N, już chyba wolałabym go odpowiadającego flirtem - choć nie wiem, jak by to wyglądało, bo pewnie dość „sierotowaty” jest w te klocki, ale na pewno byłoby… dość niezręczne - niż oskarżającego mnie o wszystko, co tylko się da. Chociaż nie, żadnej z tych opcji bym nie wolała. Muszę zapomnieć o tajemnej wiedzy dotyczącej idealnych narzędzi przekupstwa. Niestety.
Tylko mu współczuć. Ale zawsze mógłby sobie sprawić kroplówkę z wódką. Nie musiałby się przejmować smakiem, chociaż pewnie upicie się zajęłoby więcej czasu. Tak źle i tak nie dobrze.
Póki nie wróci można się tylko domyślać. To na pewno cholernie smutna historia.
Oho, to ciekawe co to za absurd będzie. Winnie go obudzi z tego jego zaćmionego myślenia!
/Zapewne byłby taki sierotowaty, bo nie dość, że nie bardzo ma skąd umieć takie rzeczy, to do tego pewnością siebie i poczuciem własnej wartości nie grzeszy. Więc lepiej oszczędźmy tego i jemu, i sobie. Bo to mogłoby być bolesne doświadczenie :P
/Skoro nie ma szans na powrót Jeffersona (bo nie oszukujmy się - nie ma, bo dzięki Marvelowi pan Stan nie musi już wracać do gry w takim serialiku, a żaden kontrakt go raczej do tego nie przymusi), mogliby wprowadzić samą matkę Grace. W końcu nie było powiedziane, że zmarła, a że Grace straciła matkę przez pracę Jeffersona. A to nie to samo.
/Nie głupie. Bucky przyjdzie i trzaśnie go metalową ręką przez łeb, każąc przestać się wydurniać.
Steve, myślę, że to zadzieje się naturalnie. Obydwaj poczujecie taki moment, w którym powiedzenie czegoś, co skrywacie bardzo głęboko, stanie się łatwiejsze. A póki co możesz sobie zapisywać to, co chciałbyś mu powiedzieć. Te dobre rzeczy i złe. To trochę pomaga, niewiele, ale jednak. Gdybyś mu podziękował za to, że po prostu był, to myślisz, że jak by to przyjął? Wiesz, sprawia wrażenie takiego, że wszystko ma głęboko gdzieś, ale równie dobrze mogłoby go to dodatkowo podłamać, albo przeciwnie – sprawić, że poczuje się lepiej, że poczuje się w końcu doceniony.
/Mam opory przed powiedzeniem mu tego właśnie dlatego, że nie wiem jak zareaguje. Kiedyś bym to wiedział, ale teraz nie potrafię już tego przewidzieć. A nie chcę, żeby go to uraziło. Powtarza, że nie jest już tamtym człowiekiem, i że nie mam oczekiwać tego, iż się to zmieni, więc mógłby źle odebrać dziękowanie za to, co wtedy robił. Z drugiej jednak strony mógłby się poczuć w pewien sposób lepiej. Choć to wątpliwe, bo nawet kiedy powiedziałem mu, że cieszę się, że jest tutaj, kazał mi przestać gadać głupoty. Tylko w bardziej niecenzuralnych słowach. Jak to Bucky.
Bucky, sądzisz, że aż tak bym ryzykowała? W końcu gdyby mi się udało, pierwsza bym dostała w twarz. Na przykład, bo w sumie nie wiem, czy musiałabym się spodziewać duszenia, czy ciosu, czy czegoś innego. To nie byłby dobry plan. Nie będę cię doprowadzać do ciężkiej kurwicy, bo nie lubię i nie chcę robić ludziom czegoś, czego sama nie chciałabym doświadczyć. Ale gdybym się namyśliła, na dziewięćdziesiąt procent nie załapałbyś nawet, że w ogóle próbuję.
O to, co sądziłeś o sobie i o ogólnej sytuacji związanej z „chorobami”, tak. Więc w tych sytuacjach musiałeś zachowywać się jakoś specyficznie, skoro wydaje ci się, że uważałeś, że coś jest nie tak. Dobrze rozumiem? Nie pytam co to za sytuacje, żeby nie było.
Masa agentów nie równa się legendzie, którą wciąż można by ludzi straszyć. Nie, znowu na żarty. Zostawmy już temat twojej domniemanej kontynuacji kariery w Hydrze.
Trzeba było zapytać co to za czary-mary. Poza tym nie słyszałeś wcześniej o Sokovii? O Lagos? I innych? Naprawdę nie miałeś pojęcia, co ona potrafi?
Gdyby ktoś cię uznał za swojego syneczka to pewnie całe życie można by te prośby znosić. Tak, lepiej nie sprawdzaj.
/Mówimy więc o zdenerwowaniu mnie, czy o doprowadzeniu do szału, który jest tutaj grzeczniejszym synonimem ciężkiej kurwicy? Przy tym pierwszym podduszenie jest bardzo prawdopodobne, choć jest też szansa, że opanowałbym się i rozwalił coś innego. Przy tym drugim... zapewne skończyłoby się to gorzej. Wciąż mam małe problemy z kontrolowaniem gniewu. Malutkie.
/No tak, zdecydowanie nie wyglądało to jak wszelkiej maści kontakty, które nawiązywałem wtedy z dziewczętami. Nie było ich zbyt wiele, ale były jednak bardziej... swobodne? Nie byłem tak skrępowany, nie musiałem być na rauszcie, by się rozluźnić. I musimy o tym rozmawiać?
/Tak, słyszałem o Sokovii, tak słyszałem o Lagos i o czymś tam jeszcze, ale nie czułem wtedy potrzeby zagłębiania się w temat. Gdyby media nie żerowały wtedy na Stevie, miałbym to w większości gdzieś, bo o ile mogłem się przejąć tym, że po stolicy Sokovii pozostała dziura w ziemi, tak reszta ich misji zupełnie mnie nie obchodziła. Nie mogłem przypuszczać, że Maximoff doprowadzi do wprowadzenia Protokołu. A potem jakoś nie było czasu na studiowanie jej CV. A teraz, nie będę kłamać, nie mam na to najmniejszej ochoty.
N, tak bolesne, że nie wiem, czy któreś z nas zdołałoby się podnieść.
OdpowiedzUsuńNo żeby tylko nie wracał do tego serialiku na kolanach. Myślę, że jest dość elastyczny. Niedawno widziałam, że bierze - albo już wziął - udział w jakimś telewizyjnym filmie czy tam serialu, więc trochę nadziei jednak jest. Chociaż jak nie on, to tak jak mówiłaś, ktoś inny mógłby przejąć jego rolę. Nie pamiętam, jak to było z panią Hatter (?) i czy w ogóle coś o niej było wspomniane, ale poszperałam i dotarłam do komiksu, który jest chyba główną linią serialu. Mamą Grace jest w nim niejaka Priscilla, która jednak zginęła.
A jeśli Stevie nie posłucha? Będzie bieda.
Steve, zawsze możesz zapytać najpierw jego czy jest coś, co chciałby ci powiedzieć. Wybadasz tym grunt i myślę, że będziesz mógł wysunąć trochę wniosków, bo albo się zamknie, albo umiarkowanie otworzy. Jeśli to drugie, będziesz miał zielone światło na trochę więcej szczerości.
Mógł powiedzieć, żebyś spieprzał, a wewnętrznie dziękować, że w końcu ktoś przyznał, że dobrze, że jest tu, gdzie jest.
Bucky, już tyle czasu cię męczę i dręczę, że pewnie nie uniknęłabym podduszenia nawet przy grzecznym „Dzień dobry”. Zdenerwować cię to akurat jest w miarę łatwo, więc mówimy o szale. Byłeś w ogóle w takim szale w przeciągu, powiedzmy, roku? Musisz wziąć udział w treningu kontroli gniewu.
Bo może przygniatała cię świadomość, że kiedy ktoś się dowie, to źle skończysz? A jeśli powiem, że musimy?
Zainteresowałeś się sprawą, bo media żerowały na Stevie? Chyba się nie polubiłeś z Wandą. Boisz się jej?