pewnie upicie się zajęłoby więcej czasu. Tak źle i tak nie dobrze.
Póki nie wróci można się tylko domyślać. To na pewno cholernie smutna historia.
Oho, to ciekawe co to za absurd będzie. Winnie go obudzi z tego jego zaćmionego myślenia! 
/Zapewne byłby taki sierotowaty, bo nie dość, że nie bardzo ma skąd umieć takie rzeczy, to do tego pewnością siebie i poczuciem własnej wartości nie grzeszy. Więc lepiej oszczędźmy tego i jemu, i sobie. Bo to mogłoby być bolesne doświadczenie :P
/Skoro nie ma szans na powrót Jeffersona (bo nie oszukujmy się - nie ma, bo dzięki Marvelowi pan Stan nie musi już wracać do gry w takim serialiku, a żaden kontrakt go raczej do tego nie przymusi), mogliby wprowadzić samą matkę Grace. W końcu nie było powiedziane, że zmarła, a że Grace straciła matkę przez pracę Jeffersona. A to nie to samo.
/Nie głupie. Bucky przyjdzie i trzaśnie go metalową ręką przez łeb, każąc przestać się wydurniać.
Steve, myślę, że to zadzieje się naturalnie. Obydwaj poczujecie taki moment, w którym powiedzenie czegoś, co skrywacie bardzo głęboko, stanie się łatwiejsze. A póki co możesz sobie zapisywać to, co chciałbyś mu powiedzieć. Te dobre rzeczy i złe. To trochę pomaga, niewiele, ale jednak. Gdybyś mu podziękował za to, że po prostu był, to myślisz, że jak by to przyjął? Wiesz, sprawia wrażenie takiego, że wszystko ma głęboko gdzieś, ale równie dobrze mogłoby go to dodatkowo podłamać, albo przeciwnie – sprawić, że poczuje się lepiej, że poczuje się w końcu doceniony. 
/Mam opory przed powiedzeniem mu tego właśnie dlatego, że nie wiem jak zareaguje. Kiedyś bym to wiedział, ale teraz nie potrafię już tego przewidzieć. A nie chcę, żeby go to uraziło. Powtarza, że nie jest już tamtym człowiekiem, i że nie mam oczekiwać tego, iż się to zmieni, więc mógłby źle odebrać dziękowanie za to, co wtedy robił. Z drugiej jednak strony mógłby się poczuć w pewien sposób lepiej. Choć to wątpliwe, bo nawet kiedy powiedziałem mu, że cieszę się, że jest tutaj, kazał mi przestać gadać głupoty. Tylko w bardziej niecenzuralnych słowach. Jak to Bucky.
Bucky, sądzisz, że aż tak bym ryzykowała? W końcu gdyby mi się udało, pierwsza bym dostała w twarz. Na przykład, bo w sumie nie wiem, czy musiałabym się spodziewać duszenia, czy ciosu, czy czegoś innego. To nie byłby dobry plan. Nie będę cię doprowadzać do ciężkiej kurwicy, bo nie lubię i nie chcę robić ludziom czegoś, czego sama nie chciałabym doświadczyć. Ale gdybym się namyśliła, na dziewięćdziesiąt procent nie załapałbyś nawet, że w ogóle próbuję.
O to, co sądziłeś o sobie i o ogólnej sytuacji związanej z „chorobami”, tak. Więc w tych sytuacjach musiałeś zachowywać się jakoś specyficznie, skoro wydaje ci się, że uważałeś, że coś jest nie tak. Dobrze rozumiem? Nie pytam co to za sytuacje, żeby nie było.
Masa agentów nie równa się legendzie, którą wciąż można by ludzi straszyć. Nie, znowu na żarty. Zostawmy już temat twojej domniemanej kontynuacji kariery w Hydrze.
Trzeba było zapytać co to za czary-mary. Poza tym nie słyszałeś wcześniej o Sokovii? O Lagos? I innych? Naprawdę nie miałeś pojęcia, co ona potrafi?
Gdyby ktoś cię uznał za swojego syneczka to pewnie całe życie można by te prośby znosić. Tak, lepiej nie sprawdzaj.
/Mówimy więc o zdenerwowaniu mnie, czy o doprowadzeniu do szału, który jest tutaj grzeczniejszym synonimem ciężkiej kurwicy? Przy tym pierwszym podduszenie jest bardzo prawdopodobne, choć jest też szansa, że opanowałbym się i rozwalił coś innego. Przy tym drugim... zapewne skończyłoby się to gorzej. Wciąż mam małe problemy z kontrolowaniem gniewu. Malutkie.
/No tak, zdecydowanie nie wyglądało to jak wszelkiej maści kontakty, które nawiązywałem wtedy z dziewczętami. Nie było ich zbyt wiele, ale były jednak bardziej... swobodne? Nie byłem tak skrępowany, nie musiałem być na rauszcie, by się rozluźnić. I musimy o tym rozmawiać?
/Tak, słyszałem o Sokovii, tak słyszałem o Lagos i o czymś tam jeszcze, ale nie czułem wtedy potrzeby zagłębiania się w temat. Gdyby media nie żerowały wtedy na Stevie, miałbym to w większości gdzieś, bo o ile mogłem się przejąć tym, że po stolicy Sokovii pozostała dziura w ziemi, tak reszta ich misji zupełnie mnie nie obchodziła. Nie mogłem przypuszczać, że Maximoff doprowadzi do wprowadzenia Protokołu. A potem jakoś nie było czasu na studiowanie jej CV. A teraz, nie będę kłamać, nie mam na to najmniejszej ochoty. 

ALEXA MARIANI

N to prawda z tą obsesją Steve'a niestety. Co do Thora i Planet Hulk to troche sie boje tej produkcji zeby jej nie schrzanili, chce tylko sie dowiedziec gdzie ten Odyn (prawdziwy).
/Z jednej strony szkoda, że Steve został przedstawiony tak, nie inaczej, bo to jednak miało być zwieńczenie jego trylogii, ale może z drugiej strony to dobrze? Został pokazany jako człowiek z wadami, nie idealny bohater. 
/Thor ma strasznego pecha do filmów i kiedy na początku zapowiedzieli, że "Rangarok" ma być najmroczniejszym filmem Marvela, pokładałam w nim nadzieje. A potem zmienili zdanie i zaczęli twierdzić, że to ma być jednak typowy buddy movie. To nie skończy się dobrze.
James dobrze, wrzuć na luz, wiem ze masz prawo nie wiedziec o kilku rzeczach. Chodziło mi czy serio najbardziej lubisz Śliwki czy Twoi fani juz tak bardzo zwariowali ze wszedzie sa Twoje podobizny ze śliwkami.
/Ym... nie? Wcale nie przepadam za nimi jakoś szczególnie, zwyczajnie chciałem kupić jakieś owoce i tyle. 
/I wciąż twierdze, że ci "fani" to ludzie, którzy zdecydowanie mają coś nie tak z głową. Ich rodzice wiedzą, że ich latorośle podziwiają mordercę? Wątpliwe.

Astrid Löfgren

N, co za urojeniowo nastawiony człowiek. Coś bym na niego wymyśliła, choćby to zajęło lata.
Taki alkohol musi być niedobry. Nie wiem, czy by przełkną. Chociaż w akcie desperacji przyjąłby pewnie wszystko.
A weź i nie narzekaj, kiedy Jefferson tak bardzo tam pasował. Jakikolwiek mógłby być, byle był.
Nie wiem, czy kiedykolwiek przetrawią. Gdziekolwiek nie spojrzę widzę jakieś anty Hydra!Steve treści. 
/Lepsze to niż wersja, w której odpowiedziałby flirtem, prawda :P?
/Jeśli byłby zdesperowany, zatkałby nos, zamknął oczy, pomyślał o czymś niezbyt niemiłym i wlał sobie to w gardło. A potem powtórzyłby do dobre kilkadziesiąt razy albo i więcej. Biedaczyna, tak się męczyć.
/Kapelusznik był naprawdę świetną postacią i nie mogę odżałować, że został tak niewykorzystany. Chcę wiedzieć kto jest matką Grace i co się z nią stało!
/Marvel pewnie odkręci to w jakiś absurdalny sposób i tyle. Tak jak ze śmiercią Steve'a, gdy okazało się, że kula, którą go postrzelono, była tak naprawdę pociskiem przenoszącym dusze do nadprzestrzeni. 
Steve, a co ty chciałbyś mu powiedzieć, ale boisz się/wahasz/cokolwiek innego? 
/Sporo się tego nazbierało. Po tym jak mnie wybudzono, kiedy sądziłem, że jest martwy, myślałem o wszystkich tych rzeczach, których nigdy mu nie powiedziałem. Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nigdy mu nie podziękowałem, nie powiedziałem, jak ważne było dla mnie to wszystko, co robił. A teraz, kiedy mam na to szansę, nie wiem, jak się za to zabrać. do tego dochodzą wszystkie te rzeczy, o które chciałbym go zapytać, a o których on wyraźnie nie chce ze mną rozmawiać.
Bucky, przytyki słowne są nudne. To mało wyszukana metoda.
Nawet nie pytałam o to, co każdy z osobna myślał. Gdybym zapytała, to naprawdę już mogłabym nazywać siebie idiotką. Chyba się odrobinę nie zrozumieliśmy, ale to nic. Nie pamiętasz, co wtedy o sobie myślałeś?
Rzucam pomysły jak lecą. A może byłbyś potrzebny? Ten projekt nie mógł być idealny. To, że najlepsze jednostki świata zostałyby zlikwidowane nie oznaczałoby, że inni się nie zbuntują. Czasem dobrze wykorzystywać broń mniejszego kalibru, z ukrycia, bez wzbudzania wielkiego zamieszania.
Ty też na to nie wpadłeś. Czy wpadłeś, ale nikt cię nie posłuchał? Bycie tchórzem też ci nie przeszkadza?
I jeden wielki minus w postaci nadopiekuńczości.
/A więc w jaki niby sposób chcesz to zrobić, co? Umówić się ze mną na kawę, żeby móc powkurzać mnie twarzą w twarz?
/Skoro źle odpowiedziałem to tak, nie zrozumieliśmy się. Chodziło ci więc tylko o to, co sam sądziłem o sobie, tak? No cóż... Wydaje mi się, że po prostu uważałem, że coś jest nie tak i to bardzo. Mówię "wydaje mi się", ponieważ pamiętam jakieś sytuacje, wydarzenia, ale nie odczucia czy myśli, które im towarzyszyły.
/Jeśli inni by się zbuntowali, spokojnie wyeliminowano by ich tak, jak poprzednich. Mieliby do tego sprzęt, masę agentów, więc po co mieliby trzymać broń, która jednak była wadliwa i mogła narobić szkód? Byłem najstabilniejszym, co udało im się stworzyć, ale to nie oznaczało, że byłem stabilny. Po prostu miewałem najmniej... zwarć? Tak można to nazwać? Poza tym "większe zamieszanie"? Poważnie? Chcieli wymordować kilka milionów ludzi z latających lotniskowców. To już nie jest wystarczająco duże zamieszanie?
/Jak miałem na to wpaść, skoro nawet tak naprawdę nie wiedziałem co to za jedna? Moja wiedza ograniczała się do Wilson-skrzydła, Barton-łuk, Roger-wielkie frisbee, Maximoff-jakieś czary-mary, Lang-robi za mrówkę. Wymyśliłabyś strategię z taką wiedzą? Jeśli tak, gratuluję, naprawdę.
/Wiesz, to też można jakoś wykorzystać. Ile próśb o zawiązanie butów, zapięcie guzików, pokrojenie czegoś czy innych takich bzdur człowiek jest wstanie znieść? Jednak wolę nie sprawdzać.
/No i nie, bycie tchórzem jakoś mi nie przeszkadza.

O.

Eeee to Hulk był delikatny skoro miał dzieci.. Z Darcy, czy kobitką co w hulka też umie się przemienić? Wgl czy to już pod jakieś ciemne strony seksualności nie podpada? A oni nie chcą dać Stucky, którzy pewnie po Bożemu, po ciemku i grzecznie na łóżku by się prorekreowali.
Więc pewnie źle kieruje Bucky'm i ten nieumiejętnie dalej się zajmuje dzieckiem.
/Oczywiście, że nie z normalną kobietą. Z Caierą the Oldstrong, mocarną kosmitką z Sakaaru, która była jego żoną. Trzeba jednak pamiętać, że komiksowy Hulk różnił się od tego filmowego. Potrafił normalnie się komunikować, można powiedzieć, że był inteligentniejszy od tego olbrzyma, którego zobaczyć możemy na ekranie. I powiem tak - naprawdę nie dziwię się, że Marvel nie chce pokazać, jak Steve i Bucky się prokreują. Ciężko by było :P
/Patrząc na to, że to "dziecko" (to cząsteczki Cosmic Cube - filmowego Tesseractu - które przybrały postać czterolatki) teoretycznie popełniło morderstwo to tak, Bucky jest w tym do dupy.  
No wiesz, możesz to od tyłu przekazać. W sensie zapewnić go o swojej przyjaźni, potrzebie chronienia go, podziękowania za wcześniejsze czyny dla ciebie i tu byś go przeprosił. Uniżając się do błagania o wybaczenie. Niemniej, ludzie przychodzą i odchodzą.. 
/Wszyscy, których kiedyś znałem już odeszli. Wszyscy poza Bucky'm, którego traciłem już zbyt wiele razy. Może to egoistyczne, ale nie pozwolę, by doszło do tego kolejny razy. Zwyczajnie go potrzebuję.
 Nóż w nagrodę za bycie grzeczną.. Nigdy nie dostałam ale brzmi ciekawie.
/Dlaczego miałbym oddać ci swój nóż? Znajdź sobie własny.

Alexa Mariani

N mialam bardzo podobne odczucia co do Steve'a w filmie. Jego podejście do tego wszystkiego bylo... Jak to mozna bylo zauważyć na Tumblr "w dupie mam wszystko dla B.".
Przed filmem juz bylam #TeamIron i mnie to dalej umocniło tym bardziej ze na koniec to o czym dowiedział sie Tony to bylo takie "WTF" i wcale mu sie nie dziwie. Racja ze bylo wiele nie wykorzystanych momentów jak i postaci, zacznijmy od tego: skąd do cholery wiedzieli gdzie B. mieszka?! To bylo dziwne albo zapomniałam ze bylo to wyjaśnione.
W kazdym badz razie przyznam ze spodziewałam sie czegos bardziej podobnego do komiksu. Cóż wystarczy mi czekac tylko do Thora3.
/Byłam na filmie z kimś, kto niemal nie zna MCU i zwyczajnie nie rozumiał, czemu Steve zachowuje się (cytuje teraz) "niemal obsesyjnie na punkcie Bucky'ego". I cóż, nie da się zaprzeczyć, że czasem naprawdę tak to wyglądało.
/Też mnie zdziwiła sprawa z mieszkaniem. Rozumiem, że (niemiecka...) policja dowiedziała o tym, że Bucky był widziany w Bukareszcie, ale skąd znali jego adres zamieszkania? I skąd wiedzieli, że w ogóle tam wróci, a nie weźmie nóg za pas? Ale i tak bardziej bzdurna jest dla mnie scena na lotnisku. Dlaczego Steve i Bucky biegli do Jeta zwykłym truchcikiem, jak zwykli ludzie? Przecież wcześniej prześcigali samochody i potrafią biec nawet setkę na godzinę...
/Osobiście boję się o trzeciego Thora, bo wszystko wskazuje na to, że próbują połączyć Rangarok z Planet Hulk. Do tego w filmie, który ma być jedną z najbardziej komediowych produkcji Marvela.
Bucky masz juz formalnie prawie setkę na karku mimo iz tak naprawde trzydzieści. Jak sie z tym czujesz?
Tak troche z innej beczki, naprawde masz takiego "Pacmana" na te śliwki? Bo zastanawiałam sie czy nie zrobic Ci spóźnionego tortu urodzinowego ze śliwek.
/Wypraszam sobie, mam dziewięćdziesiąt cztery lata*. Więc ciągle bliżej mi do dziewięćdziesięciolatka niż do stulatka, a to wielka różnica. No i jak miałbym się niby czuć? Dla mnie to... normalne, po prostu.
/Co tu, u diabła, jest "Pacman" i dlaczego miałbym go mieć?
* Za datę urodzenia Bucky'ego uznałam tę z "Avengers":

Blue Greyme

Steve: Jest coś czego ci brakuje w Wakandzie? Tęsknisz za kimś? Widujesz się z T'Challą? Planujecie gdzieś wyjechać?
/Wakanda to wspaniałe miejsce, ale muszę jednak przyznać, że traci na tej wspaniałości, kiedy ma się świadomość, że nie można go opuścić, ponieważ jest to zbyt ryzykowne. Staramy się jednak znaleźć sposób, który pozwoli nam przekroczyć granice i dotrzeć do osób, które będą potrzebowały pomocy, nie będąc przy tym wykrytymi. I tak, często omawiam... różne sprawy z T'Challą. Tak często, jak tylko może sobie na to pozwolić.
/Czy czegoś lub kogoś mi brak? Cóż, nigdy nie miałem zbyt wielu przyjaciół poza SHIELD, później okazało się, że część z nich tylko ich udawała i pracowała dla Hydry, więc ta liczba jeszcze bardziej zmalała. Z czasem ograniczyło się to niemal wyłącznie do Avengers i kilku osób spoza drużyny. Nie ma więc zbyt wielu osób, za którymi tęsknię. Choć kilka wciąż się znajdzie.
Bucky: Są jakieś szczególne rzeczy albo miejsca w pałacu które niekoniecznie przypadły ci do gustu? Co ci się tam podoba? Brakuje ci czegoś? Jak idą badania z doktor Swann? Pracuje sama czy z zespołem? 
/Zdecydowanie nie przepadam za takimi miejscami jak to i nic nie przypadło mi do gustu, może być? Czuję się tu nie na miejscu i jak... nie, dobra, nieważne. Po prostu mi się tu nie podoba, dobra? Pogoda też jest okropna, ciągle jest gorąco, wilgotno i można się rozpuścić, jeśli tylko wyjdzie się na zewnątrz. I tak, zrzędzę.
/A skąd mam wiedzieć jak idą jej badania? To nie moja sprawa, nie interesuję się tym. Idę tam tylko wtedy, kiedy musi coś sprawdzić.